poniedziałek, 8 lipca 2013

Riko i my. O kotach, ludziach, przyjaźni i zaufaniu - Joanna Chełstowska, Ludwik Kozłowski, czyli i dla młodszych i dla starszych

Hmmm. Miałem nadzieję, że doczekam się recenzji od swojej córy, która przeczytała to jako pierwsza, ale jakoś wakacje widać nie sprzyjają w jej przypadku temu by coś pisać - tyle jest ciekawszych rzeczy do zrobienia. Ale ponieważ książkę mam za sobą, sam mogę skrobnąć spokojnie kilka słów. Jeżeli Magda coś napisze, najwyżej notkę będę modyfikował. 
Podobno ludzie dzielą się na tych co koty kochają i na tych co mają to jeszcze przed sobą. Ja bym raczej powiedział, że dzielą się na kociarzy i psiarzy, ale ponieważ tych pierwszych chyba jest więcej i ja też do nich się zaliczam, ostrzegam, że w ocenie książki mogę nie być obiektywny.
Powiedzmy na początek, że książka napisana jest przez ludzi, którzy kochają koty - i to się czuje. Opisując wydarzenia, których byli świadkami, zebrali wszystkie zabawne i smutne historie jakie mieli ich czworonożni podopieczni i przedstawiają nam je trochę z "kociego" punktu widzenia. Człowiek tu się pojawia, ale nie jest głównym bohaterem - jest dla kotów po prostu punktem odniesienia. Może być zagrożeniem, albo tak jak w przypadku tej rodziny, może stanowić też wsparcie, pomoc, dawać opiekę. Pewnie każdy kto ma kota w domu, mógłby opowiadać podobne historie, anegdotki, ciekawostki - tu zostały one zebrane w sagę pewnego ogromnego kocura o imieniu Riko i jego rodzinki. Tak właśnie - rodzinki, bo mimo, że koty rzadko interesują się swoich przychówkiem, tu mamy historię troszkę wyjątkową. Relacje Riko z kotką i dziećmi były tak silne, jak moglibyśmy  spodziewać się jedynie u ludzi, a nie u zwierząt. 
Cała ta historia ma troszkę antropomorficzny charakter, ale czy to źle? Każdy kto żyje z tymi stworzeniami blisko, wie od dawna, że dalekie są one od stereotypowego "głupiego zwierzaka", że mają charakter, dumę, własne zdanie, sposoby na komunikację z otoczeniem (do książki autorzy nawet dołączyli słowniczek kociego języka z własnej obserwacji). Niełatwo je oswoić, ale za ciepło i miłość potrafią się odwdzięczyć czymś więcej niż tylko ślepą wiernością.  Przyjęcie "kociego" punktu widzenia pomaga pokazać nam koty z perspektywy bardziej dla nas zrozumiałej, uczuć i stanów emocjonalnych, których zwykle pewnie byśmy zwierzętom nie przypisali. A przecież one też potrafią opiekować się słabszym, bronić innych przed zagrożeniami, okazywać wdzięczność itd.    


Co ważne ta kocia saga nie jest przesłodzona - tak jak w życiu zdarzają się tu i smutne wydarzenia. Nie jest to więc książeczka tylko dla młodszych czytelników. Prosty język, króciutkie rozdziały i mało skomplikowane historie mogą rzeczywiście trochę sugerować takiego adresata tej pozycji, ale i dorosły czytelnik może z przyjemnością się w tym odnaleźć. To książka o przyjaźni, zaufaniu i o tym jak można uszczęśliwić zwierzę, zostając w zamian obdarzonym jego wdzięcznością i miłością.    
W tej chwili u nas w domu zostały już tylko dwa koty i choć nie raz doświadczamy różnych kłopotów z tego powodu, nie wyobrażam sobie by z naszego życia zniknęły one całkiem. Bohaterowie mieli ich w pewnym momencie... 12. Nic dziwnego, że i materiału na książkę trochę się zebrało :) Można znaleźć w tekście trochę wskazówek i podpowiedzi na temat postępowania w różnych sytuacjach, ale to raczej gdzieś "przy okazji", bo rzecz jest przede wszystkim lekkim czytadłem. 

PS  Córa już zapowiedziała, że książki nie odda. A znając jej gusta (przygodówki im straszniejsze, tym lepsze - wampiry, duchy itp.), to miło, że książeczkę tak pełną ludzkich odruchów i prostych naturalnych uczuć, uznała nie tylko za ciekawą, ale i cenną na tyle, żeby ją zachować.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Pierwsze.

3 komentarze:

  1. Właśnie czytam i jestem zaskoczona, gdyż książkę czyta mi się świetnie. Wprawdzie kota nie mam i nawet kontaktu z kotami prawie, że nie mam ale chyba weźmiemy sobie czarnego kotka od sąsiada.)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bylam bardzo zaskoczona iloscia zachowan, jakie szybko skojarzyly mi sie z moimi 3 kociakami. Mam wrazenie ze dzieki ksiazce jeszcze lepiej je poznalam, choc mialam juz za soba bradziej "powazne" ksiazki i mase wlasnych doswiadczen. Ja rowniez ksiazki juz nie oddam, bo uwazam ze jest naprawde madra i kazdy kociarz znajdzie w niej cos dla siebie. A co do psiarzy... to zwykle osoby ktore nie mialy szczescia dzielic domu z kotami, inaczej szybko by zrozumieli jak wspaniale sa te stworzenia ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam do spółki z moimi kotami. Podobało nam się ;)

    OdpowiedzUsuń