środa, 10 kwietnia 2013

Muzyka końca lata - PKP Anielina, czyli wiosna tuż tuż

Muzyka końca lata? Jak to? Przecież to jest na muza na każdą chandrę pogodową, niezależnie czy właśnie sloneczko jest już za nami, czy dopiero go wyglądamy. Od wczoraj jakoś nie mogę się od tej płyty uwolnić, więc i Was postanowiłem tym radosnym graniem zarazić. Proste, lekko nostalgiczne i zabawne teksty, które nic nie udają (pamiętacie powietrze pachnie nonsensem?), proste dźwięki i melodie kojarzące się niektórym z bigbeatem, innym z piosenka harcerską, powodują uśmiech na twarzy i sprawiają, że pogoda staje się jakaś bardziej słoneczna...
Landrynki, oranżada w proszku, trzepak, ławka, rozmowa o dziewczynach, albo tęsknota za nimi (bo tak już jest z tymi chłopakami, że o miłości piszą), i trochę naszej rzeczywistości podanej swojsko, bez zadęcia. Ta muza po prostu rozbraja - te chórki, to la la la, niby proste, mało skomplikowane ale ile w tym świeżości i jakiejś bezpretensjonalności. Czy gdyby dotarła do nas kapela z zachodu z takim materiałem nie byłoby wielkiego WOW!? Moim zdaniem tak by się stało. A póki co cieszmy się, że możemy cieszyć się tą kapelą z Mińska Mazowieckiego, tą płytą i tymi klimatami...       


Banalne? Że niby dziecinne, a nostalgia i wspomnienia zbyt słodkie? A od kiedy to muza ma być poważna i nadęta jak polityk z zatwardzeniem? Kiedyś sporo takiego grania u nas krążyło (Big Day, Chłopcy z Placu Broni itd.), ale wtedy mnie jakoś to nie kręciło. Widać musi przyjść jakiś dobry czas, by odkryć na nowo radość z takich prostych rytmów i tekstów, zacząć się nimi bawić, a ni krzywić na kiczowatość. Pory roku, miłość, wspomnienia i czas, który jakby płynął trochę innym tempem niż w wielkich aglomeracjach. 
Damskie głosy kapitalnie wzbogacają produkcję chłopaków, a pojawiające się też miejscami dęciaki i bardziej rozbudowana sekcja sprawiają iż trudno tu mówić o nudzie, o jednostajności. Jak dla mnie każdy numer to potencjalny hicior.
Zresztą, nie ma co dłużej gadać - posłuchajcie sami. A tu strona kapeli
A jutro znowu o sensacji...


2001-2007 gdzieś między nimi chwyciłem Cię za rękę,
pomarańczową kredką narysowałaś słońce,
zakwitło na zielono rzeżuchowe serce.
Miłosne smsy, spacery późną porą,
ucieczki z zajęć by czekać pod Twą szkołą,
by pół godziny dłużej móc patrzeć w Twoje oczy,
by ramionami szczęście swe otoczyć.

Choć czasem jeszcze się przyśnisz
i ciężko z łóżka potem wstać,
to wiem, że to już za nami,
dziś pora innym swe ciepło dać.

Podstawy rock and rolla i kroki do walczyka,
to było już tak dawno, bez Ciebie zapominam.
Nie weszła w krew mi również wieczorna gimnastyka,
lecz nigdy nie zapomnę Twych zasług dla języka.

Że tylko w każdym razie, że mam na sobie sweter,
że gdy próbuję wziąć coś to brzmi o wiele lepiej.
I jeszcze kilku rzeczy już nigdy nie zapomnę,
numeru telefonu choć byłoby wygodnie.

Choć czasem jeszcze się przyśnisz
i ciężko z łóżka potem wstać,
to wiem, że to już za nami,
dziś pora innym swe ciepło dać. 

 

2 komentarze:

  1. Rety! Zawsze, kiedy odwiedzam tę stronę, nawet gdy nie mam czasu, zostaję tu chwilę dłużej. Nie było jeszcze sytuacji, żebym nie znalazła tu czegoś godnego skomentowania lub po prostu reakcji takiej jak dziś: "Jeju, Muzyka Końca Lata, ktoś oprócz mnie tego słucha!?" :) Może banalne, może słodkie, może "lalala", ale co z tego? Polecam utwór "Dzidzia"!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak jest, co z tego?! Ważne, że się świetnie tego słucha!

      Usuń