piątek, 22 lutego 2013

Wyśnione życie aniołów, czyli kto mi dał skrzydła

Dziś to druga notka, bo pojawił się jeszcze wpis o trzeciej części Narnii, stukam więc w klawiaturę by dopóki wena jest napisać jak najwięcej i spokojnie potem wziąć się za sprzątanie domku...
Kolejna okazja by sięgnąć po coś starszego - film, który został zrobiony jeszcze w latach 90-tych (ale sprawia wrażenie jeszcze starszego) i wtedy został uznany za jeden z najlepszych filmów francuskich. Jak dziś się ogląda kino Erica Zonki? Na pewno trzeba nastawić się na troszkę inne kino niż to robione współcześnie, dziś tego typu kameralne i bardzo intymne dramaty psychologiczne krążą najczęściej jedynie między kinami studyjnymi i dowiaduje się o nich garstka ludzi.

To przede wszystkim ciekawe dwa portrety młodych kobiet. Isa to trochę taki typ wagabundy, żyjącego z dnia na dzień, cały jej dobytek mieści się w plecaku, ale mimo braku pieniędzy jakoś nie sprawia wrażenia załamanej swoją sytuacją. Potrafi zaczepić na ulicy, zagadać i nie zniechęca się odmowami - w końcu zwykle coś się jej trafia. W niewielkim miasteczku we Francji zaczepia się na chwilę do pracy w szwalni i poznaje tu drugą bohaterkę Marie. Ma u niej zostać na chwilkę, ale powoli bardzo się do siebie zbliżą, zaprzyjaźnią i prowadzenie wspólnego mieszkania (którym dziewczyny mają się tylko opiekować) uznają za całkiem dobry pomysł. Marie jest dość zamknięta w sobie, ale co ciekawe choć sprawiała wrażenie dużo lepiej radzącej sobie z życiem, bardziej poukładanej to ona równie mocno potrzebuje swej przyjaciółki. Isa nie ma problemu z tym by nawiązać kontakt z innymi, ciągnie więc za sobą koleżankę i ma nadzieję, że trochę zarazi ją radością życia. 
Właścicielka mieszkania leży w szpitalu po poważnym wypadku - lekarze nie dają specjalnych nadziei na wybudzenie się ze śpiączki. Dla Marie to żaden kłopot - ma dzięki temu mieszkanie i nie musi płacić, ale dużo bardziej wrażliwa Isa zainteresuje się tą młodą dziewczyną. Powoli coś w przyjaźni obu kobiet zacznie coraz bardziej uwierać. 
Powolna narracja, niewiele akcji i skupienie się na emocjach bohaterek sprawiają że film ma ciekawy klimat, ale nie każdemu się będzie podobał. To dramat opowiadający o tym jak młodzi ludzie próbują układać swoje życie, jak wiele błędów popełniają, jak bardzo są czasem samotni. Marzą, śnią słodki sen o przyszłości i często nie potrafią pogodzić się z tym, że życie takie się nie staje.
Gorzkie i trochę przytłaczające. Ciekawe dzięki dobrze zagranym rolom (Eloide Bouchez oraz Natacha Régnier), zdjęciom i muzyce Yanna Tiersena, która zabrzmi na koniec.        
Film obejrzałem na platformie iplex.pl 

11 komentarzy:

  1. Wpadłam tutaj jak tylko zobaczyłam tytuł - myślałam, że będzie o wiadomej książce Porazińskiej, a tutaj film:)
    Jednak tym razem pomyłka wyszła na dobre, bo chętnie zobaczę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no proszę, niby zbieg okoliczności ale może jednak wizyta nie na darmo...

      Usuń
  2. Szkoda, że brak i czasu na oglądanie filmów. Ale przynajmniej jedno mi się udało, to oglądnąć Nędzników i to w kinie w Krakowie, czym się pochwaliłam już na blogu.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miało być oczywiści"brak mi czasu", ale wyszło, jak wyszło.)

      Usuń
    2. Nędznicy fajni nie? Na pewno seans z którego nie wychodzi się z niesmakiem (Drogówka, Obława itd.)

      Usuń
    3. Jak już w kinie to tylko piękno. Teraz mam ochotę ale na Polską Syberiadę.)

      Usuń
    4. też mnie kusi... a do Krakowa pewnie się wybiorę. W ub roku byłem trzy razy to może i w tym się uda

      Usuń
    5. A ja nie wiem czemu utożsamiałam Cię właśnie z Krakowem, byłam przekonana, żeś Ty krakowianin.)

      Usuń
  3. od dziecka Mazowsze - okolice Warszawy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego pisałeś, czytałam w którymś komentarzu, że pracujesz w Warszawie - już wszystko jasne. To skąd mi się ten Kraków wziął i ponimaju?

      Usuń
    2. może dlatego, że jak tam bywam to często o tym wspominam - nawet jak jestem na krótko staram się iść do knajp, teatru, kina

      Usuń