sobota, 22 września 2012

Kawałek nieba, czyli nie trać nadziei i troszkę o wypadzie w Tatry

Tak sobie myślę, że to tylko Czesi potrafią nawet opowiadając poważną, tragiczną historię wprowadzić tam element humoru, ironii i postawy Szwejka. No bo jak to? O więzieniach w czasach stalinowskich opowiadać w sposób taki gdzie obok tortur, bicia, karcerów, kar śmierci itd. pokazać humor, miłość, optymizm, szaleństwo? Wyobraźcie sobie coś takiego np. jako elementy naszego Przesłuchania z Jandą. Każdy promyk słońca natychmiast musiałby jak najszybciej być zgaszony. A tu przeplata się to prawie cały czas. Nie jest to komedia, ale ten dramat naprawdę nie przytłacza tak bardzo jak inne tego typu obrazy. Przypomina to trochę w klimacie to co pisał o pobycie w obozie koncentracyjnym nasz Grzesiuk. Bo okazuje się, że nawet w takich miejscach ludzie żartują, kombinują, a i na kobitki lubią popatrzeć i pomarzyć.
Młody chłopak - Lubos to troszkę szalony wieczny optymista kochający jazz. Do więzienia trafia trochę przez przypadek - ktoś z rodziny był zamieszany w ulotki godzące w ustrój, a nasz bohater na dodatek był na tyle bezczelny, że zażartował w sądzie, że jest mu wszystko jedno jaki dostanie wyrok. W więzieniu okazuje się, że jest też dziewczyna na którą zwrócił kiedyś uwagę - Dana. Co z tego, że w innym bloku, że nie mogą się widzieć. Dla takiego wariata nie ma rzeczy niemożliwych. 
Można polubić tego bohatera, taką troszkę jego nieodpowiedzialność i pogodę ducha - nie dał sobie odebrać nadziei nawet w więzieniu i wciąż zamiast się bać on woli patrzeć się w niebo i zachwycać się tym co mu niesie życie (książka, jakieś ptaki, czy zobaczenie ukochanej). Prawdziwa miłość, która wbrew otoczeniu, murom, zakazom, rozkwita i nie chce zniknąć...
Obraz ma specyficzny klimat, nie każdemu się pewnie spodoba, ale obejrzałem go z ciekawością.
Film obejrzałem na platformie iplex.pl


Wybaczcie dłuższą przerwę, mam nadzieję, że w ciągu kilku najbliższych wieczorów coś nadrobię. Po prostu w piątek wyruszyliśmy całą ekipą mojego działu do Zakopanego. Podróż w korkach (8 godzin), zmęczeni, bo przyjechaliśmy po północy. Ale powiedzcie czyż można było nie wykorzystać tego czasu. Od jutro już ostre przygotowania do konferencji, którą zaczynamy w poniedziałek. Ale za to dziś cudowne góry!!!
Zmęczenie, brak czasu albo sieci itd. różne mogę wymyślać tłumaczenie, ale co ja się będę tłumaczył. Powrót w góry i to z ludźmi, których przecież znam od lat. To mówi wszystko. 
A góry jak zwykle cudne! Warunki trudne, musieliśmy zmieniać plany, ledwie daliśmy radę, ale było warto. Jeżeli będziecie ciekawi - będzie więcej fotek...   

14 komentarzy:

  1. Zazdroszczę, też by mi się taka wyprawa na łono natury przydała. Udanych wojaży zatem i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tu usiadłam wygodnie licząc na wyjątkowo obfity post, a tu ledwo dwa zdjątka i krótkie info o wypadzie :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie pisz, nie pisz, tylko CHŁOŃ! Blog poczeka, czytelnicy również :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Póki co nie trać czasu na blogowanie. Chłoń to miejsce :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mogę tylko zazdrościć .Jak najwięcej świeżego powietrza przywieź w płucach i tchnij go w następny post.

    OdpowiedzUsuń
  6. w Zakopanym byłam całe wieki temu! z chęcią bym się znów wybrała

    OdpowiedzUsuń
  7. Wstyd się przyznać, ale nigdy nie byłam w górach... Nie przepadam za śniegiem, ale w tym przypadku zrobiłabym wyjątek. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Blog na drugim miejscu, podróż na łono natury ważniejsza. Miłego czasu i powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja również nie byłam nigdy w górach... A uwielbiam śnieg!

    OdpowiedzUsuń
  10. O, jaki fajny wypad w góry, też bym tak chciała:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. kochani, dzięki za dobre słowo, rzeczywiście w górach nikt nie myśli o internecie ani o blogu, ale dziś jeszcze tylko krótki spacer do sanktuarium na Wiktorówki i Rusinową Polanę i tyle gór na ten rok. Krótko acz intensywnie. Może napiszę coś wieczorem, a tu notka zostanie wypełniona recenzją jakiegoś ostatnio oglądanego filmu. Nawet wiem jakiego - spodziewajcie się Kawałka Nieba

    OdpowiedzUsuń
  12. Pięknie! Aż nie chce mi się wierzyć, że propozycję wyjazdu w góry w ten weekend tak ochoczo odrzuciłam, właśnie ze względu na śnieg :( Tym bardziej jestem ciekawa reszty zdjęć :)
    PS. Te, które mamy okazję widzieć, gdzie zostały zrobione?

    OdpowiedzUsuń
  13. ten śnieg rzeczywiście dał popalić - szło się ciężko, było b ślisko, wszelkie plany czasowe można było w kieszeń schować. No i ilość ludzi na szlaku - to jakieś kuriozum zupełne - tyle to nawet latem nie pamiętam w tych miejscach. Zaraz się biorę za opisywanie, by przekonać tych co jeszcze Tatr nie próbowali...
    A Małe Ciche dziś miałem okazję mijać górą bo pojechaliśmy na Wiktorówki na mszę św.

    OdpowiedzUsuń
  14. https://www.facebook.com/media/set/?set=a.427800050589525.86829.100000786027343&type=3

    OdpowiedzUsuń