środa, 17 sierpnia 2011

SzczęścieDziękujęProszęWięcej, czyli sam tytuł już urzeka

No właśnie. Sam tytuł urzeka i daje nadzieję, że będzie coś optymistycznego, lekkiego, aż człowiek zasiada z ciekawością na kanapę. Do tego jeszcze rekomendacja nagrody publiczności na festiwalu w Sundance (ooo to raczej będzie niekomercyjnie? Ale optymistycznie??? Tak czy nie?????).
Początkujący pisarz Sam (Josh Radnor) jest młodym mieszkańcem Nowego Jorku. Chłopak prowadzi żywot singla, jest raczej zamknięty w sobie, ze skorpupki pomagają mu wychodzić przyjaciele - Annie (Malin Akerman), Mary Catherine (Zoe Kazan) i Charlim (Pablo Schreiber). Tu też interesująco - para, która przeżywa akurat malutki kryzys - chłopak wyjechał do LA i teraz po powrocie wrócił jakiś zmieniony, dziewczyna zaczyna mieć wątpliwości (a na dodatek czuje, że chyba jest w ciąży). I dziewczyna, która ma raka, ale za wszelką cenę chce pokazac światu, że jest silna - cierpi tylko w samotności i wciąż łapie sie na tym, że powtarza te same błędy (chory związek). Do tej grupki dołączają jeszcze na ekranie dwie osoby - dziewczyna, która wpada w oko Samowi - piękna barmanka Mississippi (Kate Mara)  i mały chłopiec Rasheen, który zgubił się w mieście i przywiązał sie do naszego głównego bohatera (nie chce wracać do swej rodziny zastępczej...
No to będzie optymistycznie czy nie?
No dobra nie trzymam w niepewności. Poniekąd jest optymistycznie. Ale to nie jest lekkie romansidło. Wszyscy dorośli bohaterowie krążą trochę jak satelity wokół siebie tak naprawde bojąc się bliskości, zbliżenia (katastrofy?), są zagubieni. I mimo, że jesteśmy świadkami jak na naszych oczach doświadczają sytuacji, które zmuszają ich do otwarcia się na kogoś, przemyślenia własnego życia, do zaryzykowania, do zaufania - to nie dzieje się to tak łatwo i szybko jak by to sie pewnie działo w przeciętniaku z Hollywood.
Szczęście wymaga zaangażowania, trochę wyjścia ze swojej skorupki egoizmu i własnych wyobrażeń jak to nasze życie powinno wyglądać. Prawda stara jak świat. I niejeden raz już w kinie opowiadana. Ale mimo wszystko - oglądałem z przyjemnością... Nie przeszkadzało mi, że to dość rozwlekłe, że ograne, że się wątki nie kleją między sobą, że balansuje między melodramatem, a ckliwością... A co mi tam. Ja  i tak będę powtarzał, że podobał mi się ten film - może ze względu na fajnie pokazaną relację z tym małym chłopcem i to jak ona przemieniała bohatera; może ze względu na fajne portrety tych młodych lekko pogubionych ludzi; a może ze względu na to szczęście nie tylko w tytule, a którego przecież wszyscy pragniemy.
Za to co miłe, fajne, przyjemne, co się podoba... DziękujęProszęWięcej!


ps. zgodnie z obietnicą roztrzygnięcie konkursu nt. książki "Rebelia" - powędruje ona do @Immory.
A jutro albo pojutrze po opublikowaniu recenzji kolejny konkurs :) tym razem kryminał retro  

4 komentarze:

  1. Super, dziękuję jeszcze raz :)

    A film ma faktycznie fajny tytuł, na pewno przyciąga uwagę.

    OdpowiedzUsuń
  2. A gdzie można zobaczyć ten film?

    OdpowiedzUsuń
  3. widziałem go na HBO, rzecz jest nowa więc pewnie za jakiś czas poajwi się gdzie indziej... (wszyscy wiemy gdzie)

    OdpowiedzUsuń