niedziela, 14 sierpnia 2011

Droga śmierci, czyli wątpliwości cyngla

Ciekawe jak czasem niketórzy aktorzy wryją się nam w pamięć jakąś jedną rolą tak mocno, że już na zawsze zapamiętamy ich twarz, mimikę, sposób zachowania czy mówienia. Dla mnie akurat dwa nazwiska z tego filmu należą właśnie do takich szczególnych: Cuba Gooding po Jerrym Mc Guire gdzie grał zakręconego futbolistę, a Harvey Keitel oczywiście po Złym poruczniku (wstrząsająca kreacja)... Gdy wiec zobaczyłem ich nazwiska uznałem, że nawet jeżeli jest to coś posledniego to dla nich dwóch obejrzę...
Ale film jest całkiem niezłym dramatem sensacyjnym - może bez rewelacji ale też bez tragedii. Joshua (Gooding) jest przestępcą, który na zlecenie swojego szefa Vincenta (Miguel Ferrer) załatwia rózne sprawy "problemowe". Nie unika przemocy, ale też przeraża go bezmyślne okrucieństwo swego szefa, zamierza nawet go opuścić choć wie, że może to zrodzić kolejne problemy. Przypadek sprawia, że obaj z szefem wchodzą w drogę jednemu z narkotykowych lordów (Keitel) - ten nie ma zamiaru dopuścić tego, iż zabili jednego z dilerów i daje im wybór - kula w łeb albo płacą olbrzymie "odszkodowanie". Konflikt zaczyna sie zaostrzać. Joshua mimo wahania staje ramię w ramię ze swoim szefem, którzy wychowywał go od małego. Ale pewna wątpliwość coraz bardziej drąży jego serce...
Niezłe dialogi, dobre tempo (oczywiście trochę strzelaniny w stylu oni mnie w ramię, a ja w tym czasie 10 w serce), aktorzy, którzy przykuwają uwagę, nawet jeżeli nie są to ich najlepsze role.
Jeżeli tylko ktoś lubi tego typu kino - spokojnie można obejrzeć, choćby ze względu na aktorów...

ps. a już jutro losowanie w pierwszym konkursie... ostatnia okazja!

1 komentarz: