poniedziałek, 28 lutego 2022
Being the Ricardos, czyli może i przegadane, ale sympatyczne
Projekt Riese - Remigiusz Mróz, czyli porzućcie wszelką nadzieję wy którzy to kupiliście
Lepiej by było, gdyby trzymał się chociaż tego co już się sprawdziło, bo wchodzenie na poletko mniej znane kończy się klapą. Taką okazał się moim zdaniem thriller metafizyczny, taką jest też i przygoda z fantastyką jak w tym przypadku.
niedziela, 27 lutego 2022
Znikająca Polska - Piotr Witwicki, czyli może i pesymistycznie, warto jednak sięgnąć!
Jutro może o kolejnych dwóch filmach z nominowanych do Oscara, a dziś, mimo że padam na nos, choć kilka zdań, żeby liczba notek w lutym się zgadzała :) Tyle miesięcy się udawało, to jeszcze jeden by wypadało dołożyć do kolekcji.
Znikająca Polska jest dość niepozorna, cieniutka, czyta się też dość szybko, chwilami ma się wrażenie, że to wszystko już było, gdzieś się o tym czytało... A jednak. Wcale nie żałuję lektury. Nie chodzi jedynie o możliwość przyjrzenia się trochę jakby przez lupę jednego, średniej wielkości miasta, procesom transformacji ustrojowej i przemianom gospodarczym lat 90. Wszyscy pamiętamy różne przejmujące sceny sprzed upadających zakładów pracy, fabryk, PGR-ów, galopujące bezrobocie i zupę kuroniówkę. Czy Włocławek na tym tle się wyróżnia? Być może nie. Zabrakło mu jednak szczęścia i potem - przy podziale administracyjnym, przy inwestycjach, miasto więc dziś wygląda tak, że stanowiłoby niezły materiał do filmu o jakiejś katastrofie. ruiny zakładów, rozwalające się kamienice, zamknięte sklepy i ludzie, w których twarzach nie widać wiele radości.
sobota, 26 lutego 2022
Pokuta - Max Czornyj, czyli niby akcja i drastyczność, a emocji jednak poczułem niewiele
Komisarz Eryk Deryło sporo przy ściganiu Cztery Iksa, jak nazwano tego psychopatę, sporo ryzykował próbując go dopaść, został ranny, ale nie zamierza leżeć w łóżku. Gdy tamten siedzi pod obserwacją, ważne by zebrać jak najwięcej dowodów przeciw niemu, a może jeszcze odnaleźć jakieś jego ofiary, które cudem wciąż żyją w jakiejś jego kryjówce.
czwartek, 24 lutego 2022
Sukienka, czyli cholera, jak rzadko kiedy...
Będę trzymał kciuki za ten obraz przy rozdaniu Oscarów. Co tu dużo gadać - mocna rzecz. Wołanie o empatię, o to by nie oceniać ludzi po tym jak wyglądają, wołanie o szansę na normalne traktowanie. Wołanie o miłość. Anna Dzieduszycka zagrała genialnie, ale to rozumiem, że również zasługa również reżysera Tadeusza Łysiaka, bo to on tą historię zechciał opowiedzieć i tak właśnie ją pokazać.
Matki równoległe, czyli siła w kobietach
Gdy pojawia się nowy film Pedro Almodóvara zarówno widzowie, jak i krytycy wypatrują go z uwagą. Czy jednak za każdym razem mamy spodziewać się czegoś ważnego, przełomowego? Byłoby to chyba nadmiarowe. Na pewno ma on swój styl, język opowiadania historii, nawet więc w poważnych historiach czasem pozwala sobie na lżejsze akcenty. Czasem właśnie dzięki nim zapamiętujemy jego bohaterów, tak mocno nam się oni utrwalają. Są barwni, kochają wolność, nie są tuzinkowi. Bywa jednak, że coś może zgrzytać w takim połączeniu - to wciąż serio, czy jednak mruganie okiem? Dramat, czy jednak próba opowiedzenia czegoś zupełnie innego, a więc ważniejsza jest fabuła czy konstrukcja postaci albo detale, które mogą umknąć? Tym przydługim wstępem chciałem powiedzieć jedynie to, że mam trochę problem z najnowszym filmem tego reżysera. Podobał się, szczególnie rola Penelope Cruz ciekawa, ale dla mnie połączenie dwóch ważnych wątków w tym obrazie jest kompletnie sztuczne i na siłę. No nie klei się i co na to poradzę. Dla mnie to jakby materiał na dwa różne filmy przy takiej konstrukcji fabuły. Uwaga - niestety chyba nie uniknę spoilerów w dalszej części notki.
wtorek, 22 lutego 2022
Autoportret z samowarem - Krzysztof Beśka, czyli żywot maturzysty naiwnego
Krzysztof Beśka kojarzył mi się jakoś z kryminałami, ale jakoś nie trafiałem na jego książki. Ale zaraz - jedna i to nawet z autografem przyjechała kiedyś z targów z Krakowa, więc stanowiła wyrzut sumienia i oto wreszcie się za nią zabrałem.
Szkoda, że tak późno, bo gdybym przeczytał ją przed choćby Parabellum Mroza i kilkoma innymi tytułami retro, które łączyły przygodę, kryminał, sensację i wojnę, pewnie byłbym bardziej pod wrażeniem. Spora cegła rozciągnięta została na kilka historii, które chwilami ma się wrażenie, że nie zostały zbyt dobrze połączone. Bohater musi skądś uciekać, ma problemy, ale potem okazuje się, że one same na jakiś czas znikają i spokojnie można egzystować bez poczucia zagrożenia. To jak podróż po mapie, gdzie w każdym miejscu trzeba opisać coś ekscytującego, ale potem przerzucamy postać w inne miejsce i żyje ona już czymś zupełnie innym. To nie jest jakiś wielki zarzut, bardziej wrażenie, że można by było ciut lepiej coś rozwiązać. Czyta się to z przyjemnością, jest sporo fajnych scen i motywów, bohatera też można polubić, jednak te przeskoki, poczucie że młody chłopak za łatwo zapomina o tym co ważne, reaguje zbyt chłodno, choć tyle mówi o emocjach, mogą ciut przeszkadzać.
poniedziałek, 21 lutego 2022
Rumunia. Albastru, ciorba i wino - Agnieszka Krawczyk, czyli zakosztuj tej gościnności
I tak też się właśnie dzieje w książce "Rumunia. Albastru, ciorba i wino". Agnieszka Krawczyk studiowała filologie rumuńską, wielokrotnie tam bywała, a przez ostatnie lata mieszkała i pracowała z mężem w branży turystycznej. Mogłaby więc napisać przewodnik, oprowadzając nas po mapie kraju, ale to byłoby chyba mało ciekawe - przewodników mamy już trochę na rynku.
niedziela, 20 lutego 2022
Recital Zbigniewa Zamachowskiego, czyli i śpiewającą i dowcipnie
Zbigniew Zamachowski może nie jest wybitnym wokalistą, ale gospodarzem wieczoru jest bardzo dobrym i dlatego wszelkie obawy (lubię, nie lubię, warto, nie warto), w dniu dzisiejszym pragnę rozwiać. Warto. Bardzo przyjemny wieczór, choć śpiewanie w maskach na twarzy na pewno nie sprzyja atmosferze.
sobota, 19 lutego 2022
Tick, tick... Boom!, czyli pisz o tym co znasz
Nadrabiam zaległości z filmami nominowanymi do Oscara i chyba w tym roku naprawdę niewiele jest rzeczy, które bym mnie zachwyciły (poza Diuną). Ot historie niezłe, nieźle pokazane na ekranie, ale żeby tak od razu Oscar? Nawet od strony aktorskiej nie ma jakiejś rewelacji, brakuje jakiegoś dreszczyku ekscytacji jak się odczuwało choćby przy Wiplash, czy obrazów sprzed kilku lat.
Choćby musicalowy "Tick, tick... boom", trochę podkręcona opowieść o początkach kariery Jonathana Larsona (tak to ten kompozytor od Rent). No ogląda się miło, ale mam wrażenie, że niepotrzebnie rozciągnięto to tak bardzo i początkowa energia, która może się podobać (przyjęcie), potem mocno siada.
piątek, 18 lutego 2022
Furioza, czyli Juliusz Cezar w wersji dla kiboli
Co prawda nie przepadam za tym, by film kinowy potem szatkować na odcinki i robić z tego mini serial, ale Furiozę obejrzałem z ciekawością. Można się trochę smucić, że oto próbuje się dorabiać do zwykłego huligaństwa środowisk kibicowskich jakąś aurę niesamowitego braterstwa, wartości, których siły zwykli frajerzy nie są w stanie zrozumieć, honoru, ale trudno odmówić temu obrazowi tego, że testosteron aż się z niego wylewa. I ogląda się to naprawdę dobrze.
Dla samej roli Damięckiego warto to zobaczyć. Cholera, jak on tu zagrał.
czwartek, 17 lutego 2022
Kot w Tokio - Nick Bradley, czyli niebieski cień szczęścia, za którym się tęksni
środa, 16 lutego 2022
Nikt - Maciej Kaźmierczak, czyli zastraszone
Co prawda miała być dziś notka M. O Kto się boi Virginii Woolf, a ja spokojnie po pracy miałem iść do teatru i nic już dziś nie pisać, ale uświadomiłem sobie, że przecież ten spektakl jest już w zasobach notatnika. Mamy więc aż 3 głosy na jego temat! Doklejone slowa M. znajdziecie tu: Kto się boi Virginii Woolf, czyli cztery serca, jedna pustka
A dziś w takim razie o książce. I kolejny kryminał - ile razy kończę, od razu mam pokusę by zacząć kolejny. Tym razem jednak trafiłem słabo, a może po prostu nie miałem nastroju aż na taką dawkę brutalności o obrzydliwości. Niby mroczne historie dotąd mi nie przeszkadzały, ale tu jednak coś odrzucało mocno od fabuły. Może chodziło o uprzedmiotowienie ofiar, traktowanie ich z taka pogardą, że poruszało to bardziej niż samo zadawanie bólu.
wtorek, 15 lutego 2022
Morderstwa w Suffolk - Anthony Horowitz, czyli książka w książce
Jakoś przegapiłem pierwszą część cyklu, ale nadrobię i to już wkrótce, bo lektura książki Horovitza to miła odmiana po wszystkich kryminałach współczesnych, pełnych mroku, obrzydliwości i śledczych z problemami. Podobał mi się nie tylko pomysł na to, by w fabule umieścić inną książkę w całości (łącznie z okładką, numeracją stron itd.), ale i atmosfera całości. Niespieszna akcja, może nawet ciut rozciągnięta na boki, spora ilość postaci, wcale nie męczą, cały czas zdajemy sobie sprawę jak skomplikowana jest sprawa jakiej podjęła się bohaterka i że właśnie przyjęta przez nią metoda może przynieść rozwiązanie. Skoro wiadomo, że nie dojdziemy w którym miejscu gruzowiska może znaleźć się to czego szukamy, można mieć jedynie nadzieję, że trącając pojedyncze małe kamyczki, coś się w pewnym momencie dojrzy i wtedy będzie można kopać głębiej. Śledztwo bez szerszego planu, trochę na oślep, bo przecież Susan Rveland nie jest policjantką ani detektywem. Jest... redaktorką książek. No owszem, redagowała również kryminały i to właśnie dlatego, że w jednym z tych, które wyszły spod jej ręki jest klucz do sprawy, została poproszona o pomoc.
poniedziałek, 14 lutego 2022
Szaleństwa - Rewia, czyli nie zawsze należy wracać do przeszłości
Po raz pierwszy spotkałam się z czymś takim, że w musicalu poza muzyką podobało mi się wszystko inne. I zapewne miłośnicy jazz-bandów będą ze mną polemizować, jednak ja nie lubię takiej muzyki i nic mnie do niej nie przekona. W zamian dostałam świetny pomysł, barwną opowieść i podsumowanie życia dwóch par, które 30 lat wcześniej stanowili paczkę przyjaciół. Dziewczyny były tancerkami w rewii, a ich obecni mężowie ich adoratorami.
niedziela, 13 lutego 2022
Judasz, czyli błogosławieni, którzy...
R.: Niełatwy do pokazania tekst, ale udało się to kapitalnie. Prawie cztery godziny spektaklu ogląda się w dużym skupieniu, ale nie chodzi przecież tylko o akcję, a o słowa, o emocje. Wszystko rozgrywa się jedynie w jednym pomieszczeniu, pomiędzy trójką postaci, w surowej scenografii. Bez jakichś niespodzianek wcale nie jest łatwo zachować uwagę widza, tymczasem jest w tym spektaklu sporo napięcia, jakaś tajemnica, którą powoli odsłaniamy.
sobota, 12 lutego 2022
Obudź się, czyli świat jest piękny i wcale nie ten nowoczesny
Gdy przeczytacie zapowiedzi filmu "Obudź się", określenia typu unikalny i aktualny, inspirujący, fascynujący to z zapałem pewnie po niego sięgniecie. I ciekaw jestem czy dacie radę obejrzeć do końca.
Kilka lat kręcenia, 30 krajów z lokalizacjami, a efekt...
piątek, 11 lutego 2022
Heima - W domu, czyli nie tylko dla smutasów
czwartek, 10 lutego 2022
Dla rozluźnienia, czyli Puk Puk, Wiedźmy i Żegnaj ZSRR
Póki co jednak w głośnikach debiut muzyczny zespołu Heima, a ja zabieram się za kolejną notkę. To będzie numer 4059. Tyle dni. Tyle fajnych rzeczy przeczytanych, obejrzanych, przesłuchanych.
A jak coś nie zagrało i uważam, że nie warto, nie mam zamiaru ściemniać. Przecież nikt mi nie płaci, nie naciska. Robię to dla siebie i dla tych, którzy zechcą zajrzeć. Szukam dla siebie i dla was. Czasem polegam na rekomendacjach innych osób, jak w przypadku Puk Puk :)
I sorry W. Ale tym razem nie trafiłeś w moje gusta. No owszem, sympatyczna komedyjka, ale znając fabułę (spektakl Nerwica Natręctw), nie było zaskoczenia, a gdy sobie porównywałem naszych aktorów i tych z hiszpańskiej wersji filmowej, to chyba więcej frajdy miałem w krajowym wydaniu.
środa, 9 lutego 2022
Przemytniczki złotych kości – Cezary Borowy, czyli ambiwalencja
wtorek, 8 lutego 2022
Przemytnik - Artur Górski, czyli to nie jest film
Nie chodzi więc o samo potępienie ludzi, którzy łamali prawo, czasem krzywdzili innych, myśląc jedynie o kasie, swojej wygodzie. Raczej wychodzi na to, że poza popisywaniem się jakimi to byli twardzielami (nie zdradziłem, nie dałem się złamać), niewiele mają do powiedzenia. Styl w jakim relacjonują swoje kariery po prostu nie ma polotu.
poniedziałek, 7 lutego 2022
Kłamstwa, wszędzie kłamstwa - Adele Parks, czyli czy możemy być tak szczęśliwi jak kiedyś
Czy on zawsze taki był? Czy to znaczy, że nigdy nie będzie w stanie porzucić picia?
niedziela, 6 lutego 2022
Me and that man - New Man, new songs, same shit vol. 2, czyli cięższy odcień bluesa
Weekend z książkami, ale siedząc przy kompie postanowiłem wrzucić też w głośniki trochę muzy. Padło na nowy album Nergala i jego ekipy, w tej łagodniejszej odsłonie. Bez Portera, więc nie wiem czemu wciąż ta sama nazwa projektu, ale liczy się pomysł, a ten jak widać chwycił. Chodzi o zaproszenie znanych wokalistów z kapel grających muzę bardzo ostrą do zaśpiewania numerów, które pokazują trochę inne ich oblicze. Nie ukrywajmy bowiem - to co jest zawarte na krążkach firmowanych tą nazwą, to raczej hard rock, a nie metal, czasem nawet blues, czy country, tyle że chwilami bardziej podrasowany, może z ostrzejszą solówką.
Całkiem fajnie się tego słucha, nawet jak ktoś obawiał się bardzo ostrej muzy - może nie są to same ballady, ale też nie jest to na pewno to co pokazują ci państwo na co dzień. Pandemia pozwala na takie eksperymenty, choć szkoda, że nie jest to nagrane na żywo, tylko dogrywane, dzięki temu jednak wszystko można pięknie doszlifować.
sobota, 5 lutego 2022
Benedetta, czyli skandal ważniejszy niż historia
piątek, 4 lutego 2022
Czarni - Paweł Reszka, czyli powołanie czy zawód?
Nie jest tak sensacyjna, jak się tego obawiałem, ale też trudno zachwycić się tą książką, bo mam wrażenie, że kręcimy się wokół pewnych oczywistości, a przyjęta forma pozostawia niedosyt. Paweł Reszka starał się dotrzeć do dużej ilości rozmówców, by poznać środowisko i jego problemy "od środka", nawet sam zakłada sutannę, w ramach dziwnego eksperymentu, ale wypowiedzi te poszatkował tak, że niewiele z nich wynika. To albo potwierdzenie tezy jaką postawił autor w danym rozdziale albo jakieś krótkie wspominki, które się z tezą łączą. Jakie są grzechy duchownych i jak na nie patrzą sami księża? Przy tak pociętych rozmowach można by odnieść wrażenie, że ta świadomość jest powszechna, ale i bezradność duża, niewielu bowiem z nich ma pomysł jak zmienić to w jakiejś długofalowej perspektywie. Zmienia się więc nie tylko postrzeganie kleru, liczba powołań, ale i nastawienie młodych, którzy bardzo często zderzając się z trybami tej machiny pożerającej idealistów, szybko się poddają. Albo będziesz mierny i posłuszny albo odchodzisz. Głosów tych, którzy odeszli jest tu na pewno mniej niż czynnych przedstawicieli stanu duchownego, ale ton w jakim się wypowiadają jest podobny. Problemy były, są i być może będą, bo ksiądz jest nie spada przecież z nieba, jest częścią społeczeństwa, posiada takie same zalety i wady jak każdy, przeżywa zwątpienie, pokusy, emocje. Święcenia mają go wzmocnić, ale przecież nie czynią go chodzącym świętym.
I tak jak wśród innych grup społecznych są ludzie dobrzy i źli, tak niestety wśród księży są tacy, którzy mogą budzić zgorszenie i psują reputację. Dla kogoś to po prostu "zawód" który wykonuje i sposób na wygodne życie, inni serio próbują robić coś dla innych, chcą być świadkami niosącymi ziarno wiary.
czwartek, 3 lutego 2022
Skrywając sekret, czyli Córki Rzeszy, Obraz pożądania, Układ idealny
Samo istnienie elitarnej szkoły w Wielkie Brytanii, w której uczyły by się córki najważniejszych urzędników III Rzeszy, może i jest ciekawe, ale przecież tu zdaje się miało być coś więcej. Jakaś intryga szpiegowska, tajny plan, któremu trzeba przeciwdziałać, zagrożenie życia...
środa, 2 lutego 2022
Urzędnik - Sławek Michorzewski, czyli mam świetny plan!
wtorek, 1 lutego 2022
Fatalista. Singerowska historia w V aktach, czyli życiowy dogmat?
Tytułowy fatalista, Beniamin, to człowiek, który za ulubionym filozofem Spinozą wyznaje pogląd, że naszym życiem nie rządzi przypadek a to co nam się przytrafia jest tym co powinno się zdarzyć. Wszystko wokół nas jest połączone związkiem przyczynowo-skutkowym, wobec tego każde obecne zdarzenie jest nieodwołalne z powodu wcześniejszych przyczyn. Jego postrzeganie świata i swada z jaką to przedstawiał zawróciło w głowie nie tylko jego żonie Lei, ale i części ówczesnej bohemy warszawskiej, w której obracała się Lea.
Poznajemy ich przy szabasowej kolacji, która tym razem nie przebiegnie tak jak zwykle, bo choć Beniamin spóźnił się (jak to ma w zwyczaju) to tym razem na kołnierzyku koszuli i na policzku ma ślady szminki. Wobec tego dzieci – wbrew wcześniejszym regułom – mogą wyjść na podwórko, a dorośli muszą ze sobą poważnie porozmawiać. Jednak atak Lei zostaje odparty stwierdzeniem, że i ona nie siedziała w domu i nie gotowała potraw na szabasową kolację, bo była widziana w kawiarni z jakimś ułanem. Podczas ich sporu poznajemy bliżej ich sposób myślenie, przyczyny, które skłaniały ich do takich czy innych poczynań i jednocześnie uśmiechamy się oglądając starcie fatalisty, który jest może i tolerancyjny, ale nie wobec romansów żony i Lei - osoby, która wierzy, że wolna wola jest oczywistością i ona z niej nie zrezygnuje. Tym bardziej, że jest ona motorem rozwoju kultury i sztuki. Ich starcie staje się zalążkiem wspomnień z młodości, ale także traum ich rodzin po I wojnie światowej, różnic postaw wobec jej wyniku. A tu już na horyzoncie czai się kolejna wielka wojna, już dochodzą głosy o możliwych konsekwencjach jakich może się spodziewać kolejne pokolenie Żydów.