Michelle Pfeiffe, Harrison Ford, a za kamerą Robert Zemeckis. No, jeszcze jakiś czas temu taki zestaw nazwisk gwarantował by nie tylko przebój, ale i dobre widowisko. Dziś mam wrażenie, że coraz częściej jednak szukamy oryginalności scenariusza, jakichś zaskoczeń, bo po obejrzeniu wielu filmów, czujemy że możemy spokojnie przewidywać dalszy rozwój akcji w większości z nich, już po kilkunastu minutach seansu. I tu trochę tak niestety miałem.
Pamiętacie sprzed roku film Frances Ha? Podobał się? To wybierzcie się na Oh Boy. Premiera w kinach studyjnych już jutro. Po raz kolejny powraca do nas obraz młodego pokolenia - zagubionego, korzystającego w pełni z różnych dobrodziejstw (np. kasy starych), ale nie bardzo potrafiącego znaleźć sobie miejsce. Jan Ole Gerster, który debiutuje jako reżyser tym filmem, sam jest niewiele starszy od głównego bohatera - trzydziestolatka, więc dobrze czuje to o czym opowiada. Efektem jest film i zabawny i do refleksji.