poniedziałek, 31 stycznia 2011

Świat jest wielki a zbawienie czai sie za rogiem, czyli tandemem do domu

Skromny, ale i urokliwy filmik tym razem z Bułgarii. Po wypadku samochodowym w którym giną jego rodzice, Aleksander młody imigrant z Bułgarii znajduje się w niemieckim szpitalu z objawami amnezji. Do pogrążonego w apatii chłopaka przyjeżdża z rodzinnego kraju jego dziadek, który postanawia przywrócić chłopakowi wspomnienia "na swój sposób". Namawia wiec go do wyjścia ze szpitala i zabiera go w podróż tandemem do Bułgarii (zahaczając jeszcze o ośrodek dla uchodźców we Włoszech, przez który przeszedł Alex wraz z rodzicami).

niedziela, 30 stycznia 2011

Zakazane imperium, czyli gdzie się podziali dobrzy bohaterowie?

Tym razem postanowiłem zrobić malutki wyjątek i napisać parę słów o czymś co przecież znam dopiero częściowo (dopiero 3 odcinki), ale przy oglądaniu tego serialu uruchomiło mi się kilka refleksji. Zakazane Imperium to nowy serial stacji HBO - podobno jedna z najdroższych produkcji telewizyjnych. Żeby jeszcze bardziej podkręcić ciekawość publiki do reżyserii pierwszego odcinka ściągnięto Martina Scorsese. Akcja toczy się w czasach prohibicji w Atlantic City (ale pojawiają się też postacie z Chicago np. Al Capone). Głównego bohatera gra Steve Buscemi (naprawdę pasuje do tej roli) - to polityk i skarbnik miasta, a jednocześnie gangster, który wraz ze swoim bratem (szefem policji) trzęsie miastem ściąga łapówki i mnoży swój majątek na sprzedaży nielegalnego alkoholu. Mafia - porachunki, interesy, przemoc i polityka, no i wielkie pieniądze a do tego

sobota, 29 stycznia 2011

Infiltracja, czyli ciężka jest dola policjanta

Tym razem coś z kategorii popularne. To już chyba trzecie moje spotkanie z tym filmem i za każdym razem wracam do niego z przyjemnością. Może dzięki obsadzie? Demoniczny (i w każdym filmie bardziej obleśny Nicholson), naprawdę nieźli Matt Damon i Leonardo DiCaprio. No i pomysł - choć wtórny (a ja niestety nie widziałem oryginału czyli Infernal Affairs więc nie mogę go porównać) to podany ciekawie i za pierwszym razem do końca nie możemy rozstrzygnąć kto w tej rozgrywce wyjdzie zwycięsko. Akcja filmu rozgrywa się w południowym Bostonie, gdzie policja stanowa toczy zażartą walkę z przestępczością zorganizowaną. Młody tajny agent policji, Billy Costigan (Leonardo DiCaprio), otrzymuje od przełożonych rozkaz przeniknięcia do struktur mafijnych, którymi rządzi Frank Costello (Jack Nicholson).

piątek, 28 stycznia 2011

Jack, jakiego nie znacie, czyli kino zaangażowane

Nie od dziś wiadomo, że film - obojętnie kinowy czy telewizyjny jest świetnym narzędziem by wpływać na nasze opinie, przekonania i poglądy. Mamy jakąś kontrowersyjną sprawę lub postać? Chcemy coś pokazać w złym lub dobrym świetle? Dobry scenariusz, sprawny reżyser (w tym przypadku Barry Levison), dobrzy aktorzy i mamy nie tylko materiał na debatę publiczną, ale poprzez wymowę filmu od razu stawiamy sprawę trochę w innym świetle. Świetnym dowodem na to jest ta produkcja HBO. Jack, jakiego nie znacie to biografia kontrowersyjnego amerykańskiego lekarza, dr Jacka Kevorkiana, który od lat 80-tych publicznie opowiadał się za prawem do śmierci dla nieuleczalnych pacjentów, będąc osobiście odpowiedzialnym za ponad 130 tzw. samobójstw wspomaganych oraz jak pokazuje film przynajmniej jedną śmierć wykonaną własnymi rękoma. Obraz świetnie zrobiony i wstrząsający. Nie mogę przestać o nim myśleć.

czwartek, 27 stycznia 2011

Droga do domu, czyli nie tylko superprodukcje

Kino z Chin jest znane u nas głównie dzięki superprodukcjom typu "Dom latających sztyletów" "Superhero" i tym podobnych. Ten sam reżyser który robił takie dzieła czyli Yimou Zhang stworzył jednak coś krańcowo różnego - kameralny i bardzo prosty film - Droga do domu. Oto chiński biznesmen Luo Yusheng wraca do rodzinnej wioski na pogrzeb ojca, który był nauczycielem. Jego matka prosi, by zgodnie ze starą tradycją trumnę przeniesiono na ramionach z odległego miasta przez góry do wioski (tak aby nigdy nie zapomniał drogi do domu). I oto syn przyzwyczajony do tego by wszystko załatwiać szybko i bez wysiłku staje przed nie lada wyzwaniem - w wiosce nie ma już zbyt wielu młodych by wykonać takie zadanie. Siedzi wraz z matką i wspomina ojca i historię ich miłości. 

środa, 26 stycznia 2011

Czas cyganów, czyli bynajmniej nie etnograficznie

Po raz kolejny odkrywanie na nowo różnych filmów dzięki kanałowi Cinemax - tym razem jeden z pierwszych filmów Emira Kusturicy. Film przedziwny - z jednej strony po prostu historia chłopaka Perhana, pochodzącego z małej wioski  jugosłowiańskich Cyganów (bieda, specyficzne zasady życia społeczności klanowej, sprzedaż dzieciaków, zorganizowane żebractwo), z drugiej strony wypełniona magicznymi, odrealnionymi scenami (podtytuł filmu to"Powieszony dom" który pojawia się na ekranie dwa razy) opowieść o dojrzewaniu i o drodze do szczęścia. 

wtorek, 25 stycznia 2011

Templariusze. Miłość i krew, czyli o kasie i o złości

Czemu będzie o kasie? Bo to podobno najdroższa filmowa produkcja w historii europejskiej kinematografii. A czemu o złości? Bo to co wyprawia polski dystrybutor tego filmu zakrawa na jakąś kpinę. Ale od początku - Szwedzi (w koprodukcji) nakręcili dwa filmy (po 2 godziny każdy) - historia życia Arna Magussona, syna skandynawskiego szlachcica. Gdy jako dziecko ulega poważnemu wypadkowi, rodzice obiecują oddać go do klasztoru jeśli tylko wyzdrowieje. Arn rzeczywiście wraca do zdrowia, zostaje wysłany do  zakonników, ale uczy się nie tylko modlitw ale też władania mieczem. Po opuszczeniu zakonu Arn zakochuje się w pięknej Cecylii, niestety z powodu zazdrości jej siostry nigdy nie dochodzi do ślubu - oskarżeni o grzeszność młodzi zostają rozdzieleni. Szlachcic zostaje wysłany do Ziemi Świętej (by odbyć pokutę) jako jeden z templariuszy, a jego ukochana wysłana do klasztoru.

poniedziałek, 24 stycznia 2011

Krzysztof Daukszewicz - Tutka, czyli i śmiesznie i refleksyjnie

Będzie nie tylko o tej płycie - choć sam temat jest ciekawy - ale ogólnie kilka refleksji po koncercie. Spodziewałem się, że będzie raczej nostalgicznie i taka była pierwsza część w wykonaniu Antoniego Murackiego z zespołem - gospodarza "Salonu z Kulturą" (bo impreza ma być cykliczna). A potem nadszedł czas na gościa czyli właśnie Krzysztofa Daukszewicza. Piosenek niewiele - może z 8 łącznie z bisami - za to mnóstwo gawędy i dowcipów. Dawno nie płakałem ze śmiechu :) Polityki w sumie nawet niedużo i komentarze raczej rozłożone po równo po różnych opcjach (głupota jest wszędzie), więcej dygresji o charakterze "obyczajowym" - widać, że artysta troszkę wyczuł taki klimat i poszedł akurat w tę stronę. A płyta? 

niedziela, 23 stycznia 2011

Reykjavik-Rotterdam, czyli jak się żyje w Islandii

Kiedy tylko jest okazja zawsze z dużym zainteresowaniem sięgam po kino z krajów, które są dla nas trochę "inne". Niby nie jest to przecież obraz w 100% prawdziwego życia to zawsze można trochę poczuć specyfikę danego kraju, ich problemy, sposób opowiadania o sobie. Więc gdy pojawiła się okazja spróbowania kina islandzkiego (ręka do góry kto oglądał?) to przecież nie mogłem przepuścić takiej okazji. Film rozpoczyna się troszkę jak dramat społeczny - ot historia faceta, któremu niewiele w życiu wychodzi, utrzymuje rodzinę z posady ochroniarza, mieszkanie wyposaża używanymi rzeczami od znajomych i marzy o lepszym życiu. I postanawia spróbować przemytu (jak dowiadujemy się z filmu alkohol jest tak drogi na wyspie, że jego przemyt to prawdziwe Eldorado)....

piątek, 21 stycznia 2011

Gran Torino, czyli w mocny sposób o prostych uczuciach

Widziałem to kilka tygodni temu, ale postanowiłem zrobić wyjątek od reguły i napisać kilka zdań, bo film wart tego, a wrażenia w miarę świeże. Walt Kowalski, weteran wojny w Korei o stalowej woli, żyjący w świecie, który nieustannie ulega zmianom, zostaje zmuszony przez sąsiadów-imigrantów, do trudnej konfrontacji z własnymi zadawnionymi uprzedzeniami. Nasz bohater kiedy umiera mu żona, czuje się coraz bardziej osamotniony, ale nie ma też ochoty na żadne rewolucje w swoim życiu (wszyscy biali wyprowadzili się z dzielnicy), nie ma zamiaru prosić o pomoc. Walta denerwują zmiany, drażnią sąsiedzi (emigranci z południowo-wschodniej Azji - Hmongowie) i ich zwyczaje, ale również ważne dla niego są pewne zasady - dlatego też nie zamierza siedzieć spokojnie gdy coś złego dzieje się w jego otoczeniu. I o tym jest właśnie ten film - o mocnym, trochę zgorzkniałym  facecie,

czwartek, 20 stycznia 2011

www.1939.com.pl, czyli marzenia patrioty


"Jak wyglądałaby kampania wrześniowa 1939 roku, gdyby doborowy batalion NATO, uzbrojony w najnowocześniejszy sprzęt XXI wieku, włączył się w działanie polskiej armii, toczącej nierówny bój z hitlerowską nawałnicą? Czy odwrócenie przebiegu pierwszej wrześniowej batalii, bitwy pod Mokrą, miałoby decydujący wpływ na losy II Wojny Światowej? To historiozoficzne pytanie postawił sobie Marcin Ciszewski w swojej powieści www.1939.com.pl"
Powieść ta opowiada o losach cynicznego podpułkownika Jerzego Grobickiego, dowódcy Pierwszego Samodzielnego Batalionu Rozpoznawczego, mającego do dyspozycji najnowocześniejszy sprzęt i pluton amerykańskich Marines, posiadających tajną technologię. Właśnie przez nią, zamiast w Afganistanie 2007 roku, lądują pod wsią Mokra w 1939 roku i już po chwili mają do czynienia z Niemcami. W ingerowaniu w historię naszego bohatera wspomagają barwni oficerowie i żołnierze, a także piękna pani kapitan Nancy Sanchez z US Army.

środa, 19 stycznia 2011

Social Network, czyli o potrzebie relacji społecznych

Oto największy zwycięzca Złotych Globów w tym roku... I dla mnie zaskoczenie, bo film mnie wcale nie powalił. Solidny scenariusz, ale przecież była wcześniej książka, nieźle opowiedziana historia, świetna rola Jesse Eisnenberga (w roli przyszłego miliardera Marka Zukerberga) i tyle. Reszta aktorów to po prostu młodzi ludzie, którzy grają siebie (bawiących się studenciaków), muzyki prawie w filmie nie dostrzegłem, a już na pewno nie zwróciła mojej większej uwagi.
Film opowiada o powstaniu portalu Facebook, a tak naprawdę skupia się głównie na postaci jego twórcy (świetnie zagrana rola z prawie niezmiennym wyrazem twarzy, Mark naprawdę jest tu bardzo ciekawą postacią - genialny, a jednocześnie aspołeczny typ). Od pierwszych pomysłów robionych w sieci dla zabawy (porównywanie studentek), poprzez stworzenie strony społecznościowej dla jednej uczelni, aż do przedsięwzięcia ogólnoświatowego - i to w tak krótkim czasie? Robi to wrażenie- ale w końcu to biografia najmłodszego miliardera na świecie. Ale

Funny Games, czyli przemoc w białych rękawiczkach

Ten film wali po głowie obrazem przemocy tak bezmyślnej i bez konsekwencji, że odradzam go wszystkim przyzwyczajonym do szczęśliwych zakończeń. Ktoś spyta - po co wiec go oglądać? Cóż - kino opowiada nie tylko dobre historie, kino ma także pobudzać do myślenia. A ten film mimo, że jest ociekający okrucieństwem opowiada o czymś ważnym - o tym co może się zadziać z umysłami młodych ludzi wychowanych bez zasad, norm, a cały obraz świata budujących na tym co zobaczą w mediach.
W skrócie - bogate małżeństwo Anna i Georg jadą z synkiem na weekend do domu nad jeziorem, tu poprzez sąsiadów poznają dwóch młodzieńców: Petera i Paula. Pojawiają się oni następnie w domu małżeństwa pod błahym pretekstem rozpoczynając pewną prowokacyjną i pozbawioną znanych nam zasad grę.

wtorek, 18 stycznia 2011

Ostatnie kuszenie Chrystusa, czyli kontrowersje sprzed lat

Minęło 23 lata od premiery. Pamiętacie? Pod kinami w Polsce (i to były pokazy jedynie pojedyncze) pojawiły się po raz pierwszy pikiety. Sam widziałem go dopiero w pod koniec lat 90-tych. No i jak tu przegapić okazję gdy tv przypomina ten film? Byłem ciekaw, bo po tylu latach oprócz pewnej otoczki wokół, nie zostało we mnie prawie żadne konkretne wrażenie. Czy nadal jest "obrazoburczy"? Te emocje pojawiały się też wokół powieści na podstawie, której Scorsese nakręcił ten film (powieść Kazantzakisa) - przede wszystkim dlatego, że pokazuje ona Jezusa zmagającego się ze słabościami ludzkimi - wątpliwościami, pokusami, lękiem. Oglądamy drogę Jezusa - od człowieka, którego prześladują głosy w głowie, poprzez odkrycie swego powołania - najpierw do głoszenia miłości, potem do głoszenia słów o ogniu i toporze, przez cuda i nauczanie ze świadomością tego gdzie zdąża, aż po ukrzyżowanie i... no właśnie co? Strach? Poddanie się pokusie zwykłego życia? Ten fragment filmu chyba najbardziej bulwersuje - Jezus z 6 dzieci?

poniedziałek, 17 stycznia 2011

Jeszcze dalej niż północ, czyli o stereotypach

Kilka dni temu marudziłem po komedii amerykańskiej "Kac Vegas", która podobno została ogłoszona przez kinomaniaków komedią roku... W międzyczasie obejrzałem jeszcze  "Stare wygi" z wygłupiającymi się Travoltą i Williamsem i potwierdza się moje przypuszczenie - widz dla którego jest to robione znajduje się w przedziale 11-19... Może ich to śmieszy? Ale ponieważ szukam czegoś innego sięgnąłem po poleconą komedię francuską z ubiegłego roku. Taaaak! To jest to! Zdecydowanie wolę ten typ humoru.
Nasz bohater jest naczelnikiem poczty w Salon-de-Provence. Ma synka i żonę Julie o skłonnościach depresyjnych, która marzy, by zamieszkać na Lazurowym Wybrzeżu. Philippe pragnie uszczęśliwić ją za wszelką cenę, próbuje więc uzyskać posadę udając niepełnosprawnego. Gdy oszustwo zostanie odkryte za karę zostaje oddelegowany do Bergues, małego miasteczka na północy Francji. I tu zaczyna się komedia pełną gębą - Północ bowiem wszyscy wyobrażają sobie jako zimną krainę, zamieszkaną przez ciemną, ubogą i do tego mówiącą niezrozumiałym narzeczem (cheutimi) ludność (dwa lata tam to prawie jak kalectwo, potem już dadzą mi w nagrodę stanowisko na południu). 

niedziela, 16 stycznia 2011

Rok pod psem, czyli kto tu kogo oswaja

Ciepły film na niedzielne popołudnie. Dla tych, którzy pamiętają Jeffa Bridgesa z różnych romansideł i obyczajówek sprzed lat dwudziestu kilku może to być mały szok, gdy zobaczą go jako faceta po 60. Ale cóż wszyscy się starzejemy :) Rola jest jednak świetnie zagrana - Bridges gra tu pisarza przeżywającego kryzys twórczy (Jon Katz i autor powieści na podstawie której nakręcono ten film) i nie ukrywajmy faceta, który nie bardzo potrafi układać sobie relację z innymi ludźmi. Pewnego dnia ten sfrustrowany życiem mężczyzna przygarnia psa, jeszcze bardziej poranionego i dziwacznego niż on sam. Od tej chwili wszystko się zmienia - jak tu mieć czas dla siebie skoro co i rusz zwraca na siebie uwagę jego czworonożny przyjaciel?

Rock'n'rolla, czyli z kim nie robić interesów

                 Reżyser - Guy Ritchie - po "Porachunkach" i "Przekręcie", które szybko stały się kultowe, popełnił parę innych dziwnych rzeczy, tu próbuje wrócić do sprawdzonych pomysłów. Mamy więc klasyczną czarną komedię kryminalną gdzie każdy próbuje wykiwać innych nie wiedząc, że sam jest kiwany jeszcze przez kogoś innego. Kiedy rosyjski gangster zamyka szemraną transakcję sprzedaży ziemi, w Londynie pojawiają się miliony dolarów, wszyscy kryminaliści zaczynają snuć plany przejęcia pieniędzy. Oprócz kasy mamy jeszcze słynny obraz, skorumpowanych polityków, piękną księgową, zawodowych zabójców, zaginionego uzależnionego od narkotyków muzyka (który podobno przeżył więcej swoich pogrzebów niż grabarz) i dużo, dużo więcej.
Na początku filmu z ust wytrawnego londyńskiego gangstera Lenny'ego Cole'a padają słowa "To miasto jest moje", ale czas gdy boss mógł być pewny swojej pozycji na wieki zdaje się, że już minął. Musi nieźle się natrudzić by udowodnić swoją pozycję.

sobota, 15 stycznia 2011

Stanisław Soyka - tylko brać, czyli Osiecka mniej znana

Od razu muszę się przyznać, że pierwsze przesłuchanie nie powaliło mnie na kolana - Soyka śpiewa po swojemu (choć mniej to wokaliz tak dla niego charakterystycznych), muzycznie też nic nowego - spokojniejsze numery fortepianowe przypominają choćby płyty z tekstami Jana Pawła II czy Szekspira, szybsze brzmią tak jak najlepsze płyty Soyki z Yaniną Iwańskim.  Ale z każdym przesłuchaniem zaczynamy sobie coraz częściej te kawałki nucić pod nosem i to chyba największy komplement jaki możemy przypisać kompozytorowi - robić chwytliwe melodie to on potrafi (choć czasem mamy wrażenie, że już to słyszeliśmy). Było już wiele płyt z tekstami Osieckiej, ale często sięgano po teksty, które już miały wcześniejsze wersje muzyczne. 

I odpuść nam nasze winy, czyli czy Dan Brown jest najlepszy?

Nie przypadkiem okładkę debiutanckiej powieści Romaina Sardou zdobi reprodukcja Hieronima Boscha - zapowiada, że będzie dość makabrycznie. Thrillerów historycznych jest na rynku cała masa, niedługo nie będzie żadnej postaci czy okresu historii, które nie zostały opisane w jakiejś mrocznej i zagadkowej historyjce. Raz jest lepiej, raz gorzej - tym razem zdecydowanie lepiej.
Zima, rok 1284. Do położonej na bagnach małej osady Draguan w hrabstwie Tuluzy przybywa młody kapłan, Henno Gui, by objąć parafię Heurteloup. Na miejscu zastaje nielicznych mieszkańców, sparaliżowanych strachem po serii makabrycznych morderstw. To właśnie podczas śledztwa w tej sprawie, lokalny biskup odkrył istnienie zagubionej w nieprzebytych lasach osady Heurteloup, którą przed laty uznano za wymarłą podczas epidemii dżumy. Nasz Bohater próbuje dotrzeć do swojej parafii, nawiązać kontakt z jej mieszkańcami i wyjaśnić czemu tak długo ukrywali istnienie wioski. Jaką tajemnicę odkryje i czemu nie jest ona wygodna dla zwierzchników?

piątek, 14 stycznia 2011

Czarny łabędź, czyli o szaleństwie doskonałości

No to czas zacząć analizy tego co zasługuje na Oscara za rok ubiegły. Oto jeden z moich typów (choćby za kobiecą rolę pierwszoplanową). Nina (Natalie Portman) jest baleriną w jednym z najlepszych zespołów baletowych w Nowym Jorku - w ćwiczenia wkłada bardzo dużo pracy by zrealizować marzenie i zagrać jakąś znaczącą rolę - dopinguje ją w tym dość toksyczna matka. Relacje pomiędzy nimi, poświęcenie i wysiłek jaki trzeba włożyć w sukces, rywalizacja i zawiść w środowisku - to wszystko oglądamy przez ponad połowę filmu, powoli zastanawiając się czy wydarzy się coś więcej w tej obyczajowej historyjce.
Reżyser (choć młody już ma kilka niezłych filmów na koncie) Darren Aronofsky jednak przygotował trochę niespodzianek i atmosfera mniej więcej od połowy filmu staje się coraz gęstniejsza. Różne oblicza szaleństwa w kinie już oglądaliśmy (choćby wczesne filmy Polańskiego), ale to pokazane przez Natalie Portman zagrane jest świetnie.

czwartek, 13 stycznia 2011

Bębniarz, czyli opowieść o przemianie

Zupełnie przypadkiem można trafić czasem na ciekawe rzeczy w TV (szkoda, że to nie w ogólnodostępnej) - tym razem trafiłem ma produkcję z Hongkongu, która w Europie pojawiała się na różnych festiwalach parę lat temu. Bębniarz to historia młodego człowieka (syna gangstera), który z lekkomyślnego nastolatka staje się coraz bardziej dojrzałym człowiekiem i muzykiem. Wychowany w Hongkongu chłopak po tym jak odkryto jego romans z żoną pewnej grubej ryby, musi uciekać na Tajwan. Tam najpierw z nudów oraz pragnąc poznać bliżej pewną dziewczynę dołącza do grupy bębniarzy zen i zamieszkuje w ich wiosce wysoko w górach. Zafascynowany ich niezwykłą sztuką, ciężkim fizycznym treningiem oraz surowym trybem życia Sid stopniowo się zmienia. 

środa, 12 stycznia 2011

Kot, który rozmawiał z duchami, czyli literatura niezobowiązująca

Książki są nie tylko po to aby czegoś się z nich dowiedzieć, czy coś przemyśleć ale czasem choćby po to aby się przy nich odprężyć. I myśląc o takiej literaturze od razu przychodzi mi do głowy cała seria książeczek autorstwa Lilian Jackson Braun - tomów tego wyszło chyba 30, ale spokojnie można sięgać po nie pojedynczo. Co jest takiego wyjątkowego w tym cyklu? Specyficzny klimat małej społeczności, oprócz zagadki kryminalnej mamy mnóstwo ciekawych postaci wokół naszego bohatera no i to co najważniejsze: pomysł. A pomysł w skrócie sprowadza się do tego, że wszystkie zagadki rozwiązuje wcale nie główny bohater tych powieści - dziennikarz Jim Qwilleran, który po otrzymaniu spadku zostaje milionerem - filantropem i zmienia rzeczywistość małego miasteczka. Zagadki te rozwiązuje jego kot Koko - a właściwie nawet dwa koty syjamskie (ale ten drugi to kotka Yum Yum i wg autorki nie ma aż tak wielkich uzdolnień bardziej skupiona na swojej urodzie i wygodzie :)) 

Star Guard Muffin - Szanuj, czyli siła telewizji

O Kamilu Bednarku i kapeli w której się udziela słyszeli już chyba prawie wszyscy - dzięki programowi Mam talent ten 19-latek stał się gwiazdą i płyta weszła szturmem na listy przebojów. Czy jest tego warta? Ano owszem - otrzymujemy tu mieszankę reggae i dancehall, która sprawia że większość kawałków dobrze buja. To chyba największy plus tej płyty - słychać w niej dużo zabawy i radości z grania tej muzyki. Wokalista musi jeszcze popracować nad techniką bo momentami trudno go zrozumieć ale jego głos naprawdę jest niezły i tworzy fajny klimat szczególnie w spokojniejszych numerach. Na płycie znajduje się jedenaście autorskich utworów oraz dwa covery (Claptona "Tears in heaven" i "I" Kurta Nilsena).

wtorek, 11 stycznia 2011

Kac Vegas, czyli o tym z czego się śmiejemy

Z komediami mam problem od dłuższego czasu - niewiele jest takich, które śmieszą, a coraz częściej oglądam je z poczuciem zażenowania. Ale jak się nie może zasnąć w nocy to się czasem człowiek na coś skusi. Tym razem był to ubiegłoroczny hit z gatunku komedii kumplowskiej. Co to takiego? Ano w odróżnieniu od komedii romantycznej, na której podobno najlepiej bawią się kobiety - ten gatunek stworzono specjalnie dla facetów - musi być kilku kumpli, dużo alkoholu, mnóstwo atrakcyjnych kobiet i mało wybredne "męskie" dowcipy. Podobno wychodzi z tego komedia na której boki się zrywa. Tym razem scenariusz wygląda tak: Trzech kumpli budzi się luksusowym apartamencie w stolicy hazardu po zakrapianym alkoholem wieczorze kawalerskim nie pamiętając z tego co się działo kompletnie nic. Pewnie mogliby przeboleć fakt, że lokal jest kompletnie zdemolowany, a w łazience siedzi głodny tygrys, gorzej, że czwarty przyjaciel, który następnego dnia miał wziąć ślub, zniknął w tajemniczych okolicznościach i muszą go teraz znaleźć.

Smolik 4, czyli czy muzyka może się sączyć z głośników

To już czwarta płyta autorska tego kompozytora i instrumentalisty, nie wydaje płyt zbyt często, od czasu do czasu możemy posmakować jeszcze płyt które sygnuje jako producent. Ale każda płyta autorska Smolika trafia u mnie od razu do kolekcji - brakuje bowiem muzyki na takim poziomie w naszym kraju. Chillout u nas króluje w niektórych stacjach radiowych raczej w porach nocnych, może w niektórych klubach, natomiast w większości są to produkcje zagraniczne. Smolik - można być tego pewnym zawsze obdaruje nas sporą dawką pop, ale bez tandety czy samej elektroniki - raczej relaksacyjnego i wysmakowanego stylistycznie. Tu świetne nastrojowe kompozycje dodatkowo ubogacili wokalem zaproszeni gości - jest m.in. znana z wcześniejszych płyt Mika Urbaniak, jest Gaba Kulka, Natalia z Mikromusic oraz goście z zagranicy np. Emmanuelle Seigner, Victor Davies (świetne "V Girl").

poniedziałek, 10 stycznia 2011

Podróżnik WC, czyli o tym jak opowiadać o podróżowaniu

No właśnie - jak opowiadać o podróżowaniu? Są tacy, którzy dogłębnie niczym etnograf opisują życie innych kultur, są tacy którzy opisują szczegółowo zmaganie się z samym sobą, siłę ludzkiego charakteru, są też tacy, którzy ze swadą i humorem opisują to co zobaczą i przeżyją ale robią to w odniesieniu do tego co nam znane i bliskie. I do tych ostatnich zaliczyłbym bym właśnie Cejrowskiego. Dlaczego właściwie nam się to tak bardzo podoba? Dzięki specyficznym porównaniom? Humorowi? Aurze jaką stworzył wokół siebie naczelny kowboj/kołtun Rzeczypospolitej?
"Podróżnik WC" to wznowienie pierwszej książki WC zawierającej zbiór luźnych historii i komicznych przygód, które przeżył autor w trakcie kilkunastu ekspedycji do krajów obu Ameryk.

niedziela, 9 stycznia 2011

Mr Nobody, czyli o dziwnej teorii czasu


Siadam zaraz po skończeniu seansu, żeby to wszystko uchwycić na świeżo, ale uczucia są bardzo mieszane. Przedziwny to film. Naszego bohatera o imieniu Nemo poznamy w różnych wymiarach czasowo-przestrzennych: jako dziecko zmuszone do wyboru pomiędzy wyjazdem z mamą a mieszkaniem z tatą; nastolatka przeżywającego pierwszą miłość; trzydziestoparoletniego faceta tracącego powoli radość istnienia; 120-letniego starca, ostatniego śmiertelnego człowieka w futurystycznym świecie. Co więcej, każdy z tych etapów życia zostanie nam przedstawiony w kilku alternatywnych (równouprawnionych) wersjach. Która z tych wersji jest prawdziwa? Które wybory okażą się prawidłowymi? Przypomina to trochę "Przypadek" Kieślowskiego i to porównanie towarzyszy cały czas - teoria "skrzydeł motyla", czyli wpływu nawet najdrobniejszych sytuacji, które całkowicie zmieniają bieg wydarzeń nawet w odległych miejscach wraca tu jak bumerang (np. przezabawna historia robotnika, który gotuje w domu, a przez to u bohatera spada deszcz).

sobota, 8 stycznia 2011

Wytępić całe to bydło, czyli o korzeniach rasizmu

Kiedy wspominam różne rzeczy przeczytane w roku ubiegłym to wśród wielu rzeczy lekkich była przynajmniej jedna rzecz, która mną wstrząsnęła. Sięgnąłem po nią w bibliotece publicznej po kilku recenzjach i nie mogłem się oderwać. Powieść Lindqvista składa się jakby z dwóch płaszczyzn wciąż się przeplatających - pierwsza to reportaż autora z jego podróży po północnej Afryce (czyta się troszkę jak Kapuścińskiego), przeplatane troszkę wspomnieniami z dzieciństwa. Ale dużo ciekawsza i mocna jest ta druga płaszczyzna - opis tego jak w Europie rodził się rasizm. Nie ten znany nam z wieku XX czy też z czasów kolonializmu gdy "zła" była Ameryka i małe grupki białych poza Europą, ale ten który siedział w ludzkich głowach całej Europy propagowany nie tylko przez przywódców, bogaczy ale też naukowców (m.in. opierających się na Darwinowskiej teorii doboru naturalnego). Słowa zacytowane w tytule książki pochodzą z „Jądra ciemności” Józefa Conrada Korzeniowskiego i oddają to (co może nas dziś dziwić) co siedziało w głowach wielu europejczyków, którzy stykali się z cywilizacją Afryki.

piątek, 7 stycznia 2011

Harmonia, czyli o współbrzmieniu kultur

W muzyce pewnie jeszcze czas jakiś będę wciąż w roku 2010 - trochę fajnych płyt było, a i kasy na nowe brakuje :) Jedna z rzeczy na które mimo sporej ceny (ach ta Agora i 35 zeta za polską muzykę) kasy szkoda nie było w roku ubiegłym to projekt Harmonia. Już nazwisko Waglewskiego pewnie by mnie przekonało (czego się nie dotknie wychodzi bardzo smakowicie), ale okazało się, że płytka jest bardzo urozmaicona muzycznie i bardzo ciekawa właśnie poprzez wielogatunkowość i udział muzyków "z innej bajki". Pomysł na płytę narodził się w trakcie muzykowania na Festiwalu Inne Brzmienia w Lublinie (swoją drogą w tym roku trzeba się koniecznie wreszcie wybrać) -  trzonem oprócz Waglewskiego i Karima Martusewicza z Voo Voo są jeszcze akordeonista Marcin Gałażyn, Marianna Sadovska, Ziemowit Kosmowski (m.in. Subway) i Eugeniu Didic (Haydamaky).

czwartek, 6 stycznia 2011

Temple Grandin, czyli o sile jaka tkwi w człowieku

Tym razem nowa rzecz, ale obejrzana znowu dzięki telewizji. Film zgarnął mnóstwo nagród w roku ubiegłym ale gdyby nie to, że zawsze autyzm mnie interesował to pewnie bym na niego nie zwrócił uwagi. Bo rzecz jest właśnie o dorosłej dziewczynie chorej na autyzm - jeżeli ktoś spotkał się z książkami wydawanymi przez Synapsis to historia będzie mu znana - film jest w pewien sposób adaptacją biograficznej powieści (Temple Grandin i Margaret Scarciano).

środa, 5 stycznia 2011

1900 - człowiek legenda, czyli czarowanie muzyką

Żeby wszystko było na świeżo to zaczynam od nowego roku :) Ale dzięki telewizji i różnym wypożyczalniom z dużą przyjemnością będę wracał też do starszych rzeczy choćby takich jak ta...
 
Kto oglądał wcześniej jakiś film Giuseppe Tornatore ten pewnie wie czego się spodziewać - będzie trochę sentymentalnie, będą piękne zdjęcia, muzyka i piękne ludzkie uczucia. Film opowiada historię porzuconego przez imigrantów dziecka, znalezione na statku, tu się wychowuje i ze statkiem wiąże całe swoje życie. Chłopak ten okazuje się genialnym samoukiem - jego gra na fortepianie to nie tylko wirtuozeria i zręczność palców, ale cudowny talent do komponowania - improwizowania melodii, które mają swe źródło w tej jednej ulotnej chwili, w słuchających go ludziach i w nim samym.