Robert: Zarówno w teatrze, jak i w filmie niestety dominuje humor dość prosty, trochę farsowy, robienie min, komedie pomyłek, a aktorzy uważają że nie trzeba specjalnie się wysilać. Tymczasem w komedii przecież równie mocno liczą się umiejętności, jak i sam tekst, pomysł na to jak rozbawić publiczność. Wiadomo, śmieszyć mogą różne rzeczy, jednak dobra komedia ma to do siebie, że bawi prawie wszystkich. I zgadzam się, że takich nie jest wiele. Wybierając się na Jack Absolute Flies Again spodziewałem się nie tyle super komedii, co raczej lekkiej sztuki z motywami muzycznymi. I choć muzyki było mniej niż oczekiwałem, to lekkości, mimo czasów w jakich jest akcja, trudno tej sztuce odmówić.
wtorek, 31 stycznia 2023
Jack Absolute Flies Again, czyli ach ci dzielni chłopcy w stalowych maszynach
Robert: Zarówno w teatrze, jak i w filmie niestety dominuje humor dość prosty, trochę farsowy, robienie min, komedie pomyłek, a aktorzy uważają że nie trzeba specjalnie się wysilać. Tymczasem w komedii przecież równie mocno liczą się umiejętności, jak i sam tekst, pomysł na to jak rozbawić publiczność. Wiadomo, śmieszyć mogą różne rzeczy, jednak dobra komedia ma to do siebie, że bawi prawie wszystkich. I zgadzam się, że takich nie jest wiele. Wybierając się na Jack Absolute Flies Again spodziewałem się nie tyle super komedii, co raczej lekkiej sztuki z motywami muzycznymi. I choć muzyki było mniej niż oczekiwałem, to lekkości, mimo czasów w jakich jest akcja, trudno tej sztuce odmówić.
poniedziałek, 30 stycznia 2023
Przepiórki w płatkach róży, czyli meksykańska saga rodzinna
Trzeba przyznać, że Christopher Wheeldon stworzył balet doprawdy niezwykły. Tempo tego spektaklu jest niemal musicalowe, jedna scenka niezauważalnie przechodzi w drugą, niestandardowe często kroki tancerzy wywołują zaciekawienie. To wszystko doprawione jest ognistym temperamentem meksykańskich bohaterów, ogromną wyobraźnią autora, choreografa, scenarzysty, kostiumologów i charakteryzatorów. Ogromne uznanie dla nich wszystkich za stworzenie tego tanecznego dramatu.
niedziela, 29 stycznia 2023
Koniec wieczności - Isaac Asimov, czyli zrobimy to lepiej
Klasyk, jedna z pierwszych powieści jednego z najbardziej znanych pisarzy S-F, a ja męczyłem się z tym przez ładnych parę tygodni. No co poradzę - nie wciągnęło. Za dużo tu dywagacji na tematy techniczne, filozoficzne, a gdyby to wyciąć, to fabuła byłaby aż nazbyt prosta. Warto jednak podkreślić, że dziś, po blisko 70 latach od wydania powieści, temat podroży w czasie jest wyeksploatowany niemiłosiernie w przeróżnych wariantach. Może więc jednak warto sięgnąć, po to inspirowało pozostałych pisarzy, czy filmowców, docenić nie tylko sam pomysł, ale i próbę pokazania różnych dylematów. Przecież to nie tylko kwestie podstawowe - na ile pojawienie się w czasie zmienia historię epoki w jakiej sam żyłeś, a może paradoksalnie również życie samego podróżnika w czasie. To również kwestie etyczne - na ile można ingerować w przeszłość, znając jej efekty i próbując ją naprawiać, jednocześnie nie wiedząc czy to na pewno ruch w dobrą stronę. Zapobiec drugiej wojnie światowej przez zamach na Hitlera? Wybicie z głów rządzących lotów w kosmos lub pracy nad bombą atomową, jako projektów które mogą doprowadzić ludzkość do jej kresu? Na takie pomysły dziś może wpaść nawet uczeń podstawówki. Na szczęście u Asimova mamy nie tylko to.
sobota, 28 stycznia 2023
Właściciele, czyli proszę to zaprotokołować
Czy dużo trzeba, by zrobić komedię, która bawi? Jiří Havelka udowadnia, że nie. Biorąc na warsztat własną sztukę teatralną, pokazuje iż to dobry dialog i iskrzenie między bohaterami jest tym co przykuwa uwagę widza. A tego tu nie zabraknie! Czesi generalnie mają dobrą rękę do komedii, wyczuwają absurd tam gdzie inni byliby śmiertelnie poważni. No powiedzcie sami, szczególnie ci, którzy brali udział w jakichś zebraniach członków spółdzielni mieszkaniowej - czy poza śmiertelną nudą, przerywaną może jakimiś obelgami skonfliktowanych sąsiadów, odczuwaliście coś więcej? A tu proszę - z wydawałoby się nudnych przepychanek gdy w ramach sztywnego regulaminu próbuje się podjąć jakieś decyzje w sprawie wspólnoty, udało się stworzyć prawdziwy thriller z emocjami i (prawie) flakami latającymi w powietrzu.
piątek, 27 stycznia 2023
Nigdy, nigdy, nigdy - Linn Strømsborg, czyli no kiedy ty wreszcie dorośniesz
Polecam lekturę szczególnie tym, którzy mają dzieci, może wnuki i generalnie raczej myślą, że posiadanie potomstwa to coś normalnego. No właśnie. Bohaterka tej powieści stwierdza, że choć jest już grubo po 30 nigdy nie chciała i nie chce mieć dzieci. I szczerze opowiada o tym dlaczego. Co ważne, pisze też o tym jak się czuje, gdy słyszy lub czuje ze strony otoczenia komunikaty o tym jak to niby "kiedyś zmądrzeje", "dojrzeje do tego", "przecież to takie cudowne" i setki innych równie od serca. To chyba jest tu najciekawsze - nie tyle samo zobaczenie perspektywy, kogoś kto dokonuje wyborów, być może dla mnie niezrozumiałych, ale zrozumienie jak ja swoimi osądami, mogę ją ranić. Bo wybraliśmy inaczej? Bo spędzamy inaczej czas, nie mamy wspólnych tematów (to też przecież bzdura)? Czy posiadanie dzieci czyni mnie lepszym albo doświadczającym bardziej prawdziwego szczęścia (w odróżnieniu - jak się czasem mówi - od egoizmu własnych przyjemności)? A niby dlaczego? Społeczeństwo oczywiście korzysta na zwiększaniu populacji, ale czy nie ważniejsze byłoby pytanie o to, jakim się jest rodzicem i czy wychowa się szczęśliwe dzieci.
czwartek, 26 stycznia 2023
Podejrzana, czyli jak to miło, że mnie pan śledzi
Kolejne nagrody, tym razem z Cannes. Reżyser Park Chan-wook, twórca „Oldboya” i „Służącej” powrócił z czymś bardzo widowiskowym i trochę zaskakującym. Podejrzana to intrygujący thriller trochę w stylu kina noir, ale w ferii kolorów, pełnym świetle, trochę przełamanie konwencji. Dużo tu opowiadania własnych wersji wydarzeń, błądzenia pośród faktów, domysłów, mylenia tropów. Niby więc dość banalne, smakuje za to wybornie. Fani kryminałów z ciekawością przyjrzą się metodom pracy koreańskiej policji (albo po prostu reżyserskiej wizji takiej pracy), docenią skomlikowaną łamigłówkę, romantycy zachwycą się wątkiem miłosnym, czyli prawie każdy znajdzie sobie coś tu dla siebie.
Jak na thriller ten film nie ma oszałamiającego tempa, co też może trochę zaskakiwać, napięcie też chyba bardziej podnosi ciśnienie na ekranie niż na sali kinowej, ten seans to jednak nie jest typowa gatunkowa produkcja, tu człowiek delektuje się szczegółami, klimatem...
Chcę Twojego życia - Amber Garza, czyli nie potrafię się z tym pogodzić
To nie jest zła książka, ale jeżeli czytaliście kilka thrillerów psychologicznych, po prostu ona niczym Was specjalnie nie zaskoczy. Czyta się miło, jest jakaś zagadka, którą próbujecie rozkminić, finał jednak mimo dobrego tempa nie przynosi tego efektu wow, jaki czasem się przy lekturach zdarzał. Napięcie więc i ciekawość towarzyszy Wam jedynie do pewnego miejsca, potem już pozostaje obserwowanie prób wyjścia w miarę cało przez każdego z bohaterów. Klincz w jakim się znaleźli był efektem różnych ich pragnień, błędnych założeń i decyzji. Pragnąc szczęśliwego życia, ale myśląc tylko o sobie, gdzieś kompletnie się pogubili.
środa, 25 stycznia 2023
Duchy Inisherin, czyli ta wyspa to cały mój świat
Korzystając z ogłoszonych wczoraj nominacji, nadrabiam zaległość sprzed kilku dni. Martin McDonagh. Tak lubiany przeze mnie i wiele sobie prawdę mówiąc po Duchach Inisherin obiecywałem, a oczekiwanie jeszcze podkręcały recenzje. I to nie tak, że seans mnie rozczarował. To film, który się chłonie z przyjemnością, choć przecież tak niewiele się w nim dzieje. To film, który pamięta się długo po wyjściu z kina. Genialnie zagrany, nieoczywisty. Czegoś mi jednak zabrakło, żeby uznać go za tak genialny, jak wszyscy dookoła o nim opowiadają. Na pewno ma świetny klimat - społeczność niewielkiej wyspy u wybrzeży Irlandii, żyje w zupełnie innym rytmie niż świat pędzący za nie wiadomo czym. Wszyscy się znają, mają proste i niewielkie radości, są twardzi więc i problemy im nie straszne. Miska zupy, piwo w pubie wieczorem. Czego więcej trzeba?
Tak niedaleko toczy się wojna domowa, jakieś wielkie sprawy, jest praca, szanse i nadzieje. Ale ci co zostali na wyspie, raczej się tam nie spieszą. A może nawet i by chcieli, ale się boją. Jak choćby Siobhan, która opiekuje się gospodarstwem po rodzicach, bo wie że jej brat kompletnie by sam sobie z tym nie poradził.
wtorek, 24 stycznia 2023
Uciekinierki, czyli nie ma co tkwić w tym co doskwiera
Jeżeli szukacie komedii, ale z pewnym przesłaniem, inteligentnej, raczej skłaniającej do ciepłego uśmiechu, a nie rechotu, to mam dla Was w Warszawie dobrą propozycję. "Uciekinierki" grane na deskach Teatru Ateneum (Scena 20), to rzecz lekka, zabawna, która może połączyć kilka pokoleń.
Starsze osoby pewnie bardziej będą identyfikować się z Claude, która nie ma zamiaru spędzać kolejnych lat w domu spokojnej starości, żyje wspomnieniami, ale i pragnie przeżyć jeszcze coś ciekawego. Rozterki Margot, która stwierdza, że zmęczyła ją rola żony, matki, gospodyni, troszczącej się o wszystkich i o którą nikt się nie troszczy, pewnie zrozumie niejedna osoba w średnim wieku. A młodsi? Może spojrzą trochę inaczej na swoich rodziców albo dziadków? W końcu każdy ma prawo do marzeń, do odrobiny szaleństwa, do korzystania z życia, a nie skazywania się na monotonię.
Dwie kobiety uciekają, przerażone tym jak wygląda ich życie i pragnąc jakiejś odmiany. Choć różni je wiek, dotychczasowe doświadczenia i ich pierwsze spotkanie rozpoczęło się mało sympatycznie, staną się dla siebie wsparciem i zbudują silną więź. Oczywiście nie będzie łatwo i przyjemnie, bo też i charaktery je różnią, dzięki temu za to fajnie iskrzy między tymi postaciami, a grające je Magdalena Zawadzka i Sylwia Zmitrowicz, kapitalnie to wykorzystują.
poniedziałek, 23 stycznia 2023
Najbardziej niebieskie oko - Toni Morrison, czyli marzenia o lepszym życiu
Mam wrażenie, że sama Toni Morrison ten swój debiut napisałaby potem już inaczej - skoro uważa, że musi go trochę tłumaczyć. Może jeszcze bardziej odeszłaby od opisów życia rodziny, trochę reportażowych, przytłaczających, a skupiłaby się na uczuciach najmłodszych, dla których tak istotna jest akceptacja, miłość, ciepło. I chyba to byłby nawet dobry kierunek.
niedziela, 22 stycznia 2023
Samiec Alfa, czyli testosteron jakiś skarlały
Notka z serii: omijaj z daleka. I nie patrz na to, że znasz kogoś z obsady, że lubisz... Choćby i dopłacali, omijaj z daleka, szczerze radzę. O ile polskie komedie już dawno przestały bawić, to ta chyba nawet dla miłośników "przebojów", które nazywane są komediami, okaże się niestrawna.
Pomysł, który być może sprawdził się przy Testorenie, czy Ladis, czyli osadzenie akcji w grupie jednej płci, a wszystko kręci się wokół tej drugiej, tu okazał się totalnym niewypałem. Chamskie żarty, absurdalne sceny... żeby to jeszcze podążyło w kierunku groteski, jakiejś fantastyki (bo miejsce akcji, czyli wielki biurowiec, w którym można pobłądzić aż się o to prosi), ale reżyser chwilami wpada w takie tony, jakby wierzył w te rzeczy, które opowiadają jego postacie.
Przybliżmy je troszeczkę.
sobota, 21 stycznia 2023
Fabelmanowie, czyli zajmij się w końcu czymś poważnym
Spielberg powraca filmem, w którym ukrył sporo elementów autobiograficznych i tak jak choćby ostatnio Branagh oczarowuje nas sentymentalną opowieścią o rodzinie, o dojrzewaniu, o marzeniach, o czasach, w których wszystko choć wokół wszystko było trudniejsze, było chyba jednak prostsze.
Czuć w tym filmie miłość do kina i to chyba najlepsze sceny filmy, gdy poprzez młodego bohatera, odkrywamy różne jego sztuczki, jakich dokonywał, by jego amatorskie produkcje były ciekawsze. Już od pierwszych scen, gdy rodzice zabierają malutkiego Sammy'ego do kina i gdy ten zauroczony jest przede wszystkim obrazami katastrofu kolejowej, czujemy że będzie to jego pasja. Ojciec, inżynier pracujący przy projektach przyszłych komputerów, ma chyba jednak nadzieję, że to dziecinna zabawa, kosztowna lecz z czasem pewnie minie. Co innego matka - z duszą artystyczną, wspierająca go w jego kolejnych projektach. Kręci więc, montuje i marzy o tym, by robić to w przyszłości. Od ojca ma dar do rozwiązywania problemów technicznych, od matki fantazję. I tak rodzi się być może przyszły geniusz, który potem będzie czarował nas swoimi wizjami.
piątek, 20 stycznia 2023
Martwa Woda - Wojciech Wójcik, czyli kobiecie w policji nie jest łatwo
Przegapiłem tom pierwszy cyklu kryminalnego Wojciecha Wójcika, ale widzę że będę musiał chyba nadrobić, bo Martwa woda, to jeden z lepszych kryminałów jakie czytałem w ostatnim roku. Objętość może trochę zniechęcać, ale uwierzcie - nie ma nudy! Początkowo co prawda akcja współczesne oraz wspomnienia sprzed lat mogą się Wam (podobnie jak i mi) niekoniecznie sklejać, ale potem wszystko bardzo ładnie wskakuje na miejsce. A ile dzięki temu prób kombinacji jakich dokonujesz w głowie, próbując wskazać mordercę - skoro się łączy to która z postaci to może być... I pod jaką tożsamości dziś się kryje. Spodziewajcie się zwrotów akcji i sporej ilości mylnych tropów.
A bohaterowie? Karolina Nowak po niełatwych przejściach ze swoim byłym facetem, który rzuca jej kłody pod nogi, bo ma szerokie znajomości, otrzymuje pierwsze śledztwo, w którym pokieruje całym zespołem. Co z tego, że cześć policjantów nie chce pracować "pod kobietą", a przełożeni patrzą na ręce. Nawet jeżeli to mina, na którą chcą ją władować, to udowodni, że potrafi pracować. Pomagać jej będzie między innymi, zupełnie zresztą przypadkiem wplątany w to dochodzenie jej dawny znajomy - kiedyś pracownik naukowy na uczelni, ale zamarzyła mu się praca policjanta. Długo pewnie by szlifował jeszcze krawężniki, gdyby nie znalazł się jako jeden z pierwszych na miejscu morderstwa i nie uratował prokuratora przed mordobiciem.
Saturnin - Zdeněk Jirotka, czyli podobno Czesi przedkładają to nawet nad Szejka
Książka, którą Czesi przedkładają nawet na swojskiego wojaka Szwejka i zaśmiewają się przy niej od wielu dekad? Aż nie chce się wierzyć, że o Saturninie tak mało u nas się mówiło. Nowy polski przekład może pomóc nam poznać tą lekturę, odkryć jej urok. Na czym polega jej fenomen? Ano spróbujcie połączyć humor angielski i czeski. Niemożliwe? A jednak!
Zdeněk Jirotka ewidentnie wzoruje się na historyjkach z Wielkiej Brytanii (dziś u nas pamięta się np. Trzech panów w łódce), trudno mu jedna odmówić dodania szczypty absurdu i nadania oryginalności swojej opowieści. Postać kamerdynera, który potrafi nie tylko przewidzieć wszystkie problemy, ale i z góry mieć na nie przygotowane rozwiązanie (wcześniej ściągnąwszy je niczym piorunochron) w konfrontacji z bohaterem, który raczej kłopotów i większej aktywności unika, to prawdziwie wybuchowa mieszanka.
czwartek, 19 stycznia 2023
Ukryty klejnot, czyli poczuj tę bezradność, wyjdź ze strefy komfortu
W głowie mocno tkwi czytany właśnie Chołod Twardocha, do tego stopnia, że i w snach pojawiają się dziwnie chłodne klimaty, więc kolejne dwa filmy o których napiszę może osadźmy w odrobinę cieplejszych klimatach. Każdy jest trochę inny. Ukryty klejnot jest niczym poetycka łamigłówka do samodzielnego złożenia przez widza. Wiele fragmentów może zachwycać, choć ułożone obok siebie, czasem mogą zaskakiwać. Oto rodzina spędza czas w willi, jest beztrosko, basen, drinki, relaks. Wyczuwamy że coś dzieje się w relacjach ze służbą, że są tu jakieś tajemnice, nie jest łatwo odkryć jednak ich źródło. Może jakieś ich prywatne problemy? Może ktoś z ich członków rodziny zaginął, porwany przez kartel? Ten wątek jest prowadzony jakby równolegle - czujemy bezradność bliskich, bezczynność policji, wyczekiwanie na powrót tych, którzy mogą już nigdy nie powrócić. To nie jest jedynie problem porwań dla okupu, choć pewnie nie jest to rzadkie, wiele kobiet, szczególnie tych młodych przepada, choć ich rodziny wcale nie mają środków na ich wykupienie.
O działalności gangów wie lokalna społeczność, często jednak milczy, zastraszona lub też ze względu na to, że ktoś z ich członków rodziny jest zaangażowany w proceder.
środa, 18 stycznia 2023
Oto ciało moje - Aleksandra Pakieła, czyli gdy nie spełniasz oczekiwań...
Kontynuuję nadrabianie zaległości z półek, tym razem od ArtRage. Cieniutkie, intensywne, ciekawy temat... I mimo różnych dyskusji, które wybuchły wokół wydania tej pozycji - czy to jest literatura? - ja bym jej bronił. Wszak w tej chwili proza sięga po tak przeróżne eksperymenty językowe, czy formalne, że nic nie powinno dziwić. Jeżeli ktoś ma ochotę otworzyć się na tyle, by pisać o swoich sprawach intymnych, to przecież jego decyzja, twoim wyborem jest to czy będziesz to czytać. Czy pisząc o zaburzeniach odżywiania trzeba mieć z tyłu głowy - to musi być edukacyjne, poukładane, grzeczne? No pewnie dobrze by było, ale znowu - jeżeli to opowieść intymna, osobista, to pisze się o wszystkim, nawet o tym co może być dla innych oburzające albo być odbierane jako zachęta do różnych eksperymentów. Co zrobić żeby łatwiej zwymiotować posiłek? Tylko czy takich porad nie jest pełen Internet i czy to oburzenie nie jest trochę przesadzone? Aleksandra Pakieła raczej nie jest pierwszą, która podejmuje taki temat, ale może zaskakiwać, że skupia się głównie na tym, a różne wspomnienia z dzieciństwa czy okresu dojrzewania mają nas jedynie naprowadzić na ślad odpowiedzi na pytania o przyczyny tych zaburzeń.
Lunana. Szkoła na końcu świata, czyli ten który dotyka przyszłości
W styczniu w kinach i nie przegapcie tej produkcji, choć pewnie kino z Bhutanu będziecie oglądać pierwszy raz w życiu. Obraz docenili krytycy, nominacja do Oscara też swoje zrobiła, ale naprawdę urokliwość tego filmu potrafi zmiękczyć niejedno serce. Oczywiście pewną rolę odgrywają tu piękne plenery - w końcu Himalaje potrafią zachwycić, ale urok tkwi nie tylko w tym. Również nie w samym scenariuszu, który pewnie będzie Wam się wydawać znajomy - ile to już było takich historii - młody, którego kusi świat, jest zmuszony do tego, by spędzić trochę czasu w miejscu, gdzie żyje się zupełnie inaczej, co bardzo go zmienia.
Jest chwilami ckliwie, wzruszająco, jednak jest w Lulanie urok nie tylko wynikający z egzotyki, ale i jakaś szczerość, duch buddyjskiego spokoju, który wpływa na odbiór całości. Przecież gdyby dorwał się do tego ktoś znający się na tym jak rozgrywać emocje widza, rozegrałby to inaczej, podkręcił wszystko, wychodziłoby się z kina ocierając łzy. W tym filmie nie czuje się jednak tej premedytacji, naciągania historii, by wywołać jakiś efekt. Bardziej przypomina to przypowieść, z której widz sam ma wyciągnąć jakiś morał.
wtorek, 17 stycznia 2023
Pogo - Jakub Sieczko, czyli ile jeszcze wytrzymasz
czwartek, 12 stycznia 2023
Avatar. Istota wody, czyli powtórka z rozrywki?
Ech, człowiek niby unika blockbusterów, rzadko z kina wychodzi z takich produkcji zadowolony, ale jednak do wizji Jamesa Camerona trudno nie mieć słabości. Rozmach tej wizji, pietyzm z jaką przygotowany każdy detal (a w 3D robi jeszcze większe wrażenie), no i nasz sentyment do części pierwszej, zrobiły swoje i dołączam do chóru zachwyconych widzów. Nie wiem nawet czy nie będę się wybierał raz jeszcze. Nie oszukujmy się - fabuła jest trochę przewidywalna, więc czy tak dużo stracimy? Wiadomo kto jest dobry, kto jest zły, wiadomo kto ma wygrać, nawet jeżeli będzie popełniał błędy. Lu Na'vi będzie się bronił po raz kolejny przed chciwością i bezmyślną destrukcją, ludzie będą ich uważali za dzikusów, których trzeba ucywilizować, a planeta będzie nas czarować przy scenach z tymi pierwszymi i płakać przy tych drugich.
To już było? Ano było. To teraz będzie jeszcze więcej. Do zdjęć cudownych gór, lasów, dojdą zdjęcia podwodne, nawodne, będzie ciut inaczej, ale wiele elementów przecież będzie prawie jeden do jednego.
Wczoraj - Juan Emar, czyli jeden dzień, ale ile w głowie
ArtRage choć zdaje się, że w papierze będzie wydawać mniej, przerzuca się na e-booki, to nadal warte jest obserwowania. W odróżnieniu od innych wydawnictw nie ma tu jakiejś serii ciągniętych na siłę, kombinowania z napisami typu bestseller i co tam chcecie. Okładki są często minimalistyczne, ale piękne, bardzo honoruje się dobrego tłumacza i jego pracę, to co jednak najciekawsze to dobór tytułów. Subiektywny na maksa, emocjonalny, tym bardziej się to szanuje - ilu ludzi ryzykuje własną kasę (bo rzadko to się zwraca co ze szczerością wydawca przyznaje), żeby ofiarować czytelnikowi coś, co go poruszyło, co mu się spodobało! Jak choćby Juan Emar, pisarz podziwiany m.in. przez Pabla Nerudę, Roberta Bolaña, Alejandra Jodorowsky’ego. Zanim realizm magiczny był modny, w Ameryce Południowej powstawały powieści, które potem inspirowały innych. I choć surrealizm Wczoraj nie każdemu przypadnie do gustu, to trudno odmówić temu tekstowi oryginalności. Zwykła przechadzka małżeńska, zwykły dzień, ale jeżeli zaczyna się od oglądania dość makabrycznej egzekucji na gilotynie, to i nie będzie to zwykły dzień.
środa, 11 stycznia 2023
Alpenglow - Trampled by Turtles, czyli pozytywnie wejść w nowy rok
Jutro pewnie coś poważniejszego z lektur, ale rzeczywiście nazbierało mi się takich lżejszych rzeczy sporo (jeszcze dwa filmy wkrótce) w pierwszych dniach stycznia. Ale żeby trochę urozmaicać notki na blogu, to dziś coś muzycznego. Jak to często u mnie bywa - przypadkowego, czyli przeszukiwanie nowości na deezer i oto jest! Znacie państwo Trampled by Turtles? Grają od lat, mają na swoim koncie już 10 albumów, ale jakoś u nas chyba nie są tak bardzo znani. Dlaczego? Ano może ze względu na to, że amerykański folk, country, bluegrass popularny jest za oceanem, ale wcale nie jest łatwo przebić się z taką muzą szerzej. Bardzo przyjemne granie, łagodne i piękne ballady, skoczne kawałki do tańca oczywiście wpadają w ucho, chyba jednak za duża konkurencja, by każdy zespół robił karierę światową. Co innego tam - przecież są stacje radiowe, które nic innego nie grają.
wtorek, 10 stycznia 2023
Koszyczek dla Doli - Marcin Mortka, czyli o co chodzi z tym świętowaniem
Poprzednia notka o fantasy to niech kolejna też w podobnych klimatach. Chociaż nie, no przecież Mortka jest dużo bardziej familijny, nie mniej jajcarski, ale jednak to humor innego typu. A już Koszyczek dla Doli jest jeszcze bardziej wyjątkowy, bo to prezent od autora na święta Bożego Narodzenia i zawiera jeszcze więcej elementów, które mogą spodobać się dzieciakom. Choć sam cykl o ekipie Kociołka i Głodnej puszczy, nie jest pozbawiony mroku, odrobiny przemocy, to ta część (chyba powinna być zapisana w kolejności jako 3.5) jest inna. Niestety krótsza od pozostałych, to bardziej długie opowiadanie, niż powieść, ale i mniej rozbudowana fabularnie. To nie znaczy że niewiele się w niej dzieje, wszystko jednak dzieje się blisko domu, w rodzinnej atmosferze, a kolejne rozdziały przeplatane są dodatkowo bajkami opowiadanymi dzieciakom.
No bo przecież gdy dorośli przygotowują wszystko do świątecznej biesiady, najlepiej posłać dzieci do łóżek i raz na jakiś czas tylko wpaść, by przypilnować czy nie rozrabiają. Na dole, przy gotowaniu i sprzątaniu i tak jest sporo zamieszania i nerwów.
Kociołek już przyzwyczaił się do tego, że jego żona i teściowa rozstawiają wszystkich (a szczególnie jego) po kątach w ten wyjątkowy wieczór, stara się więc jak może sprostać ich oczekiwaniom, a gdy tylko może znika z ich oczu przynajmniej na chwile. Zazdrości swojej drużynie, bo ci bez szukania wymówek raczej trzymają dystans od pań tego dnia. W końcu jednak tradycja zobowiązuje...
Kłamca. Obywatel niebios - Jakub Ćwiek, czyli na usługach u archanioła
Mała obsuwa z notkami, ale już powoli nadrabiam. Gorzej, że niedługo kolejny wyjazd i za cholerę nie chce mi się brać komputera by coś pisać. Najwyżej z książkami będę nadrabiał. Na razie w tym roku 6 skończonych (ale część rozpoczęta wcześniej). Materiału na razie nie powinno więc zabraknąć, zwłaszcza że czekają mnie długie podróże koleją - pozostaje więc tylko wybrać lektury. Na styczeń w planach m.in. M.A.S.H., nowy Czubaj, może Podlasie, na razie w audio leci nowy Twardoch. Zobaczymy co jeszcze wpadnie.
Z Jakubem Ćwiekiem jakoś nie było mi dotąd po drodze - kojarzyłem go z jakichś pełnych czarnego humoru historii, mało skomplikowanych i raczej nie pozostających w głowie na dłużej. Pewnie to krzywdzące, ale jego debiut, czyli zbiór opowiadań "Kłamca" jakoś nie przekonał mnie do tego, by szybko sięgać po kolejne rzeczy. Może dlatego, że nie spodziewałem się tekstów tak mało ze sobą powiązanych - skaczemy przez epoki, klimat, natężenie humoru, a łączy je jedynie postać głównego bohatera. Nordycki bóg kłamstwa Loki, daleki jest od tego by spełniać jakiś "kanon dobrego zachowania" swoich pracodawców. On wykonuje usługę, a szczególnie przydatny jest wtedy, gdy tamci nie mają już innych pomysłów albo po prostu mają skrupuły. Ach, nie powiedziałem dla kogo pracuje Loki. Ano dla sił dobra, czyli dla Michała Gabriela i jego aniołów. Czemu tak? A czemu nie? Skoro mógł uratować swój tyłek i jednocześnie co nieco ugrać? Zawsze to lepsze niż być skazanym na jakieś długotrwałe męki, zapomnienie i brak przygód.
poniedziałek, 9 stycznia 2023
Glass Onion, czyli no to dajcie prawdziwą zagadkę!
sobota, 7 stycznia 2023
Podejrzany na wieki wieków - Jacek Getner, czyli samotność sklepu i miłość w różnych konfiguracjach
Autor, który podpił moje serducho kryminalnymi komediami z detektywem Jackiem Przypadkiem w roli głównej, jak się okazuje niezłych historii trzyma w zanadrzu całkiem sporo. Oto kolejny cykl jego autorstwa, chyba nawet jeszcze bardziej komediowy, mniej kryminalny, choć przecież jak najbardziej znajdziemy tu i morderstwo, śledztwo, a nawet podrzucanie czytelnikowi mylnych tropów. Jednak powiedzmy to od razu: ciężar naszej uwagi jest nawet nie tyle na wskazaniu sprawcy mordu, co na zabawie z podejrzeń, które spadły na głównego bohatera, Bazylego. Od zawsze wiedział, że jest pechowcem i specjalnie się nawet nie zdziwił, że znowu go spotkało coś takiego, tylko szybko schował się czym prędzej pod opieką dwóch kobiet, które coś do niego czują. Co z tego, że również o niego troszkę rywalizują, on jest ponad takie przyziemne sprawy i skupiony jest jak zwykle jedynie na sobie. Tymczasem jedna załatwiła mu mieszkanie i stara się jak może prowadzić śledztwo, żeby udowodnić jego niewinność, a druga stała się pielęgniarką, żywicielką i pocieszycielką, licząc na to, że może go odbije rywalce.
piątek, 6 stycznia 2023
Angielka, czyli ja jedynie pragnę tego by zło było nazwane złem
Czy western umarł? Ano zdaje się niekoniecznie. Wciąż pojawiają się przykłady tego, że można ten gatunek pokazać trochę inaczej niż przed laty, zaskoczyć widza. Angielka poniekąd też jest dobrym przykładem, choć nie bardzo trafiła w moje gusta. Zawieszona jakby rozkrokiem między romansem, dramatem, nie wykorzystuje całego potencjału jaki był w tym pomyśle. Mamy świetne zdjęcia, kilka dobrych pomysłów, intrygę, która początkowo zaskakuje złożonością, zabrakło jednak jakiegoś elementu, który by to spiął w całość. Bohaterowie są ciekawi, tylko jacyś tacy jakby niepasujący do tej rzeczywistości. Radzą sobie w niej nieźle, są jednak trochę sztuczni z tymi swoimi dylematami.
Ona, Angielka z dobrego domu, która przeżyła dramat i przybyła tu szukać zemsty, choć jest kompletnie do tego nie przygotowana. I on - zwiadowca amerykańskiej armii pochodzący z plemienia
Pawnee, który właśnie zakończył służbę i liczy na to, że będzie mógł osiąść i spokojnie uprawiać ziemię.
czwartek, 5 stycznia 2023
Ominąć święta - John Grisham, czyli i na co nam to wszystko
Na zdrowie, czyli jaka wspaniała katastrofa
Kolejny wypad do Małej Warszawy i kolejna premiera od Spektaklove i Tito production. Znowu lekko, choć pod skórą sporo napięć i tematów całkiem aktualnych. Na zdrowie to tekst napisany przez Sally Potter i zdaje się, że było to nawet ekranizowane (choć ja nie kojarzę). Tragikomedie dają sporą szansę aktorom na wykazanie swoich możliwości i nie ukrywajmy tego - to na nich leży spory ciężar, by widz miał dobrą zabawę. Łatwo przeszarżować, zabić dowcip zbytnią nerwowością lub sztywnością. O ile do reżyserii Marcina Hycnara specjalnie nie ma co się czepiać, miałbym ochotę jednak zadać mu kilka pytań obsadowych, bo mogą budzić zaskoczenie jeżeli chodzi o rozpiętość wiekową, a charakter ich postaci. Sztuka dotyka bowiem relacji międzyludzkich, związków, wydaje mi się, że fajnie by było, żeby między parami czuć było trochę chemii. W dwóch przypadkach jakoś mi to nie grało, ale może to tylko moje subiektywne "niedopasowanie". Ale po kolei...
środa, 4 stycznia 2023
Warszawianka. Gdy zgasną światła - Ida Żmiejewska, czyli masz o nim/o niej zapomnieć
Mimo, że po pierwszym morderstwie dochodzi do kolejnych, a Woronin dotąd raczej miał dobrą opinię u swoich przełożonych, wcale nie jest łatwo udowodnić jego niewinność.
Biały potok, czyli od słowa do słowa
Po obejrzeniu Teściów i pierwszych scen Białego potoku czułem, że jestem w podobnych klimatach. I prawdę mówiąc nie bardzo rozumiem czemu takie produkcje nazywać mamy komediami. Bo mamy śmiać się z ulgą, że to nie my znaleźliśmy się w tak niekomfortowej sytuacji, bo przecież bohaterowie są tacy "zwyczajni"? O ile Rzeź obnażała hipokryzję, pewne uprzedzenia i skrywaną agresję i mogła się podobać, to ile razy można opowiadać te same historie, jedynie spiętrzając ilość nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności i poziom agresji? Tu raczej motorem wszystkich późniejszych kłopotów jest zazdrość, ale to tym bardziej czyni tą produkcję dość wtórną. No chyba że porównamy ją z "komediami" krajowej produkcji. O tak, to wtedy mamy do czynienia z czymś o niebo lepszym.
Dość prosty schemat - dwa zaprzyjaźnione małżeństwa, mieszkające praktycznie naprzeciwko siebie. Piękne domy, samochody, jakaś stabilizacja. I niby wszystko układa się idealnie, ale przecież zawsze znajdzie się jakaś zadra, która potem wbija się coraz głębiej pod paznokieć.
wtorek, 3 stycznia 2023
Niech to usłyszą - Wojciech Chmielarz, Jakub Ćwiek, czyli zbrodnia na antenie
Jak zacząć nowy rok, to z grubej rury, więc niech pierwszą notką będzie coś ekscytującego. Duet literacki Chmielarz&Ćwiek naprawdę potrafi dostarczyć emocji na niezłym poziomie. Zdaje się, że jest też słuchowisko, choć sam połknąłem wersję papierową, ciekaw więc jestem jak wersja audio może jeszcze podnieść poziom adrenaliny. Zważywszy, że radio odgrywa istotną rolę w fabule, a pierwotnie pisane to było właśnie na zamówienie radia jako tekst słuchowiska, to może być nawet jeszcze lepiej!
Panowie chyba mieli niezłą zabawę, skoro w akcję wpletli tu i ówdzie wplecione żarty ze środowiska medialnego - a to pisarz, który tłucze jeden kryminał za drugim, a to znowu Doda w roli ratującej kogoś z rąk porywacza... No i Radio Zet jako jeden z motywów przewodnich. To tu właśnie ma prowadzić na żywo swoją audycję znany pisarz kryminałów, opowiadając o pewnej zagadce i naprowadzając swoich słuchaczy na tropy prowadzące do jej rozwiązania. Wszystko niszczy telefon do studia od człowieka, który twierdzi, że porwał znaną piosenkarkę i jeżeli nie zostanie wpuszczony na antenę, natychmiast ją zabije.