Powrót do tej książki - po prostu mam chęć na kolejne przygody prokuratora Szackiego, więc postanowiłem sobie odświeżyć pierwszy tom z jego przygodami. Pamiętam, już z pierwszego czytania, że zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie - zarówno sam bohater, poprowadzenie akcji, ale spodobało mi się też wykorzystanie wątku z terapią Berta Hellingera. Akurat w moim środowisku jest sporo osób, które eksperymentują z różnego rodzaju nowinkami, szkoleniami, nowymi metodami pracy psychoterapeutycznej, więc chcąc nie chcąc trochę człowiek się ociera zarówno o tych, którzy nastawieni są do nowinek podejrzliwie, jak i o tych, którzy wchodzą w ciemno w prawie każdą nowość z gorliwością adeptów dopuszczonych do wielkiej wiedzy dostępnej nielicznym. O ustawieniach rodzinnych słyszałem już od wielu lat. Tu co prawda autor nie podkreślił tak mocno różnych kontrowersji jakie są wokół tej metody, można odnieść wrażenie, że jej wytłumaczenie tu jest dość płytkie, ale co tam - liczy się sam pomysł wykorzystania grupowej pracy terapeutycznej w kryminale. Do tego jeszcze smaczki warszawskie, tak miłe chyba każdemu kto czyta o mieście, które zna.
Filmu jeszcze nie widziałem, ale się przymierzam, smuci mnie tylko to, że akcję przeniesiono do Krakowa, Szackiego przerobiono na kobietę i podobno mocno spłycono. Może jeszcze więc do tego tytułu wrócę za czas jakiś w kolejnej notce. A na razie o książce.
Filmu jeszcze nie widziałem, ale się przymierzam, smuci mnie tylko to, że akcję przeniesiono do Krakowa, Szackiego przerobiono na kobietę i podobno mocno spłycono. Może jeszcze więc do tego tytułu wrócę za czas jakiś w kolejnej notce. A na razie o książce.