Co roku w okolicach Triduum Paschalnego znikam z sieci. Dziś Wielki Czwartek, więc znowu zostawiam Was z życzeniami i czymś do refleksji. W tym roku naprodukowałem tyle notek, że mogę zrobić to z czystym sumieniem nie tylko do Wielkiej Nocy, ale pewnie wrócę dopiero po świętach, czyli w 1 kwietnia. I nie będzie to Prima Aprilis, bo jeszcze dorzucę Wam coś fajnego, ku pokrzepieniu serducha.
Tego zwykle szukam najbardziej. I trochę film, o którym dziś chcę napisać i to co mi siedzi w głowie, gdzieś idzie w tym kierunku. Gdzie szukać tego pokrzepienia, gdy wokół tyle narzekania, kłótni, goryczy, frustracji, zmęczenia, smutku...
Wielkanoc dla wierzących to najważniejsze dni stanowiące fundament wiary - obietnica nowego życia. Przeżywamy je zawsze wiosną, gdy wszystko budzi się, rozkwita, cieszy oczy. Tego więc Wam życzę
byście wciąż widzieli przed sobą nie ciemność, tylko światło,
nie koniec, ale początek,
nie smutek, ale obietnicę i nadzieję radości.
Nie ważne skąd będziecie czerpać siłę, miejcie po prostu pewność, że ją znajdziecie. I pamiętajcie by potem ją dawać też innym, bo dzięki temu to doświadczenie jest jeszcze pełniejsze i daje więcej szczęścia. Niech Wasze serca wypełniają pokój i dobro.
Na koniec podrzucę Wam jeszcze wiersz - w końcu może i ja przekonam się do poezji :)
A na razie o filmie.