Ostatnia notka wrześniowa i wrzucam kilka zdań znowu na temat muzyki, na filmy i książki przyjdzie czas może w następnych dniach. Tym razem wybieram coś co z jednej strony jest jeszcze powiewem lata, pełnym słońca i tańca, a z drugiej strony, teraz jesienią może być fajnym tłem choćby do pracy. Muza pozytywna, nie za ciężka i wpadająca w ucho.
Duet producencki Jungle znalazłem kompletnie przypadkowo przeszukując sobie sieć i nie ukrywam, że przesłuchałem go z przyjemnością. Nie jest to pewnie muza, która sprawia, że chce się potem czekać na kolejny album tej formacji z wielkimi emocjami, ale teraz, gdy już nazwa nie jest mi obca, będę pewnie już z uśmiechem do nich wracać.
czwartek, 30 września 2021
Loving in stereo - Jungle, czyli na pewno się ruszysz
środa, 29 września 2021
Zagraj mi na drogę - Iva Procházkova, czyli zasłużyła sobie czy nie
Moje trzecie spotkanie z podinspektorem Marianem Holiną i tym razem szczególnie ważne, bo moje słowa wylądowały na skrzydełkach okładki książki - duma, ale i ciekawość, czy fakt iż chwaliłem poprzednie dwa tytuły nie okaże się przesadzony przy trzecim? Mogę już spokojnie powiedzieć - pochwały nie były na wyrost! Czeskie krymi jako seria wydawana przez Wydawnictwo Afera naprawdę trzyma poziom, a cykl autorstwa Procházkovej jest tego najlepszym dowodem.
Po raz kolejny autorka udowadnia, że nie trzeba wielkich fajerwerków, żeby wciągnąć czytelnika w intrygę. Kluczem raczej są u niej portrety psychologiczne postaci, skomplikowane relacje między nimi i dotyczy to zarówno tych, którzy znajdą się w szerokim kręgu podejrzanych, jak i tych, którzy prowadzą śledztwo.
Na faktach, czyli Projekt Larson, Pojedynek na głosy, Billie Holiday
Trzy filmy, żaden specjalnie nie rzucił na kolana, więc łączę je w pakiet - wszystkie opowiadają o prawdziwych postaciach, choć każdy jest trochę inny.
Morris "Moe" Berg to prawnik, wybitny bejsbolista, który na początku II wojny światowej zgłosił się do wywiadu, pragnąć pomagać swojemu krajowi - nieźle znał języki (w tym japoński), więc był całkiem niezłym nabytkiem. Tyle że on nie chciał być analitykiem, nie chciał siedzieć za biurkiem - ona chciał zrobić coś konkretnego, chciał działać. W końcu więc doczekał się wysłania na misję, choć chyba nie do końca zdawał sobie sprawę z tego co go czeka.
poniedziałek, 27 września 2021
Powrót do Legolandu, czyli tylko nie mów, że to przez nas
niedziela, 26 września 2021
Kulawe konie - Mick Herron, czyli nie daj się wyrolować, narzuć własne zasady
I tu niespodzianka. Mick Herron właśnie ich stawia w centrum naszej uwagi, udowadniając, że mogą oni jeszcze nas zaskoczyć.
sobota, 25 września 2021
Najmro. Kocha, kradnie, szanuje, czyli złapać króliczka, który się z nas śmieje
I nie marudźmy, że to gloryfikacja złodziejstwa, to po prostu film luźno oparty na biografii czlowieka, który rzeczywiście w PRL był legendą, bo uciekał z rąk sprawiedliwości kilkadziesiąt razy. Zdzisław Najmrodzki, bo o nim mowa, był złodziejem, lubił wystawne życie i nikt tu nic nie ukrywa, nie dorabia do tego ideologii. Tyle, że skoro władza była "zła", to i sympatia jakoś nasza kieruje się w stronę tych, którzy sobie z niej robili kpiny. Skoro oglądamy zagraniczne przekręty w stylu "Ocean's Eleven", to spróbujemy na tą produkcję spojrzeć w podobny sposób. Szalona zabawa w kotka i myszkę, próby przechytrzenia służb, duże pieniądze, no i miłość na dokładkę - chyba brakowało trochę nam tego typu produkcji. No to mamy. I tylko się cieszyć, bo to niezła rozrywka, fajne role, dobre pomysły realizatorskie.
piątek, 24 września 2021
Przypadkowy przechodzień, czyli bogatemu wolno więcej
Co zrobisz jeżeli podczas włamania się do czyjegoś domu, natrafisz na coś niepokojącego, na dowód na to, że dochodzi tam do złamania prawa? Przecież nie pójdziesz na policję, bo sam dostałeś się tam bezprawnie. I nikt nie będzie Cię słuchał, że nic nie kradniesz, że to jedynie gest obywatelskiego sprzeciwu wobec nierówności społecznych i separowania się bogatych od reszty ludzi. Wpadasz, malujesz graffiti, żeby zagrać im na nosie, udowodnić że alarmy i zabezpieczenia ich nie chronią, a potem znikasz. Ale jak w takim razie udowodnić twoje podejrzenia? Może wejść tam jeszcze raz? Może anonimowo podrzucić jakiś donos?
czwartek, 23 września 2021
Zupa nic, czyli może i nie zawsze wesołe, ale to nasze wspomnienia
"Moje córki krowy" były komediodramatem, teraz Kinga Dębska postanowiła nam pokazać garść swoich wcześniejszych wspomnień i jest równie urokliwie, budzi to uśmiech, tyle że nie ma tej siły rażenia.Tam bowiem przy okazji udało się opowiedzieć bardziej serio o relacjach w rodzinie, chorobie rodziców, zmęczeniu, było prawdziwe życie i emocje. Tu powracamy sentymentalnie do PRL, do czasów dzieciństwa (również mojego) i owszem - nie zawsze jest łatwo, ale nawet kłótnie i problemy jednak nie budzą aż tak wielkich emocji. Są dawno za nami, a co ważne - udało się przejść przez nie suchą stopą.
środa, 22 września 2021
Runforrest, czyli zanurzam się w sieć, zanurzam się w muzykę
Po koncercie Bass Astral x Igo wzięło mnie na poszukiwania nowej muzy. Zacząłem od Runforresta, czyli Grzegorza Wardęgi, który od czasu do czasu współpracuje z Kubą i Igo. Ciekawy głos, duża wrażliwość, ale z nimi wiadomo, że jednak trochę idzie w ich kierunku, a sam? Byłem bardzo ciekaw i choć niewiele jest solowych numerów, bo to raptem 9 kawałków, czyli Epka Romance i mini album z 2017 roku, postanowiłem jednak poświęcić im notkę. Okazja jest, bo lada dzień parę koncertów tego artysty na horyzoncie (jak zwykle polecam profil Borówka music bo robią świetne rzeczy na naszym rynku).
Może ktoś się skusi? A może po prostu polubicie profil tego artysty i razem będziemy wypatrywać kolejnych numerów?
Pierwsze zlecenie, czyli największą siłę mają marzenia
wtorek, 21 września 2021
Pola krwi, czyli przeszłość wciąż jest żywa
poniedziałek, 20 września 2021
Efekt pandy - Marta Kisiel, czyli babski wyjazd to podobno czas relaksu
Satellite - Bass Astral x Igo, czyli koncert, pożegnanie i pytanie co dalej
Półtora roku czekania na koncert i kompletnie inna rzeczywistość. Zespół przez ten czas nagrał kolejny krążek, ale i zdążył ogłosić koniec działalności. Smutne, choć jednocześnie wciąż mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec, może to tylko na jakiś czas. No i z dużą ciekawością spoglądam na to co panowie wymyślą solo. O projekcie Kuby napiszę może już za kilka dni, a Igor, przez którego tak naprawdę pokochałem ten projekt? Cóż. Się okaże. Zapowiada coś po polsku...
Dzisiejsza notka będzie więc trochę o koncercie i trochę o najnowszym krążku.
niedziela, 19 września 2021
Cząstki elementarne - Michel Houellebecq, czyli indywidualizm i wyzwolenie jako najlepsza droga?
Namęczyłem się więc trochę z tą książką i prawdę mówiąc jakoś nie powaliła mnie ona intelektualną głębią, choć przecież o Houellebecqu często mówi się jako o wizjonerze, jako o pisarzu, który potrafi jątrzyć, ale jednocześnie dokonywać trafnych ocen.
Czy ta "diagnoza" ideałów pokolenia lat 60 i moralnego "wyzwolenia" naprawdę ma być tak odkrywcza i bezlitosna - dla mnie taką nie jest.
Parę dni oddechu, czyli w góry!
Po raz kolejny pojawia się ten sam region, czyli Dolny Śląsk i to nawet trochę węziej: Kotlina Kłodzka. Oj pewnie będziemy tu jeszcze wracać, bo do niektórych miejsc chcemy wrócić, a kilku jeszcze nie zaliczyliśmy. Tym razem wróciłem tam sam, nastawiony na wędrowanie, więc te wszystkie atrakcje: zamki, podziemia, trochę były z boku, ale miło było mijać te, które już znam (Walim, Kłodzko). Do tego dochodziły nowe, bo tu aż roi się od ciekawostek historycznych i po prostu krajoznawczych. Dla człowieka spoza regionu wiele dziwi - np. stacje kolejowe na żądanie, taka ciekawa mieszanka tego co sprzed lat i współczesnych inwestycji (tunele, wiadukty, budynki czy te drogi przyprawiające o zawał). Tu widok człowieka wsypującego węgiel przez okienko z ulicy nie jest rzadkością. A wszystko co się mija spowite jest niesamowitą aurą, na którą składa się odrobina tajemnicy, masa zieleni, gór w tle, no i zmieniającej się pogody - mgieł, chmur, słońca...
środa, 15 września 2021
Patriotów 41 - Marek Ławrynowicz, czyli Hrabal pod Warszawą
Mała podmianka na blogu - jako, że do książki Marka Ławrynowicza dopisuję kilka zdań od siebie, na miejsce tekstu M. wskakuje film "Syndrom Baumbachera", a tu macie dwugłos w sprawie "Patriotów 41.
Dlaczego nie rozmawiam już z białymi o kolorze skóry - Reni Eddo-Lodge, czyli dla was to takie naturalne
Choć książka mocno poświęcona jest temu jak rasizm obecny jest w Wielkiej Brytanii i dla nas może to być ciekawa lektura, pokazująca różne nasze sposoby na obronę własnych pozycji, myślenie o sprawiedliwości i wyrównywaniu szans. To nie jest przecież kwestia jedynie rasy, koloru skóry, ale po prostu inności, tego na ile społeczeństwo widzi bariery i potrafi im przeciwdziałać, zarówno w rozwiązaniach systemowych, jak i własnych postawach.
poniedziałek, 13 września 2021
Siedem śmierci Evelyn Hardcastle - Stuart Turton, czyli dopóki nie rozwiążesz zagadki
Notka numer 3909 i choć w głowie miałem już notkę krajoznawczą, podsumowującą mój mały wypad w góry, napiszę ją już po powrocie, porządkując trochę zdjęcia i wrażenia.
A dziś kolejny kryminał. Książka, o której było bardzo głośno, zachwytów co nie miara, a ja jestem raczej sceptyczny. Retro uwielbiam i nawet nie potrzebuję specjalnie wielkiej akcji, byle intryga była ciekawa, tu jednak mocno przekombinowano z wątkiem, który nazwijmy na nasze potrzeby "paranormalnym".
Niczym w powieści szkatułkowej mamy różne fragmenciki, masę opowieści, które musimy złożyć, próbując oddzielić prawdę od kłamstwa. Tyle że to wszystko przeżywa jedna osoba, przechodząc przez różne wcielenia, krążąc niczym w zamkniętym kręgu i to niejeden raz.
niedziela, 12 września 2021
Co robimy w ukryciu, czyli z kamerą wśród wampirów
O co chodzi? O "Co robimy w ukryciu" o nieśmiertelnych (znowu ten Pilipiuk się przypomina) z Nowego Jorku. To jednak wampiry dość odległe od serialu typu Zmierzch - powiedziałbym, że ta trójka po prostu się nie zasymilowała - żyją sobie w swej willi, rzadko wychodzą, a jeżeli to robią to ktoś musi doradzać im jak mają zrozumieć dzisiejszy świat. Czasem będzie to ich służący, czasem mieszkający z nimi "wampir energetyczny", czyli bardziej nam współczesny i przez to nie do końca akceptowany. I w sumie na tym polega śmieszność tego serialu - oto ludzie przyzwyczajeni do tego, że przez kilkaset lat wiele uchodziło im na sucho, a teraz rzadko się wychylają, wolą gdy ofiary same im wpadną w łapy (np. pod pozorem imprezy larpowej).
sobota, 11 września 2021
Zaginiona - Andrzej Pilipiuk, czyli autor i gadający szczaw
Kończę przygodę z serią o kuzynkach Kruszewskich. Książka napisana spory czas po trylogii trochę zaskakuje, mam wrażenie, że jest trochę nierówna - należy oceniać po prostu oba opowiadania, które ją tworzą osobno. O ile pierwszy tekst ma ciekawy pomysł, to w drugim choć mamy typowy dla Pilipiuka miszmasz (hitlerowcy, alchemia, historia, muzyka, duchy), to już połączenie tego jest trochę na siłę. Nie ukrywam tego, że gdyby całość dotyczyła zaginionego lądu, który skrywany przed oczami niepowołanych był schronieniem dla bogatej cywilizacji, moja ocena byłaby wyższa, a tak w dwóch trzecich przeżyłem rozczarowanie, że ciekawa historia została przerwana.
Zaznaczmy kilka różnic: nie ma Moniki, nie ma dużych wątków pobocznych, czyli tego co w serii dominowało, najpierw co prawda pojawia się trochę postaci, które szukają drogi na wyspę i proszą o pomoc kuzynki, ale w drugim opowiadaniu skupieni jesteśmy tylko na obu paniach i próbach wykonania dziwnego zadania, czyli odczarowania młodej dziewczyny, która znalazła skrzypce sprzed lat.
piątek, 10 września 2021
Dziedzictwo zbrodni - Adrian Bednarek, czyli zemsta czy syndrom sztokholmski?
czwartek, 9 września 2021
Kierunek zwiedzania - Marcin Wicha, czyli skoro o awangardzie, to nie mogło być typowo
Kult, czyli mieszkam w Polsce
Tym razem w pogo się nie rzucaliśmy, zresztą ochrona była tak beznadziejna, że lepiej było trzymać się trochę z boku, bo zamiast dbać o bezpieczeństwo ludzi, te głąby potrafiły wrzucać z powrotem pomiędzy nogi ludzi tych, którzy frunęli do barierek. A sam koncert?
środa, 8 września 2021
Głos kobiet – Teatr WARSawy, czyli ja chcę więcej
W ostatni weekend intensywnie nie tylko rowerowo, ale i dwa koncerty. O jednym napiszę może krótko jutro, a dziś oddaję głos M. Teatr WARSawy na otwarcie sezonu wraz z zapowiedziami kolejnych premier zaprosił widzów na koncert trzech kobiet, ciekawe, energetyczne spotkanie ze wspaniałymi głosami. Część tych piosenek można usłyszeć zresztą raz na jakiś czas w repertuarze na tej scenie (polecam gorąco szczególnie Kobietę, która wpadała na drzwi, ale i Ninę). A jak się okazało mogliśmy też spróbować trochę tego co jeszcze jest na ten sezon szykowane :)
Ja szczególnie ucieszyłem się z okazji zobaczenia i usłyszenia Katarzyny Groniec, bo na żywo nie miałem okazji wcześniej jej widzieć, Mariotti kolejny raz pokazała ogromną rozpiętość swoich umiejętności, a i Agnieszka Bogdan stworzyła ciekawy, dość spójny mini recital. Długo potem jeszcze sobie gadaliśmy z M. i stwierdzam, że tym razem chyba jej oddam pole w notce całkowicie - ja tak ładnie o emocjach chyba nie napiszę. Zapraszam więc do spotkania z głosem kobiet :) które zrecenzuje kolejna kobieta.
Trzy kobiety na scenie, a każda inna. Każdy głos mocny, choć interpretacje różne. Kiedy w notce do spektaklu Teatr WARSawy pisze: „Niezwykle charyzmatyczne, nietuzinkowe i wyraziste (…)” to jest to prawda. Trzy mini recitale piosenki aktorskiej w wykonaniu Agnieszki Bogdan, Katarzyny Groniec i Moniki Mariotti. Jak ja to lubię! Nie jestem znawczynią muzyczną, na mnie muzyka się „rzuca” i jak emocje są zgodne, to ze mną zostaje. A interpretacja tekstu zawsze zależy od śpiewającego. Każdy tekst można zaśpiewać w różny sposób (czego dowiodła M. Mariotti śpiewając „Felicita”) i dlatego zdecydowanie wolę piosenkę aktorską na żywo od oglądania nawet najlepszych teledysków.
wtorek, 7 września 2021
Aleja Zasłużonych – Teatr Polonia, czyli rozterki wielkich - nietransparentnych
I Ta Janda! Jakże ona potrafi zdumieć i zachwycić grą, znaleźć zawsze sposób by publiczność zaakceptowała graną przez nią bohaterkę. A grać cały spektakl kobietę w stanie podwyższonej irytacji, która bawi i za chwilę wzrusza tak, że sala wstrzymuje oddech – to jest mistrzostwo gry aktorskiej. Ten wyrazisty stan emocjonalny jest usprawiedliwieniem dla języka jakim się posługuje, a często bywa on wulgarny. Jednak go rozumiemy, bo sami w sobie często nosimy podobny stan emocjonalnego wzburzenia, to cóż dopiero poeta, pisarz czy inny twórca kultury: muzyk, malarz itp., którzy tworzą w oparciu o emocje.
Najszczęśliwszy człowiek na Ziemi - Addie Jaku, czyli opowiem wam jak odnalazłem szczęście
Dość wyjątkowa książka i nie wiem czy właśnie takie lektury nie powinny w pierwszej kolejności trafić do kanonu lektur dla młodych ludzi. Nie chodzi nawet o sam ciężar historii, życiorysu naznaczonego cierpieniem człowieka, który przeżył obóz w Auschwitz. Chodzi raczej o to jaką lekcję życia wyciągnął z tego doświadczenia i próbuje ją od lat przekazywać ludziom na całym świecie. Najpierw były to kameralne spotkania, potem nagrania trafiły do sieci, pojawiło się zaproszenie na TED, no i wreszcie jest książka.
Co jest wyjątkowego w świadectwie Eddiego Jaku? To, że nie mówi jedynie o bólu, o trudnych doświadczeniach, ale również o tym że potrafił uwolnić się od ciemności i żalu w swoim sercu.
poniedziałek, 6 września 2021
Połączenie oczekujące, czyli zamknij oczy, nie patrz w ekran
Dziwny format, ale treść również może zaskoczyć. Czy to thriller, czy S-F? Niby nie ma jakichś detali, wszystkie historie poznajemy przez rozmowy telefoniczne pojedynczych ludzi i dotyczą spraw raczej prywatnych, a nie namacalnego zagrożenie. To co groźne, tajemnicze, jest raczej wyczuwalne, gdzieś się czai z boku. Może to być zaburzenie czasoprzestrzeni, coś niespodziewanego co nawet trudno opisać. I rozmówca nie bardzo wie co zrobić z taką sytuacją - nagle jeden telefon może wywołać dreszcz niepokoju, lęk, czy wręcz panikę.
niedziela, 5 września 2021
Północna zmiana - Hanna Greń, czyli zrobię coś ze swoim życiem
Tym razem jednak nie jest to seria (bo dwie już spróbowałem), a tytuł niezależny (no chyba, że powstanie coś kolejnego). Niby zbrodnia jest, ale to raczej obyczaj z historią w tle, niż kryminał. Zresztą pewne uwagi, które pisałem przy innych powieściach Pani Hanny i tu mógłbym powtórzyć. Choć "Północna zmiana" mogłaby wydawać się podobna do powieści Ewy Cielesz, które tak bardzo polecam innym, to niestety pewne ciekawe wątki nie są do końca wykorzystywane, nie ma jakiegoś większego napięcia, tajemnicy (albo jest zbyt łatwa do odgadnięcia), a inne pomysły są zupełnie od czapy i mało realne (cały wątek rodziny kanadyjskiej), a w sumie niewiele do fabuły wnoszą.
czwartek, 2 września 2021
Piąte przykazanie - Hanna Greń, czyli nie chcemy o nim rozmawiać
Pisanie o tytułach poważniejszych wciąż odkładam, bo wymaga sporo czasu i skupienia, a te kilka zdań na temat lżejszych lektur właściwie idzie równie łatwo, jak i ich czytanie. Ot, rozrywka w sam raz do autobusu, trochę zabawy przy kombinowaniu czy dałoby się daną historię opowiedzieć ciekawiej, lepiej. Jak czasem dorwę się do jakiegoś bohatera, czy autora, to ciągnę z ciekawości, zaliczając kolejne tomy cyklu i to nawet w sytuacji gdy jakoś nie rzucają one na kolana. W tym przypadku chyba i tak trzeci tom o detektyw Dionizy (nie mogę się przyzwyczaić do tego imienia) Remańskiej i tak wypada na tle wcześniejszych w miarę dobrze.
I różni się trochę stylem. Nadal zdarzają się sceny gdy zachowanie bohaterki wydaje się strasznie lekkomyślne i mało sensowne, ale już nie ma tak idiotycznych dialogów jak choćby w części drugiej. Widać, że autorka postanowiła trochę podkręcić język, dokładają bluzgów, ale przy opisie różnych decyzji postaci w książce zdarza jej się mocno zaplątać w jakieś mało realne sfery.
Znowu trafiamy do małej społeczności (jakoś sporo afer jak na takie niewielkie wioski w krótkim czasie), ale tym razem pomysł jest naprawdę ciekawy - oto matka zgłasza się w sprawie zaginięcia syna, który zniknął kilka miesięcy temu. Z domu nic nie zabrał, ale przedziwne jest to, że o młodym mężczyźnie nikt we wsi nie chce rozmawiać, tak jakby mieli do niego jakiś żal. Matka to właśnie mieszkańców Osin oskarża o to, że zamordowali jej dziecko.
środa, 1 września 2021
Legendarne kradzieże - Soledad Romero Mariño, Julio Antonio Blasco, czyli z dzieciakami na tropie największych złodziei w historii świata
Wydawnictwo ZNAK od tego roku rozpoczęło wydawanie albumów, w których ciekawa treść zbudowana jest w atrakcyjnej formie plastycznej - to ciekawe połączenie komiksu, gazety i treści dotyczących danego tematu. Picturebooki non-fiction to tematy z pogranicza historii, geografii, masa ciekawostek, sprzedana trochę w sensacyjnym tonie, by jeszcze bardziej rozbudzać zainteresowanie. Zdobywanie wiedzy może przecież stać się przygodą. A kto będzie chciał więcej - poszuka dalej, choćby przy pomocy rodzica lub nauczyciela.