poniedziałek, 31 października 2022
Silent twins, czyli to co mogłoby drażnić, najbardziej tu zachwyca
Najgorszy człowiek na świecie, czyli czego tak naprawdę chcę
Październik skończę na Notatniku dwoma filmami, ale jak zwykle będzie to coś od siebie, a nie próba wpisania się w chór innych głosów. Najgorszy człowiek na świecie chyba bardziej czytelny jest dla młodych ludzi i tych w średnim wieku, bo to o problemach, które rozumie ich pokolenie - starszym pewnie wydać się to może trochę naciągane i raczej niedojrzałe, nie zrozumieją tego, że ktoś naprawdę może czuć się tak długo źle sam ze sobą. Czy jednak kilka dekad temu nie mieliśmy wokół siebie takich wolnych duchów, które skakały z kwiatka na kwiatek, nie mogąc znaleźć sobie miejsca? Wtedy jednak szybko ściągano ich na ziemię - jeżeli nie byli silni, nie mieli wymówki, że są artystami, społeczeństwo szybko wymuszało na nich jakąś rolę. Dziś to nie jest takie oczywiste, bo też nic nie jest już taką mocną normą jak dawniej - rodzina, stała praca, własne mieszkanie, związek... Po co pytają trzydziestolatkowie i chcą żyć po swojemu - mieszkanie można wynająć, dzieci nie chcą, pracę można zmienić i nawet wizyty u rodziców i ich odwieczne pytania, spływają po nich jak woda po kaczce.
niedziela, 30 października 2022
Żona, czyli nie niszcz tego co budowaliśmy tyle lat
Sporo refleksji jak na sztukę, która pozornie może wydawać się pełna przerysowań.
sobota, 29 października 2022
Którędy na K2 - Marta Zima, czyli droga równie ważna jak i sam szczyt
piątek, 28 października 2022
Tove, czyli Muminki zna każdy
A na razie film Tove. Melancholijny. Skupiony na jej życiu uczuciowym (delikatnie powiedzmy, że skomplikowane), na niespełnionych ambicjach artystycznych. Nie znajdziemy za to tu...
środa, 26 października 2022
Golem - Maciej Płaza, czyli tęsknota, przeczucie, pogodzenie się z losem
Opowiadanie o świecie żydowskich miasteczek i wspólnot, jakich na początku XX wieku na terenach Europy Wschodniej nie brakowało, budzi dziś ciekawość jako możliwość dotykania historii, po której pozostało w Polsce niewiele śladów. Można przypomnieć z ostatniej dekady przynajmniej kilka książek, które podążały w tym kierunku. Powieść Macieja Płazy nie jest, jak wiele innych, jedynie próbą odtworzenia jakichś zewnętrznych dekoracji, czy wykorzystaniem postaci cadyków, rabinów i ludzi, którzy uważają ich za swoich przewodników, niczym tła w wymyślonej przez siebie historii. To nie stylizacja, a raczej zaproszenie do wejścia w ten świat, również od strony duchowej, psychologicznej, całym sobą, do zanurzenia się w zwyczajach, języku, ale i codziennych sprawach społeczności. Bliżej tej książce do twórczości Isaaca Singera, niż do współczesności. I to jest tu najciekawsze.
Dziewczyny z tylnych ławek, czyli cokolwiek w twoim życiu się wydarzy
Polecone przez znajomą i choć to na pewno serial, który na pewno lepiej będzie odbierany przez kobiety, to oglądam go z ciekawością. Czy da się utrzymać więzi ze szkoły, mimo że nasze drogi się rozchodzą? Czy można być dla siebie wsparciem, nawet jeżeli widzimy się jedynie raz na jakiś czas, np. raz do roku wyjeżdżamy na kilka dni razem? Więzi budowane przez lata mogą okazać się nawet cenniejsze niż bycie z kimś razem dzień w dzień - przyjaciółki w końcu wiedzą nie tylko o tym kim jestem teraz, ale znają mnie taką jaką byłam, widzą zmiany, mogą szczerze czasem potrząsnąć i powiedzieć: zmieniasz się ale to nie jest dla ciebie naszym zdaniem dobre. Albo przeżywasz coś trudnego, ale choćby wszystko się waliło, nie jesteś sama, bo chcemy ci towarzyszyć. Piękna więź i to jest tu najciekawsze.
Bywa chwilami zabawnie bo bohaterki potrafią być szalone i wzajemnie się nakręcać, każda jest trochę inna, ale gdy są razem trochę zapominają o swoich barierach, kompleksach, problemach i rzucają się w wir zabawy. A potem bywa kolejny poranek dość trudny. Pogaduchy i śmiech z tego co się wydarzyło też ustawia wszystko trochę w innym świetle, nie musimy się wpędzać w poczucie winy lub wstydu.
Wilkołaki, czyli jeżeli pamiętasz Mafię...
I jeszcze jeden nowy tytuł, którego wczoraj spróbowaliśmy. Rzecz idealna przy okazji Haloween, imprezowa, dość prosta, ale może się spodobać szczególnie w większym gronie. Czemu akurat tak? Ano gry typu Mafia, a ta właśnie do nich należy sprawdzają się najlepiej gdy graczy jest więcej i kolejne postacie i ich funkcje można włączyć do mechaniki gry. I chyba twórcy i producenci Wilkołaków to czują, bo z góry zaplanowali kilka wersji dodatkowych z dodatkami, czyli postaciami ożywiającymi rozgrywkę.
Nowością jest tu na pewno aplikacja, dzięki której nawet bez mistrza gry znającego dobrze zasady, spokojnie można sobie poradzić. Szkoda tylko, że nie wykorzystano jeszcze bardziej możliwości zbudowania klimatu gdy, rozbudowania opowieści. Dzieciaki lubią dreszczyk strachu, więc mogłoby to być ciekawe. Oto wioska, gdzieś na odludziu, w której pojawiło się ogromne zagrożenie - wilkołaki. Mieszkańcy mogą zażegnać niebezpieczeństwo jeżeli w porę będą potrafili odnaleźć zarażone osobniki i je odizolować. Jeżeli tego nie zrobią, wkrótce ofiar będzie więcej.
Gra w zielone, czyli no z czym ci się to kojarzy
Ostatnie dni dość intensywne, bo próbuję połączyć udział w konferencji, równoległe pilnowanie pracowych zadań i jeszcze złapanie choć kilku chwil nad morzem. Łatwo nie jest, ale mimo zmęczenia, lubię takie wyjazdy, bo potem jest sporo miłych wspomnień. Siedzenie w hotelu nawet z książką, nie zastąpi tych wyrywanych z dnia by pospacerować lub posiedzieć ze znajomymi. Albo pograć w planszówki, co stało się tradycją na tych konferencjach - nawet jak czasem trwa to od 22 do 24, to i tak nie zrezygnuję. A przy okazji można zawsze poznać nowe tytuły. Jak choćby i dziś.
Gra w zielone spodobała nam się nie tylko ze względu na to, że to kooperacja (a jak wiadomo im mniej rywalizacji w pracy z dziećmi z grup ryzyka tym lepiej), ale i prostotę w mechanice, przy jednoczesnym zmuszeniu do wysiłku intelektualnego.
Jak jednym słowem połączyć dwa zupełnie inne, tak by pozostali gracze to odgadli? Banalne, prawda? No to utrudnijmy.
Rumble of Thunder - The Hu, czyli metal z domieszką egzotyki
Jako wstęp do tej notki powinienem napisać chyba o ostatnich poszukiwaniach muzycznych mojej starszej córki - po serialach o wikingach, różnych fascynacjach, zaczęła poszukiwania muzy, która by pasowała do filmów, gier, sprawdzać różnych wykonawców. I tak trochę zaczęliśmy wzajemnie podrzucać sobie różnych wykonawców: a sprawdź to. Męskie głosy i klimat, to jej punkt wyjścia, a mnie zaprowadziło to nie tylko do Skandynawii, ale też skojarzyło się z jednym z najbardziej niesamowitych sposobów śpiewania, czyli mongolskim śpiewem gardłowym. I tak właśnie przypomniałem sobie The Hu, które kiedyś mi się spodobało, a które jak się okazuje właśnie wydało kolejny krążek. Ich oryginalność to właśnie między innymi wokal, ale i elementy folku, egzotyki, które potrafią wpleść w to co grają w ciekawy sposób.
niedziela, 23 października 2022
Wielka woda, czyli tu przecież od lat był spokój...
Produkcja Netflixu osnuta wokół powodzi z roku 1997 na Dolnym Śląsku od strony wizualnej robi duże wrażenie. I brawa za to ogromne! Nie chodzi jedynie o same zdjęcia z kolejnymi zalewanymi fragmentami Wrocławia, ale również o atmosferę, ubrania, detale. Lata 90 jak nic. I pewnie wiele osób, które pamiętają tamte dni, oglądały ten obraz z wielkimi emocjami. Bo tu nie o samą fabułę przecież chodzi. Darujmy sobie więc spory na temat tego, że niby zasługi hydrolożki wyolbrzymione, a fachowcy ze sztabu pokazani jako idioci. To film, który musiał pewne postacie wypchnąć na pierwszy plan, żeby była większa dramaturgia, ale przecież tu bohaterami są przede wszystkim wszyscy ci zwyczajni ludzie, którzy musieli skonfrontować się z nieoczekiwaną i groźną sytuacją, którzy pomagali innym. Jak ci lekarze i pielęgniarki, jak ci żołnierze pływający z pieczywem, czy sąsiedzi pomagający potrzebującym.
sobota, 22 października 2022
The Cure, czyli to ile już lat minęło?
Nawet nie pamiętam kiedy usłyszałem pierwszy raz The Cure i zainteresowałem się ich twórczością. Pewnie jeszcze w podstawówce, może przy audycjach Beksińskiego w dwójce? W każdym razie pamiętam, że te albumy wywoływały masę emocji i choć później zdarzało im się zaskakiwać słuchaczy radosnymi rockowymi brzmieniami, to jednak zawsze dla mnie będą przede wszystkim kapelą, która wniosła do postpunkowej rzeczywistości coś troszkę depresyjnego, mrocznego, ale jakże klimatycznego.
Z tamtego okresu została mi fascynacja kilkoma kapelami (m.in. Dead Can Dance), ale z The Cure jakoś się rozstałem bez żalu, od czasu do czasu coś tam sobie puszczając, ale w swojej kolekcji mam może raptem ze dwa krążki. Żona trochę mnie zaskoczyła, gdy w prezencie ofiarowała mi bilety na ich polski koncert, ale pomyślałem sobie: może to ostatnia okazja, żeby zobaczyć ich na żywo? W końcu grają ponad 40 lat i nie wiadomo co im strzeli do głowy.
I wiecie co? Choć Atlas Arena nie zrobił na mnie jakiego wyjątkowego wrażenia od strony organizacyjnej i nagłośnienia, to koncert był świetny!
czwartek, 20 października 2022
Nie ma tego złego - Marcin Mortka, czyli jak nie piąchą to sposobem
Może i o samej krainie w której działają bohaterowie nie dowiemy się wiele, kilka nazw i imion królów, fragment historii zmagań o władzę, to ciut mało, za to bohaterowie są tak sympatyczni, że wybaczam autorowi ten brak. Chciał napisać coś lekkiego, a nie tomiszcze miary Tolkiena.
Mayerling czyli baletowa śmierć Arcyksięcia Rudolfa
To niebywała okazja zobaczyć jedną z najciekawszych choreografii XX wieku, w rewelacyjnym wykonaniu tancerzy Royal Opera House z Londynu.
Główny bohater spektaklu, Rudolf – arcyksiążę Austro-Węgier, syn cesarza Franciszka Józefa i cesarzowej Elżbiety, bierze ślub z narzuconą mu księżniczką belgijską – Stefanią. Jawnie okazuje jej swoją niechęć co nie podoba się rodzicom. Wprawdzie nowo poślubiona żona robi co może by zwrócić na siebie jego uwagę, jednak Rudolf ostentacyjnie ją lekceważy. Złośliwie kokietuje siostrę swojej żony – Luizę, obok niego nieustannie krąży była kochanka, hrabina Larish, która „podsuwa” mu swoją następczynię – młodziutką baronównę Mary Vetserę, na zapleczu czeka stała kochanka, ekskluzywna prostytutka Mitzi Caspar. Sam Rudolf, to jednocześnie człowiek rozchwiany emocjonalnie, narkoman i człowiek szalony, zafiksowany na śmierci. Zapatrzona w niego młodziutka Mary podziela jego fascynacje, co w finale doprowadzi do ich śmierci w pałacu Mayerling.
środa, 19 października 2022
Bohater, czyli a co ci mówi sumienie
wtorek, 18 października 2022
Słońca bez końca. Biografia Kory - Beata Biały, czyli co pozą, a co poza sceną
Czy da się napisać biografię, która wszystkich, niezależnie czy znali jej bohatera, czy nie, usatysfakcjonuje i można powiedzieć o niej, że oddało się uchwycić całą postać z jej wadami i zaletami? Pewnie nie jest to proste i można by w przypadku biografii Kory również sporo wytoczyć dział, że czegoś tu brakuje. Zaangażowania społecznego, politycznego, licznych wywiadów, opinii krytyków na temat jej twórczości, czy najważniejszego - wspomnień najbliższych jej ludzi. Rodziny zabrakło. To nie znaczy, że to książka zła, że nie udało się uchwycić sylwetki Kory takiej jaką była w kontakcie z ludźmi. Beata Biały zbudowała swoją książkę z niewielkich okruchów wspomnień masy ludzi, którzy z Korą się przyjaźnili w jakimś okresie jej życia, współpracowali (choć nie ma tu ludzi z jej zespołów), którzy ją poznali, którzy byli nią zafascynowani. Rzadko się zdarza, by np. fani byli proszeni o opowieść o tym jak poznali swoją idolkę, co dała im ta znajomość.
I choć pytania wciąż powtarzają się podobne, to jednak czyta się to z ciekawością, mimo że przyjęta konstrukcja czasem okazuje się trochę groteskowa (przedstawianie po kilka razy tych samych rozmówców, rozmowy jakby ucięte, dużo powtórzeń tych samych scen). Jaka więc Kora była?
poniedziałek, 17 października 2022
El author, czyli życie najlepszym materiałem na powieść
Film polecony, więc długo go nie odkładałem, zresztą po powrocie z różnych wyjazdów trochę nadrabiam i lekturowo i filmowo. No i ponieważ produkcja hiszpańska, to wciąż jeszcze gdzieś myślami mogę być w tym kraju, w ciepełku, przy dobrej kawie i smacznych posiłkach.
Historia urzędnika z kancelarii notarialnej, który marzy o tym by napisać książkę, jest tak naprawdę opowieścią o obsesji. Skoro uważam, że moje życie nie jest specjalnie interesujące i wciąż nie znajduje w nim materiały na powieść, która by zachwyciła innych, to może trzeba zacząć przyglądać się życiu innych ludzi? I tak dokonuje się w dotąd raczej nudnym życiu rewolucja. Zdradzony przez żonę, której zazdrości sukcesu (jej powieść choć pretensjonalna odniosła spory sukces), Álvaro postanawia wykorzystać propozycję szefa by zrobić sobie dłuższy urlop i wynajmuje mieszkanie, by zmienić otoczenie. I próbuje pisać...
niedziela, 16 października 2022
Baśniowa opowieść - Stephen King, czyli by pomagać innym trzeba mieć wielkie serce
Jak ja dawno nie sięgałem po Kinga i to takiego z odrobiną fantastyki (mniej tu grozy). Po kryminałach można by mieć nawet obawę czy wróci jeszcze do takich bardziej klasycznych historii, ale oto jest! Długa, rozbudowana, pełna fantazji baśń. Nawet morał się znajdzie. I choć można być zaskoczonym jak udaje się przechodzić płynnie od rzeczy, które są raczej rodem z bajek dla dzieci, do scen raczej z koszmarów dorosłych, King robi to jak zwykle od niechcenia i człowiek i tak nie odrzuca książki w kąt.
Po pierwszych rozdziałach zastanawiałem się: kiedy to się rozkręci, ale cholera, nawet ta historia o chłopcu, który w zamian za to żeby ojciec przestał pić, obiecał w modlitwie Bogu jakiś wyjątkowy czyn, wciąga i zaciekawia. Niby mało się tam dzieje, ale czujemy, że to przydługi wstęp do jakiejś dalszej części. Charlie przypadkiem znajduje się przy posesji sąsiada, gdy ten potrzebuje pomocy z powodu złamanej paskudnie nogi. Dotąd pan Bowditch raczej stronił od towarzystwa i zniechęcał do bliższej znajomości, ale teraz chłopak przełamuje tą barierę, bo ujrzał w tym szansę wypełnienia swojego "zobowiązania" wobec siły wyższej. Ten dobry uczynek okazuje się jednak obciążony dość dużym ryzykiem, a potem popycha chłopaka do jeszcze bardziej niebezpiecznych kroków.
Johny, czyli ksiądz też człowiek
Długo odkładałem napisanie notki o tym filmie, bo nie jest mi wcale łatwo o nim napisać. Postać księdza Kaczkowskiego jest dla mnie osobiście ważna, czytałem jego książki, obserwowałem jego poczynania, oglądałem wywiady i uważam, że jak mało kto zasługuje na to by o nim powiedzieć: owoce zostawił po sobie dobre. Nie był na pewno ideałem, ale potrafił pociągnąć za sobą innych do tego by czynić dobro, fascynował, a jego doświadczenie choroby i cierpienia jest ogromną lekcją dla nas wszystkich - znaleźć sens nawet w tym co trudne i przekuć to na coś dobrego... Dlatego film również jest dla mnie ważny i cieszyłem się na niego bardzo. Nie uważam jednak go za arcydzieło, dlatego tak trudno mi było zebrać się do napisania różnych refleksji po jego obejrzeniu. Na pewno zasługuje na duże brawa kolejna świetna rola Dawida Ogrodnika - to co wyczynia ten facet przeobrażając się w kolejne postacie jest fenomenalne. Udało się też...
sobota, 15 października 2022
Pinokio - Vincent Paronnaud Winshluss, czyli mrocznie ale jakże klimatycznie
Niech Was nie zmyli tytuł. Klasyczna opowieść została tu podana w dużo bardziej współczesny, mroczny i pełen czarnego humoru sposób. O ile tam można powiedzieć, że los bywa okrutny i czasem karze za błędy, to tu ta kara spotyka większość postaci, można by powiedzieć nawet, że po prostu nieszczęście nie wybiera, ale równo obdarza wszystkich napotkanych. Znajdziecie tu oczywiście motywy z pierwotnej wersji - od stwórcy/wynalazcy, przez różne przygody i postacie (np. świerszcza zastąpił karaluch), ale całość jest dużo bardziej rozbudowana, wielowątkowa. To widać nawet w przejściach pomiędzy kolejnymi planszami, bo różnią się one stylem, trzeba więc trochę skupienia, by połączyć sobie wszystkie historie w spójną całość. A robi ona wrażenie!
Oskar i Pani Róża, czyli z nikim innym nie chce gadać
Pewnie gdyby nie wcześniejsza lektura powieści Erica Emmanuela Schmitta (pisałem o niej tu) i zachwyty czytelników, porównujących ją do Małego Księcia, pewnie ten film bym sobie odpuścił. Nie przepadam za kinem familijnym, bo rzadko ono robione jest na dobrym poziomie, zbaczając albo ku żenującemu humorowi lub znowu ku klimatom bardziej dla dorosłych niż ich dzieci. Z Oskarem jestem jednak trochę inaczej, bo nie jest to banalna bajeczka, ale rzecz, która ma pomóc w rozmawianiu o sprawach najtrudniejszych. Po pierwsze: temat stanowi taki kaliber, że trudno tu dowcipkować (choć trochę tego jest i tu i w książce), po drugie: powieść i film chwilami wkraczają w poetykę dziecięcej fantazji, ale to nadaje im ciekawego rysu, nie wpychają bynajmniej w banał. Gdy ma się 10 lat przecież często się fantazjuje. A mimo tego, że Oskar musi szybko dojrzeć, to nadal jest przecież zwykłym chłopcem.
Jak to jest mieć 10 lat i dowiedzieć się, że zostało ci kilka tygodni życia?
Bush - The art of survival, czyli gitarowe, trochę mroczne granie
Jak zaczyna się dzień od kawałka Zenka (Kupatasy, a nie tego od disco polo), to potem chce się nadal jakichś ostrzejszych riffów posłuchać. Mam więc coś z nowości wydawniczych - kapela, która największą sławę miała chyba dwie dekady temu albo i dawniej, nadal jednak mają pazura i grają nieźle. Jeżeli lubicie rzeczy typu dawna Nirvana, mieszankę grung'a, metalu i rocka, to Bush powinien fajnie wejść Wam w głowę. Wokal nie za ostry, ale gitary tworzą chwilami fajną ścianę dźwięku!
środa, 12 października 2022
Ucieczka z Chinatown - Charles Yu, czyli grasz rolę w jakiej cię chcą widzieć
Czy macie czasem tak, że mimo iż nie ma jakiejś wciągającej fabuły, książka wciąga Was samym pomysłem i formą? To właśnie ten przypadek. Zbudowana w dość ciekawy sposób narracja, stylizowana na scenariusz filmowy, w którym przeplata się to co rzeczywiste i to co jest marzeniem lub po prostu planem filmowym produkcji, w której bohater się pojawia, książka na pewno intryguje. Czy zachwyca? W moim przypadku nie, ale to tytuł interesujący, po który warto sięgnąć. Rzadko bowiem zastanawiamy się nad tym jak w Ameryce czują się kolejne pokolenia imigrantów z Azji, wciąż traktowane jako obcy, choć czasem siedzą tam dłużej niż atakujący ich "prawdziwi obywatele". Gdzieś pomiędzy historyczną i nagłośnioną traumą społeczności ciemnoskórych i marzeniami o tym, by zostać zaakceptowanym, chęcią udowodnienia że jest się tego godnym, Azjaci wciąż napotykają na brak zrozumienia, bariery, czy nawet przemoc.
wtorek, 11 października 2022
Wilki - Wszyscy marzą o miłości, czyli po co jestem gdy ciebie nie ma
I jeszcze jedna notka na szybko - tym razem Wilki, czyli kapela, która ma wielu fanów, choć pewnie większość kojarzy ją głównie z "Baśką". Tymczasem zespół obchodzi w tym roku 30 rocznicę pierwszego krążka i wypuszcza album, który wcale nie jest odcinaniem kuponów do popularności. Niby grają tak samo, ale Robert Gawliński tym razem postawił chyba na bardziej pozytywny i emocjonalny przekaz - może po pandemii postanowił pokazać co jest najważniejsze? A więc motywem przewodnim jest... miłość i bliskość, potrzeba jaką każdy chyba nosi w sobie. A reszta? Mniej ważna. Trochę jest więc i romantycznie i nostalgicznie i tak jak już to mający swoje lata rockmen potrafi, czyli piłem, ćpałem, bawiłem się, a teraz potrafię dostrzec że sens jest gdzie indziej. A to wszystko w takim jego niepowtarzalnym stylu, czyli rockowych balladach, nie za wolnych, ale takich trochę rozkołysanych. I śpiewanych tak to on już potrafi jakby od niechcenia.
Sprawa 1569 - Jørn Lier Horst, czyli przecież dowody były mocne
poniedziałek, 10 października 2022
Nic bardziej mylnego - Radek Kotarski, czyli wiedziałeś, że...
Kilka osób opowiadało mi o tej książce, zachwalając ją, że lekka i całkiem interesująca, mimo więc stosów innych tytułów postanowiłem ją szybciutko połknąć jako coś dla odmiany. Ale szczerze? Niewiele tu dla mnie rzeczy i informacji nowych, a nawet jeżeli takowe znalazłem to nie do końca przekonuje mnie ten styl - niby żartobliwy, bez mądrzenia się, ale i bez pogłębienia wiedzy. To nawet nie tyle wiedza, a raczej ciekawostki z zakresu historii, przyrody, nauki. Kotarski, który wcześniej prowadził kanał na YT o podobnej tematyce wychodzi od jakiegoś mitu, błędnego przekonania, a potem dostarcza dowodów na to, że nie ma on nic wspólnego z prawdą. Chcecie przykładów?
Stratovarius - Survive, czyli melodia ale i mocne brzmienie
Padło na coś energetycznego i gatunek, którego słucham raczej mało. Metal. Ale nie bardzo ciężki, żaden tam death, tylko coś bardziej melodyjnego, co pewnie niejednemu wpadnie w ucho. Kiedyś popularność zdobył choćby Europe, ale kolesie ze Stratovarius nie są kapelą jednego przeboju - od lat nagrywają coś co chyba najlepiej będzie zdefiniować jako metal symfoniczny i mają sporo fanów. Teraz po po kilku latach milczenia kolesie ze Skandynawii powracają z nowym albumem.
niedziela, 9 października 2022
Buen Camino, czyli bo życie jest drogą
Ostatnie 10 dni nie było na Notatniku żadnych wpisów, teraz wrzuciłem dwa, które czekały od M., wykorzystującej m.in. zaproszenia do Multikina pod moją nieobecność, ale pewnie jeszcze kilka dni nie będzie mi łatwo wrócić na dawne tory i pisać z taką regularnością jak wcześniej. Gdzie mnie nosiło? Po Koronie Gór Polski kolejne marzenie zrealizowane, czyli jeszcze przed moimi 50 urodzinami poszedłem na Camino, czyli pielgrzymkę do Santiago de Compostella. A poniżej znajdziecie pewien skrót z relacji jakie zamieszczałem na swoim prywatnym profilu na FB i garść zdjęć.
Łamię zwyczaj by na Notatniku były tylko recenzje, bo jednak to doświadczenie jest na tyle ważne, że musi się tu znaleźć, a skoro było już kilka wpisów krajoznawczo-podróżnicznych to niech będzie również taki bardziej duchowo-refleksyjny. Gdyby ktoś potrzebował detali, bo wiadomo że to pewien skrót i to dość subiektywny, bez szczegółów, to proszę pisać na maila przynadziei@wp.pl lub w komentarzu. Trasa portugalska wybrzeżem, wyszło trochę ponad 130 km i mieliśmy pełne 3 dni w Santiago w tym wypad do Muxii i Fisterry + wodospady Ezaro. Pełna trasa: Baiona - Vigo-Redondela-Pontevedra - Caldas de Reis - Pedron - O Miladoro - Santiago. Samolot do Porto i dalej autobus na start i potem z mety.
Madame Butterfly, czyli trofeum z motyla
Przełom XIX i XX wieku. Japonia otwiera się na świat. Przybywają do niej kupcy i turyści, każdy chce poznać ten inny, egzotyczny kraj. Kraj o diametralnie innej niż zachodnia kulturze, obyczajowości, religii, można wykorzystać możliwości jakie ten oferuje, zdobyć znajomości, rozwijać wspólne interesy.
Czkawka, czyli bez wódki nie rozbieriosz
Czy można połączyć w jedno świat rzeczywisty i nierealny? Wydawać by się mogło, że nie, ale czy na pewno. W teatrze wszystko jest możliwe. Wprawdzie trochę mnie przeraża wizja takiej dwoistości, choć z jednej strony dobrze się czuję mając pod stopami ziemię, z drugiej strony – magia kusi.
Tragikomedia Vladimira Zujeva wprowadza nas w świat realizmu magicznego. Jego istotą jest współdziałanie dwóch elementów – realności i magii. Dla mnie to dwa różne bieguny, ale w świecie Zujeva są one jednością. Spotkanie tych dwóch światów jest o tyle niezrozumiałe co pociągające. Bo co by było gdybym to ja miała taką magiczną czkawkę?
sobota, 1 października 2022
Minuta ciszy, czyli branża jak każda inna?
Ależ się cieszę z powstania tego serialu i jak mi żal, że to tylko 6 odcinków. Świetna obsada, scenariusz, pomysł! Ta mieszanka polskich realiów, smaczków z branży funeralnej, dramatu i czarnej komedii. Tego, że Więckiewicz będzie świetny byłem pewien, ale zaskoczył mnie bardzo miło Piotr Rogucki, po raz pierwszy doceniłem go mocniej jako aktora.
Krótko o fabule:
Głównym bohaterem serialu jest Mietek Zasada, listonosz z prowincjonalnego miasteczka. Właśnie przechodzi na emeryturę, ale zostaje postawiony w dziwnej sytuacji - jego przyjaciel, gliniarz też na emeryturze popełnił samobójstwo i proboszcz postawił veto na jego pogrzeb. Żadna firma nie chce się więc tego podjąć, a jednym wyjściem dla Mietka pozostaje pochować go samemu. Okazuje się, że założenie firmy pogrzebowej nie jest wcale takie trudne. A skoro powiedziało się A...