sobota, 3 grudnia 2016

Miasto Archipelag. Polska mniejszych miast - Filip Spinger, czyli jadę i nie wiem do końca co tam znajdę, kogo spotkam

Lektura tej książki to nie wszystko, bo mam wrażenie, że warto się zainteresować całym projektem - sam autor mówi, iż w książce zamieścił raptem może z 10 procent zebranego materiału. 31 miast, w każdym z nich raptem po kilka dni, ponad pół roku w trasie, mnóstwo napotkanych ludzi, ciekawych zdjęć. I w efekcie książka. Ale podobno nie skończy się tylko na jednej. 

Byłe miasta wojewódzkie. Straciły swój status w 1999 po reformie administracyjnej, a co za tym idzie zniknęły z oczu stolicy, spadło ich znaczenie, możliwości finansowe. Kiedyś posiadanie Urzędu Wojewódzkiego, władz u siebie, oznaczało konkretne profity, inwestycje, miejsca pracy. A teraz? Jak się tam żyje ludziom po 16 latach? Nie chodzi tylko o pracę, ale co np. można robić w weekendy albo wieczorami? Praktycznie w prawie każdym z nich zmniejsza się liczba ludności, ale może to kwestia szerszych zmian społecznych, emigracji? Czy rzeczywiście jest tak dołująco, jak by można było sobie to wyobrażać?


Przede wszystkim wielkie ukłony dla Pana Filipa, że podjął się tego tematu - niewielu dziennikarzy ma ochotę wyściubiać na dłużej nos z Warszawy, robią to tylko w pogoni za sensacyjnym tematem (np. sprawa małej Madzi i Sosnowiec), a nie tak jak on: pojechać bez założeń i chłonąć. Słuchać.
W efekcie w tych historiach jest oczywiście dużo subiektywnych obserwacji i refleksji, może przypadku, można się pewnie czepiać, że to nie jest pełen obraz miasta i jego mieszkańców. Jeżeli na każde z nich przypada raptem kilka, kilkanaście stron, to trudno o uchwycenie wszystkiego. Z każdego z nich stara się pokazać jednak coś co go poruszyło, zaciekawiło.
I co ważne nie są to tylko pesymistyczne wizje ruin zakładów, smutku brzydkich kamienic, sklepów będących jedynym luksusem, braku pracy i nadziei. Można znaleźć tu również obrazy zaskakujące: ludzi młodych, pełnych pasji, ambicji, którzy właśnie takiego miasta nie zamieniliby za nic na coś większego. Springer Nie robi sondażu, szerokich planów, proponuje czasem spojrzenie przez perspektywę jednego człowieka. Dzięki takim lokalnym "przewodnikom" bardziej wychwytujemy pewną atmosferę, ich odczucia względem własnego miasta, tego co się w nim dzieje.  Frustracje, ale i lokalną dumę, czy radość.
Ta książka to reportaż, w którym ważne są też subiektywne odczucia autora, np. to jak reaguje jego poczucie estetyki na coś, do czego mieszkańcy się już przyzwyczaili. Dziwi się, wścieka (np. na problemy komunikacyjne w połączeniu z innymi dużymi miastami), ale czasem też jego serce rośnie, gdy napotyka coś, co go zachwyca.  

Brakowało mi trochę wyraźniejszego spięcia wszystkich tych miast i wypraw do nich, jakąś klamrą, może podsumowaniem. Ale całość i tak zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie, zarówno od strony literackiej, jak i graficznej. Zdjęcia co prawda mało moim zdaniem oddają charakter miejsc, są takie nieokreślone, niewiele mówiące, ale dobrze, że są. Zresztą jeżeli ktoś chce więcej niech wbija na stronę projektu. 
Jeszcze raz brawa za pomysł projektu (i książki) - trzymam kciuki za ciąg dalszy, bo może wtedy przełoży się to również na jakieś pozytywne zmiany. A lekturę polecam!

6 komentarzy:

  1. Springer jest świetny. "13 pięter" było jedną z moich najlepszych lektur ubiegłego roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja pokochałem go za Miedziankę, potem te urbanistyczno-mieszkaniowe już mnie tak nie fascynowały, wydawały się ciut monotonne, ale 13 pięter było ciekawe

      Usuń
  2. Nie mogę się zebrać do zakupi i przeczytania tej książki pomimo iż ciekawi mnie niezmiernie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zachęcam - to ciekawe spojrzenie na jak to niektórzy nazywają Polskę B - o której mniej się pisze, z której mieszkańcy dużych miast trochę się nabijają, a na pewno nie bardzo rozumieją, wciąż patrząc poprzez masę stereotypów

      Usuń
  3. Nie znam tego autora, choć nazwisko obiło mi się o uszy. Ostatnio mam coraz większą chęć na reportaże, choć nie jest to u mnie gatunek wiodący i rzadko po nie sięgam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znasz Springera? Naprawdę jest świetny. Na początek zerknij na profil projektu na FB albo na profil autora - zobaczysz jego styl, poczucie humoru. Pisał notki z Polski, a teraz relacjonuje spotkania. U nas w Piastowie też był i zagościliśmy ze smakowitą anegdotą

      Usuń