wtorek, 21 czerwca 2016

On - Zośka Papużanka, czyli jak to z tymi bohaterami jest

Skoro jestem w Krakowie, to najlepszy czas na powieść z Krakowem w tle. Piękna powieść i uczuciach. O tych, do których tęsknimy i o takich, o których chętnie byśmy zapomnieli. Baśniowo, ale i bardzo realistycznie, przyziemnie. 
Ileż tu wspomnień z czasów mojego dzieciństwa, młodości  - te blokowiska, zabawy dzieciaków, różne grupki w szkole i dziwne pomysły nauczycieli, rodzice, którzy niewiele mieli czasu dla dzieci, ale i tak mieli większą kontrolę niż dzisiejsi. Może ktoś się uśmiechnie przy tych wspomnieniach (przypominała mi się książka Słowikowej), ale książka wzrusza nie tyle sentymentalizmem, lecz prawdą, która tu jest zawarta. 
W szkołach katuje nas się bohaterami przegranymi - heroizm polski to złożenie ofiary. Ta książka jest jakby konfrontacją z tymi mitami - choć ten wątek wyraźnie pojawi się jedynie we fragmencie związanym z edukacją, ale matka zastanawiając się nad tym czego uczą jej dziecko, rozszerza to pytanie na swoje życie i na swoje dziecko.
Cała ta powieść jest ironicznym spojrzeniem na to co zwykle kojarzy nam się z bohaterami książek, których się lubi, którym się kibicuje. Czy może nim być autystyk, odrzucany, wyśmiewany, nie potrafiący się bronić? Bezradny wobec różnych wymagań jakie stawia przed nim świat, ale nawet nie zainteresowany, by się z nimi zmierzać. Jaką historię chce nam opowiedzieć? 

 
"On" jest o byciu "innym", o tym jak to jest gdy się nie potrafi sprostać oczekiwaniom. Śpik - bo tak przezwano chłopca w szkole się tym specjalnie nie przejmuje, ale dla jego mamy, praktycznie od pierwszych niepokojących sygnałów gdy miał kilka miesięcy, spędza to sen z oczu. To porównywanie jego rozwoju, ciągłe martwienie się o jego przyszłość, o bezpieczeństwo. Jest taki naiwny, taki dobry, że daje się wszystkim wykorzystywać. Postanowiła więc zawalczyć w jego imieniu, choć troszkę, choćby na polu edukacji. 
Troska i zgryzota zamieniają się z czasem w jej sercu w pragnienie ciągłej bliskości – przynajmniej on jest stałym elementem jej życia, nie opuści jej, nie zostawi samej.
To opowieść pisana emocjami i wrażeniami - bez oskarżeń, użalania się, wskazywania winnych. Świat nie chce na nich poczekać, pędzi do przodu, a oni znaleźli sobie jakiś własny rytm, tempo, w którym mogą spokojnie żyć, nie przejmując się całą tą gonitwą. Mają siebie.

Ktoś zachwyci się może humorystycznymi obrazkami z PRL, szkolnymi wygłupami i scenkami z osiedli. Inni zatrzymają się na dłużej nad psychologiczną warstwą relacji między synem i matką. „On” naprawdę zaskakuje złożonością, wielowarstwowością tej historii. To metaforyczna baśń o tych, którzy w oczach świata są skazani na litość, współczucie, jako ci, którym „się nie udało”. 
Ciekawie się to czyta. Książka pełna metafor, niedopowiedzeń, zaskakujących zmian w narracji. To teraz muszę wrócić do "Szopki" i sprawdzić głośny debiut tej autorki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz