wtorek, 7 czerwca 2016

Ja inkwizytor, czyli dwa razy Piekara: Wieże do nieba, Bicz Boży


Świat alternatywny wymyślony przez Jacka Piekarę to jedna z ciekawszych kreacji w polskiej fantasy - szkoda tylko, że tak słabo go wykorzystuje. Pierwsze tomy opowiadań z Mordimerem Madderdinem - inkwizytorem, który z mieczem i pochodnią niesie światło wiary i zbawienie, były naprawdę ciekawe. Oto średniowiecze, w którym obok normalnego duchowieństwa, od wieków istnieje też instytucja inkwizycji, która jedynie teoretycznie podlega władzy biskupów, czy papieża. Fanatyczni, inteligentni, świetnie przygotowani śledzą jakiekolwiek przejawy magii, pogaństwa, okultyzmu i herezji. Ale to co jest najciekawsze to źródła tej sytuacji - to świat, w którym Chrystus zszedł z krzyża, stanął na czele swoich zwolenników z mieczem w dłoni, rozpalił ogień, wycinał wszystkich niewierzących, a potem po podbiciu Rzymu, nagle zniknął. Tyle wiemy z pozbieranych z różnych miejsc wzmianek. Obiecywana powieść o tych wydarzeniach wciąż jednak nie jest ukończona - czyżby jednak była zbyt kontrowersyjna?
Jacek Piekara niestety nie kontynuuje też porozpoczynanych wątków i przygód doświadczonego już Mordimera, za to tom za tomem tłucze kolejne książki o początkach jego kariery... Niby fajnie się to czyta, ale jakoś zaczyna to trochę nużyć. To świetny początek - poznanie bohatera, ale jednak więcej frajdy chyba będziecie mieli z tomów "dorosłych", które były publikowane na początku.



Wieże do nieba (dwie minipowieści) i Bicz Boży (jedyna jak dotąd powieść, bo reszta to zbiory dłuższych i krótszych form) dotyczą początków kariery Mordimera. W "Dziewczynach rzeźnika" nawet jeszcze nie jest inkwizytorem, a dopiero praktykuje, musząc godzić się na wszystkie upokorzenia starszego mistrza. We wszystkich tych tekstach to jeszcze nieopierzony młodzieniec, który może ma intuicję i trochę rozumu, ale też wiele musi się nauczyć, bo wciąż daje się wodzić za nos, zdarza mu się popełniać błędy. Jest  pełen zapału, ale nie brak w nim też pewnych skrupułów, którymi jego koledzy po fachu raczej nie zawracają sobie głowy.
Fajnie się to czyta - jest trochę czarnego humoru, fabuła jest bliska kryminałom, bo przecież dużo częściej można spotkać ludzi popełniających zwykłe ludzkie świństwa, a nie jakieś wielkie czary mary i ofiary dla złych mocy. Inkwizytor musi być wszędzie tam gdzie dzieje się coś dziwnego, a jak płacą, to czemu ma nie poprowadzić śledztwa. W końcu kto jak nie on wydobędzie przyznanie się sprawcy do winy...
Przeszkadzać mogą powtórzenia, jeżeli czytamy jeden tekst po drugim, no i pewnie (szczególnie paniom) mocny szowinizm bijący z tych tekstów. Piekara najwyraźniej nie tylko nie lubi duchowieństwa (oj sporo tu złośliwości), ale i o kobietach nie ma zbyt wysokiego mniemania.

Obie książki idą na akcje wymiankowe, więc jeżeli ktoś ma blisko do Warszawy (moje miasteczko jest tuż obok), proszę o kontakt, podam termin i miejsce gdy będzie je można przejąć....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz