niedziela, 13 marca 2016

Żniwa zła - Robert Galbraith, czyli jakie tajemnice skrywa przeszłość

ImageTrzecie spotkanie z J.K. Rowling, a raczej z jej kryminalnym alter ego, czyli Robertem Galbraithem. Jeżeli jesteście ciekawi jak mi podpasowały pierwsze dwie książki z tymi postaciami - zapraszam:
Wołanie kukułki
Jedwabnik
O ile w każdej poprzedniej było jakieś konkretne środowisko, które zostało opisane (zwykle dość zgryźliwie - z podobnego pomysłu korzysta u nas Jacek Getner w Panu Przypadku), to "Żniwa zła" trochę zaskakują - tym razem śledztwo tak naprawdę kręci się wokół samego Cormorana Strike'a, a praca jego i jego partnerki tak naprawdę ograniczona jest prawie do minimum. Zamiast zajmować się śledztwem i zarabiać kasę, tym razem to oni są śledzeni, a zagrożenie wcale nie jest do bagatelizowania. Detektyw i jego przyjaciółka będą mieli niezłą zagwozdkę, by wybrnąć z tego ślepego zaułka, w który zostali zagnani.
Drugą rzeczą, którą ten tom może zaskoczyć, to że tak dużo dowiadujemy się o przeszłości pary głównych bohaterów - wreszcie pewne elementy, które dotąd były dość tajemnicze, zaczynają nam się układać w przejrzysty obraz. Jeżeli w poprzednich dwóch częściach cyklu ich polubiliście, to po tej lekturze, chyba jeszcze niecierpliwiej wypatrywać kolejnych książek z Cormoranem i Robin. Pomysł na tę parę, na chemię jaka między nimi jest, ale też dystans, który starają się zachowywać, tę dziwną grę w bliskość, przyjaźń, troskę i udawanie, że to tylko służbowe relacje, zaiste bardzo dobry.
Wspomniałem, iż tym razem sami będą zagrożeni. Tym razem zagadka bowiem dotyczy psychopaty mordującego kobiety i najwyraźniej biorącego na cel również Cormorana. Przysyłane do jego biura detektywistycznego szczątki ciał ewidentnie sugerują iż sprawca nie tylko życzy mu jak najgorzej, grozi jemu i jego asystentce, ale i zna Strike'a z przeszłości. W głowie detektywa rodzą się pewne podejrzenia, ale z żadnym z trzech możliwych ludzi, którzy mogli by mieć do niego trwałą urazę, nie widział się już lata. I wcale nie łatwo będzie odnaleźć ich ślad na nowo. 

Cormoran będzie chciałby chronić Robin przed zagrożeniem, odsunąć ją, zwłaszcza, że przecież zbliża się jej ślub, ale chyba nie zna kobiet, jeżeli myśli, że mu się to uda. Zresztą nasz ulubiony weteran wojenny, przecież tak naprawdę nie bardzo potrafi być sam - zaraz zaczyna go nosić. Do tego by jakoś sensownie myśleć, potrzebuje czasem kogoś również błyskotliwego, kto będzie potrafił go wysłuchać, wskazać luki w jego analizach i przypuszczeniach. Ta para staje się coraz bardziej nierozłączna. I chyba po tym tomie dużo lepiej rozumiemy ich charaktery, różne decyzje, które wydawały nam się wcześniej trochę dziwne.
Nadal prawie cała akcja sprowadza się u Galbraitha/Rowling do chodzenia po domach, pogawędek i zbierania danych z internetu, trudno więc polecać tę lekturę osobom, które uwielbiają tempo, napięcie, zaskoczenia. Tu tego raczej nie ma. A mimo to czyta się po prostu bardzo dobrze - nie tylko ze względu na bohaterów, których cholernie polubiliśmy, ale również (w tym tomie) jest fajny, mroczny klimat. Mimo przegadania, gwarantuję, że wciąga. Kombinowanie któż też może mieć tak porąbane w głowie, ktoś czai się w cieniu obserwując naszą dwójkę, daje sporo frajdy. 

Trudno mi powiedzieć czy to najlepszy tom z cyklu, ale na pewno najbliżej podchodzimy w nim do Cormorana i Robin, poznajemy ich myśli, obawy, przeszłość, pragnienia... A to prawdę mówiąc bardzo rozbudza apetyty na ciąg dalszy. To już nie są zwykłe kryminały - to jak ulubiony serial, którego nie możesz się doczekać. 

6 komentarzy:

  1. Przy czytaniu Galbraitha/Rowling w normalnej, "papierowej" wersji poległam ;), ale to, co zrobił z jej książkami w formie audiobookowej Maciej Stuhr to czysta perełka :). Podkłada inny głos pod każdego z bohaterów i robi to tak dobrze, że wiele razy łapałam się na tym, że zapominam, że to wszystko czyta jedna osoba. Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy kupią tę konwencję, ale w moim przypadku sprawiła, że czekam na kolejne części (choć nie dla nieco nudnawej, ciągle opowiadającej o składzie posiłków Galbraith ;) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i piwo, dodaj do tego piwo :) Stuhra słuchałem tylko w pierwszym tytule i naprawdę jest niezły. Oddaje trochę ten klimat, bo Galbraith dbała, by postacie mówiły w specyficzny sposób, co umyka w wersji pisanej.

      Usuń
  2. Brzmi dość ciekawe. Chyba się skuszę :) / C.

    Buziaczki! ♥
    Zapraszamy do nas :)
    rodzinne-czytanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytam na pewno. Niedawno skończyłam "Jedwabnika" ("Wołanie kukułki" też mam za sobą) i muszę przyznać, że polubiłam postać tego detektywa. Galbraith/Rowling ma najwyraźniej dobrą rękę do bohaterów z trudnym dzieciństwem. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. coś w tym jest :) i ogólnie "z przeszłością" bo jak zobaczysz również o Robin dowiadujemy się tu więcej

      Usuń
    2. No tak, jest tam przecież kwestia porzucenia studiów i jakichś problemów, które miała Robin.

      Usuń