środa, 5 lutego 2014

Podaj cegłę, czyli po prostu jak dzieci

Najpierw radocha z ostatnich okazji zakupowych. Obniżka na stronie Znaku w połączeniu z rabatem w wysokości 100 złotych zapoczątkował szaleństwo zakupowe, w które wciągnąłem sporą grupę znajomych (nie tylko z pracy). Efekt? Zakupy warte ponad 3 500 za które zapłaciliśmy nieco ponad 600 złotych. Jedna książka wychodziła nawet po 5 zeta. Cieszyłem się jak dziecko, mogąc też sprawić frajdę innym (bo dla siebie tylko 5 sztuk). Zobaczcie sami. Takich stosów mieliśmy 3, a każdy wart maksimum 200.

A na dziś notka o planszówce. Dedykowana Leszkowi, którego właśnie zawiozłem na kolejne 48 godzin chemii. Wracaj szybko, bo z kim będę grał? Duże chłopy, kurde, a bawią się jak dzieci w budowanie domków.

Wśród różnych notek kulturalnych postanowiłem od czasu do czasu podzielić się tu także tym co ciekawego uda się odkryć w świecie planszówek. Wyrośliśmy już dziećmi z Granny (kapitalne dla maluszków i trochę starszych), a dotąd nie bardzo byliśmy na bieżąco z różnymi tytułami (to jednak drogie hobby). Ostatnio jednak dzięki ludziom z Kubryku mam trochę okazji by zdobyć coś lub pograć w jakiś fajny tytuł.
Tym razem coś familijnego (bo takich głównie szukam), ale rozpracowanego na razie na dwie osoby - czyli dwóch facetów budowało sobie miasteczko z kartonu mając z tego tyle frajdy jak przy rozgrywce pokera.
Wydany w Polsce przez Egmont Podaj cegłę to gra, która może nie jest nowa (w oryginalnej wersji nazywała się Master Bulider), ale dostała nową szatę graficzną, przyznam, że bardziej z jajem i lżejszą, choć tamta stylizowana na retro też była ciekawa.

O co chodzi? Wcielasz się w średniowiecznego właściciela firmy budowlanej by budować kolejne budynki miasta. Każda budowla (m.in mury miejskie, bramy, ratusz, karczma, szkoła, wieża zegarowa, wychodek) to 6 elementów z kartonu, które składają zatrudnieni przez ciebie fachowcy. Ale uwaga - do każdego z nich by go postawić musisz zatrudnić odpowiednią ilość robotników, a w każdym kontrakcie ta ilość się zmienia. Każda faza składa się więc z zatrudniania ekipy (o różnych kwalifikacjach), walki o kontrakty (licytacja), sprawdzania zdarzeń losowych (mają wpływ na wydajność twojej ekipy, np. musisz oddelegować kilku ludzi na prywatną budowę wójta), budowy, a potem wypłaty oraz rozliczania robót. Gotówka szybko się kończy, więc musisz zaciągać pożyczki (nawet nie bardzo lichwiarskie), a niestety nie zawsze robotę możesz skończyć na czas- zdarza się robotnik jest kłótliwy, albo leniwy i musisz pogodzić się z tym, że zabraknie ci rąk do postawienia jednej ściany (a bez tego dachu nie ma co kłaść).
Plusy: oczywiście zabawa w składanie domków. Zasady chwyta się łatwo, a gra powinna być zrozumiała nawet dla dzieciaków. Gra się szybko i do końca trudno przewidzieć kto będzie miał przewagę (nie ma co brać zleceń zbyt wiele, bo niewykonane liczą się na minus).
Minusy: hmmm może cena - mimo pięknego wykonania, płacić ponad 100 zł za coś w co nie masz okazji grać zbyt często to jednak przegięcie. Ale to problem ze wszystkimi planszówkami. Losowość zaburzająca nasze decyzje mi nie przeszkadzała, ale za wadę na pewno uznaję zbyt małą ilość budynków - po prostu kontrakty dość szybko się kończą, a dodatków (czemu nie więzienie, katedra, zamtuz itd.). No chyba, że zaczynamy grę od nowa. Kolejna malutka wada - w porównaniu z solidnym wykonaniem budynków i kart, cieniutkie monety są raczej marnej jakości.
Przy dorosłych gra się sprawdziła, a więc z dziećmi sprawdzi się jeszcze lepiej! 

14 komentarzy:

  1. To był doskonały pomysł, ale nie wszyscy mają taką silną grupę, z którą można powalczyć. Ja na osłodę mam przynajmniej Faustynę, którą nabyłam sobie za dyszkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm... Ja dzisiaj zdobyłam dwie książki, które bardzo chciałam przeczytać, "Mofongo" Cecilii Samartin za mniej niż 1/3 ceny okładkowej i "Vita" Melanii Mazzucco za mniej niż 1/4. Też jestem zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cudne są takie okazje! W Znaku mocno zaszaleli, ale chyba się nie spodziewali takiego zainteresowania, bo na koniec promocji zmieniali ceny co kilka minut je podnosząc. To było już mało ładne.

      Usuń
    2. Tak, z tego też powodu ja ze swojego zamówienia zrezygnowałam... Bo zamiast zamówić od razu, to czekałam nie wiem na co i ceny książek skoczyły w górę.
      Koniec końców z kilku zakupów zrezygnowałam i trzy tytuły (tylko) podrzuciłam koleżance, która robiła większe zamówienie, coby i dla mnie je wzięła.

      Usuń
  3. Bardzo lubię pograć w planszówki. To właściwie najlepsza forma by poznać ludzi z zupełnie nowej strony :-) W Gdańsku parę pubów ma na stanie planszówki więc jest to ciekawa alternatywa na spędzanie wieczoru w gronie znajomych. na szczęście co jakiś czas obywają się spotkania z planszówkami pozwalające zapoznać sie z nowościami, bo niestety nie jest to zbyt tania forma zabawy. Od siebie polecam Czarne historie, które są świetną łamigłówką kryminalną :-)

    A co było w Twoim 5 książkowym stosiku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kurcze a mi jakoś ani białe ani czarne historie nie podeszły, może powinienem zagrać to w gronie osób, które są dorosłe a nie z nastolatkami? A trzeci stosik niestety nie sfotografowany, tam więcej nawet droższych rzeczy np. biografia Nowosielskiego, Dziewczyny wojenne, chyba notatki papieskie... już nie wszystkie tytuły nawet pamiętam, bo większość dla ludzi z pracy

      Usuń
    2. Ja grałam w to dotąd z dorosłymi (20-30-latkami) i dotąd zawsze się sprawdzało. Do białych zajrzę :-)

      Usuń
  4. A ja twardo unikam od Nowego Roku wszelkich promocji w księgarniach i na razie jakoś wytrzymuję, chociaż oglądanie takich stosów rodzi pewne pokusy, nie powiem...
    Ja już tak dawno nie grałam w planszówki, ale nie ma ani z kim, ani w co :(

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG :OOO Jakie stosisko :O To rzeczywiście poszaleliście ;) Ale lepiej kupić trochę więcej i zapłacić mniej, bo za większość tych książek np. w Matrasie trzeba wybulić 35 zł. A jak widać parę osób skorzystało :D
    Gry planszowe są fajne :D Ale ja praktycznie nigdy nie mam z kim grać :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to kwestia zarażania innych! np planszówka na prezent i potem już przy odwiedzinach jest co robić. Albo gry imprezowe na wyjazdy :) Lepsze to niż picie

      Usuń
  6. Mamy tę grę i uwielbiamy, mimo że na razie graliśmy tylko we dwoje. Też bym chciała więcej budynków, ale to chyba dobry materiał na dodatki?
    Niestety większość gier jest stosunkowo droga, ale zbudowane miasteczko jest śliczne :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Powinni częściej organizować takie akcje ;) Dobrze, że masz z kim robić takie zakupy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki za podwózkę i dedykację.
    A gra jest zajefajna. Nawet dla starych koni (to ja).
    Można np. dołożyć studnię z 6 par zapałek ;)
    Tylko zostaje kwestia ustalenia kosztów i premii...
    Leszek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to pogadamy następnym razem. Ale jeszcze Pan tu nie stał czeka

      Usuń