![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRdSibzuaY-4vQK0Jzvjf9tT2dyE8psA4au3dMHAIIvxcgyCjRB1uQXCCNFPPSez7DsF4a3JFIXKoirNMTXIc-vS3tBPHr_6c8E_LjfVnPXZ-o9mSdVwY85CAGhnm1aaEMoFzxQfWVEGhI/s200/32-omdlenia.jpeg)
Od dłuższego czasu marzyłem, by zobaczyć ponownie Jerzego Stuhra na scenie teatralnej (ostatni raz to chyba prawie 20 lat temu w Molierze z jego studentami). Do wyboru miałem albo 32 omdlenia, albo Kontrabasistę (oba w teatrze Polonia), ale zaporowe ceny dotąd mnie skutecznie stopowały. Dopiero wybór prezentu urodzinowego przez przyjaciela zmobilizował mnie do wykonania ruchu. I nie żałuję ani jednej wydanej złotówki!
Wykorzystując trzy jednoaktówki
("Niedźwiedź", "Oświadczyny" oraz opowiadania z tomu "Historie
zakulisowe") młodego Czechowa, reżyser Andrzej Domalik wraz z trójką wielkich aktorów, zafundował nam nie tylko miły wieczór (który zakończyliśmy w Babooshce), ale i ogromną przyjemność kosztowania teatru w jego klasycznej formie. Scena, słowo i człowiek. Nawet dekoracje nie potrzebne (jedynie trzy krzesła, wieszak). Bez wydumanych odniesień do współczesności, bez eksperymentowania, szokowania, zabawy formą. Po prostu zagrać jak najlepiej to co ma się do zagrania. Widz i tak czuje przecież kiedy się go olewa i podsuwa mu się chałturzenie zamiast gry. Nawet przecież w te klasyczne komedie teksty, na których pewnie studenci szkół teatralnych mogą sobie ćwiczyć, można tchnąć życie. W 32 omdleniach doświadcza się właśnie takiego dotknięcia teatru, w którym nie tylko się bawisz, ale czujesz, że i aktorzy bawią się tym tekstem, wkładają w niego serce.
Spektakl został przygotowany jako benefis Jerzego Stuhra na 40-lecie jego pracy aktorskiej. I nic dziwnego, że to właśnie on gra tu pierwsze skrzypce, pozostała dwójka (Krystyna Janda i Ignacy Gogolewski) jest trochę w jego cieniu. Chamski ziemianin w wojskowym szynelu, próbujący odzyskać dług od wdowy, nieśmiały i przewrażliwiony hipochondryk starający się o rękę swej sąsiadki, czy wreszcie doświadczony i trochę zgorzkniały aktor prowincjonalnego teatru - te przeobrażenia w kolejne role po prostu zachwycają. O ile pierwsze dwie kreacje przede wszystkim bawią pewnymi przerysowaniami, o tyle ta trzecia, stanowiąca pewne domknięcie całego spektaklu, jest też pewnego rodzaju przekazem do publiczności, pytaniem dokąd dzisiejszy teatr zmierza, co w nim się może podobać, co ma pokazywać, na czym polega misja aktora. I tak trochę czuje się, że jest to jakaś próba dokonania podsumowania dotychczasowego życia, kariery zawodowej zarówno na scenach, jak i jako nauczyciela.
Czyż taki tekst i jego dość klasyczna interpretacja mają być gorsze od tego co dziś prezentują nam młodzi, gniewni, poszukujący? W czym? Emocje wywołują przecież nie mniejsze, a tu przynajmniej czuję również szacunek i dla sztuki i dla widza. Nie muszę się zastanawiać co było na serio, a co wygłupem, co było zaplanowanym gestem, a co "wypadkiem" przy pracy... Coś co miało być żartobliwą zabawą z widzem, nagle staje się też okazją do powrotu do teatru o jaki dziś coraz trudniej. Teatru, który wcale nie musi być kojarzony z drętwą klasyką i lekturami, na których się ziewa. A to przyjemność nie tylko dla widza. Tu przecież śmiech publiczności, brawa, emocje po prostu "niosą" aktorów.
Spektakl jest bardzo dobry Stuhr (jako aktor filmowy i reżyser w czołówce) pozamiatał także w teatrze i przyćmił pozostałą dwójkę głównie dla niego poszłam do teatru Wielkiego w poznaniu. (Jandę widziałam w "białej bluzce) i byłam kiedyś na spotkaniu z nią bardzo ją również lubię. A Czechow to Czechow przyznam się szczerze że nie czytałam go jeszcze ale bardzo lubię np. Dostojewskiego, a choć to pisarze nie z tej epoki bo przecież to lata 1800 humor ich jest aktualny do dziś, żałuję tylko że nie spisałam sobie cytatów ze spektaklu (choć nie byłoby to w guście innych widzów pewnie! tu widać ze wcale nie trzeba wiele (scenografia itd) żeby zrobić coś dobrego - pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńno właśnie minimalizm w dekoracjach, maksimum gry aktorskiej :)
OdpowiedzUsuńFantastyczna sztuka, doskonała gra aktorska. Żal z teatru wychodzić.... Nie żałuję ani jednej złotówki a mieszkam 200 km od Warszawy i oprócz biletów dochodzi paliwo, nocleg itd...
OdpowiedzUsuńdługo człowiek się waha przy takich cenach biletów, ale tym razem warto!
Usuń