niedziela, 17 marca 2013

Two Horizons - Moya Brennan, czyli piękny głos z okazji św. Patryka

Wczoraj pisząc o zbliżającym się dniu św. Patryka wspomniałem, że wrzucę coś muzycznego i kompletnie zapomniałem. Czuję się w obowiązku wrzucić więc coś dziś. I postanowiłem sięgnąć nie po tradycyjne dźwięki, ale po coś troszkę nowszego. Mairie Brennan, starsza siostra Enyi ma cudowny głos i aż dziw bierze, że nie zrobiła równie wielkiej kariery. To na jej talencie wypłynął Clanned z piękną muzyką do Robin Hooda - jedynej ciekawej wersji filmowej, którą wspomina moje pokolenie. Artystka dość wszechstronna, albowiem nagrywa i tradycyjne pieśni śpiewane w języku iryjskim (Gaeilge), ale i bardziej popowe piosenki w języku angielskim (zupełnie jak siostra). Ponieważ nie mogę znaleźć w domu płyty bardziej tradycyjnej sięgam po coś lżejszego - może komuś i taka muza przypadnie do gustu (choć wolałbym dziś napisać raczej o czymś bliższym korzeni).
Przyznam się Wam, że przy tym cudownym głosie prawie zawsze odpływam, Enya kiedyś też tak na mnie działała, ale mam wrażenie, że wciąż nagrywa jedno i to samo. Moya tymczasem potrafi swoim cudownym głosem czarować, a jednocześnie nie nudzi, fantastycznie rozkładając akcenty między rzeczy współczesne i inspiracje tradycyjną muzyką irlandzką. Nawet na tej płycie, która jest przesiąknięta elektroniką i nowoczesnym brzmieniem world music. Irlandzkie melodie i instrumenty są tu w większości numerów jedynie gdzieś w tle, ale mimo to jej głos wprowadza w klimat jakże inny niż to czego słucha się na co dzień w radiu, co króluje na listach przebojów. Jest tak zwiewnie, lekko, wręcz magicznie. Cudownie ta muzyka i ten głos brzmi na żywo. Rzadko bywam na koncertach wykonawców z zagranicy, głównie ze względów finansowych, ale jej koncert w Polsce był wart każdej wydanej złotówki...     
Pop, elementy folku, ładne, spokojne melodie, ale przede wszystkim niepowtarzalny głos. Płyta wyciszająca, będąca fajnym wytchnieniem. Trochę nie pasuje do niej ostatni numer będący topornym remixem, ale no cóż - widać producenci nawet takich artystów potrafią namówić na coś głupiego...

na razie tyle bo wtyczka YouTube nie działa

2 komentarze:

  1. Uwielbiam ją! Zawsze gdy jej słucham mam dreszcze na skórze! Zaczarowała mnie już w tej wersji Robin Hooda, o której pisałeś i tak zostało do dziś. Słuchanie Moyi, Enyi i Clannad wprawia mnie w magiczny, nieziemski stan, napędza i dodaje chęci do życia. A poza tym kojarzy się ze szkolnymi latami, kiedy wszystko wyglądało jakby trochę inaczej :) Nie wiem, dlaczego Moya nie odniosła takiego sukcesu, jak Enya - może po prostu nie szukała takiego rozgłosu, albo nie miała tyle szczęścia, albo Enya trafiła w odpowiedni czas a ona nie... można tak długo. Ważne, że i tak ma niemałe grono swoich wielbicieli :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a głos ma chyba jeszcze bardziej niesamowity. Cieszy fakt, że mimo iż mniej znana okazuje się, że też ma fanów...

      Usuń