czwartek, 16 lutego 2012

Gottland - Mariusz Szczygieł czyli Czesi i Historia

To fatalne jeżeli prawie miesiąc od przeczytania i od spotkania w ramach DKK nie potrafię usiąść i na spokojnie napisać czegoś o tej książce. To dobrze świadczy o książce (bo ostatnio coś mi łatwiej przychodzi krytykowac i marudzić), ale źle o mnie... Liczyłem jeszcze po cichu na Leszka (YB), który razem ze mną był na spotkaniu i Szczygła czytał po raz pierwszy... Jak widać jednak jemu też nie łatwo przelać myśli na klawiaturę. Dopisał się jednak potem jak widzicie kursywą w mój tekst.

Gdy się jest na gorąco po przeczytaniu tej ksiązki na pewno jest dużo więcej informacji, myśli w głowie i jakichś emocji w sercu. Przede wszystkim refleksje, że ci Czesi wcale nie mieli takiej wesołej historii w ostatnim stuleciu, że lekko im nie było i generalna myśl, że jakoś zupełnie inaczej sobie radzą z takimi trudnymi czasami. To bynajmniej nie kwestia "wesołkowatości" i obojętności wobec spraw ważnych jak czasami ich jako Polacy postrzegamy. To pewnego rodzaju dystans, wycofanie się w jakiś prywatny świat, czasami w postawę stoika na zewnątrz, często niestety w samotność.
Ta książka na pewno nie stanowi kompendium wiedzy o Czechach. A jednocześnie Szczygieł jak mało kto poprzez krótkie migawki potrafi nam ich przybliżać. Poprzez pokazanie różnych postaci, ich losów, dramatycznych czasem decyzji mówi nam więcej niż niejeden film dokumentalny czy poteżne opracowania socjologiczne. Wiek XX od rządów Hitlera, przez głęboki stalinizm, aż po późny socjalizm. To niby tylko kilka dekad, ale tak naprawdę to doświadczenia, które bardzo głęboko zmieniły kilka pokoleń ludzi. Oto kraj, w którym groteska okazywała się dla ludzi lepszym wyborem niż kamienie, gdzie dla świętego spokoju czy ze strachu można było na różne rzeczy się zgadzać, ale w godzinie próby i najwiekszego nacisku wcale nie dać się złamać. Czyż to może być kraj "tchórzy" jeżeli zdobyli się na taką akcję jak zorganizowane samopodpalenia? Na pewno w tych opisywanych przez Szczygła historiach odwagi podobnie jak tchórzostwa nie brakuje. Są ludzie i wielcy i mali, ci którzy nie chcieli przykładać ręki do czegoś na co nie mieli zgody i oportuniści, ale zawsze autor dostrzega w nich coś ciekawego co próbuje nam pokazać. Nie oskarżając, czy wznosząc peany - po prostu zadając pytania i próbując znaleźć odpowiedź co się takiego wydarzyło, dlaczego właśnie tak... Często powtarzane "o tym się nie mówiło" bynajmniej go nie zniechęca by drążyć dalej.
Rzeczywiście, najobficiej opisywany jest okres od II wojny światowej do czasów współczesnych, ale najdalej sięgająca w przeszłość historia o szewskim rodzie Batów rozpoczyna się jeszcze na przełomie XIX i XX wieku w warsztacie Antonina - samodzielnego rzemieślnika, którego dopiero synowie - Tomas, a następnie Jan, sprawili, że rodzinny interes zaczął przybierać kształty rozsławiające ich firmę nie tylko w Europie, ale także i na innych kontynentach.
Postacie i historie mało znane ale niebanalne - od założyciela imperium Baty (świetny scenariusz na jakiś film hollywoodzki), przez budowniczych największego pomnika Stalina, kochankę Goebbelsa, gwiazdy muzyczne, aktorów, pisarzy, czy po prostu zwykłych-niezwykłych ludzi. Bo dla Szczygła każdy jest interesujący i potrafi wyśledzić ciekawy temat nawet z jakiejś skromnej notatki w prasie czy żartu rysunkowego sprzed lat.
Szczygieł niejednokrotnie ironizuje, kłóciliśmy się na trochę na spotkaniu na ile pewne rzeczy koloryzuje, wyolbrzymia, ale trzeba mu przyznać iż przez tym bardziej rozbudza ciekawość, skłania do tego by grzebać dalej. Warto zwrócić uwagę też na konstrukcję tych reportaży - często wykorzystywanie fabularyzowanych wydarzeń, jakichś wspomnień czy wywiadów, przeplatanie tego ze sobą, zestawianie wydarzeń z historii tej wielkiej i tej zupełnie małej, prywatnej... No i zwykle ze świetną puentą.
Mamy tu i kafkowski absurd i wzorzec przystosowania Szwejka, mamy koszmar i okrucieństwo wobec tych, którzy nie chcieli się dostosować do oczekiwań władzy podchwyconych przez masy.
Nie są to teksty zabawne, bo i okres ten wcale nie był zabawny. Czasem uśmiechniemy się lekko, ale to raczej dość wstrząsająca i przygnębiająca lektura. Czy prawdziwa? Pewnie więcej o tym mogliby powiedzieć sami Czesi. Ja na pewno dziękuję za tę lekturę, bo ona na pewno pomaga w pozbyciu się pewnych stereotypów, poprzez historię zobaczenie, że Czesi - choć tak inni od nas, są jednak też w pewnych rzeczach podobni.
Czy mam jakieś ulubione fragmenty? Trudno je wskazać, wiele z tych historii mnie poruszyło, np. o Janie Prohazce, Marcie Kubiszowej, czy Jaroslavy Moserowej (lekarka, która opiekowała się m.in. Palachem).
Dość ważne miejsce zajmuje również postać niestety, zmarłego w grudniu 2011 roku - Vaclawa Havla - inicjatora powstania Karty 77, po procesie (a właściwie farsie) sądowym muzyków Plastic People, którzy byli twórcami utworów, które niekoniecznie musiały podobać się ówczesnej władzy. Karta przez pierwsze dwa miesiące została podpisana przez 242 osoby (w tym m.in. wspomniana wcześniej przez Roberta M. Kubiszowa), a ostatecznie zebrano prawie 2000 podpisów.
M. Szczygieł wspomina również o stworzeniu przez władzę tzw. "Antykarty", którą kazano podpisać kilku tysiącom artystów nie znających treści "Karty 77".
Opisując ten okres Autor przytacza również słowa dziennikarki Edy Kriseovej pomagającej w tym czasie w szpitalu psychiatrycznym: "Jest to jedyne normalne miejsce w Czechosłowacji, bo wszyscy mogą tam bezkarnie mówić, co naprawdę myślą."
Jednak dobrze, że te czasy już są za nami. 

7 komentarzy:

  1. "Gottland" przeczytałam w ubiegłym roku i pomimo, że wiedziałam co nieco o najnowszej historii Czech i Czechów o wielu sprawach słyszałam po raz pierwszy. Teraz jestem na świeżo po lekturze "Zrób sobie raj" (jestem dumna, że udało mi się go przepchnąć w naszym DKK, tylko nie wiem jakie będą reakcje innych pań, zdecydowanych wielbicielek literatury kobiecej)...

    Szczygieł przez wiele lat kojarzył mi się z durnowatym "Na każdy temat" ale po lekturze tych dwóch książek wyrasta mi na mistrza reportażu i nawet zaczyna przerastać Kapuścińskiego...

    OdpowiedzUsuń
  2. zrób sobie raj jeszcze lepsze niż Gottland :) a przynajmniej dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  3. Obydwie książki Szczygła są niesamowite. "Gottland" traktuje bardziej o przeszłości, a "Zrób sobie raj" o Czechach współczesnych. Jak czytałem te książki uświadomiłem sobie jak mało wiem o naszych sąsiadach z południa.

    OdpowiedzUsuń
  4. to prawda i to niesamowita zaleta obu pozycji - zainteresować nas naszymi sąsiadami. No czyż nie budzi naszej ciekawości np. pani, która wprowadza sie w jakąś okolicę i rozsyła pytanie o możliwość spędzania czasu w miłym towarzystwie ;) Obojętnie czy pisze o znanych czy o mało znanych ludziach pokazuje ich w tak fajny sposób, że natychmiast chcemy się o nich dowiedzieć więcej. Ja np. kupiłem po notce na jego blogu kniżkę Sabacha - czeka na przeczytanie

    OdpowiedzUsuń
  5. Zrób sobie raj czytałam i piałam peany, a nawet napisałam do autora. Bardzo mi się podobała i oczywiście przyszło do mnie wraz z nią to uczucie wstydu, że o najbliższych sąsiadach wiem tak niewiele, a to taki ciekawy kraj i ludzie. Dwie kolejne mam już shortlisted i będę czytać zaraz nieługo już, co oznacza w nieokreślonej, ale bliskiej przyszłości

    OdpowiedzUsuń
  6. Wreszcie recenzja, która zwraca uwagę na to, jak przygnębiający obraz naszego ludzkiego świata przedstawia ta genialna książka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że podobnie to odbieramy. Pozdrawiam

      Usuń