wtorek, 29 listopada 2011

Siostra Jackie, czyli życie boli

Niby poza domem, ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie by napisać o tym na co już ostrzę sobie zęby i co mnie czeka po powrocie (przed kolejnym wyjazdem może zdążę kilka odcinków nadrobić). Na razie jestem dopiero na początku sezonu III, ale już mi się buzia uśmiecha od ucha do ucha na myśl o przyjemności jakie jeszcze mnie czekają na finale sezonu - co jeszcze mogą wymyśleć scenarzyści? Wydawałoby się, że po dr. Housie ciężko będzie widza czymś z obszaru medycznego zaskoczyć. A jednak. Postać siostry Jackie - nowojorskiej pielęgniarki, ciężko zasuwającej w szpitalu, mającej wydawałoby się poukładane życie rodzinne, ale zmagającej się ze swoimi różnymi demonami i uzależnionej od prochów to postać, która mocno przykuwa uwagę. Może dlatego, że serial dobrze łączy elementy komediowe z tymi obyczajowymi czy dramatycznymi? Kto pamięta kwiatki dr. Housa z przychodni tu może się spodziewać równie sporej dawki suspensu.

No i do tego świetnie rozbudowane postacie drugoplanowe - lekarze (np. kapitalny zapatrzony w siebie, ale mało profesjonalny Cooper), dyrektorka szpitala, personel pomocniczy czy ratunkowy, a nawet sąsiedzi szpitala (no czyż nie można polubić boga wyglądającego przez okno i wrzeszczącego na ludzi, że ich widzi?).
Ale miało być kilka słów o sezonie trzecim. Do tej pory obserwowaliśmy misternie zbudowaną sieć kłamstw i pozorów, jaką Jackie zbudowała wokół siebie - w szpitalu przez długi czas nie wiedziano, że ma męża, a w domu grająca rolę dobrej matki i gospodyni wciąż tylko szukała kolejnych schowków gdzie może schować prochy na czarną godzinę.  Udawało się jej dość długo, w drugim sezonie na finał nagle wszystko zaczęło się sypać i Jackie musiała się do uzależnienia przyznać. Czy przestanie kombinować, podkradać prochy, czy pójdzie na odwyk, czy jej córki odnajdą się w szkole prowadzonej przez zakonnice... Tego wszystkiego możecie dowiedzieć się w tym sezonie.
Lubię ten serial nie tylko za postać głównej bohaterki - wiecznie lawirującej, udającej szczęśliwą w domu, zagubionej, wciąż zwijającej się z bólu, profesjonalnej i mimo pewnej zasadniczości bardzo ludzkiej wobec innych w szpitalu. Ale to co można pokochać to szaloną załogę tego szpitala, która musi radzić sobie z najbardziej dziwnymi przypadkami - dialogi i różne czasem absurdalne scenki to mocna strona scenariusza. Nie nudzi tym samym schematem jak w przypadku Housa - tam liczy się tylko rozwiązanie zagadki i manipulowanie innymi - widzieliśmy to już nie raz (ale i tak siadłem do następnego sezonu majac nadzieję, że już wreszcie tę historię zakończą)... Jednak wybierając między nimi na dziś wybieram pielęgniarkę - sami oceńcie czy to "święta z powołaniem" naszych czasów czy zwariowana lekomanka, która nie potrafi poprosić o pomoc, ale szarpie się sama z czymś co już dawno ją przerosło.

3 komentarze:

  1. O przypomniałeś mi o siostrzyczce:) Oglądałam serial w na tvp 2. Jednak umknęły mi 2 ostatnie odcinki. W końcu zapomniałam. A tu jeszcze kolejne sezony są przecież. Jogi babu!:)
    Świetny serial!

    Acha obejrzałam pierwszy odcinek "Bez tajemnic" i gdybym nie słyszała od kilku osób, o których wiem, że oglądają dobre kino dobrych opinii, to po tym pierwszym koszmarnie zagranym odcinku odpuściłabym sobie. To było bardzo nie dobre:( Zbieram się do odcinka drugiego. Liczę, że drugi odcinek Dorociński/Radziwiłowicz będzie już na takim poziomie, jaki powinien reprezentować serial oparty głównie na grze aktorów:)
    Pozdrawiam i życzę owocnego delegowania.

    OdpowiedzUsuń
  2. a bardzo dziękuję :) w Szczyrku słońce. aż żal siedzieć w hotelu, warsztaty trwają, ale ja i tak mam 100 innych spraw do załatwiania (już związanych z kolejnym wyjazdem) i ze spaceru nici.
    Co do Bez tajemnic: trzeba się wciągnąć w ten klimat ale powiem Ci, że uważam poniedziałki jako najsłabsze z tej serii, wolę wtorek (Dorociński) i czwartek. Oglądam go mimo, że czasem aktorsko nie jest fenomenalnie. Raczej zainteresowała mnie forma czyli sprowadzenie wszystkiego do rozmów terapeutycznych. Człowiek nie tylko słucha historii ale obserwuje samą relację, kierunek prowadzenia rozmowy, kombinuje czy też by to ciągnął w ten sposób. Dużo w tym niestety stereotypów i dość schematycznego podejścia, ale to i tak ciekawe...

    OdpowiedzUsuń
  3. Parę razy widziałam jakieś odcinki, ale nie potrafiły mnie przykuć do TV. Co do House'a, słyszałam gdzieś opinię, że to serial tak naprawdę kryminalny, tylko ubrany w medyczne szatki :)

    OdpowiedzUsuń