sobota, 5 listopada 2011

Boska czyli teatr na żywo i na małym ekranie

Jakiś czas temu gdy pisał tu mój przyjaciel Leszek o teatrze telewizji i o nadziei na zmiany pewnie żaden z nas się nie spodziewał takiego posunięcia władz telewizji i osób odpowiedzialnych za tą działkę. Oto postanowiono, że raz oprócz normalnych nagranych i przygotowanych spektakli będzie sięgać się też do repertuaru aktualnego i robić teatr na żywo (po ponad 50 latach). Czy to nie jest decyzja dziwna? Wszak wtedy robiono to tylko dlatego, że innych możliwości technicznych specjalnie nie było, lub były bardzo drogie. A może jednak to powrót do odkrywania tego co w teatrze najpiękniejsze czyli odrobiny magii (którą odczuwa się na żywo), gdy aktorzy mogą się pomylić, reagują na różne nieprzewidziane sytuacje, a jednocześnie dalej wspaniale grają swoją rolę? Tu nie ma powtórek, prób - żeby mina jakaś wyszła, albo scena była bardziej widowiskowa. Liczy się aktor! No i widz. Dużo bardziej niż w trakcie filmu czujemy, że jesteśmy tego spektaklu częścią. Ci którzy w teatrze dawno nie byli, ba nawet widzowie za granicą - dzięki internetowi - mogą zakosztować uczty. Czyż to nie piękne?
A może to dobór sztuki na początek - bardzo popularnej w Warszawie (mimo że bilety po 100 zł) "Boskiej" z teatru Polonia ze świetna Krystyną Jandą i nie mniej świetnym zespołem innych aktorów? Tak czy siak - ogląda sie to z prawdziwą przyjemnością - mimo pewnych wpadek (po tylu spektaklach jednak trema?). Sztuka to ostatnie lata życia Madame Florence Jenkins - niesamowitej postaci, która dzięki pieniądzom odziedziczonym po ojcu realizowała swoje największe marzenie czyli śpiew operowy. Niby nic wielkiego gdyby nie to, że nie miała za grosz słuchu muzycznego i fałszowała tak okrutnie, że aż uszy więdły. Ale nagrywała płyty, koncertowała i wzbudzała niesamowita sensację - nie tylko śpiewem, ale cała otoczką - od choreografii (a była delikatnie mówiąc korpulentna) aż po fikuśne stroje.
Maciej Stuhr w kamerze nr 3Janda w tej roli jest naprawdę przebojowa - jakże zupełnie inna od swoich ról dramatycznych, tu i zabawna i rozczulająca zarówno w przygotowaniach do występów jak i w swoich relacjach z otoczeniem (m.in. Wiktor Zborowski jak przyjaciel oraz Maciej Stuhr jako nowy akompaniator). Stuhr pokazuje swój talent kabaretowy co i rusz doprowadzając do łez swoimi przerażonymi minami (ale mimo tego, że widzi całą absurdalność i żenadę tych wspólnych występów, zostaje przy niej do końca). Zborowski i Tkacz troszkę mniej przykuli moją uwagę.    
Jeżeli wszystko weźmiemy w nawias pewnej groteski, przyjmiemy całe to szalone i żałosne "tworzenie wielkiej sztuki", tę egzaltacje,  przekonanie bohaterki o tym jak wspaniale śpiewa jako farsę to ubaw mamy gwarantowany. Bo całość to troszkę mruganie okiem do widza. Opowieść o tym jak Jenkins mimo krytyki spełniała swoje marzenia jest pewnie bardzo bliska Krystynie Jandzie jako dyrektorce prywatnego teatru, której wszyscy wieszczyli porażkę. Ale oprócz śmiechu twórcy spektaklu zadbali by coś w nas zostało więcej - może odrobina współczucia ale i zrozumienia dla tej postaci. Po prostu to jest dobrze opowiedziane. Może dla ludzi, którzy przychodzili zobaczyć "najgorszą śpiewaczkę świata" był to jedynie wygłup, ale ci którzy ją otaczali i my widzowie widzimy w niej (dzięki temu przedstawieniu) przede wszystkim głęboką potrzebę by dzielić się tym co wydawało jej się, że umie najlepiej... 
Lekkie to wszystko, zabawne, świetnie zagrane i dobrze pokazane przez kilka kamer. Tyle już napisano (również na kilku zaprzyjaźnionych blogach), że trudno tu cokolwiek mądrego dodać. Zrywam się więc do braw na koniec!
PS Pewnie się wybiorę też aby zoabczyć to kiedyś na żywo :)
PS 2 I chciałoby się dodać - więcej takich wieczorów w tv :) A tu niestety dużo cześciej (tak jak wczoraj) królują: na 1 Bond, na 2 Rambo, a dla odmiany na TVN Czerowny Smok. ufff dobrze, że jeszcze wmoim telwizorku mam coś takiego jak tvp kultura.
PS 3 I udało się zobaczyć na żywo - dzięki Ci Leszku! Niestety miejsca dość odległe więc sporo sie traci - w tv widzieliśmy wszystko w zbliżeniu jak na dłoni. Pełna sala (zadziwiające, że mimo pokazania spektaklu na ekranach telewizorków, zainteresowanie nie spada) i długie brawa. Ale wiecie co? Na żywo jeszcze bardziej to "gorzkie" niż oglądane za pierwszym razem.
Zobacz też Igraszki z diabłem

6 komentarzy:

  1. niedawno mój syn, szykując kanapkę, głosem nieco zblazowanym, ale bardziej na wesoło, powiedział (a w tle reklama filmu z Segalem) - Panie Segal, jak się pan utrzymuje, skoro już pan nie gra, a pana state filmy są nie do oglądania? - i tu wprowadził akcent angielski - Well, taka jedna telewizja z Polska kupiła wszystkie moje filmy i je w kółko puszczają, będę miał z czego żyć do końca życia.
    A jak nie Segal, to Kochaj albo rzuć lub Kogiel Mogiel. Masakra.
    Ja się ucieszyłam z Boskiej, bo nie mam jak zobaczyc tego w teatrze, dla mnie to nie lada gratka

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to dobrze, że są ludziska fajowe, co to Teatry Tv oglądają i potem potrafią o tym napisać. Mi to przychodzi z dużym trudem i po kilku chwilach odpuszczam to całe pisanie. Nie martwię się zbytnio, bo wiem, że ktoś inny mądrze, ubierze w słowa moje myśli i powstanie z tego zgrabna całość:)
    Ja w sobotnie wieczory nawet nie zaglądam w program tv, to oczywiste, że tam nic nie ma:)
    A na tvp Kultura można zawsze liczyć. Wczoraj w nocy kolejny raz obejrzałam świetny film C.R.A.Z.Y (jeśli nie znasz polecam!). A dziś Niedziela z Kingą Preis:) A na dwójce późną nocą o 23.25 dokument o Pink Floydach! To dobra niedziela, dobra!:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. hmmm CRAZY chyba nie znam, ale mam też tyle ponagrywane że i na kilka tygodni starczy :) Teraz np zarzuciłem "Gości" Kazana. W sobotę u nas niestety dzieci okupuja tv bo jest Mam talent (a że były tez na próbie, wiec chciały porównać wrażenia, taka telewizja od kuchni). Teatr lubię choć niestety z braku kasy jestem w nim niezbyt czesto, ten telewizyjny zarzucam jak mnie przekona opis, ale przyznaj że Boska była strzałem w 10... Cjholera ponad 2 mln widzów - miejmy nadzieję, że telewizja przekona się do takiej misyjności a nie będzie robić juz żenady w stylu gwiazd z lodami, dodami itp...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ech, a ja przespałam Boską.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie w Boskiej! zachwycił co prawda tylko Stuhr, ale i tak się cieszę z powrotu Teatru TV na normalną godzinę. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Stuhr świetny, ale Janda tak inna od tego co dotąd widziałem w jej wykonaniu, że też zachwyca

    OdpowiedzUsuń