czwartek, 1 września 2011

Kobieta na motocyklu - Anna Jackowska, czyli o pozytywnym szaleństwie

Kobieta, która samotnie wyprawia się na motocyklu w wielodniową podróż do Syrii i Jordanii? Brzmi lekko szalenie i chyba rozumiem tych wszystkich, którzy jej to odradzali i dawali jej różne przestrogi. Na dodatek założenie było, aby na tę podróż nie wydać wszystkich swoich oszczędności, autorka nocuje więc po różnych tańszych hostelach, plącze się po dziwnych dzielnicach z daleka omijając miejsca dla turystów i bogaczy. Ale za to przeżyć, kontaktów z ludźmi i obcowania z realnym życiem ma co niemiara :) Normalnie pozazdrościć tego pozytywnego szaleństwa. Rzucić niezłą pracę w korporacji, realizować swoje marzenia wymagało na pewno trochę odwagi. A tu okazuje się, że opisując to można jeszcze zarobić na kolejne wyprawy
To druga książka jaka wpadła mi w ręce z serii "Mój prywatny świat", pojawia się więc pokusa dokonania porównań z książką Orlińskiego. Ale to zupełnie dwie różne książki - tu może nie będzie tylu ciekawostek z regionu, takiej masy informacji, ale za to jest dużo bardziej osobiście, więcej opisów samej wyprawy, różnych przygód, spotkań z ludźmi. A więc co kto lubi - jeżeli ktoś woli relacje z podróży, opisy różnych wpadek i miłych niespodzianek, wrażenie bardzo emocjonalne to spokojnie niech sięga po książkę Jackowskiej.  
Tam gdzie często turyści wpadają na chwilkę w biegu, a potem byczą sie na plażach, autorka wpada też trochę przejazdem, ale jakby z innym nastawieniem. Równie ważne jak zabytki i krajobrazy są dla niej te mniej uchwytne wrażenia np. wszystkie chwile gdy może z kimś porozmawiać, popodglądać życie normalnych ludzi, reakcje na samotną kobietę podróżującą przez ich kraj. I jeszcze ta maszyna, na której się porusza i która budzi tyle sensacji (nie tylko na peryferiach). Naprawdę fajne zdjęcia, których w tej książce mnóstwo pokazują właśnie bardziej tego typu chwile - ludzi, spotkania, uśmiechy, zaskakujące sytuacje...
Kobieta i jej motocykl. Czuć, że dla bohaterki to nie tylko środek transportu, ale jakby partner podróży - to z nim często sobie w samotności pogaduje, o niego musi dbać na równi ze sobą, bo inaczej podróż szybko by sie skończyła. A więc na pewno pasja. Jak potem wygrzebałem w sieci to nie była jej jedyna wyprawa, były jeszcze Bałkany, Portugalia, Maroko, a obecnie jedzie przez USA - wiecej informacji na blogu autorki czyli http://www.aniajackowska.pl/. Stabilizację i karierę, życie buirowe do których czasem żartobliwie nawiązuje pozostawiła już chyba daleko za sobą.
Wyobrażacie sobie 40-50 stopniowe upały, a wy cały czas w kasku i w skafandrze motocyklowym? Uff. Piach, bród, upał. I jeszcze te wszystkie ostrzeżenia - okradną cię, porwą, zgwałcą... A tu okazuje się, że przynajmniej ostrzeżenia można między bajki włożyć - ludzie życzliwi, pomocni, zainteresowanie ze strony mężczyzn owszem pewnie większe niż w naszej kulturze by przyjeto, ale też autorka radzi sobie z tym nieźle (warto jednak zaznaczyć, że stara sie też sama być ostrożna i nigdy nie daje żadnego sygnału, który by wskazywał na zgodę na przekroczenie pewnych granic).     
Rzeczywiście jak się to czyta, to czasem drapałem się po głowie i mówiłem sobie, że chyba w głowie miałem inny obraz tamtej kultury i ludzi. A więc u Jackowskiej jest sporo egzotyki, ale jest też pewna wartość dodana - trochę przełamanie sterotypów o Bliskim Wschodzie, kulturze arabskiej i np. traktowaniu przez nich obcokrajowców. 
10 000 kilometrów przez Słowację, Węgry, Serbię, Bułgarię, Turcję (tu zaczyna sie trochę wiecej opisów), Syrię i Jordanię. Opis dość drobiazgowy, z wszystkimi drobiazgami, które są normą (tankowania, szukanie noclegów, błądzenie w mieście, użeranie sie z pogranicznikami, zapominanie czegoś itd.) oraz z tymi, których przewidzieć się nie da (mandaty od policji, strata portfela z wszystkimi kartami, prezenty, wszystkie zaproszenia na wspólne biesiadowanie). Trochę humoru, sporo szczerości, optymizmu i przekraczania nie tylko granic na mapie ale i tych swoich. 
Mimo, że miejscami pewne refleksje i sceny robiły się powtarzalne to i tak czyta sie bardzo dobrze. Okazuje się, że z motocykla jeżeli się nie tylko na nim pędzi, ale i czasem zwalnia albo zatrzymuje można zobaczyć całkiem sporo. Pewnie autorce nie udało się zwiedzić wszystkiego, ale i tak jej zazdroszczę, bo samotnie przeżyła na pewno więcej i bardziej doświadczyła realnego życia w tych krajach niż gdyby podróżowała z grupą rodaków.
Naprawdę fajna (i szybka) lektura. 

Książkę otrzymałem od wydawnictwa PASCAL, któremu bardzo dziękuję. No i czas na kolejny konkurs.
Jeżeli ktoś chce przygarnąć i przeczytać tę książkę wystarczy pod tym postem zadeklarować swoje zainteresowanie. Jeżeli ktoś wpisuje się anonimowo proszę by pozostawił do siebie adres e-mail.
Wśród wszystkich tych osób w dniu 11 września wylosuję szczęśliwca
Będzie mi miło jak napiszecie też coś więcej - może ktoś ma jakieś uwagi, rady, pomysły na temat mojego bloga :) wszelkie komentarze mile widziane.
Konkurs zakończony!
 ps. a w konkursie z audiobookiem "Kryptonim Posen" wygrała @sardegna. Gratulacje! Następny konkurs chyba jeszczew tym tygodniu.

19 komentarzy:

  1. i nawet nie mogę prosić Was o rozreklamowanie konkursu bo to by zmniejszyło Wasze szanse na zwycięstwo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. AAA! Dziękuję :) a do tego konkursu tez się zgłasza, a jakże! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie możesz prosić :P baner już wstawiam u siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na razie nie mam specjalnych uwag, bo dopiero niedawno zaczełam zaglądać:
    Zgłaszam się do konkursu:).

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgłaszam się. Jak zasiedziały podróżnik kanapowy (uwielbiam czytać o podróżach siedząc na kanapie) takie książki są mi bliskie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ach cieszy szybka reakcja :) jak będzie dużo chętnych to muszę pomyśleć może znajdę jeszcze jakąś nagrodę pocieszenia...
    A Jackowską naprawdę polecam bo czyta sie miło - i mówię to jako facet więc ksiązka nie tylko dla kobiet :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Miło powspominać...
    http://public.fotki.com/Laukas/syria_2003/
    Zerknąłem na bloga pani Ani Jackowskiej i dla mnie to za szybkie tempo. Dzień w Stambule, dzień w Aleppo, dzień w Damaszku - to bardziej zaliczanie niż poznawanie. Tak jakby chcieć zobaczyć Kraków i Zakopane w dzień. (Mansur)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rzeczywiście niezłe wspomnienia.
    na pewno warto na dłużej... Ale i tak pewnie miała wiecej okazji do pobycia z ludźmi niż turyści którzy tylko wypad z autokaru i z powrotem do hotelu - cały czas we własnym sosie...

    OdpowiedzUsuń
  9. Może to nie poznanie miast było jej celem, a po prostu droga, podróż sama w sobie?

    OdpowiedzUsuń
  10. Od dawna chcę przeczytać tą książkę - interesują mnie podróże i ciekawa jestem relacji autorki z Turcji, Syrii i Jordanii:)

    OdpowiedzUsuń
  11. @Radosiewka - dopisywac do listy chętnych?

    OdpowiedzUsuń
  12. To ja tez się zgłaszam,uam20@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  13. i ja z chęcią przygarnę książkę ;-), kobieta na motocyklu w podróży-bardzo ciekawe; a bloga lubię, zaglądam, podglądam i inspiruję się, ostatnio głównie filmowo; serdecznie pozdrawiam
    bulaola@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  14. bardzo dziękuję za pozdrowienia :) lista do losowania robi się coraz dłuższa, aż szkoda, że nie mam więcej egzemplarzy...

    OdpowiedzUsuń
  15. Podziwiam i zazdroszczę ludziom odwagi i pasji. Póki co, brak mi odwagi do szalonych podróży, zatem poświęcę się pasji czytania. Zgłaszm chęć udziału w konkursie.
    jkdorota@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  16. jak widać ostatni mogą być pierwszymi albowiem w losowaniu szczęście uśmiechnęło się do osoby z e-mailem jkdorota@gmail.pl
    prośbę o szczegóły przekazania (adres) wysłałem na ten e-mail :) gratuluję i wieczorem uporzadkuję informację o konkursach

    OdpowiedzUsuń
  17. Czuć, że dla bohaterki to nie tylko środek transportu, ale jakby partner podróży - to z nim często sobie w samotności pogaduje, o niego musi dbać na równi ze sobą, bo inaczej podróż szybko by sie skończyła.

    OdpowiedzUsuń