poniedziałek, 15 lipca 2013

Blade Loki - Fruuu, czyli i roztrzygnięcie rozdawajki kryminalnej

Pamiętam jakie wrażenie zrobił na mnie jakiś pierwszy numer jaki kiedyś ich usłyszałem. Wściekły wokal, ostra muza i rozpędzona sekcja dęta tworzyły kapitalną całość - bujała i jednocześnie aż ciary chodziły od tej energii. Nigdy nie widziałem ich na żywo, a tu okazuje się, że o ile moje plany się nie zmienią wreszcie będzie okazja - Blade loki na Woodstocku!
Fruuu przypomina trochę nagrania z lat 80-tych - to nie tyle jakiś wydumany koncept album, ale po prostu 13 punkowych melodyjnych numerów. Czy to jeszcze punk rock? Siła i pewien zadzior w tej muzyce ewidentnie jest, ale rzeczywiście kobiecy wokal, elementy reggae czy ska, sekcja dęta (uwielbiam!) nadają temu przebojowe brzmienie, które (gdyby nie może trochę ostre teksty) mogłoby fruwać po listach przebojów radiowych. Szkoda, że tak się nie dzieje.
Mimo prawie 20 lat grania wciąż słychać w ich muzie młodzieńczą żywiołowość, a wokal Agaty Polic (wróciła do kapeli po krótkiej nieobecności) nie traci mocy.
Tekstowo również z pazurem - pro ekologicznie, anty wojennie, anty rasistowsko, a że śpiewa kobieta to nie unikniemy trochę również spojrzenia od strony feminizmu. A to wszystko wyśpiewane, wykrzyczane i zagrane tak, że człowiek aż podrywa się do skakania. Nóżka chodzi, masz ochotę rzucić się gdzieś w pogo, śpiewać te refreny i szaleć całym sobą, obojętnie czy to szybsze Vulcana, Aniołki, czy wolniejszy, ale ciekawy Do nieba. Nie ma może jednego wybijającego się numeru (chyba że Afgan), ale płyta raczej równa, nie ma też słabszych miejsc.

Grają niby wciąż to samo, ale to muzyka, która wciąż może zarażać nowe pokolenia. Zajrzyjcie na ich stronkę, a jak będą grali gdzieś w okolicy wybierzcie się koniecznie, bo to kapela, która całą swoją charyzmę pokazuje najlepiej na żywo.        

*************************************
Wystarczyło napisać o jakiejś zaskakującej ostatnimi czasy lekturze z tego gatunku i już. Dlatego nawet się dziwię, że skorzystało w sumie niewiele osób. Ale co tam - większe szanse wygranej dla tych co się zgłosili prawda? Wśród Waszych propozycji jak zwykle wynotowałem sobie kilka ciekawych tytułów, ale w wyborze zdałem się na kota.
Naradzaliśmy się z maluchem długo. O dziwo kręcił nosem na Skandynawię i na książki krajowe, widać było, że ma ochotę na coś niebanalnego. Podsuwałem po kolei Wasze zgłoszenia obserwując jego reakcje i notując sobie gwiazdki tam gdzie widziałem jego ożywienie. Wreszcie zostało już tylko kilka. I...
... gdy już zostały tylko dwie propozycje maluch już się nie wahał i wskazał na zgłoszenie Andrzeja - książki Eliota Pattisona, których akcja dzieje się w Tybecie. Aż sam jestem ciekaw i pewnie poszukam, by potem poczytać przed snem (z kotem na brzuchu). Maluch zmęczony wybieraniem poszedł spać do mamy, a ja wczoraj jeszcze łyknąłem jeszcze spory kawałek Ptaszydła (dla niego za mroczne).
Gratulacje dla szczęściarza - ponieważ nie zostawił adresu proszę go o kontakt (przynadziei@wp.pl), ale wszystkich podziękowania za ciekawe propozycje i zapraszam do dwóch innych konkursów u siebie (szczegóły w zakładce z konkursami). 
I coś muzycznego na koniec :) 
A wieczorem lub jutro, wreszcie o najnowszym Miłoszewskim. W kolejce Tokarczuk, płyta Bladych loków i filmy m.in. Nienawiść, Ewa, Ki.


5 komentarzy:

  1. Trudno się mówi :>
    Następnym razem może się uda ;)

    Nominuję Pana do Liebster Blog Award :)
    http://zaczytanakasia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie mam kiedy słuchać audiobooków ot i cała prawda :) Gratuluję zwycięzcy :)

    Jej, te kody są coraz mniej czytelne :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. znam ten ból... Może spróbuję je zawiesić na czas jakiś

      Usuń
  3. byłaś w czołówce wybranych. Może następnym razem się uda. A za nominację bardzo dziękuję, jednak unikam tego typu zabaw :) czasem zaglądam, ale trochę mi szkoda miejsca by pisać tak o sobie... wystarczy to co już napisałem.
    PS a za Pana to się chyba obrażę. Odwiedzający bloga i chcący zostawić po sobie jakiś ślad, komentarz mają z góry ode mnie zgodę by zwracać się po imieniu, lub na Ty...

    OdpowiedzUsuń