poniedziałek, 13 maja 2013

Intermezzo - Teatr Witkacego, czyli w górach! Garść wspomnień i przypominajka

Dziś chyba notka w wersji light, bo rozpoczyna się konferencja, a to zawsze oznacza sporo pracy. Wrzucam więc garść wspomnień z ostatnich dni i przypominajkę. Przecież wciąż trwają dwa konkursy (zakładka konkursy na górze bloga), w których do zdobycia audiobook i książka. Im większe zainteresowanie, tym oczywiście większa frajda dla mnie - a to oznacza większą motywację do organizowania kolejnych tego typu zabaw. Aha - nie zapominajcie też o akcji Podaj dalej książkę - już kilkanaście tytułów krąży między ludźmi! 
To tyle przypominajki, a teraz garść wspomnień i ogromne pokłady radochy, satysfakcji. Wiadomo, że jak jedzie się organizować konferencję, to zwykle nie ma czasu na nic i nawet jak miejsce jest atrakcyjne to i tak z hotelu się prawie nosa nie wystawia. Ale gdy udaje się zorganizować wyjazd kilka dni wcześniej, tak by swój wolny czas i własną kasę wykorzystać by w danym miejscu pobyć chwilkę dłużej? I oto Tatry po raz kolejny - niby mieliśmy tylko dwa dni (jeden nocleg w schronisku), ale ileż emocji i wrażeń.
Poniżej jeszcze trochę o samej wyprawie, ale okazja do napisania notki jest jeszcze jedna - po raz pierwszy wśród tylu pobytów w Zakopanem, udało się wreszcie znaleźć chwilę by sprawdzić repertuar Teatru Witkacego. Nie trafiliśmy na ich główną scenę, a na gościnny mini recital w Dworcu Tatrzańskim (jedno z najstarszych miejsc spotkań w tym mieście) - spektakl intermezzo z wierszami Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej.
IntermezzoOd razu muszę przyznać, że moje doświadczenia z poezją są niewielkie - parę tomików jest dla mnie genialnych, ale dużo częściej zdarzało się, że szybko odkładałem wiersze na półkę, albo ulatywały nic nie pozostawiając w głowie. Na dodatek jeszcze poezja, która kojarzona jest głównie z kobiecą wrażliwością? Ale powiem Wam, że przy takim podaniu (część tekstów recytowanych, ale większość śpiewanych do muzyki skomponowanej i granej na fortepianie przez Jerzego Chruścińskiego) był to kapitalny wieczór. Te teksty wcale nie muszą trącić myszką, a przy odpowiedniej interpretacji (świetna Adriana Jerzmanowska) po prostu żyją. Od zakochania, uniesień i szaleństwa, aż do cierpienie, odrzucenia, tęsknoty.
Miłość jak widać ma różne oblicza. Troszkę refleksyjnie, chwilami lekko, ulotnie, a po chwili bardziej z temperamentem - pełna gama emocji, odczuć i ról. Muzycznie i aktorsko na wysokim poziomie - czemu taką estymą cieszy się jedynie Piwnica Pod Baranami, skoro podobne emocje można znaleźć również w innych miejscach - rozejrzyjcie się po okolicy!
Piękny wieczór. Szkoda tylko, że na sali bardzo malutko osób... Wolą siedzieć w domach? Jak zaglądacie do Zakopanego i wieczorami macie czas wolny, nie łaźcie tylko bezmyślnie w tą i z powrotem po Krupówkach. Zajrzyjcie też do teatru!

A teraz jeszcze parę słów o wyprawie...
Prawdę mówiąc plany to jedno, a pogoda potrafi sprawić figla. Tym razem okazało się, że wyżej jest kupa śniegu i nawet dobrze wyposażeni i doświadczeni ludzie wracali z niektórych tras, twierdząc, że nie ma się co wygłupiać, że za duże ryzyko. Pełne słońce i nocleg w schronisku jednak kusiły by spróbować jakąś trasę zrobić. Wybór padł na przejście przez Zawrat. 
I powiem Wam, że łaziłem już trochę po Tatrach, ale tak ekstremalnego wysiłku chyba jeszcze nie doświadczyłem... Ale się udało i to jest piękne. Góry kocham między innymi za tą możliwość pokonywania własnej słabości. No i te widoki... Na szlaku bardzo mało ludzi, fajny kontakt z tymi, których się spotyka, potem nocleg w schronisku, herbatka na ławeczce, wieczór przy gitarze... 
Ech jest co wspominać, a przecież to tylko jeden dzień. Teraz już w pracy - pozostają wspomnienia i te foty. I marzenie by wrócić tu jak najszybciej. A kto wie może i to większe marzenie o Himalajach też się kiedyś sprawdzi...
Jak jesteście ciekawi i macie dostęp do FB - możecie zerknąć do albumu... 
Notka za jakiś czas zostanie wypełniona inną treścią, ale było we mnie tyle emocji, że nie mogłem się powstrzymać, żeby choć na chwilę nie móc podzielić się z Wami tymi przeżyciami...





2 komentarze:

  1. Również kocham góry. Ciekawa relacja i piękne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Góry kocham i byłam zrozpaczona, ze nie mogłam się wybrać ze znajomymi z powodu matur, ale... aż ciarki po mnie łażą jak patrzę na te zdjęcia- śnieg, śnieg i krótkie rękawy.... br...

    OdpowiedzUsuń