czwartek, 27 września 2012

Światła o zmierzchu, czyli nadzieja wbrew wszystkiemu

Nadrabiam zaległości. Co prawda pisanie idzie mi ostatnio jakoś coraz trudniej, bo i czas znaleźć niełatwo, ale na szczęście szkiców notek zrobiłem wcześniej sporo. Wciąż znajduję perełki, dwie kolejne niedługo będą w kinach, ale o nich napisze wkrótce. Plan - 30 notek we wrześniu będzie wykonany, ale już widzę, że będzie ciężko w kolejnych miesiącach. Przede mną jeszcze kilka wyjazdów służbowych no i ta chwila, o której często ludzie mówią, że jest jakaś przełomowa. He? Jaka 40-tka? Ale o tym napiszę może jak już będę po.
A dziś parę słów o filmie, który upolowałem , podobnie jak ostatnio często to robię na iplex.pl. Znowu kino skandynawskie i tym razem dość znany i u nas reżyser Aki Kaurismaki. Choć przy tej Skandynawii to się trochę zawahałem, bo mimo naszych skojarzeń Finowie akurat mają więcej wspólnego z ludami z Azji niż z Północy Europy... Zostawmy to etnografom.
Krótko o wrażeniach. Bardzo melancholijna i gorzka opowieść. Choć nie brak tu jakichś scen komediowych to sama historia raczej wywołuję nostalgię, smutek i żal, o ile nie deprechę. Co do cholery dzieje się z tym światem? Polubiliśmy głównego bohatera, wiecznego pechowca i nieudacznika i do końca filmu mamy nadzieję, że jego los się odmieni. Koistinen ze swoimi zasadami i prostym podejściem do świata, za które wciąż obrywa po głowie zasłużył na to by coś wreszcie wygrać, zdobyć, otrzymać. Naiwnie wierząc w uczucie po raz kolejny zostanie wykorzystany, ale o dziwo wcale go to nie złamie. Co go trzyma przy życiu? Nadzieja na zmianę? Upór i chęć trwania w marzeniach?    

Mimo wątków kryminalno-sensacyjnych akcja toczy tu się raczej powolutku i to raczej na przeżyciach i emocjach naszego bohatera skupia się nasza uwaga. Równie ważne jest to jak bandyci wykorzystali naiwność Koistinena jak i to jak on sam zachowuje się wobec innych (np. świetna scena z psem). Powolne tempo, do tego w tle jakieś argentyńskie tanga. Komedia? Można doszukiwać się tu jakichś elementów np. parodii kryminałów spod znaku noir, ale dla mnie ta opowieść jest raczej mało zabawna. To odwracanie się wszystkich do naszego bohatera, lekceważenie go, zimne okrucieństwo z jakim można zrobić mu świństwo, jego samotność są poruszające, a siła jego nadziei i walki o prawo do szczęścia, czy choćby akceptacji jeszcze bardziej moje uczucia wzmacniały. Jest tu miejsce na optymizm? Chyba jednak tak.
Dla mnie naprawdę ciekawy obraz, choć zdaję sobie sprawę, że choćby ze względu na tempo wydarzeń, specyficzny klimat (zbyt rozwiniętych dialogów to Wy tu nie znajdziecie) nie każdy się pewnie w tym odnajdzie.   
PS jak czekacie na rozstrzygnięcie konkursu z Agathą Raisin to jeszcze dajcie czas - musimy się z córką i kotami naradzić....



5 komentarzy:

  1. Przynadziei czy Ty naprawdę musisz mieć te 30 postów na miesiąc? Po co?
    Jak ich tylu nie będzie to i tak z Tobą zostaniemy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) ale wiesz to dla mnie samego ważne. To założenie pozwala mi na systematyczność i mobilizuje. Gdyby nie to już parę razy pojawiły by się pewnie przerwy, potem zniechęcenie itd. Jak daję radę i sprawia to frajdę to spoko, daję sobie prawo by kiedyś jednak odpuścić - w końcu są ważniejsze sprawy niż blog

      Usuń
    2. Tak, ale może wtedy gdy sprawy prywatne czy zawodowe tak bardzo absorbują, że warto zmniejszyć dawkę postów do jednego na dwa dni?
      ... ale tak generalnie nie ma mnie co słuchać - odezwała się ta co jednego dnia bez blogosfery wytrzymać nie może...

      Usuń
  2. Jesteś pracowity, jak Ty na to wszystko znajdujesz czas a co rodzina na to?
    Dla samego tła muzycznego już jestem chętna film oglądnąć , to tango w tle mnie pociąga.)

    OdpowiedzUsuń
  3. jakoś troszkę czasu zawsze można wyskrobać, po prostu nie poświęcam czasu na inne rzeczy w sieci. No i mam kochaną i wyrozumiałą rodzinkę. Choć i tak chyba odetchnęli bo kiedyś miałem chyba bardziej czasochłonne wariactwa np. bawiłem się w robienie radia internetowego - wtedy nie możesz nawet na chwilę odejść od kompa np przez dwie godziny...

    OdpowiedzUsuń