piątek, 20 kwietnia 2012

Marek Dyjak - Moje fado, czyli muzyka jak dla mnie w samą porę

Ach jakże żałuję, że nigdy jeszcze nie dane mi było słuchać tego faceta na żywo. Niesamowity głos, facet z charyzmą i do tego z talentem. Płyta na pewno nie odda tych wszystkich emocji jakie może wykrzesać z siebie i widzów Marek Dyjak. Ale to nie znaczy, że nie warto jej posłuchać. Powiem więcej - warto jak cholera. Jeżeli kiedykolwiek słuchaliście dobrej poezji śpiewanej, mądrych tekstów, niegłupiej muzyki, tęsknicie za tą muzą i płytami, za obecnością w radiu choćby Kasprzyckiego, Wachnowskiego - warto, bo gość nie tylko z nimi współpracuje, ale i wkłada w to co mu napiszą tyle serca, że staje z nimi w jednej linii. Przyrównywanie do Toma Waitsa (pewnie ze względu na życiorys i wokal), do Wysockiego ma sens o tyle, że to podobna droga - śpiewać o tym co uznaję za ważne, robić to po swojemu, nie trzeba wrzeszczeć w kapeli punkowej by przekazać co w duszy gra. Jego interpretacje przyprawiają o ciarki, śpiewa o życiu, o miłości, o samotności, tęsknocie... Po prostu o tym co mu w duszy gra. Wrażliwiec z taaaakim życiorysem. Po prostu szacun Panie Marku!
Tą płytą udowadnia, że nie możemy go traktować jedynie jako naturszczyka, klaszcząc bo facet odbił się od dna i podobają nam się jego opowieści o trudnym życiu. Co prawda znajdą się tu utwory, które wykonywał w początkach swych występów, ale są też kawałki zupełnie nowe i może nawet ciekawsze. 11 utworów, oprócz "Z ruchu moich ust" już trochę znanych jego fanom, ale przecież nie każdy miał możliwość posłuchania go na koncertach, czy zdobycia płyt wydawanych dotąd własnym sumptem. Muzycznie od jazzu, przez ballady, poezję śpiewaną, zwykle skromne aranżacje - trąbka, fortepian, kapitalnie komponujące się i jeszcze podkreślające jego głos, jego emocje, to co chce nam przekazać. Nie ma tu specjalnych popisów wokalnych, ale czyż nie jest to bardziej szczere, autentyczne niż twórczość wielu "artystów", którzy do tego co śpiewają podchodzą bardzo instrumentalnie...
Może oprócz słabej wersji "Ostatniej niedzieli" i Rebeki (troszkę sztampowa) jak dla mnie nie ma tu słabszych numerów. Każdego z nich mógłbym słuchać po wielokroć, wsłuchując się w te teksty i w to jak je Dyjak potrafi przekazać. Piękna płyta. Pełna zadumy, melancholii, ale i złości, żalu, buntu. Przede wszystkim pełna serca, które czuje się prawie z każdego słowa. Porusza. Posłuchajcie "Człowieka", "Dziwnej okolicy", "Golgoty", czy przeszywającej "Piosenki w samą porę"... Może poczujecie to samo co ja. To podobno pierwsza płyta, jaką jak twierdzi nagrał "na trzeźwo", co czyni ją jeszcze bardziej wyjątkową.
Spacer po Lublinie, potem klimatyczna knajpka U szewca, ale to co jeszcze bardziej sprawiło, że ten wieczór można uznać za piękny to właśnie ta płyta. Zajrzyjcie na stronę Marka Dyjaka, posłuchajcie tego głosu. Wczoraj uśmiechałem się na samą myśl, że wezmę ze sobą na to zimno i pluchę tę muzykę, a dziś mimo, że noc ciepła i bez deszczu sprawiła jeszcze większą frajdę. A więc na każdą pogodę!
Człowiek, wart zauważenia, wysłuchania, płyta warta kupienia. Szukam koncertu w swojej okolicy.


5 komentarzy:

  1. nie mój typ muzyczny, ale głos bardzo ciekawy

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałem o facecie, a;le spróbuje odnalejść w sieci i posłuchać :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. dziękuję za płytę... słucham teraz To ostatnia niedziela i jestem powalona...ależ MUZYKA!

    OdpowiedzUsuń
  4. ..dane mi było słuchać na żywo.. razy trzy aż i tylko.. im więcej tym bardziej i silniej uzależnia.. niesamowite przeszywa głosem i jednocześnie prostota i skromność..

    OdpowiedzUsuń
  5. wpadłam na nia sama..piękna....podpisuję się całą sobą pod komentarzem...emocje , które wyzwala Dyjak w słuchaczu powodują ,ze "wisze "z ta płytą od kliku dni...Zywe, zywe emocje..dla kazdego kto szuka w muzyce czegoś wiecej...ja jestem zaczarowana...ciarki na całym ciele..

    OdpowiedzUsuń