czwartek, 15 września 2011

Rodzina Borgiów, czyli dziwne kontrowersje

Ten serial wyprzedzała fama kontrowersyjności, potem jakoś specjalnie nie poruszył jako obraz, ale nadal widzę, że niektóre środowiska o nim dyskutują - stał się bowiem frajdą dla wszelkiego rodzaju antyklerykałów, którzy zacierają ręce i twierdzą, że oto dowód na to jaki jest Kościół. A ja niespecjalnie rozumiem, skąd te dziwne kontrowersje. Po pierwsze taka już teraz moda i robi to zarówno HBO jak i inne stacje, producenci by opowiadając pewną historię sprawić by była jak najbardziej krwawa i przepełniona seksem - to ich zdaniem przyciągnie widza. Nieważne są już prawdziwe wydarzenia i ich bohaterowie - ważne jak je sobie wyobrażają ich twórcy filmów. Dla niektórych widzów jak widać to co na ekranie jest prawda objawioną i wierzą, że tak na pewno było. A przecież sami twórcy filmu nie ukrywali, że opierają się nie tyle na wydarzeniach historycznych co na powieści, która jakoś tam do realnych wydarzeń jedynie nawiązuje (Mario Puzo). Po drugie - ludzie wtedy żyli inaczej, inne wartości, cele stawiali sobie w życiu - to, że Papież czy kardynałowie są tu przedstawieni jako pełni ludzkich żądz, pychy, chciwości czy pragnienia władzy jakoś mnie nie dziwi - takie były czasy i tacy ludzie (a przecież księża nie spadają z nieba)...
Rodzina Borgiów narysowana jest tu trochę jak rodzina mafijna (to pisarza interesowało najbardziej i wszystko w tę stronę ciągnął), a więc władza papieska jako sposób na zdobycie wpływów i potęgi przede wszystkim dla swego rodu. Pieniądze, władza, wpływy, polityka, dążenie do celu wszelkimi sposobami, a do tego jeszcze pożądanie i miłość...
Okres zasiadania na tronie Aleksandra VI rzeczywiście dość interesujący, ponieważ od początku musiał walczyć z tymi, którzy chcieli mu tron papieski odebrać - ród hiszpański, w Rzymie gdzie rządzą rody włoskie, na dodatek do rozgrywki wciągnięty został król Francji ze swoją armią... Politycznie więc ciekawie. Papież miał już wcześniej czwórkę nieślubnych dzieci, o których przyszłość próbował na wszelkie sposoby zadbać - tylko jedno z nich nakłonił do wybrania stanu duchownego i zaraz potem uczynił kardynałem. Ciekawie więc jest też jeżeli chodzi o "życie prywatne" papieża.
Całość nie odbiega specjalnie pomysłem od poprzednich produkcji kostiumowych jakie prezentowało HBO (choćby Tudorów), wierność faktom jest mało istotna, ważne są pewne "dekoracje" i klimat epoki, a w to ładuje się to co modne - czyli najlepiej cały katalog grzechów. Fabuła zbudowana jest jednak nie tyle na jakichś dramatycznych wydarzeniach (choć ich nie brakuje), a raczej na spiskach, intrygach, pojedynkach toczonych w rozbudowanych dialogach. Twórcą serialu jest Neil Jordan
, a w serialu możemy zobaczyć m.in. Jeremy Ironsa (kapitalna rola jako Rodrigo Borgia czyli Papież Aleksander VI), François Arnaud (syn Cezar) czy w niewielkiej roli  Dereka Jacobi.
No to czekamy na sezon drugi. Ogląda sie nieźle, choć na pewno nie jest to serial dynamiczny, akcja rozwija się dość powoli i warto oglądać uważnie bo postaci tu naprawde pojawia sie sporo (również takich, które pojawiają się jedynie wspominane przez innych, ale mają wpływ na szereg wydarzeń).

PS. A w tej chwili na tapecie (albo lepiej na ekranie) jeszcze kilka rzeczy - Camelot (słabe, ale zerkam z ciekawości), Dochodzenie (kryminalne, fajny nastrój), przede mną trzeci już sezon Siostry Jackie. No i odkładany od jakiegos czasu Skins (tylko ten brytyjski)... Za jakis czas znów notki serialowe.

4 komentarze:

  1. Jeśli serial reklamuje się hasłem: Władza.Seks.Amen. to moim zdaniem aż się prosi co dyskusje/kontrowersje etc.

    OdpowiedzUsuń
  2. Serial bardzo mi się podobał, w ogóle ciekawe jest to, że jest teraz tak wiele świetnie zagranych i zrealizowanych produkcji telewizyjnych, jakoś nagle serial przestał oznaczać tandetę, na którą szkoda czasu.
    Czytam właśnie "Rodzinę Borgiów" Puzo i porównuję z produkcją HBO.
    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. to prawda hasło do filmu i kampania reklamowa pokazywała, że twórcy chcą budzić kontrowersje, ale dziwię się, że w czasach gdy już tyle widzieliśmy ktokowliek się na to jeszcze łapie. Przecież to równie naciągane jak np. reklama Kodu da Vinci jako ksiązki z którą walczy Kościół - chyba tylko ciężcy frajerzy mogli wziąć zawarte treści za jakąś ukrywaną tajemnicę... Tu jest podobnie. Paradoskalnie chyba najbardziej podniecają się Ci, którzy historii Kościoła kompletnie nie znają i od wiary są daleko.

    serial ciekawy, nieźle zagrany, jak zwykle dbałość o drobiazgi. a romanse, zbrodnie itd ja traktuję po prostu jako dodatki, które miały sprzedać temat...

    OdpowiedzUsuń
  4. To ja sto lat do tyłu jestem, bo książka jeszcze przede mną. Ale zacieram rączki na audiobooka :)

    OdpowiedzUsuń