sobota, 30 stycznia 2016

Porąb i spal - Lars Mytting, czyli podobno wszystko, co mężczyzna powinien wiedzieć o drewnie

okładka książkiOstatnia notka stycznia i znowu książkowo. Przypominam jeszcze, że do północy można zgłaszać się do rozdawajki z 3 tytułami (patrz zakładka konkursy), ale wyniki i ogłoszenie nowego pakietu pewnie dopiero w czwartek. Od jutro kilka dni wolnego. Po raz kolejny Kraków - tym razem z dziećmi, które są coraz starsze, więc i coraz więcej miejsc interesuje nas podobnych... Włodek obiecał, że wrzuci coś na bloga - staje się powoli tutaj współgospodarzem, ale na szczęście (póki co) nie ma kłótni o to kto pierwszy będzie coś pisał i wrzucał...

Dziś lektura trochę nietypowa. I już sama jej promocja i pomysły wydawnictwa Smak Słowa były nietypowe. Przesyłka bowiem wyglądała tak:



Dobrze widzicie - do książki i notesu dołożono polano do kominka - na moje oko dobrze wyschnięte :) A teraz na profilu prowadzonym przez wydawnictwo zdaje się można wygrać całkiem spory stos drewna... Będą chętni?
"Porąb i spal" to ciekawe połączenie czegoś dla bardzo wąskiej grupy odbiorców (no bo ile osób mogą interesować nazwy i modele siekier, czy pił spalinowych, historie odlewni robiących piece, czy wartości energetyczne poszczególnych odmian drzew) i popularyzatorskiej, napisanej z pasją gawędy na temat pracy z drewnem. Skandynawia w swoją historię wpisanych ma zarówno drwali, jak i chaty, które zimą opalane są właśnie drzewem. I jak się okazuje, to wcale nie jest świat, który by odszedł w niepamięć, bo moda na powrót do natury sprawia, że kominki i piece (dużo nowocześniejsze niż kiedyś) wracają do domów jako główny system ogrzewania. Żeby było zabawniej, wbrew moim obawom, okazuje się, że przyklaskują temu nawet ekolodzy, uważając, że to jedna z najlepszych metod dla środowiska naturalnego. Ciekawe, prawda?

Sam jestem raczej rzadko praktykującym laikiem w tej dziedzinie. Owszem co roku czeka mnie zwózka kilku metrów sześciennych drewna, jego porąbanie i ułożenie w komórce (niestety jak się okazuje robiąc sporo błędów, bo nie pozwalając by drzewo odpowiednio schło), ale trudno byłoby mi chyba powiedzieć, że czerpię z tego jakąś ogromną frajdę, jak bohaterowie książki, których opisuje Lars Mytting. Może dlatego, że dla nich ten wysiłek to jakaś naturalna rzecz, jedna z wielu do wykonania w gospodarstwie. Dla mnie - mieszczucha, który całymi dniami siedzi przy komputerze, to raczej coś dodatkowego - po pracy i cholernie męczącego (okupionego też np. zszywanym palcem po zmiażdżeniu przez kłodę). Jedno jednak na pewno muszę przyznać: nawet jeżeli nie czerpię z tego tyle radości - satysfakcja gdy już praca jest wykonana jest ogromna i nieporównywalna z żadną inną robotą. 

Pewne fragmenty książki były więc dla mnie raczej ciekawostkami, w dodatku mało przydatnymi (kogo u nas stać na kupno łuparki mechanicznej?), ale przy innych czułem, że trochę rozumiem tę fascynację czynnościami, które są tak proste, tak wpisane w historię, a trochę chyba u nas zapominane. Przyzwyczajamy się do wygody, do kupowania i mało kto dziś myśli o tym, żeby ściąć kilka drzew ze swojej ziemi, pociąć, porąbać i ułożyć do wyschnięcia, by mieć ciepło w domu zimą. Kolejna czynność wpisana przez lata w zadania mężczyzny (dbać o dom, o to żeby było w nim ciepło i bezpiecznie) jakoś odchodzi w przeszłość.   
Takie mnie naszły refleksje przy lekturze. Może i sprawiającej wrażenie, że jest tylko dla wyjątkowych pasjonatów, ale dzięki temu jak jest napisana, dzięki tej pasji jaka z niej bije, myślę, że może spodobać się wielu osobom. 
Kto wie, może dzięki niej przyjdzie Wam do serca jakaś tęsknota, by wrócić do natury, może by wyłączyć telewizor, odłożyć telefon i komputer, przejść się do lasu, a na przyszłość pomyśleć, by bezduszne elektryczne grzejniki, zastąpić czymś co jest dużo bardziej romantyczne...

4 komentarze:

  1. hmm szkoda tylko, że tyle drewna tj, drzew idzie na wycinkę ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie okazuje sie, ze mimo iz wypalaja duzo to i tak przyrost lasów mają dwa razy większy

      Usuń
  2. Nie ma nic bardziej romantycznego niż ogień trzeszczący w kominku. I dodalibyśmy jeszcze tylko, że ta książka to także krótka podróż do Skandynawii, gdzie czekają na czytelników ludzie pełni pasji. Bez względu na to czy ją podzielamy czy nie, oni potrafią o niej opowiadać fascynująco! :)

    OdpowiedzUsuń