sobota, 1 grudnia 2012

Siostra Pelagia i biały buldog- Boris Akunin, czyli wzorzec z Sevres

Kontynuuję odświeżanie sobie Akunina i ulubionej serii z Siostrą Pelagią (Fandorina lubię, ale jest trochę nierówny). Ponowna lektura pierwszego tomu, czyli Białego buldoga przypomniało mi za co tak bardzo lubię te trzy książki Kryminału prowincjonalnego. To nie tylko XIX-wieczna Rosja i fajnie uchwycone realia, nie tylko dobre postacie i jakaś zagadka kryminalna. To co mnie urzekło to ta atmosfera prowincji, na której życie sielskie i anielskie, bo wszyscy chodzą tak jak im władza kościelna doradza. Biskup Mitrofaniusz odrzuciła szansę na karierę i lepsze stanowiska, wrócił do odległej prowincji i zbudował przez lata małą oazę spokoju. Tu ludzie nie biorą łapówek, podatki pobierają tylko w wysokości dziesięciny (kapitalny wykład strzelony gubernatorowi czemu nie powinny być większe), a i w sprawach religijnych panuje tolerancja i harmonia. I to właśnie drażni różnych ludzi w stolicy i sprowadzi na Zawołże kłopoty. W roli czarnego charakteru wystąpi wysłannik władz i państwowych i kościelnych, który za wszelką cenę będzie starał się znaleźć jakiś powód do zmian i rewolucji. Ci którzy zbudowali ład i nie chcą zrozumieć konieczności działań udowadniających umacnianie wiary prawosławnej staną do walki z trudnym przeciwnikiem.
A w tle sprawa kryminalna wydawałoby się na pozór prosta. Oto u krewnej wielebnego Mitrofaniusza ktoś próbuje zamordować jej pupilki - nowo wyhodowaną rasę białych buldogów. Siostra Pelagia otrzyma za zadanie rozwikłać sprawę w kameralnym gronie rodzinnym i sąsiedzkim, ale okaże się, że będzie ona miała ciąg dalszy ściśle powiązany z działaniami wysłannika stolicy. Sprawy obyczajowe, namiętność, miłość będą nieustannie tu przecinać się z działaniami, których motywacji możemy się jedynie domyślać, a które wyjaśnią nam się dopiero w finale.  
Świetnie zarysowane tło, na nim nakreślona akcja, która sama w sobie może nie zaskakuje, ale ponieważ postacie, które tu występują (bardzo ludzki biskup, siostra zakonna, która potem prowadzi śledztwo już bez habitu jako własna krewna), ich dylematy moralne (sprawiedliwość ludzka, chęć zemsty, kary i miłosierdzie, które im przypomina o tym iż czasem powinni być bardziej pokorni, miłosierni) - to wszystko składa się na całość bardzo bardzo smakowitą.   
Oto kryminał retro, który można stawiać jako wzorzec tego gatunku w Sevres.
*******************

Dziś tylko rozstrzygnięcia: książka Tymoszenko z tego konkursu wędruje do Marysi (Elimy). Dla wszystkich, którzy walczyli o tę pozycję podziękowania i gratulacje dobrego nosa (oczywiście w pytaniu chodziło o Film: Drugie Chelsea - Opowieść o Doniecku. Książka o Julii spowodowała, że na nowo zacząłem szukać różnych informacji o polityce (ale raczej omijając nasze poletko) - już ostrzę sobie zęby na pozycję o której usłyszałem dziś w trójce: o Wiktorze Orbanie napisał Igor Janke. Cholera z tego co usłyszałem to wszystko to co nam się wmawia w mediach na temat polityki na Węgrzech i to straszenie Orbanem nijak ma się do rzeczywistości. Ciekawe. Może jakaś notka pojawi się na blogu równoległym, czyli notkach subiektywnych.
Materiałów na notki zebrało się sporo - niedługo będzie o Miedziance, Życiu Pi, jedna notkę naszykowała moja córa, przeczytałem już też nową Rowling i biografię Iwaszkiewicza jego prawnuczki (a czytam kolejną autorstwa Radziwona, w kolejce Listy, poluję na Romaniuka), będzie o VooVoo, TLove, Luxtorpedzie. Ale jakoś mnie troszkę zniechęcenie dopadło. Głupia sprawa. Wczoraj umówiłem się z p. Agnieszką na jakiś konkurs, wydawało mi się, że to fajny pomysł, w sumie od kilku miesięcy korzystam z iplex.pl i choć nie ma tam super nowości to odkrywam sporo rzeczy, które gdzieś mi umknęły, fajne dokumenty, klasykę (jak nie wierzycie kliknijcie u mnie na blogu na etykietę iplex i zobaczycie ile tego jest). Konkurs szybki, ale nie sądziłem, że zainteresowanie będzie tak znikome. I jakoś dopadło mnie zniechęcenie. Niby człowiek pisze głównie dla siebie, ale mam też sporą frajdę w urządzaniu różnych konkursów i dzieleniu się tym co dostaję od wydawnictw - trudno wtedy zaprzeczyć, że liczy się na to, że kogoś to zainteresuje. Warto czy nie warto urządzać konkursy? Może sobie odpuścić i tak jak niektórzy po prostu na podarowanych książkach zarabiać?

Notka tylko na chwilę, pewnie za kilka dni pojawi się tu normalna recenzja. 
Przede mną kolejny wyrzut sumienia i powód frustracji - wyzwanie z Prusem. I na ten temat pewnie też notka w najbliższym tygodniu.    
I jeszcze coś muzycznego.

20 komentarzy:

  1. Czytelnicy dodają skrzydeł to prawda, czasem jednak nie każdy podziela nasze upodobania, nie każdy rozumie. Nie można się poddawać i zniechęcać, ten konkurs nie opiewał w dużą liczbę uczestników, ale inne tak, więc warto żeby Pan organizował rozdania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aj, zapomniałam o tym iplexowym. Przeczytałam o konkursie, ale późno już było, padałam na nos, i miałam z rana coś napisać. No i umknęło mi. :(

    Mam wrażenie, że mi się w oczy nie rzuciły wyniki konkursu, w którym brałam udział. Muszę poszukać, chociaż nie wykluczam, że tylko pomyślałam, żeby wziąć udział, jeśli to wieczorem było. Ech, po całym dniu nie ma siły na kombinowanie.

    Ale nie zniechęcaj się. Kto ma wziąć udział, ten weźmie. Wiesz, bo nie każdy we wszystkich chce, wiadomo. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a o co walczyłaś? O jeden dzień, czy o Diakowa? Zwykle wyniki widzą dwa, trzy dni i zastępuję je notką (tzn zmieniam tytuł, ale one tam nadal są). Szukaj pod datą do kiedy miał trwać konkurs.
      Wiem, że nie zawsze wszyscy będą zainteresowani, ale tak marnie by zajrzało do notki powiedzmy ponad 100 osób, a odezwały się dwie to jeszcze nie było.

      Usuń
    2. O Diakowa. Już znalazłam. Przeoczyłam po prostu. Bo o tej porze to niestety wybiórczo przeglądam. :( Dobranoc.

      Usuń
  3. Absolutnie zabraniam się zniechęcać! Wprawdzie komentarze pozostawiam rzadko, ale regularnie u Ciebie bywam, a i konkursy sobie cenię - choćby ze względu na wygranego raz Sabacha :)
    Nigdy nie dogodzi się wszystkim, więc warto cieszyć się z wiernych czytelników, z których każdy jest cenniejszy od dwudziestu osób pozostawiających jednowyrazowe słit-komcie.
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na powrót optymizmu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki :) może do północy dzięki Wam deprecha minie. Listopad zamknąłem zgodnie z planem i został mi tylko jeden miesiąc by świętować dwa latka. To ponad 700 notek. Więc na to siły znajdę. A z konkursami muszę pomyśleć.

      Usuń
    2. Co do konkursów - zawsze można je zawiesić na pewien czas i skupić się na innych notkach, a pomysłów, jak widzę, Ci nie brakuje :)

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. E tam! Nie wolno się zniechęcać! Iplex jest mi znany od dawien dawna, bo jestem maniaczką filmową i większość wartościowych filmów w tym serwisie już oglądałam, dlatego nie przystąpiłam do twojego konkursu:) Nawet dwa razy wykupiłam sobie tam na miesiąc konto iplex plus, bo mieli sporo dobrych filmów, ale ostatnio mają "posuchę"...

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdy czytałam posta nie było pod nim żadnego komentarza, więc pewnie byłabym pierwsza chętną. Bo nigdy nie korzystałam z iplexa i tak dla ciekawości. Przejrzałam nawet ofertę, większość filmów z kręgu mojego zainteresowania znam, ale coś jeszcze by się wydłubało. Jednak od kilku dni walczę z mocno agresywnymi wirusami, więc i tak nie miałabym siły tkwić przed komputerem. A wyskakiwać z komentarzem typu "chciałabym, ale mam katar", to raczej bez sensu.
    Z Prusem u mnie też cienko, niestety, ale cały czas mam nadzieję się poprawić.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie zawsze wygrana trafia do gustu - nie przejmuj się :)
    Co będziesz robił to Twoja indywidualna decyzja - konkursy wiążą się z tym, że to jednak Twój wkład pieniężny. Może dla Ciebie niewielki ale jednak. Mnie osobiście aktualnie nie stać bo ciułam grosz do grosza jednak gdybym miała trochę kasy to też bym rozdawała zalegające książki. Grunt, że jednak u Ciebie ktoś tam się zgłasza :) A konkursy można zawsze wydłużyć - rozpromować bannerem :)

    Czekam na przyszłe notki o życiu Pi bo ciekawy film się zapowiada i o nowej książce Rowling. Na razie zbiera same pozytywy - ciekawam, czy dalej będzie tak dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zawsze z chęcią zaglądam na Twojego bloga i często Twoje recenzje są naprawdę przekonujące. Warto organizować konkursy. Do tego z iplexu się nie zgłosiłam, bo współpracuję także z tym serwisem i regularnie otrzymuję kody.
    pozdrawia :)

    OdpowiedzUsuń
  9. dziękuję Wam za wszystkie ciepłe słowa. Nie ma do nikogo żalu czy pretensji - może to po prostu zdziwienie... Książek jeszcze kilka do rozdania czeka, ale rzeczywiście chyba muszę chwilkę odsapnąć od konkursów i przemyśleć jak je organizować.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie zniechęcaj się! Narzuciłeś dość spore tempo z codziennymi notkami i wieloma konkursami, więc może po prostu jesteś trochę zmęczony. Może rzeczywiście warto by było odsapnąć trochę od rozdawajek i robić je rzadziej. Oczywiście zrobisz jak zechcesz. Ja i tak Cię podziwiam za systematyczność i pomysłowość ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja odniosę się najpierw do pierwszej części tekstu. Akunin to jeden z moich ulubionych autorów jeszcze z czasów liceum. Powieści o Fandorinie są świetne ale książek o Pelagii jeszcze nie udało mi się dorwać.

    Jeśli chodzi o konkursy to nie wiem jak to u Ciebie wygląda, bo jestem tu od niedawna, ale może warto byłoby o jakimś rozgłosie dla nich. Może na stronie sledzimykonkursy.pl, choć nie wiem czy tam też się czegoś nie płaci.

    I na koniec mam pytanie. Od pewnego czasu zastanawiam się nad wprowadzeniem konkursów na swoim blogu tylko nie wiem czy do tego trzeba mieć własną działalność gospodarczą. Byłbym wdzięczny za taką informację lub link do niej, bo może źle szukam. Z góry dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo dziękuję za rady, pewnie skorzystam z pomysłów.
      a co do organizacji konkursów - jak zwrócisz uwagę każdy z blogerów robi to trochę po swojemu - zgodnie z prawem powinniśmy do każdego sporządzić regulamin i unikać losowań (możesz wskazać zwycięzcę ale bez losowania). Ale większość z nas robiąc konkursy ze swoimi nagrodami, książkami używanymi liczy, że urząd skarbowy nie będzie się czepiał elementu losowości - w końcu nagrody mają niewielką wartość, nie pobieramy żadnych opłat, nie sprzedajemy losów, wiec gdzie tu gra losowa? Ale gdyby ktoś poskarżył na organizatora bloger może mieć kłopot.

      Usuń
    2. Dzięki wielkie za odpowiedź. Ja w takim razie jeszcze trochę się wstrzymam z konkursem u siebie, choć pewnie za jakiś czas spróbuje coś w tym kierunku podziałać. Mam w planie własną działalność, ale póki co brak wystarczających funduszy na ten cel ;)

      Usuń
    3. działalność nie jest potrzebna - organizatorem może być po prostu autor bloga ale musisz jasno sprecyzować warunki, wygraną, terminy i potem tego nie zmieniać. Większość ludzi traktuje to jak zabawę i rozumie, że rozdajesz własne rzeczy, wybaczy niedociągnięcia :) Ale najlepiej podejrzyj jak to robią inni - jak spytasz wujka Gugla o candy, rozdawajki to wyjdzie ci masa rzeczy - podejrzysz rozwiązania. A jak chcesz być koniecznie "w prawie" to poszukaj hasła konkursy na blogu+porada prawna - pamiętam był taki komentarz jakiegoś speca do ustawy o grach losowych i cała dyskusja z radami

      Usuń
    4. Ok dzięki, w takim razie rozejrzę się w sieci :)

      Usuń
  12. Bardzo fajnie opisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń