niedziela, 6 listopada 2011

Nieugięty czyli czego Jaś się nie nauczy

Jakiś czas temu pisałem o tym jak cudownie oglądało mi się pierwszą część indyjskiej trylogii z lat 50-tych czyli Pather Panachli (debiut Satyajita Raya). I zaraz udało mi się "upolować" część drugą - może nie tak udaną, ale i tak ciekawą. Pozostaje mi szukać trzeciej części opowieści o Apu.
Ostrzegam, że w tekście mogą pojawić się spoilery, choć nie jest to film, w którym wiedza, że coś nastąpi, zminiłaby nasz stosunek do tego dzieła. W pierwszej cześci głównym tematem była bieda i tragedia rodzinna, film kończył się wyjazdem do miasta w poszukiwaniu lepszego życia. I tak zaczyna się część druga - rodzina Apu mieszka w mieście, calkiem dobrze im się wiedzie. Dużo więcej mamy tu możliwości podglądania obyczajów, dania codziennego, zwyczajów Indii, natomiast brakuje tak poruszających i pieknych zdjęć przyrody z części pierwszej.
Niestety los i tym razem okrutnie doświadcza rodzinę Apu - umiera jego ojciec, a dalsza rodzina oczekuje, że syn podejmie rodową tradycję i zostanie kapłanem. Młody chłopak wraz ze swoja matką wyjeżdżają na prowincję, gdzie pod opieką wuja chłopak ma wdrażać się w ceremonie religijne. Ale jego marzenia sa zupełnie inne - kusi go szkoła i raczej nie tylko zabawa z rówiesnikami, ale wiedza. Gdy kochająca go matka odda ostatnie grosze na szkołę rozpocznie się jakby druga część filmu. Bo od tej chwili główną treścią stanie się edukacja Apu - jego sukcesy, wsparcie nauczycieli, dostrzeżenie szansy na dalszy rozwój i studia w mieście. Cały ten wątek - choć ciekawy troszkę mnie drażnił pewnym schematyzmem - równie dobrze mogłaby być to pozytywistyczna opowieść o drodze ubogiego europejczyka, czy afrykanina do sukcesu, albo jeszcze bardziej pełna ideologii historia umiejcowiona w Związku Radzieckim. Ale na szczęście twórcy filmu nie poprzestali na tym by pokazać "nieugiętość" młodego człowieka, jego zapał, ambicje, marzenia, upór, cieżką pracę i kolejne szczeble, które udaje mu się osiągnąć.
Bo w filmie im bliżej końca tym bardziej widzimy kolejną warstwę - relację chłopaka z matką. Oto ta, która z miłości oddałaby by wszystko by mógł realizować swoje plany, musi coraz bardziej odsuwać się na ubocze - nie tylko fizycznie ma coraz mniejszy kontakt z synem (studia w dużym mieście), ale i psychicznie - on żyje już zupełnie w innym świecie, inne rzeczy są dla niego ważne. Wspiera swego syna i w odróżnieniu od dalszej rodziny nie zmusza go do kontynuowania tradycji (i bycia kapłanem), ale jednak chciałaby go mieć przy sobie - tak jak kiedyś gdy był malutki. On dorastając coraz bardziej pochłoniety jest tym "innym" życiem - w mieście, życiem, którego ona nie bardzo rozumie. Gdy matkę dotknie choroba, Apu zbyt późno zorientuje się, że powinien więcej czasu i myśli jej poświęcać. 
Mamy więc w filmie trochę konfrontacji tradycji z nowoczesnością choć bez jakiegos wyraźnego opowiedzenia się za którąś z wartości. Apu wybiera tak a nie inaczej, ale to nie znaczy, że dzięki temu będzie zawsze szczęśliwy i uniknie cierpienia. Bohater nie jest już biernym obserwatorem, sam podejmuje decyzje i ponosi ich konsekwencje... Ale chyba najważniejsza myśl, którą dostrzegam w tych dwóch filmach to zmaganie się człowieka z przeciwnościami - z tragediami, z trudnościami - czy jest możliwe stanięcie na nogi, w sytuacji gdy wydawałoby się świat już o nas zapomniał, odwrócił się, a my mamy wrażenie, że jesteśmy za coś karani (ale za co?).
Znów zwracają uwagę świetne nastrojowe zdjęcia i muzyka Ravi Shankara (choć już dużo mniej już takich scen i muzyka mnie miała przestrzeni do wypełnienia).
A ja pewnie oprócz filmu wpiszę gdzieś do kajeta konieczność poszukiwania powiesci B. Banerjiego pt. Pieśń z drogi, która stała się podstawą tej trylogii.

Zobacz też: Droga do miasta 

1 komentarz:

  1. Tak, w Pacher Panchali przyroda była atutem, ale tutaj są zdjęcia starego Waranasi (przynajmniej w filmie to było stare Waranasi), co też jest ciekawe (ale nie tak, jak zdjęcia ze wsi). Mnie najbardziej uderzyła postawa Apu; zresztą to jest coś, czego nie akceptuję w kulturze hinduskiej - odwrócenie się od tradycji i najbliższych, żeby osiągnąć sukces. Sukces za wszelką cenę, tu i teraz. Ray był zbyt mądrym człowiekiem, żeby się wypowiedzieć po jednej czy po drugiej stronie, ale ten brak łączności z tradycją, to wykorzenienie, pazerność, uprzedmiotowienie człowieka - wszystko to brutalnie przerwało sen o Indiach wielu podróżnikom z Zachodu. Szkoda, że Apu od tego nie był wolny. Może w trzeciej części, kiedy spotkają go dalsze tragedie, coś w końcu zrozumie?
    Zaletą tego filmu jest bezpośrednie obcowanie ze śmiercią i przeznaczeniem w wymiarze duchowym. Możemy coś zaplanować, ale i tak:
    "Każda dusza zakosztuje śmierci. My doświadczamy was złem i dobrem, dla wypróbowania, i wy do Nas będziecie sprowadzeni." Koran 21:34-35

    OdpowiedzUsuń