wtorek, 21 czerwca 2011

Nostalgia anioła, czyli bajkowe "pomiędzy"

Jakoś długo u mnie przeleżał ten film. Niby nazwisko reżysera kusiło (Peter Jackson), jakieś głosy pozytywne docierały, ale mimo to jakoś nie miałem do niego serca. I chyba miałem sporo racji omijając go z daleka - cholernie dużo emocjonalnie mnie kosztowal ten film. Nie dlatego, żeby był jakoś super poruszający i wyjątkowy, ale jednak temat i sposób opowiadania był dla mnie jako ojca dwóch córek cholernie trudny. Fabuła? Nastoletnia Susie Salmon zostaje brutalnie zgwałcona i zamordowana przez swojego sąsiada. To, co się dzieje po jej śmierci, obserwuje z miejsca jakby pomiędzy niebem a ziemią - nie może i nie potrafi odejść. Trzyma ją nie tylko chęć zemsty i ukarania czlowieka, który ją skrzywdził, ale też głęboka więź z rodziną, żal za tym co zostawiła i czego nie doświadczyła. Obserwuje zatem zmagania bliskich z tym co się stało, jest obok i to ona swoim głosem komentuje to wszystko co się dzieje (również poczynania mordercy). To chyba było najtrudniejsze do oglądania - obserwowanie jak systematycznie zacierane są wszystkie ślady, bezradność całej rodziny i bezkarność sprawcy (a nawet przygotowywanie kolejnej zbrodni, której miałaby paść ofiarą siostra Susie). Nie dość, że człowiek musiał oglądać zwyrodnialca dokonującego zbrodni to jeszcze prawie cały film zaciska pięści i zgrzyta zębami, że uniknie on kary.
Susie, gdy powoli dociera do niej co się stało, staje się coraz spokojniejsza - od strachu i złości przechodzi do nadziei i szukania sposobu na okazanie swej obecności tym, których zostawiła. Małżeństwo jej rodziców coraz bardziej się rozpada, obsesyjne poszukiwanie sprawcy coraz bardziej pogrąża jej ojca, rodzeństwo jest pozostawione coraz bardziej sobie samym. Oprócz pewnej warstwy powiedzmy sensacyjnej (czy też rodem z thrillera) czyli poczynaniom mordercy w filmie mamy więc drugi być może nawet ciekawszy temat (trochę chyba niestety zdominowany przez przyglądanie sie zabójcy, który cały czas jest na pierwszym planie) - to jak wielki jest żal po stracie, jak trudno się pogodzić z takimi wydarzeniami, ale też jak to jest ważne aby ci którzy pozostali przestali życ tylko przeszłością, aby zaczęli żyć dla siebie i innych. Pamięć nie musi byc jednoznaczna z rozpamiętywaniem, a smutek z beznadzieją. W pewien sposób odkrywa to rodzina Susie ale i ona sama dojrzewa do tego aby w którymś momencie odkryć, iż miłość nie musi oznaczać tak krańcowego i destrukcyjnego przywiązania.
Reżyser odmalował przed nami niesamowicie malarską i poetycką wizję tego co można by określić jako "pomiędzy". Miejsce (a może stan albo chwila), w którym znajduje się Susie to wciąż zmieniający się (w zależności też od jej emocji) krajobraz - od rozsłonecznionych łąk, przez pola kukurydzy, ocean czy aż po mroczne zakamarki w lesie. Niesamowite barwy i wizje które przechodzą płynnie jedna w drugą, albo mieszają sie z obrazami rzeczywistymi. Pamiętacie film: Między piekłem a niebem? Tu zarówno obrazy jak i klimat - pomysł na to jak oddać "inność" tego miejsca jest bardzo podobny (ech te fekty specjalne).  
W dużej mierze film "robią" aktorzy - tu naprawdę niezła młodziutka Saoirse Ronan (Susie), Mark Wahlberg (tata), Rachel Weisz (mama), Susan Sarandon (babcia) oraz w roli psychopatycznego mordercy Stanley Tucci. Warto o nich wspomnieć bo ich gra troche ratuje ten film - zbyt przeładowany wizjami krainy pomiędzy i przez to z uciekającą nam wartwą psychologiczną. Mimo pewnego banału w zakończeniu, sporej dawki melodramatyzmu czy też monologów Susie, których chyba jest zbyt dużo (wcale nie trzeba ich tyle, żeby widz rozumiał sens, nie każdy obraz trzeba tłumaczyć) - naprawde niezły film. Historia bazuje na powieści Alice Sebold, ale ponieważ nie znam książki trudno mi oceniać na ile wiernie reżyser oddaje jej ducha. Obejrzałem trochę ze zdymineiem - bo to zupełnie inny film Jacksona niż jego ostatnie dzieła. Ale nie jest źle. Choćby ze względu na te wizje bajkowego "pomiędzy" podobnie jak wcześniej wspominany film z Robinem Williamsem na jakis czas utkwi w głowie. Zdziwienie moje wzbudziło tylko to, że określono go w widełkach od 12 roku życia.  trailer

2 komentarze:

  1. Film nie jest zły, przede wszystkim na uwagę zasługuje świetna gra aktorska, ale zakończenie wyszło trochę kiczowate.

    OdpowiedzUsuń
  2. niestety, wcześniej unikał jakiegoś pokazywania okrucieństwa więc może jest to film który mogą obejrzeć i młodzi ludzie (o ile są dojrzali emocjonalnie) ale z zakończeniem przysłodził już konkretnie.

    OdpowiedzUsuń