środa, 22 czerwca 2011

Boso ale na rowerze, czyli wcale nie śmiesznie o dzieciństwie

Różne rzeczy są w trakcie czytania, płyty poszły trochę w odstawkę (ale pewnie na wakacje spory zapas muzyki zabiorę ze sobą) za to filmów ostatnio u mnie tyle obejrzanych, że ciężko nadążyć z zapiskami. Tym razem kolej na Belgię (chyba koprodukcja z Holandią), a w kolejce jeszcze chyba 3 filmy rosyjskie.
Boso ale na rowerze - warto zacząć od tytułu bo sugeruje nam coś zabawnego i głupawego a tymczasem oryginalny tytuł czy nawet angielskie tłumaczenie jest bliżej pojęcia beznadziei (na pewno nie ma tam sugestii niczego wesołego). Czyżby nasi dystrybutorzy obawiali się braku zainteresowania? Toż to zagrywka niczym opisywane przez M. Szczygła zagrania czeskich wydawców którzy każdy film czy książkę muszą zaopatrzyć w określenia typu: zabawna albo ironiczna opowieść, lekka historia, komedia itp.
Film to pewnego rodzaju retrospekcja Gunthera Strobbe - przyglądamy się jak zmaga sie z życiem, z problemami, ale by go lepiej zrozumieć musimy cofnąć się do jego dzieciństwa . Film więc pokazuje chłopaka w wieku lat trzynastu gdy mieszka w domu swojej babci z ojcem, listonoszem i trzema stryjami. Jego normalny dzień to czepiający się nauczyciele, bieda i pijaństwo w domu, zero wsparcia wsparcia i pomocy od bliskich (no chyba, że pomocą nazwiemy poklepywanie po ramieniu i wyciąganie do knajpy na piwo).
Dla facetów z rodziny Strobbe liczy się bowiem zabawa, dobre towarzystwo, papierosy i kobiety (szczególnie jeden ze stryjów mieszkający razem z Guntherem w pokoju dość często przyprowadza tam koleżanki). Próżniaczy i luzaccy stryjowie wiecznie imprezujący lub konkurujący ze sobą (zawody w piciu na umór, czy też wyścig rowerowy na golasa), ojciec, który nawet gdy zdecyduje się na odwyk ma niewielkie szanse by w tym środowisku utrzymać trzeźwość oraz babka, która "ma serce większe niż emeryturę" - oto najbliższe otoczenie naszego bohatera. Gunther z jednej strony marzy o tym by sie wyrwać, by mieć dla siebie odrobinę spokoju, a z drugiej strony innego życia nie zna - to jego jedynie bliscy, jego "klan", którego opuszczenie odczytywane jest jako zdrada. Jak się wyrwać z tego zaklętego kręgu nieudacznictwa i alkoholizmu?
Sporo jest tu scen, które może i można by odczytywać jako zabawne, ale jest to taki rodzaj śmiechu, który grzęźnie w gardle. Takie obrazki gorzko smutne spokojnie można by nagrać w Polsce - jest pewnie wiele podobnych rodzin. W tym jak to została pokazana ta rodzina jest sporo szaleństwa i ducha absurdu (bliskiego np. tego co kręcił Kusturica), polecam wszystkim sceny wielodniowej gry planszowej "wyścig kolarski" - szczyt inwencji i procentów. A więc choć gorzko to nie bez sympatii do bohaterów. Ale w sumie nic dziwnego, że chłopak w tym bagienku szuka sobie jakiegoś wentyla bezpieczeństwa by całkiem nie oszaleć - zaczyna pisać.   
Kilkanaście lat później widzimy Gunthera, który wciąż nie może wydać żadnej książki, jest podłamany i zasuwa na kilka etatów (m.in jako rozwoziciel pizzy) po to by utrzymać swoja dziewczynę i dziecko, które jest w drodze (jak to już tradycyjnie bywało w jego rodzinie wszystko było mało planowane). Czy stanie na wysokości zadania i będzie uczył się ojcostwa i odpowiedzialności? Czuje obawy, że nie podoła - jest coraz bardziej sfrustrowany i wściekły. Czy odnajdzie swoją drogę?
To opowieść o dojrzewaniu. Bo przecież dorosłość polega nie tylko na inicjacji seksualnej czy alkoholowej (bo oto "klan" zadbał). Opowieść o tym jak trudno się wyrwać z takiego rodzinnego wzorca, ale też że jest to możliwe. I jest w niej sporo mądrości.
trailer a całość można legalnie zobaczyć na platformie iplex.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz