sobota, 20 sierpnia 2011

Kryptonim Posen - Piotr Bojarski, czyli co by było gdyby...

Do różnych miast, które doczekały się współczesnych kryminałów retro (Wrocław, Lwów, Lublin czy Warszawa) dołącza oto Poznań. Tym razem w realiach historycznych lat czterdziestych XX w. otrzymujemy pewną sprawę kryminalną do rozwiązania, ale dodatkowo debiutujący autor Piotr Bojarski zafundował nam dość ciekawe spojrzenie na alternatywne losy Rzeczpospolitej. Jest to więc rzecz z gatunku historical-fiction. Oto w latach 30-tych Polska zgodziła się zostać sojusznikiem III Rzeszy, Armia niemiecka wraz z Wojskiem Polskim pomaszerowała na wschód i po długich walkach pokonała Związek Radziecki. Rzeczpospolita od morza do morza, zwycięska i świętująca powrót swoich wojsk do kraju - czyż to nie ciekawa wizja? Dla jednych to radość i nadzieja na przyszłość, dla innych (np. dla dawnych powstańców) wciąż wyrzut sumienia i zdumienie, że można było się zbratać z dawnym wrogiem. Te nastroje są tu dobrze oddane, podobnie jak zmieniająca sie sytuacja polityczna. Bo Niemcy po zwycięstwie na wschodzie wcale nie chcą opuścić swoimi wojskami terenów Rzeczyspopolitej, wysuwane są kolejne oczekiwania załatwienia "spraw spornych", dyplomaci kursują w tę i z powrotem, a atmosfera robi sie coraz bardziej gęsta.
I w takiej oto rzeczywistości poznajemy naszych bohaterów i wrzuceni jesteśmy w wir wydarzeń. Od ciosu ostrym narzędziem, ginie młody mężczyzna - sprawa wydaje się dziwna bo przy ofierze pozostawiono pieniądze a zniknęły jedynie dokumenty. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi komisarz Zbigniew Kaczmarek - choleryk, postać dość jowialna, często biesiadująca (czy nie przypomina Wam to Mocka?), ale też dobry policjant. Szybko okazuje się, że ten sam tajemniczy sprawca dokonuje kolejnego morderstwa, a obie ofiary są agentami polskiego wywiadu wojskowego. W śledztwo włączy się jeszcze przyjaciel jednego z zamordowanych i jednocześnie kuzyn komisarza - Jan Krzepki, który właśnie wrócił z frontu.
Co do samej zagadki kryminalnej i śledztwa to czytelnik może poczuć się trochę rozczarowany. Autor przeplata bowiem sceny i wydarzenia widziane z punktu widzenia pary prowadzącej śledztwo z innymi postaciami i ich aktywnością - w tym również mordercy. Dość szybko więc orientujemy się w na pierwszy rzut oka zagmatwanej i wielowątkowej akcji i domyślamy się poprzez kolejne poszlaki, iż cała historia jest rozgrywką niemieckiego wywiadu. Tajemnica więc szybko znika, nie znamy tylko szczegółów, czyli np. co było powodem usunięcia akurat tych osób. Może to raczej więc mniej kryminał, a bardziej powieść sensacyjno-szpiegowska? Czy to wada książki? Może pewna słabość - gdyby śledztwo było jedynym ważnym punktem skupiającym uwagę, to pewnie byśmy byli rozczarowani i książka by nas nie wciągnęła. Ale ponieważ całe śledztwo jest tu jedynie okazją do opisu pewnych szerszych wydarzeń, atmosfery, konsekwencji takiego sojuszu to mimo tej słabości czyta się dobrze i wciąga.  
Na pewno plusem jest powiązanie głównych postaci z innymi pobocznymi - np. Krzepki jest zakochany w córce polsko-niemieckiego małżeństwa gdzie ojciec zaangażowany jest w NSDAP i konszachty z SS, nie akceptuje polskiego oficera; albo światek przestępczy (ze swoimi zasadami, gwarą), który wspiera w pewnym momencie komisarza Kaczmarka; policjanci i wojskowi, którzy dyskutują o konsekwencjach sojuszu, o plotkach na temat tego jak Niemcy traktują ludność żydowską i o obawach o przyszłość; albo wątek badań w archiwach poznańskich na zlecenie samego Geobelsa... To wszystko daje nam dość barwny i interesujący obraz poznańskich realiów lat 30-tych, w tym stosunków narodowościowyh czy społecznych. Do tego dobre dialogi (momentami bardzo soczyste), szczegółowe opisy różnych miejsc, ulic i zauków miasta... Wszystko tworzy dobrą całość z dość ciekawym klimatem.  
Warto też zwrócić uwagę iż pomysł z sojuszem niemiecko-polskim i fantazje Bojarskiego wcale przecież też nie są takie fantastyczne. W polskim rządzie nie brakowało wtedy takich, którzy widzieli zagrożenie tylko na wschodzie, uważali, że nie mozna liczyć na pomoc Anglii czy Francji i na serio rozważali oddanie Gdańska, budowę korytarza eksterytorialnego i spełnienie innych żądań Hitlera. Ale autor dobrze też pokazuje konsekwencje takiego wyboru. 
Porównania z serią Krajewskiego pewnie trudne do uniknięcia. I mimo, że trudno mistrzowi dorównać to poprzez skupienie się nie tylko na śledztwie Bojarski wychodzi raczej obronną ręką. Mocna szkolna 4. I to nie tylko dla miłośników historii i książek w stylu retro. "Czyta się" bardzo dobrze. A raczej powinienem powiedzieć słucha się bardzo dobrze bo trzeba wspomnieć, iż powieści wysłuchałem w postaci audiobooka (świetna interpretacja Krzysztofa Gosztyły). Żałuje tylko, że nie dane mi było zobaczyć map czy zdjęć, które podobno dołączone są do książki. Płyta jednak pod tym względem jest bardzo uboga (na końcu otrzymujemy tylko pewne posłowie od autora gdzie zdradza nam pewne szczegóły czyli np. jakie realne postacie wykorzystał). 
No i po raz kolejny okazało sie, że jednak jestem wzrokowcem, a nie słuchowcem. Mimo całego kunsztu lektora, trudno mi było skupić uwagę i jednak mając wybór sięgnął bym pwnie po wydanie papierowe...
Audiobook otrzymałem od wydawnictwa Media Rodzina, któremu bardzo dziękuję. Dzieki nim więc moge ogłosić kolejny konkurs:
Wystarczy podać jakiś inny przykład powieści gdzie autor korzysta z zabiegu tworzenia alternatywnej rzeczywistości czyli łączy elementy historii (bo nie chodzi o SF ale o przeszłość!) z fantastyką w stylu "co by było gdyby". Epoka nie gra roli :) Istotnym elementem, którego wymagam w podawanych powieściach jest jedynie zmiana jakiegoś fragmentu historii i opis jaki to miało wpływ na dalsze losy.
Wystarczy podać tytuł i autora.
Odpowiedź prosze przesłać na adres przynadziei@wp.pl Wśród osób, które nadeślą e-maile w dniu 1 września wylosuję szczęśliwego zwycięzcę, który otrzyma tego audiobooka. Powodzenia! 
Konkurs zakończony! zwyciężyła @sardegna

10 komentarzy:

  1. Ja tam lubię audiobooki, okazuje się, że wchłaniam więcej książek od kiedy zaczęłam ich też słuchać :) Chociaż mam z kolei ten problem, że za bardzo się skupiam na tekście i nie mogę np. wykonywać zakupów i słuchać jednocześnie! Albo się zapominam i śmieje jak głupek w tramwaju, jak ostatnio przy "Hani Bani" Bakuły.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie od dziś wiadomo, że jest spora grupa tzw słuchowców :) ja nawet na wykładach czesto przysypiałem o ile nie było prezentacji na której mogłem sie skupić... no niestety - podobno to mozna wyćwiczyć, ale nawet w podróży gdzie niby mam spokój i słuchawki na uszach czasem odpływam myslami na tyle, że musze cofać się ileś minizrodziałów żeby się połpać co mi ukmnęło w akacji ksiązki. Jasne, że pewnie wiecej miałbym okazji do "czytania", ale co ja poradzę jak wolę czytać na papierze?

    no to polecam konkurs! ten audiobook może być Twój!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przecież Orlińskiego dopiero wygrała, nie należy przesadzać, dam komu innemu szansę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. :) próbować można - ograniczeń do regulaminu nie wpisałem

    OdpowiedzUsuń
  5. Też myślałam, że jestem wzrokowcem. Ale wysłuchałam już trochę audiobooków i nie jestem już tego taka pewna. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. może i ja na mnie przyjdzie taki czas - dobry sprzęt, dobra okazja :) na razie nawet spacerując do przystanku do domu wolę czytać (ryzykując potkniecia). Dawniej słuchowiska bardzo lubiłem. Muszę jeszcze popróbowac na innych lekturach

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ważni są lektorzy, jestem fanką Rocha Siemianowskiego :) Aktorzy mają znakomitą dykcję, ale i tu zdarzają się potknięcia...

    OdpowiedzUsuń
  8. no to gratuluję, ale z losowaniem poczekam do wieczorka - córki najlep0sze jako "sierotki"

    OdpowiedzUsuń