„Żył sobie raz w niemieckim mieście Berlinie mężczyzna imieniem Albinus,
bogaty, szanowany, szczęśliwy; pewnego dnia porzucił żonę dla młodej
kochanki; kochał, lecz nie był kochany; i życie jego zakończyło się
katastrofą. Oto cała historia i na tym moglibyśmy poprzestać, gdyby nie
pożytek i przyjemność z samego opowiadania; i chociaż porośnięty mchem
nagrobek bez trudu mieści skróconą historię ludzkiego życia, to przecież
szczegół zawsze jest mile widziany”. No wiecie Państwo co! Taki początek powieści? Ten Nabokov to doprawdy dowcipniś.
Ale
sama opowieść dowcipna raczej nie jest. Choć historia jak sam we
wstępie pisze autor - stara jak świat, znana i tyle razy opisywana.
Skoro znamy jej zakończenie, a przynajmniej je odgadujemy to można by
zapytać po co czytać. Ale jak to po co? W końcu to Nabokov, a jemu
trudno odmówić umiejętności opowiadania historii i kreślenia nastrojów,
odczuć, tych szczególików, o których nam we wstępie wspomina. Cała dość
cienka książeczka, podzielona na krótkie rozdzialiki spokojnie
nadawałaby się na jakiś scenariusz filmowy - wszystko jest prawie do
końca rozpisane.
Wraca tu znany choćby z Lolity motyw
fascynacji starszych mężczyzn bardzo młodymi dziewczętami, erotyczna
fascynacja, a potem odwracanie ról i nagle to słodkie bezbronne dziewczę
okazuje się zdolne do perfidnej manipulacji, cynicznego wykorzystywania
swej urody. Te elementy mogą wydawać się podobne. Ale zarówno ślepa
miłość Albinusa do Margot, ani jej fascynacja Rexem, czyli facetem,
który jako pierwszy wciągnął ją w świat doznań cielesnych i stał się
obiektem westchnień, nie mają w sobie takiej siły jak te w najbardziej
znanej powieści. To nie jest kwestia tylko objętości książki, ale też
samej konstrukcji opowieści - bohaterowie są dużo mniej skomplikowani,
świat wewnętrzny nie jest przedstawiony tak bogato, uczucia mocno
powiązane z następującymi po sobie wydarzeniami i prawdę mówiąc wszystko
dość przewidywalne. To chyba jedna z mniej skomplikowanych powieści
Nabokova. Co nie znaczy przecież, że jest kiepska.
Mimo tej przewidywalności wydarzeń, mimo tych mało skomlikowanych postaci - on zauroczony i dający sobą manipulować, spełniający każde marzenie, wierzący we wszystkie wymówki; ona głupiutka i marząca jedynie o bogatym opiekunie, ciągle myśląca o sobie; mimo tego początku, w którym z mrugnięciem oka zdradza nam niby wszystko - powtarzam mimo wszystko to się czyta. Nabokov, nawet z tak mało skomlikowanej wydawałoby się historii trójkąta miłosnego, potrafi wycisnąć cholernie dużo.
Mimo tej przewidywalności wydarzeń, mimo tych mało skomlikowanych postaci - on zauroczony i dający sobą manipulować, spełniający każde marzenie, wierzący we wszystkie wymówki; ona głupiutka i marząca jedynie o bogatym opiekunie, ciągle myśląca o sobie; mimo tego początku, w którym z mrugnięciem oka zdradza nam niby wszystko - powtarzam mimo wszystko to się czyta. Nabokov, nawet z tak mało skomlikowanej wydawałoby się historii trójkąta miłosnego, potrafi wycisnąć cholernie dużo.
Zostawić rodzinę, stracić
majątek dla czegoś co wydawało się szczęściem, z całą świadomością, że
to nierealne by trwało dłużej niż chwilę. Marząc by trwało to jak
najdłużej. Miłość jest ślepa. I znowu autor mruga do nas okiem -
najpierw obserwujemy jak nasz bohater jest naiwny i zaślepiony, a gdy
wreszcie naprawdę traci wzrok wreszcie dociera do niego prawda.
Jak wspominałem - język i styl może
nie jest tak bogaty jak w Lolicie, ale też dzięki temu jest mniej
chaotycznie, całość jest dużo łatwiejsza do strawienia. I nawet w tej
krótkiej powieści można znaleźć już to za co tak wiele osób lubi tego
autora - ironię, smakowite porównania, opisy, emocje. Skoro co do samego
biegu wydarzeń wszystko wiemy już od początku, tym większą przyjemność
można mieć z odkrywania samego tekstu - tego jak to zostało napisane i możliwości interpretacji (choćby to jakie znaczenie mają tam tak liczne odwołania do filmu?).
Niedługo kolejne moje podejście do Nabokova, bo jest tego wart.
Ta powieść może rozczarować gdy się ją porównuje z innymi tekstami, ale też znając je możemy bawić się odkrywając w tej prostocie coś co chciał ukryć trochę głębiej.
Ta powieść może rozczarować gdy się ją porównuje z innymi tekstami, ale też znając je możemy bawić się odkrywając w tej prostocie coś co chciał ukryć trochę głębiej.
"Śmiech w ciemności" to moje pierwsze i (jak dotąd) jedyne spotkanie z twórczością Nabokova. Rzeczywiście najtrafniejszym sformułowaniem, opisującym tę pozycję, jest wyświechtane już (choć pasujące tutaj idealnie) "Miłość jest ślepa". Odrobinę rozczarowująca fabuła, ale język interesujący. Bardzo chciałabym zapoznać się z "Lolitą":)
OdpowiedzUsuńu mnie jeszcze jedna w kolejce, ale nawet nie pamiętam tytułu. A Lolitę polecam bardzo!
Usuń