niedziela, 31 grudnia 2023

Przeczytane 2023, czyli ostatnia notka w tym roku i podsumowań ciąg dalszy

Gdyby patrzeć jedynie na ilość przeczytanych w tym roku książek, to można by uznać to za jakiś wyjątkowo dobry rok. Czy najlepszy z tych 13 lat pisania bloga? Chyba nie, faktycznie jednak mocno udało się przyspieszyć, nadrabiając tomiska papierowe, e-bookami i audiobookami. 189 książek oznaczonych jako przeczytane w tym roku i 179 notek na blogu - kilka więc wpadnie na rok przyszły. Niech liczby Was nie zdumiewają, część z tego to np. komiksy, jest kilka książek młodzieżowych, sporo beletrystyki, a te wiadomo że połyka się szybciej.

Nie chcę robić jakiegoś rankingu, nigdy nie kręciło mnie dawanie ocen punktowych (stąd np. na Lubimy Czytać moje oceny raczej oscylują w okolicach średniej). Moje podsumowanie potraktujcie więc jedynie jako wskazanie tego co wydawało się najciekawsze, co zostało w głowie na dłużej, co sprawiło frajdę.

Nadal mimo otrzymywania książek do recenzowania, zdobywanie ich na wymiankach, czytania z biblioteki, czy w ramach abonamentów e-wersji, trochę też kupuję, ale przyznaję się z wyrzutami sumienia, że te ostatnie właśnie najczęściej trafiają na półkę, a ich czytanie odkładam na później, bo nie muszę się z nimi spieszyć.
Przeglądam listy, ulubione blogi, wyszukuję polecajki i potem gromadzę jak chomik, a regały chyba tylko dlatego mnie nie przywaliły, że córka podbiera z nich co i rusz i zbudowała sobie taką samą ścianę jak i ja prawie do sufitu z półek. Większość z tego co przeczytam oddaję na wymianki - nie tylko te organizowane przeze mnie w moim miasteczku, ale w tym roku udało się założyć też np. półkę bookcrosingową w pracy. Niech idą w świat! Już wyleczyłem się z pragnienia posiadania wszystkiego, choć nowe wydania czasem aż kuszą oczy. Kupuję wszystko jedynie od Dowodów i od ArtRage, ale to głównie dlatego, że towarzyszę im praktycznie od samego początku. W drugim przypadku ze względu na koszty wysyłek przerzuciłem się zresztą na e-wersję i niestety zrezygnowałem z prenumeraty ich Biblioteczki.

Dużo piszę ogólnie, a mało o konkretach, więc pora przejść do nich.

sobota, 30 grudnia 2023

Łakome - Małgorzata Lebda, czyli proza niczym poezja

Ostatnia notka książkowa w tym roku, jutro podsumowanie. Dzisiejszy tytuł może i na podium by się nie znalazł, ale wśród wyróżnień i polecajek jak najbardziej, choć to proza bardzo specyficzna.

Nie szukaj tu więc akcji, spójnej fabuły, wyraźnych rozwiązań. Jeżeli zaś lubisz zanurzyć się w opisy nad którymi aż chce się zatrzymać, jeżeli lubisz się delektować tym co czytasz, preferujesz prozę z jakimś przesłaniem, do przemyślenia, Łakome powinny ci się spodobać.

Małgorzata Lebda, znana wcześniej z poezji, interesująca się projektami wizualnymi, tworzy powieść, która jest na pograniczu takiej właśnie twórczości. Poetycka, oniryczna, ale i ma w sobie jakąś dziwną, nieokiełznaną siłę, coś magnetycznego.

Przyroda, zachwyt nad wszystkim co nosi w sobie życie, co rośnie, rozkwita, walczy o przestrzeń, mocno skonfrontowane jest tu z naturą człowieka, który chce wszystkim zawładnąć, podporządkować to, wykorzystać, przerobić. I tak, mamy wiejski dom, w którym powoli gaśnie babcia, pogodzona z tym, ale jednocześnie wciąż ciesząca się każdą chwilą gdy może obserwować rozkwitające i tętniące życie. Karmi, pielęgnuje, tuli, nawet jeżeli nigdy inni aż z takim entuzjazmem nie podchodzą do tego co robi. No bo jak to: zapraszać do domu np. mrówki... 

piątek, 29 grudnia 2023

Scena - teatralnie i muzycznie oraz dźwięki w zaciszu domowym, czyli podsumowań 2023 ciąg dalszy

Zastanawiam się czy w przyszłym roku nie rozdzielić muzycznych i teatralnych podsumowań, bo tyle się dzieje u mnie na blogu, ale z drugiej strony jak jednych notek jest więcej, to drugich jest mniej. I to widać jak malutko muzyki było w tym roku na blogu. Niby słuchałem sporo, ale głównie jakichś playlist, muza się snuła, a żeby się dorwać do całości krążka, od początku do końca i na spokojnie raz, drugi, trzeci, okazji było mało. 


Zacznę więc od podsumowań muzycznych. Jedynie 18 notek o płytach (wszystkie jak zwykle na dole) i tylko dwa koncerty w tym roku. Co prawda oba świetne, ale gdzie te lata, gdy śmigało się co kilka tygodni do jakiegoś klubu. Jakby energii mniej we mnie? A może nie ma za bardzo z kim, a o ile do kina, czy teatru można ostatecznie samemu, to na koncert już jakoś nie bardzo... Ale nie ma co marudzić - koncertowo duża dawka energii, szczególnie Hańba w kameralnych warunkach wymiata. 
 

A jeżeli chodzi o płyty trudno wskazać mi jedną. Na pewno z ostrzejszej muzy wpadł mi w ucho nowy album Kim Nowak - My - panowie się nie certolą i rżną aż miło, świetnie bawią się nawiązaniami do różnych stylów. Wciąż z ciekawością śledzę poczynania Mariusza Dudy więc oczywiście cieszyłem się jak głupi na Riverside - ID.entity ale i na Music inspired by Slavs gdzie gościnnie się pojawia i chyba do tego krążka wracałem najczęściej. Dużo polskiej muzy i sporo ciekawych płyt - polecam np. Lor - Panny młode, dla miłośników folku EPkę Svahy - rozkiedyś czy kolejny projekt muzyczny Muzeum Powstania Warszawskiego, czyli Sorry Boys - Moje serce w Warszawie - co prawda podpasowała mi średnio, ale podobno koncert był świetny! Jeszcze jedna płyta krajowa, którą pokochałem czeka na notkę, ale to już na rok przyszły. 



Zacząłem od muzy ostrej, a zakończę tym co zachwycało najczęściej na koniec roku, czyli spokojnymi dźwiękami - odkryłem artystę z Niemiec Kohlstedt Martin - Flur i pewnie będę do niego wracał, a pod choinką zupełnie niespodziewanie wylądował artysta z Ukrainy na winylu i polecam Wam go gorąco uwadze, bo wkrótce trasa koncertowa po Polsce - Postman - Still life.    

A teraz teatr, bo tu duuużo się działo u mnie. Ponad 50 spektakli w tym roku, nie o wszystkich zdążyłem napisać, więc przechodzą na rok przyszły. Pełna lista na dole. A co było najciekawsze?

czwartek, 28 grudnia 2023

Fake off - Jakub Ćwiek, czyli jest jak rozpoznać co jest prawdą, a co kłamstwem.

Do końca roku cztery notki, dwie na podsumowania roku, pozostały więc tylko dwa miejsca na wrzucenie czegoś o konkretnych tytułach... Nie ukrywam, że całkiem sporo spada na rok przyszły i są to rzeczy naprawdę zacne. Kto wie czy nie będę musiał wrócić do łączenia tytułów w jednej notce, żeby mi nic nie uciekło. 

A na ten rok jeszcze dwa ciekawy tytuły książkowe, choć zupełnie inne. Fake off Jakuba Ćwieka to rzecz, którą oni sami nazywają nie tyle książką, co grą paragrafową. Skoro jednak szkieletem jest fabuła, no to umówmy się - wkład informatyków jest ważny, ale bez autora i jego pomysłu pewnie nie wyszło by tak dobrze. Kwalifikuję tą produkcję więc jako książkę.

Co ważne jest dostępna zupełnie darmo m.in. w aplikacji PulpBooks i można ją czytać, słuchać jej, lub przeglądać na przeglądarce. Ze wszystkimi odnogami to około dwóch godzin, czyli średniej długości opowiadanie. Ale czemu wspominam o jakichś odnogach?

środa, 27 grudnia 2023

Matka i dziecko, czyli ta najważniejsza relacja

Robert: Jedno z gorących nazwisk literackich tej jesieni to oczywiście Jon Fosse – tegoroczny laureat Literackiej Nagrody Nobla. I, podobnie jak wydawnictwo Art Rage może mówić o tym, iż „miało nosa", bo właśnie wydali jedną z jego najbardziej znanych powieści, tak samo Teatr WARSawy może być szczęśliwy, że tak ładnie wstrzelili się z najnowszą premierą. Podejrzewam, że prace zaczęły się jeszcze przed przyznaniem nagrody. Choć zespół wciąż bez własnej sceny, nie przestaje pracować, a Adam Sajnuk po raz kolejny udowadnia, że ma duży talent do przygotowywania spektakli niebanalnych, które mocno siedzą potem w widzu.

Stella: Osadzają się w nieprzeciętny sposób. Z jednej strony prostota i celowość w doborze rekwizytów oraz nieprzesadzona ilość dialogów, z drugiej nasycenie emocjami, które – jeśli się z nimi pobędzie – odblokowują osobiste doświadczenia, nadając im nowego wyrazu. Relacja matka-dziecko jest przecież znana każdemu z nas. I choć nie każdy był oddany na wychowanie do babci, to z pewnością był kiedyś oddany do przedszkola albo do opiekunki. Ale czy poczucie bycia odrzuconym można zmierzyć ilością godzin, dni czy lat spędzonych bez mamy? Zdaje się, że reżyser chce nam powiedzieć coś więcej, coś głębiej…

wtorek, 26 grudnia 2023

Na małym i dużym ekranie, czyli subiektywne podsumowanie filmowe 2023

Jak co roku robię niewielkie podsumowania tego co na blogu. Subiektywne, bo przecież nie oglądam wszystkich nowości na bieżąco, wybieram czasem rzeczy zupełnie niszowe, ignorując głośne hity, równie często siadam przed małym, jak i przed dużym ekranem. Jest to więc takie moje małe prywatne podsumowanie, wrzucane trochę z ciekawością co też Wam spodobało się spoza tej listy, co byście polecili.

 

Na początek filmy. 82 notki w tym roku poświęciłem właśnie im - bywało lepiej i przyznam szczerze, że nie zapamiętałem tego roku jako szczególnie wyjątkowego. Owszem, cieszy popularność niektórych obrazów i tłumy w kinie, rosnące wpływy z produkcji krajowych, ale u mnie niestety brak czasu, by śledzić wszystko na bieżąco i pewnie będę nadrabiał dopiero za jakiś czas zaległości. To widać też po tym, że dopiero w tym roku pisałem o tytułach, które krytycy chwalili już w podsumowaniach rok temu - choćby świetne role w Wielorybie czy w Duchy Inisherin lub zwariowani i trochę wyróżniający się na naszym poletku Niebezpieczni dżentelmeni.

Mniej oglądałem seriali i filmów w tv, to trochę efekt zmiany operatora i puli kanałów, ale i braku przestrzeni - łatwiej było usiąść z książką na 10 minut, niż zaczynać coś ze świadomością, że za chwilę będę musiał przerywać - sytuacja domowa nie sprzyja długim i spokojnym seansom. O kilku bardzo dobrych tytułach napiszę na początku przyszłego roku, bo albo jeszcze je ciągnę albo po prostu muszę mieć chwilę by o nich na spokojnie coś wystukać. Zapas notek jakiś jest. A więc o 1670 będzie. Spokojnie. A może i nawet lepiej że nie tak na świeżo? Zobaczymy czy za rok wciąż będzie na tyle świeży... Co tam jeszcze?

poniedziałek, 25 grudnia 2023

O psie, który strzegł gwiazd - Takashi Murakami, czyli tak bardzo chciałbym dać ci szczęście

Zanim pierwsze podsumowania roczne, jeszcze jest przestrzeń na kilka rzeczy. A spośród nich wybieram komiks. A dokładniej mangę. Moje córki dość długo już siedzą w tych klimatach, ja nie mogę się wciąż przekonać, ale samą historię kupuję jak najbardziej! 

Najpierw jednak o tym, czemu wciąż jestem na "nie" jeżeli chodzi o tą estetykę. Gdy się już przyzwyczaję do kierunku czytania, potem z przyjemnością chciałbym się zanurzyć w fabułę, jednak mocno przeszkadzają mi dwie rzeczy. Po pierwsze wszystkie napisy dźwiękonaśladowcze - brrr, hau, wizg, ziu, brum i tym podobne. Koszmar który odbiera całą przyjemność z czytania. Przecież nie jestem ślepy i potrafię dopowiedzieć sobie pewne rzeczy, nawet jeżeli autor nie jest ich w stanie narysować. Zero miejsca na wyobraźnię, a przecież jednocześnie są tu plansze, które sprawiają mi dużo przyjemności, dużo w nich milczenia i zadumy.
Po drugie kreska, szczególnie jeżeli chodzi o stany emocjonalne postaci - wściekłość, jakieś napięcie, są tak karykaturalne, że aż zęby bolą jak się na to patrzy. Groteska. I znowu - przecież autor potrafi rysować kadry, które zachwycają uchwyceniem chwili, ciszą, czemu więc ruch, czy emocje, są tak przerysowane. I mam wrażenie, że nie dotyczy to tylko tego albumu, bo podobne wrażenie miałem przy filmach czy zeszytach do jakich zerkałem u córek...
Było o tym co postrzegam jako wadę, to teraz...

sobota, 23 grudnia 2023

Sprawdzian z miłości, czyli życzenia, a przy okazji lektura tekstów ks. Bonieckiego do polecenia

Jak co roku znikam na chwilę z przestrzeni wirtualnej, bo przecież nie powinna nam zajmować tyle
czasu, a święta mocno przypominają o tym co bardziej istotne. Nawet jeżeli w Sieci szukam głównie dobra, to i tak ważniejsze jest żeby nie przegapić kontaktu z drugim człowiekiem w cztery oczy. Bo potrafimy nawet bliskich mijać, goniąc nie wiadomo za czym...

Najpierw więc życzenia, a potem jeszcze krótko o polecanej lekturze. 

Dużo zdrowia i dobrego czasu spędzonego z bliskimi w pełnej ciepła i miłości atmosferze,
pokoju
i nadziei w Waszych domach i sercach.

W całym szaleństwie, kłótniach i gonitwie, które bywają wokół nas,
zachowajmy cierpliwość, pogodę ducha, życzliwość i uśmiech.

Niech ten czas świąteczny uświadomi nam raz jeszcze to, że najważniejsze jest to, by nie czuć się samotnym i niepotrzebnym, by czuć sens i radość życia. Żadne używki, największe pieniądze, kariera, nie wypełnią tej pustki tak jak miłość. Jak ją znaleźć? Ano nie szukać jej dla siebie, ale być uważnym na innych, którzy jej szukają. Nie przechodzić obojętnie wobec nikogo kto mówi: nikogo nie obchodzę, nie jestem ważny, nikt się mną nie interesuje, kto wymaga wsparcia. Obojętnie, czy to małe dziecko, dorosły, czy staruszek, rodak czy imigrant... Jeżeli będziemy mieli otwarte oczy i serca, jeżeli wyrwiemy się z naszego egoizmu, zmęczenia, frustracji, odnajdziemy i miłość. 
Czego i Wam i sobie życzę. 

piątek, 22 grudnia 2023

Still Life - Postman, czyli kameralne krajobrazy i dźwięki

Święty Mikołaj przyniósł zupełnie niespodziewany prezent - czarny krążek z muzyką Postmana, czyli ukraińskiego muzyka Kostiantyna Pochtara. Płyta już jakiś czas temu snuła się u mnie na spotify, ale cieszę się jak mysz do sera, że będę miał ją też w trochę bardziej ekskluzywnej wersji.

Multiinstrumentalista i songwriter, dzielący swoje artystyczne życie między Kijowem i Wrocławiem, nagrywa po angielsku, ukraińsku, ale na koncertach podobno świetnie posługuje się językiem polskim, nic więc dziwnego że od jakiegoś czasu trochę u nas o nim głośniej. 

Niedługo rusza kolejna trasa koncertowa, będzie więc można na żywo przekonać się o tym jaką atmosferę potrafi wytworzyć dzięki swojej muzyce. Artyści współpracujący z Borówka Music słyną z tego, że zarówno większe kluby jak i malutkie mieszkanka (bo grają też i tak), stają się cudowną okazją do spotkania nie tylko artystycznego, ale i towarzyskiego. Wrażliwość i sztuka z jednej strony, otwartość i entuzjazm z drugiej :) Przepis na koncert, który się pamięta.
Póki co spróbujcie jeszcze płyty!

czwartek, 21 grudnia 2023

[Things We Do for] LOVE, czyli czy się odważysz...

Przyznam się do czegoś. Nie lubię pokazów prasowych i nie przepadam za premierami. Na tych pierwszych czasem nawet nie ma okazji zobaczyć całości spektaklu, bo fotografowie i stacje telewizyjne zainteresowane są krótką migawką okraszoną krótką notką prasową. Na tych drugich rzeczywiście miło zasiąść na widowni wśród wielu znanych i lubianych osobistości, jest wspaniała atmosfera... Ale wiecie co? Przedstawienie i grający w nim aktorzy muszą się "dotrzeć" w zetknięciu z publicznością. 
Dopiero wtedy nabiera to tego ostatecznego, perfekcyjnego kształtu, przychodzi większa swoboda, czasem nawet trochę eksperymentowanie z większą lub mniejszą ekspresją, czuć chemię między postaciami.

Czemu o tym wszystkim piszę? Ano mam trochę kłopot, bo chciałbym napisać o sztuce, którą widziałem w Teatrze 6. Piętro w ramach pokazów przedpremierowych (z publicznością!). Jednak już wiem, że po tych kilku przedstawieniach, dokonano dość istotnych zmian, ingerując m.in. poprzez rezygnację lub modyfikację pewnych scen. Kształt ostateczny będzie więc inny i chyba by napisać o wrażeniach należałoby zobaczyć go raz jeszcze, sprawdzić co reżyser i grający aktorzy wyczuli w pracy z tym materiałem na żywo, w kontakcie z publiką. I czy zmiany były zbieżne z moimi odczuciami czy wrażeniami po obejrzeniu wersji pierwotnej. No przyznajcie, że sytuacja niełatwa. Pewnie lepiej byłoby odłożyć notkę na rok przyszły, z drugiej strony, uruchomiło się we mnie już sporo emocji, które warto by uchwycić, wszak są to sprawy bardzo ulotne. Łapcie więc notkę, jednocześnie obiecuję iż jeżeli uda się zobaczyć [Things We Do for] LOVE ponownie, to dopiszę jakieś swoje refleksje, powstanie więc dłuuuugi tekst.

środa, 20 grudnia 2023

Opowieść błękitnego jeziora - Dorota Gąsiorowska, czyli wykorzystaj swoją szansę

O ile istnieje już rzeczywiście całkiem spory katalog książek "około świątecznych" i większość z nich jest taka bardzo "kocykowa" to mam wrażenie, że to wcale nie jest tak iż za każdym razem uzyskuje się ten efekt wow. Żeby zrobiło się nam ciepło na sercu, żebyśmy się wzruszyli, musimy przecież jakoś przejąć się losem bohaterów. A jeżeli tego zabraknie, to trochę tak jakby czytało się bajkę, ale niespecjalnie angażując w nią emocje.

O ile przy Kordel o której książce pisałem niedawno, udało się wybornie, to przy lekturze Opowieści błękitnego jeziora Doroty Gąsiorowskiej zdecydowanie tego efektu zachwytu zabrakło. 

wtorek, 19 grudnia 2023

Miłość, seks i powroty, czyli czy można by inaczej

Robert: Kolejny wypad do Teatru XL na warszawską Pragę i spektakl, który może być bardzo ciekawym doświadczeniem zarówno dla tych, którzy lubią na deskach teatralnych trochę coś mniej klasycznego, jak i dla zainteresowanych psychologią. Miłość, seks i powroty zapowiadany jest jako spektakl interaktywny, ale tu nie chodzi jedynie o prosty wybór jednego z wariantów zakończenia czy wskazanie, kto jest sprawcą – tego typu rzeczy wszak nie są niczym nowym.
Bliżej temu spektaklowi do warsztatów, tyle że koncepcja teatru forum na pewno wymaga dobrego wprowadzenia publiczności. Mam wrażenie, że trochę tego zabrakło.

Stella: Potrzeba wrażliwości i dojrzałości, aby ten spektakl nie przerodził się w przestrzeń manipulacji i zabawy emocjami. Sporo tematów się tu otwiera, nie wszystkie domyka. Widz może opuścić to miejsce, zamknąć drzwi i nie wracać albo potraktować to spotkanie jako przedsionek do czegoś więcej, do zajrzenia głębiej… w siebie. Relacje zaprezentowane na scenie są różnorodne. To daje możliwość odnalezienia w nich siebie.

poniedziałek, 18 grudnia 2023

Georgia ma się dobrze, czyli może i zawiodę, ale chcę być blisko

Ten film jest opowieścią o potrzebie bliskości, o unikaniu odpowiedzialności, bezproblemowych kontaktach i zawodzeniu innych. To według mnie jest niewątpliwą wartością tego filmu. Ta opowieść o 12- letniej dziewczynce-chłopczycy, która po śmierci matki próbuje się utrzymać poza systemem opieki społecznej jest niewątpliwie połączona z brakiem odpowiedzialności dorosłych, którymi jest otoczona. Nikt z dorosłych nie sprawdza wymyślonego przez nią wujka, z którym rzekomo mieszka i który się nią rzekomo opiekuje, a w razie konieczności potwierdza, że „Georgia ma się dobrze”, że u niej wszystko „w porządku”. Młodemu sprzedawcy takie małe kłamstwo nie przeszkadza, a Georgia będzie dłużej miała święty spokój. Szkoła, opieka społeczna telefonem do wujka „umywają ręce”. Georgia od nikogo nic nie chce, usamodzielniła się z konieczności po śmierci matki i nie chcąc trafić do sierocińca nauczyła się poruszać w tej miejskiej dżungli. Bystra obserwatorka, sprawna kłamczucha. Jeśli dorośli i system działają podług zasady: „po co utrudniać sobie życie i szukać dziury w całym ?” to i ona z tego korzysta. Korzystają też ci, z którymi się kumpluje. Dla mnie to porażka, ale im dłużej żyję tym bardziej widoczny jest dla mnie „tumiwisizm” organizacji odpowiadających za dobro dziecka. Piękne szyldy, wzniosłe hasła i zasłanianie się byle czym, aby tylko dano im święty spokój.

niedziela, 17 grudnia 2023

Wariacje enigmatyczne, czyli czym dla pana jest miłość?

Jeden z najpopularniejszych francuskich pisarzy Éric-Emmanuel Schmitt pisze swoje teksty tak, że niektórzy twierdzą iż mają do czynienia z prawie gotowym pomysłem na sztukę, ze świetnymi dialogami, a w dodatku z pewną zagadką, która zwykle jest w nich ukryta. Czuje się to m.in. w ostatniej premierze Teatru Ateneum, wystawianej na ich małej scenie. Napięcie budowane poprzez konflikt dwóch postaci, prowadzi nas... no właśnie do czego? 


Schmitt udowadnia, że potrafi wzruszać, opowiadać w nie zawsze oczywisty sposób o związkach, o uczuciach, dokonywanych wyborach moralnych i o marzeniach. W "Wariacjach enigmatycznych" oferuje jednak kierunek, który może trochę zaskoczyć. O ile przez długi czas z ciekawością obserwujemy rozgrywające się na naszych oczach spięcie dwóch osobowości, finał zmienia wszystko. Zmienia, wprowadza uśmiech, ale też trochę mam wrażenie osłabia dramatyzm całej wcześniej usłyszanej historii, może kierować nas ku ironii, przewrotnemu dowcipowi. 

Reżyserujący spektakl Artur Tyszkiewicz utrzymał ten efekt, co sprawia że widz może być nieco zaskoczony, zmieszany. Czy jednocześnie coś sobie przemyśli, tego nie jestem pewien. 

sobota, 16 grudnia 2023

Dream scenario, czyli być jak Nicolas Cage

Fantastyczne zaskoczenie. Film reżysera norweskiego, który nie jest aż tak bardzo znany i jeden z najbardziej znanych aktorów, który zdecydowanie od dwóch dekad rozmieniał się na drobne, grając w coraz to gorszych produkcjach. Duet Kristoffer Borgli i Nicolas Cage stworzyli film oryginalny, zabawny, niepokojący, a jednocześnie niegłupi. Scenariusz i kapitalne wejście w niego Cage'a, który wreszcie przypomina nam za co go kiedyś pokochaliśmy są na tyle silnymi atutami, iż mam nadzieję że tego obrazu nie przegapicie!

Głównym bohaterem Dream Scenario jest Paul Matthews. Mężczyzna jest uważany za kompletnie przeciętnego i nudnego człowieka, chyba nawet jego żona i córki nie spodziewają się po nim niczego porywającego. Kiedy może i miał ambicje by dokonywać odkryć naukowych, nawet coś sobie układał w głowie, ale nigdy nie przełożył tego na publikację i teraz może się jedynie frustrować obserwując kariery znajomych. Jemu musi wystarczyć etat wykładowcy przedmiotu, który wciąż prowadzi tak samo, co nie budzi entuzjazmu ani w nim, ani w słuchaczach.

piątek, 15 grudnia 2023

Żyletkę zawsze noszę przy sobie - Małgorzata Gołota, czyli nie traktuj mnie jak wariata

Problem zaburzeń zdrowia psychicznego młodych ludzi w Polsce, rosnąca liczna przypadków depresji, samobójstw, to tematy w ostatnich kilku latach dość gorące. Specjaliści, ludzie pracujący z młodzieżą szukają rozwiązań, debatują, ale chyba najważniejsze że zaczęliśmy o tym mówić. Nie oszukujmy się: równie ważne jak dostęp do profesjonalnej pomocy, mają dwie rzeczy bez których trudno o rozwiązanie problemów. Są nimi dobre relacje w rodzinie, komunikacja, wsparcie udzielane przez bliskich oraz społeczne zrozumienie dla osób przeżywających jakieś problemy psychiczne. Skoro chory w przypadku dolegliwości fizycznej otrzymuje zewsząd życzliwość, opiekę, serdeczność, czemu tak wiele nieporozumień i jakichś stereotypów wokół problemów psychicznych, czemu nawet znajomi potrafią się odsuwać. Może to przejaw bezradności, jakichś obaw, by skoro ktoś jest tak wrażliwy, nie uczynić mu krzywdy. Tym bardziej jednak możemy w ten sposób jeszcze bardziej zranić. Samotność, brak zrozumienia, jest jednym z czynników, które mogą powiększać ryzyko pogłębienia objawów. 
Czy reportaż Małgorzaty Gołoty jest książką przynoszącą jakieś odkrycia? W moich oczach nie, ale być może będą osoby, dla których to będzie coś nowego.

czwartek, 14 grudnia 2023

Splątanie - Igor Brejdygant, czyli znam każdy twój ruch

Igor Brejdygant może i pisze mniej niż Remigiusz Mróz, ma jednak facet sporo szczęścia do tego, by dość szybko jego powieści próbowano przełożyć na język obrazu. Pomaga mu na pewno fakt, że sam ma doświadczenie reżyserowania i pisania scenariuszy, myśli językiem filmu, potrafi budować napięcie, ale i postacie. To w najnowszej powieści też się czuje. I choć nie do końca wszystko mi w niej pasuje (o tym za chwilę), przyznaję że wciągnęła mnie mocno i z fascynacją śledziłem poczynania sprawcy...

To thriller, w którym czarny charakter ma dla siebie tyle samo (a może i nawet więcej) miejsca, co i prowadzący śledztwo w jego sprawie. Jest cały czas kilka kroków przed policją, dokładnie planuje kolejne posunięcia i nawet ich sukcesy, są tak naprawdę częścią jego rozgrywki. Nie zależy mu jedynie na tym by udowodnić, że jest w stanie zrobić komuś krzywdę, potraktować go jako bezwolną lalkę. Marek chce pokazać, że nawet po tym wszystkim, zagra na nosie śledczym, będzie stał i śmiał im się w twarz. Psychopatyczne osobowości podobno są bardzo dobre w planowaniu i realizacji takich długofalowych strategii.

środa, 13 grudnia 2023

Pełnia w skorpionie, czyli nasz los podobno zapisany jest w gwiazdach

Za dwa dni kolejna wizyta w kameralnym i bardzo ciekawym miejscu na warszawskiej Pradze, czyli w Teatrze XL. Nie ma co odkładać dłużej notki, o tym co obejrzałem tam w ubiegłym tygodniu. 


Najpierw jednak spora pochwała za połączenie kawiarni oraz holu Teatru – ja wiem, że miejsca niewiele, ale za to jak klimatycznie! Niech się schowają sztampowe bufety w innych teatrach. Książki, słodkości, kawa, herbata, czy coś mocniejszego – w takim miejscu smakują wybornie. No i można zostać po spektaklu, co też wyróżnia to miejsce (chyba tylko w teatrze WARSawy działało to podobnie i Kamienica ma takie miejsce, ale trochę jakby z boku foyer). 

Pełnia w skorpionie dostarczyła nam naprawdę sporej dawki zabawy – niby nie jest to farsa, czy typowa komedia, ale nawet jeżeli w samym tekście nie ma dużo dowcipu, to lekkość wprowadzają do sztuki sami aktorzy, przerysowując pewne sytuacje i idąc na lekką konfrontację.

poniedziałek, 11 grudnia 2023

Światło, którego nie widać, czyli no jak wzrusza, skoro nie wzrusza

Po wielu miesiącach powracam do Netflixa nadrabiając zaległości i szukając też rzeczy nowych, cholera jednak to kradnie sporo czasu, a nie zawsze jest satysfakcja. Choćby w przypadku Światło, którego nie widać. Tyle się nasłuchałem peanów o powieści, zwiastun też narobił smaku, czuje się że trochę zainwestowano, by odtworzyć Saint-Malo w Bretanii i je potem komputerowo niszczyć. Jak na film wojenny jest jednak dość kameralnie - nie oszukujmy się to przede wszystkim melodramat, historia dziwnej relacji, która połączy niewidomą dziewczynę z Francji, pomagającą ruchowi oporu i niemieckiego żołnierza. W książce zdaje się, że chodziło o 16-latkę, w filmie pewnie by nikt się nie oburzył mamy młodą kobietę, nie wiem co jeszcze zmieniono, ale przecież nie o to jedynie chodzi. Podstawowe pytania to: czy historia trzyma w napięciu, czy porusza, a ekranizacja na tyle porywa by ją zapamiętać, czy warto ją obejrzeć... 

niedziela, 10 grudnia 2023

Flur - Martin Kohlstedt, czyli wybierz się do lasu

 Dzień, w którym zdecydowanie nie chce się wychodzić spod koca, odpuściłem Targi Fantastyki i z lapkiem na kolanach nadrabiam zaległości (nie tylko serialowe). Napisałem wreszcie o Ciosach Jarka Czechowicza (polecam) i miał wlecieć jeszcze dziś jakiś serial lub zaległy teatr. 

Ale... No właśnie. Czasem i z reklam na FB może wyniknąć coś ciekawego, choć zwykle ich unikam. Wciąż jednak ciekaw jestem różnych rzeczy muzycznych, a tu dziś zapowiedź koncertu Martina Kohlstedta w Warszawie. Fragmentu muzyczny zaciekawia, grzebię więc dalej. 
I choć najnowsza płyta, zdecydowanie elektroniczna zaciekawia, to nie ona mi dziś towarzyszy od kilku godzin, ale dużo bardziej kameralne nagrania sprzed kilku lat. Czyste dźwięki fortepianu. I wystarczy by wyruszyć w podróż...

Ciosy - Jarosław Czechowicz, czyli jak łatwo zniszczyć to co jest między nami

Zmęczony chyba już troszkę kryminałami, które nie ukrywajmy tego, powielają podobne pomysły, z ciekawością zanurzyłem się w najnowszą powieść Jarosława Czechowicza. Wybierając Islandię jako swój nowy dom, relacjonując proces przygotowań i pierwszych miesięcy pobytu, intrygował ale i chciało mu się mocno kibicować. Na pewno emigracja nie przeszkodzi mu w pisaniu, może nawet znajdzie nowe inspiracje, poprzez blog wciąż ma kontakt z ludźmi, którzy go czytają. Niestety jako autor wciąż nie może się mocniej przebić, choć jak udowadniają "Ciosy", oferuje nawet więcej niż większość autorów kryminałów w naszym kraju. Cóż, jak widać to kwestia czasem autopromocji, tupetu, sztuczek wydawcy, których być może w tym przypadku ciut brakuje. 
 

Powieść czyta się początkowo jako historię toksycznego związku, coś nas w tej opowieści uwiera i drażni, ale może to dobrze, bo tym bardziej to co przygotował autor na finał, będzie ciekawą niespodzianką. Na pewno stawia wszystko w nowym świetle, uświadamia nam pewne mechanizmy, których być może nie mogliśmy zrozumieć. Dzięki temu "Ciosy" prawie do końca intrygują i nie dają nam oczywistych odpowiedzi i to mimo mocnego początku, który zapowiada dramat.

sobota, 9 grudnia 2023

Ewangelia dzieciństwa - Lydia Millet, czyli co nam macie do przekazania

Przedziwna, ale i bardzo ciekawa powieść. Można by ją potraktować jako ostrzeżenie przed katastrofą klimatyczną spowodowaną niefrasobliwością pokoleń dziadków, rodziców, a spadającą na dzieci. Tak naprawdę jest tam jednak sporo więcej - to nie tylko opowieść o braku zrozumienia między pokoleniami, o dojrzewaniu w dużo szybszym tempie, a jednocześnie braku samodzielności... Nie oszukujmy się, wszystkie pokolenia urodzone już po wojnie, w Europie mają coraz bardziej cieplarniane warunki, wszystko się im starano zapewnić. Świat jednak tak szybko się rozwija, że szybko to oni stają się przewodnikami po nim dla swoich rodziców czy dziadków. Czują się więc zagubieni, bo nie przy nich prawdziwych nauczycieli, mistrzów, którzy by tłumaczyli wszystko, nie ma drogowskazów porządkujących np. kwestie wartości. Masz pytanie? Wklepujesz je do przeglądarki. I już wiesz. I rośniesz w przekonaniu, że tak naprawdę ci dorośli do niczego nie są potrzebni, że są opresyjni, zbyt opiekuńczy, kontrolujący, no po prostu najlepiej jakby ich nie było. 

Zabawa grupy nastolatków w trakcie urlopu rodzinnego organizowanego w dużym kręgu znajomych, by nie przyznawać się do swoich rodziców, by cały czas udawać że się ich nie zna i by funkcjonować zupełnie niezależnie od grupy dorosłych, początkowo może wydawać się niewinnym żartem. Potem jednak stanie się koniecznością.

piątek, 8 grudnia 2023

Toksyczne układy - Katarzyna Wolwowicz, czyli mamy lek, mamy rozwiązanie twoich problemów

Polubiłem powieści tej autorki, może trochę zadziałała magia okolic w jakich umieściła akcję (Karkonosze, okolice Jeleniej Góry), może sympatia do głównej bohaterki i jej perypetii życiowych (a więc nie tylko samo śledztwo). I chodź czytam nie w kolejności, to wciąż ze sporą przyjemnością. 

Toksyczne układy przynoszą kolejną sprawę i wydawałoby się odrobinę spokoju w życiu uczuciowym komisarz Olgi Balickiej. Związek z kolegą z pracy wydaje się dawać jej dużo szczęścia, choć mamy jakieś sygnały, że mężczyzna coś ukrywa, toksyczny ojciec jej dziecka na razie zniknął z horyzontu, ale tego dobrego to nie za długo. W nowym śledztwie na horyzoncie pojawia się ambitna i dość ostra pani prokurator, która ewidentnie ma oko na ukochanego Balickiej i wbija między nich szpilę, a dawny partner też zaczyna się dopominać dość agresywnie o kontakty z córką. Mamy więc nie tylko trudną sprawę, ale i sporo komplikacji życiowych. Jak bowiem prowadzić śledztwo, gdy za chwilę oboje mogą być od niego odsunięci i jeszcze mieć postawione jakieś zarzuty? 

środa, 6 grudnia 2023

Informacja zwrotna, czyli muszę sobie tylko przypomnieć

Arkadiusz Jakubik zdecydowanie ma szczęście albo też ogromny dar do rozpoznawania dobrego scenariusza, by potem zagrać taką rolę, jaką zapamięta się na długo. I dobrze że to również seriale. Po Klangorze, oto pojawia się w ekranizacji powieści Jakuba Żulczyka i znowu robi fenomenalną robotę. Ja wiem - książka jest świetna to i scenariusz trudno spieprzyć, ale przecież wiemy że nie zawsze wszystko się udaje. Tu choć może aż za bardzo skupieni jesteśmy na bohaterze, giną pozostałe postacie, to historia wciąga i trzyma za gardło.

Marcin Kania budzi się upojony w mieszkaniu swojego dorosłego syna, nie bardzo pamiętając wydarzenia ostatniej nocy. Nie może się do niego dodzwonić, nie potrafi wyjaśnić skąd się wziął w jego domu, ani czemu, skoro próbuje naprawić swoje życie od jakiego czasu chodząc na terapię, znowu zapił. Czyżby się pokłócili? A może jednak zadziało się coś bardziej potwornego, czyli porwanie? Marcin jak przez mgłę próbuje odtwarzać ostatni wieczór i mimo, że policja mu to odradza, rozpoczyna własne śledztwo.

Ku*wa, k*rwa, kur*a - Linn Strømsborg, czyli mam w sobie gniew

Po "Nigdy, nigdy, nigdy", które naprawdę mnie zainteresowało, miałem duże nadziej, ale i obawy co do kolejnego tytułu autorstwa młodziutkiej Linn Strømsborg. I o ile w pierwszej powieści jakoś udało jej się zbudować taką narrację, że nawet jeżeli nie rozumiemy argumentacji bohaterki, przyjmujemy ją z zainteresowaniem, to tym razem mam wrażenie, że wyszło średnio. Myślę, że odnajdą się w niej głównie te osoby, które gdzieś czują/czuły podobnie, ale całą resztę (w tym również mnie) bohaterka raczej irytuje niż zaciekawia. Nosi w sobie gniew, ale nie za bardzo potrafi wskazać jego źródło, jego ukierunkowanie. Ba, może nawet jest wściekła na samą siebie, dlatego że czuje to co czuje i nie za bardzo potrafi sobie z tym poradzić. 

Czy to tak jak poprzednio książka głównie o kobietach i dla kobiet? W sumie pewnie tak, choć akurat ten gniew na to, że świat czegoś od ciebie oczekuje, a ty nie bardzo sobie z tym radzisz, to rzecz chyba bardziej uniwersalna, nie ograniczona tylko do płci pięknej. 

wtorek, 5 grudnia 2023

Światełko w oknie - Magdalena Kordel, czyli czy można tak łatwo zapomnieć

Skoro przed chwilą kryminał, to teraz coś dla równowagi ociekającego lukrem. A potem może jakaś poważniejsza lektura, co? A może film? Albo serial... Jak to fajnie, że wciąż mam zapas tematów.

Magdalena Kordel co roku wypuszcza jakąś świąteczną historię i faktycznie potrafi nie tylko słodzić, ale i wzruszać, pokazując jak ból i cierpienie można załagodzić czasem odrobiną dobra i zainteresowania. Czytając "Światełko w oknie" co prawda nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że część scen i motywów kojarzę i gdzieś już z nimi się zetknąłem, nie mogę jednak dojść gdzie to było. Czy to odbierało mi przyjemność z lektury? Ależ skąd!
Po trochę drętwym wstępie, gdy już przebrniemy przez wprowadzenie, potem już historia wciąga całkowicie i nie ma się ochoty odkładać lektury. Cóż, rzadko mi się zdarza czytać do 1.30, mimo że o 6.30 trzeba wstawać do pracy. Kordel potrafi poruszyć serducho nie tylko kobiet, które podobno namiętnie czytują jej powieści, ale i facetów, czego jestem żywym przykładem.
Dla kogo to będzie lektura? Jeżeli nie lubisz powieści z tematem świątecznym, z tą przedziwną atmosferą życzliwości, dobrych uczynków, prezentów, nadziei i ciepła, które mają moc uzdrawiania, to "Światełko w oknie" pewnie cię nie przekona. Może jednak spróbuj. Zapewniam że to nie oczywisty romans, może prędzej ta historia ma jakieś elementy melodramatu, a tak naprawdę najwięcej w niej po prostu ludzkich emocji. Różnych. Bo przecież nie żyjemy jedynie radościami. 

Aha, no i jeszcze jedno: powieść jak mało która pachnie piernikami i słodkościami świątecznymi!

Pchła - Anna Potyra, czyli jesteś jedynie środkiem do tego by osiągnąć cel

Mam już za sobą kilka powieści kryminalnych Anny Potyry i raczej miałem bardzo pozytywne wrażenia w swojej głowie, niestety jak widać większość pisarzy potrzebuje trochę czasu, by nabrać swobody i trochę dopracować swój styl. Jej debiut, czyli Pchła rozczarowuje nawet nie tyle brakiem napięcia, co mało prawdopodobną fabułą. Motywacje sprawcy jeżeli autor/autorka przekombinują, potrafią zepsuć całą zabawę. 

Łączenie współczesności z jakimiś zdarzeniami z przeszłości, nawet i historycznymi, to niby nie jest nic nowego, trzeba mieć jednak dobry pomysł jak to powiązać, byśmy opowieść była choć ciut wiarygodna. Tu mamy morderstwa, które sprawca ewidentnie stylizuje na sytuacje powiązane z okropieństwami drugiej wojny światowej, używa dawnej broni, a na miejscu zbrodni porzuca zdjęcia ludzi z tamtego okresu. Jednym z ważnych śladów jest wysyłanie do upatrzonych przez niego ofiar listu, w którym podkreśla jak bardzo marne jest ich istnienie wobec cierpienia tych wszystkich, którzy ginęli tysiącami bez możliwości uratowania swojej skóry. 

poniedziałek, 4 grudnia 2023

Zmarszczki, czyli życie jakoś powoli się wymyka świadomości

W oczekiwaniu na kolejną paczuchę z komiksami od Róbmy dobrze, przyjrzyjmy się kolejnemu albumowi, który mnie ostatnio zachwycił. Tak jak kiedyś Shaun Tan od strony graficznej, tak Paco Roca zupełnie rozwala mnie nastrojem swoich opowieści, ich głębią. Tu ważne są emocje, to co dzieje się w głowie bohaterów, a nie jedynie to co mówią czy robią. 
Nie wiem na ile zawiera on w swoich komiksach jakieś własne doświadczenia, ale efekt jest naprawdę poruszający. Tym razem zwraca uwagę na problem zmian demencyjnych na stare lata i lęk przed utratą samodzielności, przed samotnością. Jako dzieci czy wnuki czasem jesteśmy zupełnie bezradni wobec procesu starzenia się, a rodzice czy dziadkowie wymagają opieki 24 godzinnej. Tracą bowiem coraz bardziej kontakt z rzeczywistością, żyją coraz bardziej w świecie wspomnień, potrafią nawet dla siebie samych stanowić zagrożenie. Gdy jednak ten proces dopiero się zaczyna, a my może jeszcze śmiejemy się z różnych sytuacji, zapominania słowa, czy przedmiotów, w świadomości starszych osób już może zapalać się czerwona lampka. W końcu jeszcze nie tak dawno nie zdarzało mi się nic zapominać, co więc ze mną się dzieje? Przecież nie jestem jeszcze zniedołężniały...

niedziela, 3 grudnia 2023

Mroczna kołysanka - Polly Ho-Yen, czyli Niezadowalający Standard Rodzicielski

Opowieść podręcznej chyba nadal inspiruje nie tylko czytelników, ale i kolejnych autorów, na szczęście jednak w przypadku "Mrocznej kołysanki" nie chodzi o proste powielenie pomysłu. Owszem - kwestia reprodukcji jest tu na pierwszym planie, również to mężczyźni wymyślają różne sposoby na to, jak rozwiązać problemy demograficzne, nie pytając kobiet o zdanie, jednak nie są zepchnięte zupełnie na margines. Polly Ho-Yen pokazuje jak państwo namawia matki i rodziny do tego, by chciały zajść w ciążę, oferując różne bonusy i gratyfikacje i w tym pewnie nie ma nic super groźnego. Niestety ze względu na zmieniające się warunki zdrowotne, sam proces zapłodnienia musi być wspierany przez dość bolesny proces indukcji, którego niektóre z kobiet nawet nie przeżyją. Czy więc warto podejmować ból i ryzyko? Bohaterka twierdzi, że nie, widzi jak wiele przechodzi jej siostra, która się na to zdecydowała. Gdy jednak poznaje partnera, z którym dobrze się czuje, w pewnym momencie dochodzi do ponownego przewartościowania - może dziecko jeszcze bardziej by ich zbliżyło, sprawiło że byliby szczęśliwsi?

7 cudów świata. Architekci, czyli a spróbuj mi popsuć szyki

Kolejny tytuł, który kusi żeby go kupić do domowej kolekcji. Zagrane raz, ale po pierwsze wcale nie było trudno szybko chwycić zasady i włączyć się do walki, a po drugie rzecz jest na tyle mało skomplikowana i przyjemna, że pewnie bym powracał do niej przy różnych okazjach. I niby mam "dużą" wersję 7 cudów świata, ale ta wcale nie jest prostym powieleniem tych samych mechanizmów.

Wcielamy się w jednego z największych architektów w dziejach i chcemy pozostawić ślad na kartach historii wznosząc cud, który przyćmi dokonania naszych przeciwników. Czy to takie proste? Bynajmniej, bo trzeba mieć trochę szczęścia, przyjąć dobrą strategię i obserwować to jak idzie naszym sąsiadom. Czemu to ostatnie jest tak istotne?

Ostra - Marek Krajewski, czyli nie podskakuj, bo cię usadzimy

10 urodziny mojego drugiego po Notatniku "dziecka" książkowego, czyli społecznej inicjatywy Półki do Spółki już za mną, więc powoli mogę odetchnąć, bo przygotowań było sporo. 

Wracam do pisania notatek. Dziś ciekawa, bo Marek Krajewski jakby debiutuje po raz kolejny - dotąd pisał historie retro, a tu proszę: współczesny, mięsisty i wciągający kryminał. W dodatku z kobiecymi postaciami na pierwszym planie, co też jest dość zaskakujące jak na tego autora. 

Jak wyszło? Krajewski próbuje oddać atmosferę niewielkiego miasteczka, w którym rozgrywają się jakieś konflikty biznesowo-polityczne, króluje korupcja i układy. Niby krążą jakieś plotki, nikt nie ma jednak dowodów, a tym bardziej nie zdaje sobie sprawy z tego, ze ci którzy głośno krzyczą o nadużyciach i o tym, że z nimi skończą, po prostu sami chcą załatwiać jakieś swoje interesy lub są finansowani przez konkurencję.