czwartek, 1 marca 2012

Życie prywatne elit artystycznych drugiej Rzeczpospolitej czyli drugie (pierwsze) spotkanie ze Sławomirem Koprem

Rozdawajka na samym dole!
Przeczytane w ciągu ostatnich kilku tygodni cztery książki, a o żadnej nie napisałem. Zgroza jakaś. W takim tempie to niedługo nie będe w stanie napisać o niczym, bo wszystko uleci przywalone kolejnymi lekturami.  Po kolei - najdalej od lektura jestem od pozycji p. Kopra. Ale czekałem trochę z recenzją do spotkania  z nim - zorganizował je DKK na Ochocie, więc troszkę jestem usprawiedliwiony. To moj druga pozycja tego autora - przy pierwszej, czyli elitach politycznych trochę kręciłem nosem, przy tej prawdę mówiąc byłem dużo bardziej na tak. Może sprawiły to te życiorysy - tak barwne, tak żywe, a może to, że tu chyba dużo bardziej moim zdaniem udało się uchwycić równowagę między pokazaniem życia prywatnego, a twórczością. Tego mi wtedy zabrakło - wszak politycy są dużo ciekawsi gdy połaczymy ich działalność oficjalną, ich czyny, decyzje i osiągnięcia z tym co robili prywatnie. Bez tego pierwszego elementu są trochę niepełni, jacyś płascy. Tu - mimo, że oczywiście też można by napisać dużo więcej o każdej z tej postaci to one żyją! Możemy je zobaczyć pełniej, bo również poprzez (fragmentarycznie, ale jednak) ich dokonania na niwie artystycznej.
Jak wspomniałem drugie spotkanie  z książkami, ale pierwsza możliwość spotkania z autorem. Możliwość zadania pewnych pytań wprost i wysłuchania jego argumentacji sprawiła, że być może już z mniejszą złośliwością będę pisał o tych tytułach i całej serii Bellony. Cóż - sam nie wiedział jaka będzie popularność tego cyklu, zapewnia, że inaczej by rozłożył pewne postacie, akcenty, przyznał się też, że do pewnego kłopotu z pisaniem wprowadzenia w epokę (stąd np. te powtórzenia, które mnie doprowadzały do pasji). Widać też na linii autor - wydawca pojawia się wiele czynników, które dla nas są kompletnie nieznane - i poszukiwanie "sposobu na sprzedaż" nie musi być spowodowane cynizmem i żerowaniem na najniższych plotkarskich potrzebach. A więc dla mnie oprócz anegdot o różnych postaciach, wspominek, opowiadania jak powstaje książka, czy o planach na dalsze pozycje - na pewno interesujące było poznać punkt widzenia i argumentację samego autora na krytykę jego pozycji.
No właśnie - pisarz, który wyczuł modę i zapotrzebowanie i tłucze szablonowe pozycje żerując na ploteczkach i sensacjach, przepisując obszerne fragmenty innych książek bez informacji, co jest napisane przez niego, czy historyk, który po prostu jest pasjonatem, uważa, że zbyt mało się mówi o życiu prywatnym różnych osób (zgadzam się z nim, że ma to duży wpływ na sferę funkcjonowania w życiu społecznym czy zawodowym) wiele lat pisał do szuflady i sam jest zaskoczony modą na te pozycje. Po spotkaniu bliżej jestem tej drugiej oceny... Choć oczywiście wątpliwości pozostały i pewne swoje odczucia opisane już przy tamtej pozycji podtrzymuję.
Wobec argumentu, że czytelnicy jego książek być może często nie sięgali po żadne inne pozycje na temat historii i mogą dzięki temu złapać "bakcyla", coś ich może zainteresować - uznaję i nie będę stawiał wygórowanych oczekiwań wobec kolejnych pozycji. To co dla mnie nowe nie jest, dla innych może takie być. To czego ja bym oczekiwał pewnie byłoby zbyt ciężkie, zbyt dokładne dla większej ilości czytelników. Rozwiązanie dla mnie? Koper jako przystawka, albo podwieczorek, a sycić się muszę w innych źródłach.
Ach no i przepraszam p. Sławomira, że sugerowałem iż jest specem od dwudziestolecia międzywojennego, a za starożytność się złapał idąc za sukcesem swoich  tytułów, tłukąc kolejne okresy historyczne. Okazało się, że autor specjalizuje się właśnie w tym drugim okresie, a dwudziestolecie to tylko dodatkowa pasja. Można więc mieć nadzieję, że moje obawy iż możemy się spodziewać kolejnych pozycji np. życia seksualnego wojów Mieszka I, albo afer i skandali górników w wieku XIX - okażą się bezpodstawne (oby!).      
A wracając do książki. Trzeba przyznać, że dwudziestolecie obfitowało w nazwiska, które w naszej kulturze żyją do dziś. Każdy więc rozdział to fascynujące spotkanie z ludźmi, których znamy na pewno ze szkoły, z naszego programu edukacji, ale też z telewizji, kina, radia, półek z książkami w naszych domach itd. Dobór na pewno nie jest pełen (niektórzy np. Jaracz zostali tylko napomknięci, innych jak Warsa, Makuszyńskiego, Zimińskiej z tego co pamiętam w ogóle nie ma), ale i tak dostajemy ciekawy przegląd pisarzy, poetów, kompozytorów czy malarzy. Są tu opisani m.in.: Tuwim, Iwaszkiewicz, Słonimski, Lechoń, Schulz, Stryjeńska (dla mnie naprawdę odkrycie, bo nie kojarzyłem, że aż tyle odniesień do jej malarstwa funkcjonuje obok nas), Pawlikowska-Jasnorzewska, Samozwaniec, Kiepura, Witkacy, Rubinstein, Szymanowski. Mniej i bardziej znane historie i szczegóły - dla kogoś kto trochę grzebał już w różnych dziennikach z tego okresu zaskoczeń pewnie nie będzie, dla innych może to być lekki szok. Bo "grzeczne" to towarzystwo na pewno nie było.
Mocne strony książki? Myślę, że pociągnięcie losów bohaterów przynajmniej syganlizując aż do ich śmierci - ten okres wojenny i powojenny był dla wielu z nich bardzo gorzki i niewesoły, ale też pokazywał ich nie tylko jako "imprezowiczów". Podobały mi się też przynajmniej próby wskazania śladów pewnych wydarzeń opisywanych w twórczości, wpływu jednego na drugie. O minusach już pisałem poprzednio. Trudno powiedzieć na ile część z nich wynika z niestaranności autora, czy z lenistwa redaktora - np. rozumiem, że można cytować ten sam fagment w róznych książkach, ale w tej samej po kilka razy to samo zdanie?        
Napisane podobnie jak poprzednia - lekko, dużo cytatów z pamiętników, wspomnień (przypisów brak, bibliografia na końcu) no i przede wszystkim ciekawostek i anegdot (ha - czy wiecie kto był pierwowzorem Pana Kleksa?). Znając plusy i minusy sami musicie roztrzygnąć czy czytać - ja bynajmniej nie żałuję.

Ciąg dalszy zabawy z rozdawajką - początek dwa dni temu  tam szukajcie szczegółów. A zadanie na dziś: kolejna książka do odszukania, a włąściwie notka na moim blogu o tej pozycji. Słowa klucze: nagroda literacka, wyrok, szpital. Chyba do odnalezienia proste. Tam zostawiacie swój ślad: wystarczy chcę, ale jak zwykle uśmiecham się o jakieś Wasze opinie, wskazówki co do prowadzenia notatnika. Anonimowi oczywiście proszę by zostawili e-maile. I przypominam, że tym razem nagrodą jest cały pakiet, wiec aby zwiększyć szanse na zwycięstwo warto odszukać wszystkie zagadki. No to co? Start!

10 komentarzy:

  1. Dla mnie też :)
    W sumie wczoraj też nie kojarzyłam okładki i poszłam na łatwiznę :p przeglądałam wszystkie wpisy od końca;)

    Dziś tradycyjnie poszukam po pracy (i obiedzie i zakupach i porządkach...), ale nie umiałam się powstrzymać, żeby nie wejść tu teraz choć za 25 minut zaczynam pracę :)

    To najlepsza rozdawajka na jaką trafiłam! Sprawia mi najwięcej frajdy :)

    Czy mogłabym kiedyś zorganizować coś podobnego u siebie?

    OdpowiedzUsuń
  2. ależ nie ma sprawy - przecież to pomysł do którego trudno jakoś rezerwować prawa autorskie :) Dla mnie samego to troche wzywanie, bo chcoć staram się grupować notki przynejmniej w 3 zakładki: ksiązki, muzyka, film to widać, że za mało tych etykiet stosuje i potem niełatwo różne rzeczy odnaleźć, muszę kiedyś zrobić z tym większy porzadek ale to dzieło na parę tygodni gdy notatek jest już ponad 400. Sam chciałem to i mam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. cięzka sprawa, dzis bedzie ciężko ale spróbuje

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciężko, ale coś się wykombinuje :)

    OdpowiedzUsuń
  5. dodając jeszcze coś a propos książki Kopra tu znalazłem kilka ciekawych uwag - polecam zajrzeć. http://przeczytaj-przeczytajka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Dopiero znalazłam chwilę, ale muszę jeszcze zniknąć i szukać zacznę dopiero po 22.00

    OdpowiedzUsuń
  7. A to ja, wyjątkowo, o książce. :)
    Właśnie bardzo chętnie bym poczytała o życiu seksualnym wojów Mieszka I... Albo w ogóle w jakiejś epoce poza dwudziestoleciem, które znam naprawdę porządnie i co prawda znajduję mnóstwo ciekawostek (pierwowzorem był Franc Fiszer, o ile pamiętam :)), ale jednak sporo rzeczy nie jest dla mnie nowością.
    Ale niezależnie od tego książki p. Kopra o życiu prywatnym, są dla mnie właśnie takie, jaka powinna być literatura popularna (kiedyś się mówiło "dla kucharek", nie?). Czyta się to z przyjemnością, szybko i łatwo, a coś w głowie zostaje. No i może zachęcić do szukania dalej. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. może coś w tym jest... Ale marzy mi się żeby równie lekkim językiem i ciekawie pisano o innych aspektach historii. pewnie się da, tylko wydawnictwo póki co lepiej sprzedaje się ploteczki łożkowo rozporkowe

    OdpowiedzUsuń