czwartek, 8 marca 2012

Bliżej czyli razem źle, osobno jeszcze...

Na początek oczywiście najlepsze życzenia dla wszystkich niewiast! Ale życzenia mam nadzieję, że będą się spełniać przez cały rok: uśmiechu, czasu dla siebie i uwagi jaką poświęcają Wam inni (szczególnie mężczyźni). Po prostu abyście były szczęśliwe, kochane, spełnione (bo mądre, piękne i wyjątkowe już jesteście).

 O rozdawajce na dole.
"Bliżej" - przyznam, że mam kłopot z tym filmem. Nie wiem jak do niego podejść. Z jednej strony ciekawa obsada (ale raczej wskazująca na chęć przyciągnięcia publiki) i lekki początek, z drugiej potem idzie to w stronę szokowania widza wulgarnością, zaskakiwania widza tak jakby za wszelką cenę twórcy chcieli udowodnić, że mieli bardzo duże i poważne ambicje. Film, który ma do przekazania jakąś treść, czy po prostu zabawa formą i treścią pod płaszczykiem dramatu psychologicznego? Aktorzy, którzy pewnie świetnie by sobie poradzili z większością scenariuszy mam wrażenie, że tutaj czuli się ciut zagubieni i momentami przypominali dzieci, którym ktoś kazał krzyczeć k... ja p...olę choć wcale tego nie rozumieją. Mamy lekki i romantyczny początek, mamy niezłe sceny komediowe (świetny dialog obu panów na seks chacie), ale główna część filmu to nawet nie dramat, ale po prostu rąbanka pozująca na głębię psychologiczną. Zbyt to wszystko teatralne i udziwnione.
Najpierw poznajemy pisarza Daniego (Jude Law), który na swojej drodze spotyka striptizerkę Alice (chyba najlepsza z tej czwórki Natalie Portman). Potem - po kilku latach oboje są razem, dowiadujemy się, że Danie napisał książkę (inspirowaną postacią Alice), zaczyna się jego kariera. Gdy robi sobie zdjęcie na okładkę książki u znanej fotografki Annie (Julia Roberts) coś między nimi zaiskrzyło. Potem na scenę wkracza jeszcze dermatolog Larry (Clive Owen) i oto mamy cały czworokąt.
Czwórka ludzi, która w ustach ma wielkie słowa o miłości i uczuciach, a tak naprawdę do końca chyba nie uświadamia sobie tego co naprawdę czują, co się z nimi dzieje. Cały film to nieustanny maraton wielkich słów, wyznań, oczekiwań, pożądań, kłamstw, intryg, wstydu, poczucia winy. I tak bez końca. Romans to i fascynacja czy prawdziwe uczucie? Czemu oni wzajemnie tak bardzo się krzywdzą? czy jeżeli od kogoś się odeszło, to czy można spokojnie wracać jak gdyby nigdy nic, gdy się zostało odtrąconym w innym miejscu? Jeżeli się znudziłem, to zdrada jest usprawiedliwiona?   
Niesamowicie zagubieni ci bohaterowie. Związek i wzajemne relacje postrzegają tylko i wyłącznie oni poprzez swój egoizm. Seks i fascynację mylą z prawdziwym uczuciem, a mimo, że sami boją się zranienia, nie mają żadnych oporów przed tym by krzywdzić innych. Momentami ta gra zazdrości, wzajemnych oskarżeń, cynizmu, przyciągania i odpychania robi się trudna do oglądania. Dialogi szczere i bezpośrednie aż do bólu (i przesady) i nie chodzi tu tylko o używany chwilami wulgarny język.
Całość - choć jest parę fajnych scen, raczej mnie rozczarowała, wydaje mi się ciągnięte to jest aż do przesady, aktorzy też balansując między chłodem, a wściekłością stają chwilami trochę nienaturalni... Sam mam dylemat z jego oceną, więc lepiej rekomendować go nie będę... Ale ciekaw jestem innych opinii.
Na pewno mogę stwierdzić tylko jedno: nie dajcie się nabrać na recenzje nazywające ten film wzruszającym, czy romantycznym. Tego tu nie ma za grosz.
 
A teraz o rozdawajce:
Do zdobycia książka "Służące". Nie nie to nie jest żadna złośliwość z mojej strony na Dzień Kobiet :)
To naprawdę dobra książka o silnych kobietach i jestem pewien, że może sie spodobać każdemu.
Przy okazji podziękowania dla wydawnictwa Media Rodzina za przekazany egzemplarz.

Co zdobyć by wygrać? Ano trzeba będzie trochę pokombinować. Na moim blogu jest kilka notek, których treść dotyczy równouprawnienia, praw obywatelskich Afroamerykanów w USA. Chodzi mi konkretnie o dwie notki filmowe, które trzeba będzie odnaleźć (obojętnie, którą z nich) i tam wyrazić swoje zaintersowanie "Służącymi" - wystarczy "chcę", ale może być coś więcej. Anonimowo oczywiście trzeba zaostawić e-mail. Obie notki dotyczą USA, jedna jest chyba prosta, druga trudniejsza, bo bohater mimo, że pochodzi z rodziny Afroamerykanów jest biały i ukrywa swoje pochodzenie (w tym filmie temat równouprawnienia jest trochę na drugim planie). Czas - 72 godziny, czyli do godziny 11 w niedzielę.    

2 komentarze:

  1. Jakem mądra, piękna itd.... ;-) niewiasta - dziękuję ślicznie za bukiet życzeń.
    Przy okazji - akurat dziś doszła przesyłka z czeskiego konkursu, dzięki.
    W tej rozdawajce udziału nie biorę, bo już czytałam "Służące", ale szczerze zachęcam innych - szukajcie tych notek, bo warto grać o tę powieść.
    Pozdrawiam słonecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Film BLIŻEJ jest jakiś taki max zakręcony i dziwny, że aż cięzko się połapać o co tak naprawdę chodzi...

    OdpowiedzUsuń