poniedziałek, 19 marca 2012

Podróż na wschód, czyli Grabiński, Mumio i Armia

O wynikach rozdawajki na dole.
Film „Podróż na wschód” podobno pierwotnie miał być dokumentem o 25-letniej historii Armii. Kurcze, kapela, której słucham od ich pierwszej płyty, ba, nawet gdzieś tam kojarzę jeszcze wcześniejsze nagrania Siekiery z Budzyńskim na wokalu. A potem niesamowita droga jaką ta kapela przeszła, ewolucja i tekstowa, wizerunkowa, muzyczna po części też... A ja wciąż wzrastałem razem z nimi i słucham ich do dziś. Czyż więc dziwne, że gdy dowiedziałem się książce do której dołączona jest płyta z tym filmem nie mogłem przejść obojętnie? (o książce innym razem, bo teraz czyta ją moja żona). 
Ale Budzyński nie byłby sobą gdyby pozwolił na to by to był sztampowy film dokumentalny. Owszem jest tu muzyka Armii i jest jej dużo - pojawiają się muzycy w różnych składach (np. aż 3 perkusistów grających w różnych okresach), niektóre fragmenty to po prostu całe kawałki grane na żywo. Ale sceneria, zdjęcia, pozy i stroje muzyków to już pewnego rodzaju gra z widzem. Sam Budzyński nazywa to dzieło komedią metafizyczną.

Tomasz Budzyński.Osią opowieści miało być opowiadanie Stefana Grabińskiego (mistrz grozy sprzed bodajże 100 lat) "Maszynista Grot". I niektóre sceny można z tym połączyć, choć bardziej rzuca się w oczy tło, czyli parowozy i cała otoczka dawnej kolei. Same sceny nawiązujące do tego opowiadania świetne były gdy robiono je "poważniej", natomiast w momentach gdy pojawiali się zaprzyjaźnieni z Armią członkowie kabaretu Mumio (Basiński i Borusiński) ze swoim lekko absurdalnym humorem robiło się dziwnie, po prostu to zestawienie średnio mi pasowało. Ale rzecz jest na pewno bardzo oryginalna, miejscami zachwyca, miejscami jest dla mnie po prostu ciut przekombinowana. Może po prostu potaktować to jako pewnego rodzaju zabawę formą i treścią, rzecz niekoniecznie na poważnie. 
Muzyki sporo i chwilami zaskakuje - przecież znamy Armię głównie z energetycznych koncertów i świetnych numerów ze studia, ale zobaczyć Budzyńskiego jak śpiewa sobie od niechcenia na dworcu kolejowym tak jakby to były przyśpiewki weselne, albo w trakcie śpiewu podjada pączka, a zamiast pełnego składu akompaniuje mu harmonia :) Po prostu odjazd! 
Znajdziemy tu mnóstwo symboli i pomysłów Budzyńskiego z jego twórczości - plastikowi indianie, ulica Jaszczurki, tomiki poezji, gdzie na okładce zmienia się autor, księżycowi Cyganie, czy bilet do Ultima Thule, pojawia się nawet jego żona Natalia. Ci, którzy znają jego twórczość na pewno będą mieli sporo frajdy z wynajdywania różnych smaczków.
Reżyserem tego dziełka, które zainteresuje pewnie głównie fanów Armii (albo fanów kolejnictwa) jest Łukasz Jankowski. Ot ciekawostka.


Ach miało być o wynikach rozdawajki. Tuż przed losowaniem dołaczyła 23 chętna osoba, a tym razem szczęście uśmiechnęło się do... (chyba pomagał ten święty Patryk) Magdy! Gratulacje. Wygrała u mnie chyba po raz pierwszy. Obiecuję, że wkrótce Niebieska Studnia pojawi się u mnie w kolejnych konkursach (m.in. inna książka Selby'ego). O ile zdążę z powrotem do domu z kolejnego wyjazdu to rozdawajka będzie ogłoszona już w czwartek, może tym razem coś z Fantasy?

2 komentarze: