niedziela, 4 marca 2012

Gotye - Making Mirrors czyli gdy kawałek wpada w ucho

Ostatnia część rozdawajki na samym dole...
Nie wiem kto u nas pierwszy zaczął grać singlowy "Somebody That I Used To Know", a może najpierw była moda w internecie na ten kawałek? W każdym razie od kilku tygodni gra się go wszędzie i już ma się go trochę dość. Ale z ciekawości po jednym numerze czasem sięga się po całą płytę. Warto tym razem? Ano warto, choć nie będzie tak przebojowo, ale na pewno jest ciekawie. Dotąd średnio znany Belg (ale mieszkający w Australii) Wouter De Becker (Gotye to pseudonim) nagrywał wcześniej, ale dopiero teraz może pokazać swoje pomysły szerszemu światu. Ci, którzy w latach 80 i 90-tych słuchali np. Petera Gabriela, Genesis,  czy niektórych płyt Stinga (tych bardziej popowych) tymi brzmieniami nie będą zaskoczeni - to fajne połączenie popu, elektroniki, w piosenki, które mają jakiś ciekawy pomysł, dobrze budowaną dramaturgię, chwytliwą melodię, rozbudowane refreny (np. chórki, dęciaki)... Do tego ciekawy głos. Czego trzeba więcej, aby stworzyć dobrą płytę?
W tym przypadku rzeczywiście to sukces artysty, a nie tylko właściwej promocji i wyłożonej kasy. Facet sam tworzy swoje rzeczy, bawi się różnymi klimatami muzycznymi, dużo sampluje, nagrywa to wszystko pewnie we własnym domowym studiu. I można powiedzieć całe szczęście, że ktoś to zauważył i szczęście trochę dopomogło w wypromowaniu tej płyty. Dużo elektroniki, zwykle prym wiodą instrumenty perkusyjne, ale jest i gitarka klasyczna, klawisze brzmiące trochę niczym z lat 80-tych. Mimo pewnych jednoznacznych skojarzeń - już coś poodbnego kiedyś było - to przecież wcale nie jest wtórnie ani monotonnie.  

Singlowy kawałek, który grany jest wszędzie (Gotye był wspomagany przez Kimbrę - wokalistkę z Nowej Zelandii) wpada w ucho, ale takich numerów, które można pokochać jest tu więcej! Są tak różnorodne, że każdy pewnie coś sobie coś znajdzie - zbliżone do singlowego "Eyes Wide Open" czy ciut ostrzejszy "Easy Way Out", jak nie funkujący "I Fell Better", to może „In Your Light”, który momentami brzmi jak wczesny George Michael. Różne klimaty, różne pomysły. A że nie ma jakiejś wspólnej myśli łaczącej całą płytę? Cóż - jest artysta, który to skomponował i jego wokal.
Od połowy płyta trochę zwalnia i staje się bardziej wyciszona - numery takie jak "Bronte”, czy dowcipnie zrobiony "State of the art" zaskakują gdy zestawi się je z poprzedzającymi je kawałkami zachwycającymi energią. No i na koniec jeszcze powrót do "przebojowości", czyli "Save me". Mozna pokochać tego faceta za jego melodie. Proste, ale jakże urzekające. Przypominające, że pop nie musi być bezmyslną łupaniną automatu, ale może urzekać rozbudowaną warstwą instrumentalną.  




A teraz o rozdawajce - jak wiecie trwa już od 5 dni, ale do wygrania jest cały pakiet. Odgadując zagadki z kolejnych dni po prostu zwiększacie swoją szansę w losowaniu (bo będziecie na liście nie raz, ale np. 5 razy). Jak dotąd w skład pakietu weszły następujące pozycje... A zaraz przecież nie mogę tego zdradzić, bo ktoś jeszcze może te zagadki rozwiąże - macie na to jeszcze przynajmniej 24 godziny. W poniedziałek dam sygnał kiedy nastąpi losowanie i zamknięcie notek. A ponieważ zgodziliście się na dołożenie (choć sfatygowanego) 6 prezentu to proszę oto on. Trzeba odnaleźć notkę z tą pozycją. Słowa klucze : wojna,  ekonomista, fantasy. Pod odnalezioną notką zostawiacie wpis chcę, lub coś bardziej rozbudowanego :)

1 komentarz:

  1. Gotye nigdy dość ;-)
    O dziwo mam bardzo domowy i internetowy weekend, więc bez opóźnień zabieram się za poszukiwania ;-)

    OdpowiedzUsuń