poniedziałek, 2 maja 2016

Kortez - Minialbum, czyli dla tych co nie wyjechali na majówkę

27710ec702f63378bebb48d4e67e3624Zostawiam na chwilę notki filmowe i książkowe, żeby zarzucić Wam trochę muzyki. Nie jestem na bieżąco z nowościami (niestety), więc Korteza poznałem dość późno. Ale nie chcę pisać o jego debiutanckim albumie, lecz namówić Was na coś nowszego - mini album, na którym chyba trochę więcej jest elektroniki (czyżby zapowiedź delikatnych zmian?), a który mocno mi towarzyszy w ostatnich dniach. Buja i jednocześnie wycisza. Refleksyjnie, lekko, melodyjnie i nawet jeżeli chwilami szybciej, to wciąż jest w tym jakaś wrażliwość, która dobrze na mnie działa. A więc dla wszystkich, którym podobnie jak mi trochę pokrzyżowały się plany na majówkę, nie wyjechali i teraz wkurzają się, że nie wszystko ułożyło się tak jak tego chcieli. Niech Wam poprawi się humor :)
Odpalacie np. Deezer i jazda.
Ale poniżej prawie całość zarzucam również z YT.


Niegłupie teksty, cudowny głos, gitara i okazuje się, że można wyczarować cudeńka. Od ballad, prawie kołysankowych (Joe), przez bluesa (Ćma barowa jako żywo przypominająca to co robili solowo Waglewscy), po rzeczy szybsze jak Kominy (czy tylko mi przypomina to Dawida Podsiadło? Ale to nie zarzut!). Czasem jest więcej elektroniki, chwilami ona prawie znika, ale nawet jak jest, nie psuje tego lekko sennego klimatu, pasującego raczej do muzyki bez prądu. Ale ciekawie jest zestawić te nastroje (Co myślisz?) z tym co wybrzmiewało na debiutanckim Bumerangu.
Sześć kawałków, w tym jeden znany już z poprzedniej płyty, tu w wersji wydłużonej. Dodatek do płyty, którą być może już znacie. I to jaki smakowity!
Słucham na okrągło. Na przemian z jeszcze jednym artystą, ale o nim za kilka dni.


1 komentarz: