Wszyscy chyba lubimy dobre historie. Takie, gdzie nawet dramat można przezwyciężyć i wlać w serducha odrobinę nadziei, ciepła. Gdy tylko przeczytałem o nauczycieli historii, który blisko rok tracił wzrok, ale ukrywał to, nadal ucząc w szkole, czułem, że to będzie temat na film. No i jest.
Pal licho opinie krytyków i niedociągnięcia w tym filmie. Tu wartością jest sam bohater i choć scenariusz był jedynie inspirowany jego życiorysem, to mając świadomość tego, chce się bić brawa dla niego. No i Andrzej Chyra. Niby bez wielkich fajerwerków, ale i tak przykuwa uwagę.
Dramat człowieka, który z dnia na dzień, dowiaduje się, że nie ma dla niego ratunku, że kłopoty ze wzrokiem będą każdego dnia się pogarszać, gdy próbuje to ukrywać, balansując wciąż między rozpaczą i próbami oswojenia nowej rzeczywistości - udało się to naprawdę nieźle oddać.
Trochę za mało dzieje się za to na drugim planie - niby ciekawa pani dyrektor, jakiś wątek romansowy, przyjaciel, dla którego decyzja o ukrywaniu problemu jest trudna do pojęcia.
Może to ja spodziewałem się więcej sytuacji z życia szkolnego, pokazania tego czemu ten człowiek był tak przez młodych ludzi szanowany, lubiany.
Ile w takim trzymaniu się prawie na siłę dotychczasowego życia, było lęku przed zmianą, a ile naprawdę uporu i próby przeciwstawienia się losowi. Pytania, które być może w nas się pojawiają, nie wpływają jednak na odbiór całości: co prawda Amerykanom feel good movies wychodzą dużo łatwiej, nasi twórcy też się tego uczą. A ciekawe zdjęcia i pomysł na to jak pokazać coraz bardziej ograniczoną percepcję, świadczy o tym, iż nie chcą pozostać jedynie na poziomie banalnych i wzruszających scenek.
Kupiłam film, bo napisali, że jest z książką, wzięłam a w domu po rozpakowaniu okazało się, że "książka" to kilka stron, no cóż. Ale film chętnie obejrzę ;)
OdpowiedzUsuńano teraz tak się wydaje filmy, zdaje się, że dzięki tym kilku stronom idzie to z innym vat-em.
UsuńStraszliwie kusi mnie zarówno książka, jak i film.
OdpowiedzUsuńksiążki jeszcze nie znam, ale zdaje się, że powstała na podstawie scenariusza, więc jakoś dużej rewelacji nie oczekuję
UsuńZawiodłam się bardzo. Trochę przypominał mi te wszystkie TVN-owskie produkcje typu Oszukane, Mój biegun itd. To chyba wina scenariusza, jakoś nie potrafiłam uwierzyć w tą historię, choć jest inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, a wątek romansu fatalny.
OdpowiedzUsuńczy ja wiem czy wątek romansu fatalny? Uproszczony na pewno, ale zakończenie ciekawe. A sam film? No cóż, może trochę racji masz. Na pewno można by wyciągnąć z tej historii coś więcej
Usuń