niedziela, 1 maja 2016

Za garść dolarów, czyli tak przegrzewała się strzelba. I konkurs.

O pozostałych dwóch filmach tzw. trylogii dolarowej już pisałem, pora więc domknąć historię. Eastwood w chyba najbardziej komiksowym z tych trzech filmów. Dziś ta prosta historia i pewne sceny mogą raczej bawić niż emocjonować, ale to trochę jak z starym Bondem - ogląda się nie dlatego, że to dziś kogokolwiek trzyma w napięciu, ale mamy frajdę z odkrywania jak budowano pewien gatunek, jak bawiono się kinem, schematami lub jak je przełamywano.
Tym razem małe przygraniczne miasteczko jest polem zmagań między dwoma rodzinami (a raczej bandami) - dotąd dzielili się strefami interesów (jedni broń, drudzy alkohol), ale wiadomo gdzie pieniądze, równowagi nie będzie zbyt długo. A mieszkańcy muszą znosić ich rządy, bo kto nie chce się podporządkować, ten ginie. Bezimienny bohater (Clint, bo któż by inny) próbuje tak manewrować, by i u jednych, i drugich uszczknąć troszkę kasy, ale nie tylko o to wzbogacenie mu chodzi. Facet, choć sprawia wrażenie cynika i zimnego drania, serce ma wielkie - szczególnie dla potrzebujących, więc szybko orientujemy się próbuje napuścić jednych na drugich, by wzajemnie się powybijali. I tak chce zasiać sprawiedliwość...


Ot i cała fabuła. Przekradanie się, kombinowanie, udawanie jednych i drugich, strzelaniny - dzieje się sporo, ale chyba tym razem to nie akcja zrobiła na mnie największe wrażenie. Choć zdjęcia i plenery nie mają takiego rozmachu jak w kolejnych dwóch filmach Sergio Leone, to i tak ciary chodzą po plecach gdy dochodzi do kulminacji, gdy słyszymy narastającą muzykę (Ennio Morricone) i gdy przez długi czas wraz z bohaterami czekamy kto strzeli pierwszy. A z boku dziadek przygotowujący trumny już zaciera ręce.
Nie brak tu scen humorystycznych, lżejszych i właśnie jako parodię pewnej konwencji można by traktować ten film. Dziki zachód i mit o sprawiedliwym szeryfie, który zaprowadza porządek? A czemu by nie zrobić tego miał kolejny bandyta, niewiele lepszy od pozostałych, po to by wyjechać z miasta bogatszy o kolejne woreczki ze złotem.
To teraz kolejne wyzwanie: upolować "Straż przyboczną" Kurosawy, która inspirowała Sergio Leone do nakręcenia "Za garść dolarów".  

**********
Rozwiązanie konkursu z kwietnia. Tym razem dałem zadanie do realizacji i okazało się, że skutecznie to odstraszyło wszystkich chętnych - mimo, iż wydawało mi się, że poziom zadania nie był jakiś specjalnie trudny. Dość atrakcyjne tytuły, wszystkie świeże, a chętnych tyle co kot napłakał. Nawet miałem ochotę wszystko odwołać i zatrzymać sobie cały pakiet. Z szacunku dla tych, którzy wykonali wysiłek, warto go jednak docenić.
Wpłynęło kilka zdjęć, wierszyk, nawet haiku. Fotki zamieszczam poniżej, ale szczerze mówiąc: spodziewałem się ciut więcej. Niektóre Wasze skojarzenia były dość zaskakujące :)

Długo przeglądałem zgłoszenia i ostatecznie postanowiłem, że:

- Polska odwraca oczy powędruje do p. Katarzyny za zdjęcie, które widzicie obok.


- Tańczymy już tylko w Zaduszki do Violki (nie tylko fotka, ale i fajne skojarzenie - niech się dobrze czyta, a wspomnienia ze spotkań z Indianami niech się nie zatracą w pamięci).

- Ku Klux Klan - tu miałem największy dylemat. I postanowiłem, że nie nagroda nie będzie przyznana :( Książka trafi pewnie na jakiś konkurs ponownie. Przepraszam, ale chciałem być sprawiedliwy, a żadna z prac nie wzbudziła we mnie tyle pozytywnych emocji, jak w dwóch poprzednich sytuacjach.
Notka tylko na chwilę. Za jakiś czas pojawi się tu recenzja, pewnie filmowa - może Amelia, bo właśnie obejrzałem ją po raz piąty?

I na razie w mają konkursu nie ogłaszam. Może jeszcze wrócę do pakietów książkowych, z których możecie sobie wybierać co chcecie, ale potrzebuję chwilę przerwy. Nigdy nie stawiałem jakichś super trudnych zadań, nie wymagałem lajków, klikania na google +, czy dodawania do obserwowanych, ale trochę frustruje to, że gdy trzeba napisać coś więcej niż zwykłe "chcę", wysilić choć trochę wyobraźnię, to liczba zainteresowanych drastycznie maleje. W końcu rozdaję swoje własne książki, nie dziwcie się więc, że nie chcę ich rozdawać o tak, za nic. To już wolę zrobić to w swoim miasteczku, gdzie akcja Półki do spółki  wychodzi powoli "w teren".
Dziękuję wszystkim za zabawę. Gratuluję zwycięzcom (zaraz piszę do Was maile). I mam nadzieję, że brak konkursów nie zniechęci Was do zaglądania na Notatnik Kulturalny.
Miłej majówki!

5 komentarzy:

  1. Dziękuję pięknie - cieszę się jak dziecko na tę książkę, bo choć trochę takich reportaży podróżniczych przeczytałam, to ta nowość pewnie jeszcze długo nie wpadłaby mi w ręce (w bibliotece bieda straszna).
    Mnie się pomysł z konkursami - wyzwaniami bardzo podoba. Lubię wyzwania a i taka wygrana wtedy bardziej cieszy :)
    Pozdrawiam i lecę pisać maila.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo się cieszę, że z tytułem podpasowałem :) To potem proszę o kilka słów komentarza pod moją recenzją.
      http://notatnikkulturalny.blogspot.com/2016/04/tanczymy-juz-tylko-w-zaduszki-maria.html

      Usuń
    2. Oczywiście, taki miałam zamiar :)

      Usuń
  2. http://bramyksiazek.blogspot.com/
    Twój blog został nominowany do LBA.
    Nie ma konieczności odpowiadania więc jeżeli nie chcesz po prostu zignoruj ten komentarz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojej. Bardzo dziękuję, ale ja tak nie lubię takich zabaw i unikam ich jak ognia. Lubie czytać innych, ale sam nigdy się nie przyłączam :(

      Usuń