niedziela, 8 maja 2016

Historia bez cenzury - Wojciech Drewniak, czyli szybkie numerki, polscy piraci i inne ciekawostki

Na początek małe ogłoszenie - do starej notki o książce "Obwód głowy" - reportażach o stosunkach polsko-niemieckich, dopisałem kilka zdań po ponownej lekturze. 

A dziś o czymś bardzo specyficznym. Okazuje się, że do grona osób, które mogą się pochwalić własną publikacja dołączyła kolejna twarz z Youtuba.
Na rynku wydawniczym od dłuższego czasu już obserwowane zjawisko pojawiania się postaci znanych z mediów, coraz bardziej rozciąga się również na media społecznościowe. Nie mam zamiaru z tym dyskutować, choć wciąż nie bardzo potrafię zrozumieć fenomen np. "gwiazd" YT. Jak przełożyć sukces swoich wygłupów i zabawnych filmików, na tekst?
Wojciechowi Drewniakowi (choć on tylko "daje twarz", bo filmy na kanale historia bez cenzury robi zdaje się, że większa ekipa), udało się to całkiem nieźle. Głównie ze względu na to, że pomysł na program zasadza się po prostu na opowiadaniu o różnych postaciach w naszej historii (np. o królach), w sposób żywy, luźny i powiedziałbym nawet dość kontrowersyjny. Bierze się po prostu uwagę to co może wydawać się najbardziej pikantne - krew, seks, kasę, władzę itp. - a to przecież można równie dobrze opowiadać, jak i pisać, prawda?



Sami autorzy ostrzegają iż książka zawiera treści nieodpowiednie dla dzieci oraz kontrowersyjne skróty myślowe. Jak to?! Zakrzyknie ktoś - przecież w historii wszystko jest w miarę jasne, opisane, zbadane i czemu to upraszczać albo obarczać subiektywnymi, własnymi opiniami? No cóż. Wiele osób młodszego pokolenia uważa niestety, że historia podawana w tradycyjny sposób jest mało strawna - czemu więc nie pokusić się o to, by opowiadać o niej językiem potocznym, próbując zainteresować danym zagadnieniem, czy postacią? I o ile mogę się zgodzić z tymi głosami, że daty i miejsca nie są najważniejsze, że dużo ciekawsze jest przyglądanie się przyczynom, przebiegowi zdarzeń oraz ich konsekwencjom, to jakoś nie trafia do mnie argument samego języka i budowania przekazu w sposób tabloidowy. Jednego króla nazwać wielkim jebaką, a drugiego ciotą - toż to przecież już nie wiedza historyczna, ale jakieś anegdotki, w których prawda przemieszana jest z jakimiś koszmarnymi uproszczeniami. 
Żeby to jeszcze było coś nowego... Nie no, zaraz, może dla kogoś będzie. Może więc nie powinienem zupełnie przekreślać wartości tych tekstów, a raczej podkreślić, że sam nie znalazłem w tym nic zaskakującego, a skrótowość podawanych życiorysów drażniła. W dodatku to słownictwo... Czy naprawdę kogoś może bawić te wszystkie: kurna, afterki, rypanie, zdrobnienia itp.? Nie to żebym być zgorszony, ale jakoś nie widzę powodu, żeby akurat w ten sposób opowiadać o różnych postaciach.
Może ten humor warto było zostawić do indeksu nazwisk i tematów? Tam sprawdza się on lepiej - w tekście jakoś to bardziej przeszkadzało niż pomagało. 

Dziesięciu władców i przywódców ważnych dla naszego kraju - większość z nich gościła też na łamach filmików Historii bez cenzury, więc pewne rzeczy już nie będą dla Was nowością, być może zostały tu trochę rozbudowane. 
Jeżeli jesteś miłośnikiem tych produkcji - pewnie będziesz bawił się nieźle. Nie znasz ich? To najpierw zobacz i sprawdź czy odpowiada Ci ten styl. Osobiście pozostanę chyba przy filmach. Podobnie jak w przypadku książeczek Wróbla (patrz spis przeczytanych), to rzecz raczej dla czytelników, którzy po poważniejsze książki historyczne nie sięgają. Obawiam się, że jak będzie im podsuwać się taką papkę, to niestety nigdy po nie mogą nie sięgnąć. A przecież są dużo ciekawsze niż to co proponuje Drewniak. To tak jakby zamiast dać do spróbowania ciasto, ktoś dawał cukier na łyżeczce, twierdząc, że to jest esencja - to co najlepsze z ciasta i to ma wystarczyć.      
Czemu marudzę? Może dlatego, że nie do końca też zgadzam się z takim uproszczeniem - o tym co ciekawe, na lekcjach historii się nie opowiada. Akurat miałem to szczęście w liceum, że historyka miałem świetnego. Ale mimo, że potrafił mówić ze swadą o zbrodniach i pikantnych sprawach, których przecież w historii nie brakuje, rozbudzał chęć do grzebania dalej, głębiej. Nie da się wyjaśnić ludzkich ambicji, wszystkich zwycięstw, porażek, błędnych lub trafnych decyzji przez to co najbardziej sensacyjne. U Drewniaka jest chaos, masa ciekawostek, ale niewiele z nich wynika. I niestety chyba nie zachęcą nikogo do sięgania po inne, poważniejsze lektury na temat jakiegoś okresu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz