niedziela, 15 maja 2016

Szklany tron - Sarah J. Maas, czyli co widać na półkach u córki

W tej chwili to co sprzedaje się na rynku wydawniczym najlepiej to różne sagi fantasy dla młodzieży. Sam niestety za stary jestem, by podniecać się każdą tego typu nowością, zbytnio bije mnie po oczach ich sztampowość. Migają więc tylko kolejne tytuły, a ja "nie jestem w temacie". Ale chyba będzie się to powoli zmieniać. Córka weszła już w taki etap, że wreszcie porzuciła wszystkie dziecinne opowiastki i zainteresowało się czymś ciut dojrzalszym - na początek przetrzebiła moje półki, zabierając z nich m.in. Kinga, Pratchetta i tego typu rzeczy. Kolejnym etapem było żądanie biblioteczki i jej stopniowe wyposażanie nowościami. No i czego ojciec nie zrobi dla swojego dziecka. 
Podpatruję co ona tam czyta, podpytuję, nawet sama zaczęła prowadzić jakieś zapiski na blogu. I wreszcie od czasu do czasu sięgam po to, co szczególnie poleca uwadze. Z ostatnio czytanych chyba właśnie Szklany tron i inna seria rozpoczynająca się od Czerwonej Królowej wzbudziły jej najwięcej zachwytów.
Zabieram się więc i ja.


I cóż. Widać, że fantasy, które ja znam, i które mnie zachwyca (choćby nasz Wegner), to zupełnie inna bajka. Tam jest najpierw świat, z jego uwarunkowaniami, mieszkańcami, całą geopolityką, jest jakaś historia. A tu? Jest bohater/bohaterka. I jak się okazuje to wystarczy. Cała reszta to jedynie dekoracje, które niby się zmieniają w różnych książkach, ale jakoś dziwnie wydają się podobne do siebie. A potem tych podobieństw, zamiast ubywać, znajdujemy coraz więcej - choćby to, że zawsze główna bohaterka kocha się przynajmniej w dwóch osobnikach, z których jeden jest zimnym draniem, jednocześnie ją odpychającym i przyciągającym. Ech. Może gdybym był nastolatką, wydawało by mi się to bardziej zrozumiałe.
Niewiele dowiemy się o samym królestwie, w  którym dzieje się akcja. Wiadomo, że to tyrania, która podbija kolejne ludy, niszczy dawne tradycje, religie (i magię), że dławi silną ręką wszelkie bunty.
Ciut więcej dowiemy się o głównej bohaterce, która po śmierci rodziców, jako mała dziewczynka została wychowana na profesjonalną zabójczynię. Złapana, osądzona i po przeżyciu koszmarnego roku zesłania do kopalni, teraz dostała szansę na wolność. Ale nie za darmo. Jest pewnego rodzaju zabawką, koniem, który wystawia się do wyścigu. Syn króla, postanowił ją bowiem wystawić do turnieju organizowanego przez ojca - o tytuł i kontrakt obrońcy trony będą walczyć największe rzezimieszki i czarne charaktery. I to nie zawsze będą walczyć czysto. A wśród nich ona - siedemnastoletnia dziewczyna, dla której wygrana jest jedyną szansą na to by nie wracać na zsyłkę, którą mało kto przeżywa. 
Będzie magia, będzie miłość, będą walki, odrobina humoru i przygody. Czegóż chcieć więcej. Bohaterkę da się lubić, nic więc dziwnego, że młodzi czytelnicy zachwycili się Szklanym tronem.
Czyta się błyskawicznie, ale w nawale innych lektur, na razie odłożę drugi tom na ciut później. Zresztą najpierw niech przeczyta go Magda.

2 komentarze: