Johna Irvinga polubiłem czytając tak znane
książki, jak choćby „Hotel New Hampshire” czy „Świat według Garpa”, dlatego
nikogo zapewne nie zdziwi, że spodobała mi się także najnowsza powieść autora,
wydana w tym miesiącu przez Wydawnictwo Prószyński i S-ka: „Aleja tajemnic”.
Już
pierwszy rozdział podniósł mi ciśnienie, gdy przeczytałem, ze na wysypisku
książki są najlepszym sposobem na rozpalanie ognia. Ile książek tam się zmarnowało?
– pomyślałem od razu? Dłuższej chwili wymagało dojście do siebie na tyle, by zrozumieć,
ze to przecież tylko fikcja literacka. Niby tak, ale słabo mi się robi na myśl
o tych wszystkich spalonych cudeńkach…
„Aleja
tajemnic” to nieźle napisana historia Juana Diego, pisarza, który wychował się
na wysypisku śmieci w Meksyku. Mocna historia. Trudno, żeby takie dzieciństwo
nie wywarło wpływu na psychikę, zwłaszcza, że na wysypisku wiele się dzieje i
Czytelnik (tak mówią o nim współmieszkańcy tego miejsca o wątpliwych walorach
wychowawczych) już jako czternastolatek ma za sobą utratę matki, prostytuującej
się, by przeżyć, a sam ulega wypadkowi, którego efektem jest bardzo
wyniszczające organizm zmiażdżenie nogi.
Nie
trzeba być Herculesem Poirot, żeby wiedzieć, że bycie kaleką na wysypisku
gdzieś w Meksyku, nie jest wcale łatwe. W takich miejscach nie ma znaczenia,
czy pali się śmieci, czy ludzkie zwłoki… Dzieci, psy, prostytutki, każdy radzi
sobie, jak tylko może. Niektórym czasem udaje się wyjść z tego bagna…
54-letni Juan mieszka już
w Stanach Zjednoczonych, stara się uciec od wspomnień, chociaż doskonale zdaje
sobie sprawę z tego, że choćby nie wiadomo, gdzie uciekał, przeszłość zawsze go
dogoni. Schorowany pisarz wybiera się na Filipiny, aby… tego nie zdradzę,
powiem tylko, ze chodzi o dotrzymanie przyrzeczenia danego w dzieciństwie. Co
będzie działo się dalej? Musicie sami sprawdzić.
A książka ma do
zaoferowania naprawdę wiele: sporą dawkę emocji, szczyptę fantastyki, nieco
kontrowersyjnych tematów (są tu przecież
i homoseksualiści i transwestyci i osoby z poglądach skrajnie konserwatywnych…),
magii, a do tego wątków autobiograficznych i pokrętnych dróg do ważnych maksym
życiowych!
A przy tym wszystkim,
nawet w obliczu faktu, iż autor mocno polemizuje z religią, „Aleja tajemnic” wciąż
pozostaje piękną opowieścią sławiącą życie ludzkie. Życie, w którym wydarzenia
z przeszłości mogą nas dopaść w najmniej spodziewanym momencie. Ps. Siostra
bohatera potrafi czytać w myślach. Sprawdźcie, do czego to doprowadzi!
Sakis
Uwielbiam powieści kontrowersyjne, a że od dawna planuję poznać twórczość Irvinga, to będę pamiętać ten tytuł, aby móc sięgnąć po niego, jeśli nadejdzie taka okazja. :)
OdpowiedzUsuńO, to proszę koniecznie tę książkę przeczytać! A przy okazji- wcześniejsze również :-)
UsuńMoże kiedyś się doczekam, aż książka pojawi się w bibliotece, bo nie stać mnie na zakup, chociaż tak bardzo kusi!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie,
http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/
Trzeba prosić panie z biblioteki, by jak najszybciej pojawiła się ta książka. :-)
OdpowiedzUsuńNie porywa mnie Irving..jestem w mniejszości, ale już się z tym oswoiłam. Nudzi mnie- mówiąc brutalnie, ale szczerze.
OdpowiedzUsuńKażdy z nas ma swoje gusta, to fakt. Myślę jednak, że książce i autorowi zawsze warto dać szansę. Sam często mówię o czymś, to mnie nudzi śmiertelnie, po czym moi przyjaciele czytają i wpadają w zachwyt. Każdy z nas jest inny, życie lepi nasze emocje, nasze umysły w określony sposób. Inaczej myślimy, inaczej czujemy. Nawet, jeśli jakaś książka nie stanie się naszą ukochaną, na pewno coś z niej wyniesiemy. Tutaj - zapewne prawdę o nas samych... Polecam...
OdpowiedzUsuń