środa, 6 stycznia 2016

Dzikie historie, czyli gdy już mówisz sobie: dość

 Zastawiam się ile dobrych filmów w ciągu ostatnich dwóch lat przegapiłem. Na pewno Mad Maxa, ale oto odkrywam ze zdziwieniem jaką perełką czarnego humoru (który uwielbiam) są "Dzikie historie". Widząc nazwisko Almodovara (chyba był producentem), byłem jakiś sceptyczny i film pominąłem gdy był w kinach. A teraz mogę tylko powiedzieć, po seansie w TV, cholera to naprawdę świetna rzecz!
Produkcja hiszpańsko-argentyńska ma w sobie świeżość, przewrotny humor, jednocześnie bawi i jest przeżyciem dość oczyszczającym. Bo w końcu historie, o których opowiada, choć tu wyolbrzymione, doprowadzone do eskalacji, mogą przydarzyć się każdemu. Z samych siebie się śmiejemy. Najpierw z tego jak widzimy, że bohaterów ponoszą emocje, że nad nimi nie panują, a potem wraz z tymi postaciami musimy zderzyć się z ich konsekwencjami.


Sześć oddzielnych opowieści, nie powiązanych ze sobą fabułą, ale jak najbardziej połączonych wspólnym przesłaniem. Oto jak nasza niechęć, frustracja, złość, przelana na innych, może zaprocentować ich nadmiarowymi reakcjami, oto jak poczucie, że już dłużej nie wytrzymamy, że musimy się zemścić, wyładować, wygląda w praktyce. Każda z historii trochę inna, każda z mniej lub bardziej tragicznym finałem. Groteskowe, nie raz dramatyczne, nie zawsze poprawne i grzeczne - to kino pełne emocji i żywiołu rodem z Ameryki Południowej.
Dzikie historie - na drodzeKażdemu pewnie się zdarzało, choćby pod nosem wściekle życzyć bliźniemu czegoś najgorszego, pomyśleć, że złemu człowiekowi należy się jakaś kara... Od działania powstrzymują nas jakieś normy albo własne albo społeczne. Ale jak cienka jest ta granica, gdy przestajemy już siebie kontrolować? Czy zemsta rzeczywiście smakuje tak słodko i czy przynosi satysfakcję? Mamy tu prawie wszystko: i truciznę, i bomby i przemoc bezpośrednią...    
Może i trochę przerysowane, ale za to dowcipne i na pewno niegłupie. A takie filmy zdarzają się rzadko. Nie tylko wygłup, zabawy dla jaj, ale i coś do przemyślenia.

6 komentarzy:

  1. u nas to film 2015!
    zapraszamy przeczytać resztę naszego rankingu, http://blotodlazuchwalych.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie widziałem, bo zaglądałem do Was po Waszym wpisie o Cage the Elephant

      Usuń
  2. Może być ciekawe :D

    Pozdrawiamy i zapraszamy do nas:
    rodzinne-czytanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne, katarktyczne kino. Oczywiście ma formę zbioru anegdot, więc zarzut powierzchowności, jaki formułowali niektórzy, jest jakby z góry nie trafiony. Ale w ramach tych historyjek jest kapitalna kondensacja emocji, świetnie podpatrzone sytuacje, w których z człowieka wychodzi samo zło, a podane w tak podkręconej formie, że z widza, człowieka kulturalnego i opanowanego i życzącego bliźnim z reguły jak najlepiej (czyli ze mnie), chwilami, już po fazie początkowego osłupienia, wyrywał się pełen satysfakcji, złośliwy rechot :) Ach, niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie marzył o zamordowaniu kierowcy, który właśnie zajechał mu drogę! W dodatku cudny ładunek emocjonalny (pozytywny) niesie nowela weselna, z rewelacyjnie zagraną panną młodą. Fajny film, który bardzo nam z żoną miło zapadł w pamięć.

    PS. Zmieniasz skórę???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj aż żałuję, że nie napisałem o nim w ub. roku, bo byłby chyba na podium.
      Skóra odrobinkę zmieniona, nie wiem na jak długo, ale jest.

      Usuń
  4. Polecam wszystkie filmy z Ricardo Darín. Nie ma chyba produkcji z tym argentynskim aktorem, która bylaby zla (czego nie mozna powiedziec o filmach w rezyserii Almodovara, niestety).

    OdpowiedzUsuń