wtorek, 24 września 2013

Iluzja, czyli nie daj się nabrać

Dopiero niedawno miałem okazję obejrzeć wakacyjnego hiciora (takie filmy chyba lepiej ogląda się w wakacje, gdy pozwalamy sobie na wyłączenie racjonalności i dużych oczekiwań). Po różnych klonach Mision Impossible, Piratów, możemy pewnie oczekiwać kolejnych prób wykorzystania chwilowego zainteresowania trickami i "magią". Świeżego w tym zbyt wiele nie ma - ot pomysły w stylu Ocean Eleven, dużo fajerwerków i zamieszania. 
Można nawet dać się na chwilę wciągnąć w tę zabawę i pokombinować samemu, gdzie twórcy scenariusza zastawiają na nas pułapkę. Podkreślam: można dać się wciągnąć, bo wymaga to pewnego wysiłku od nas - trzeba wyłączyć logikę, przekonanie, że wszystko musi być jakoś tam uprawdopodobnione i po prostu się bawić. Po to są takie filmy. A że ostatnio dobre rozrywki brakuje...


Nie czepiajcie się więc scenariusza, przyjmujcie za dobrą monetę wszystkie sztuczki, bawcie się przy ich wyjaśnianiu i przyjmijcie z dobrodziejstwem inwentarza drętwe i mało zabawne dialogi. Tym przede wszystkim różni się ten film od o niebo lepszej serii z Cloneyem - tam nie tylko obsada była fajna, ale i aktorzy mogli trochę błysnąć poczuciem humoru. Tu raczej nie oczekujcie wysokich lotów.
Pozostaje frajda z tricków i całego show, jakie robi wokół siebie czwórka iluzjonistów - to jest tu najciekawsze, bo śledztwo i wszystkie pościgi (choć te akurat widowiskowe) wypadają dużo bladziej. 
Czy ja muszę pisać o czym ten film jest? Obejrzyjcie zwiastun. Tu przynajmniej nie ma poczucia straconego czasu. Bo przy oglądaniu całości, szczególnie końcówki, niestety rozczarowanie może pojawić się u wielu osób. Błyski, fajerwerki, sztuczne komplikowanie akcji i całe te cuda, wianki nie wystarczają moim zdaniem na to by zapchać ponad półtorej godziny i by uznać to za świetną rozrywkę. Uznajmy ją więc za średnią i raczej omijajmy sequele (o ile nie zmienią scenarzystów).
Tylko nie daj się nabrać, że to pasjonujący thriller. Niby dużo się dzieje, ale ani w tym zbyt wiele napięcia, ani sensu (a sztuczki komputerowe). Lepiej potraktuj to jako bonus do popcornu i coli, albo pudełka Ptasiego Mleczka (w zależności co preferujesz na domowej kanapie).

6 komentarzy:

  1. Kolejna negatywna recenzja odnośnie tego filmu. Nie zachęca do obejrzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oglądałam film w wakacje i mimo całkowicie aburdalnych rozwiązań wywarł na mnie całkiem dobre wrażenie. Kilka dni temu miałam jednak okazję przyjrzeć się produkcji bliżej, w zaciszu domowym, i wynudził mnie śmiertelnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj zdecydowanie nie jest to film na kolejne oglądanie. To już wolę po raz 50 Bonda, albo Piratów :)

      Usuń
  3. Ja też wakacyjnie miałem okazję to oglądać i od strony rozrywkowej to naprawdę niezłe kino. Lepsze niż G.J Joe, Pacific Rim i całe mnóstwo wakacyjnych blockbusterów :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Obejrzałam niedawno i calkiem dobrze się bawiłam. To dobry film na odprężenie, kiedy nie chce się śledzić skomplikowanej fabuły.

    SPOILER
    Moim zdaniem, fabuła byłaby bardziej spójna, gdyby ograniczono się do jednego napadu i śledztwa. Bo fabuła, niestety, rozmywała się. Ale zakończenie bardzo mi się podobało, dałam się złapać.

    OdpowiedzUsuń